Przejdź do treści
Z Grodu Kingi
Przejdź do stopki
Przejdź do Menu Techniczne

Menu Dodatkowe

Czterdzieści lat posługi duszpasterskiej ks.pralata Alfreda Kurka

Treść


.
CZTERDZIEŚCI LAT POSŁUGI DUSZPASTERSKIEJ
KS. PRAŁATA ALFREDA KURKA W STARYM SĄCZU
 
    30 czerwca bieżącego roku minęło 40 lat sprawowania posługi duszpasterskiej w Starym Sączu przez ks.prałata Alfreda Kurka. Poprosiłam Szanownego Jubilata o wypowiedź dla Czytelników „Z Grodu Kingi”, czasopisma, które od chwili jego powstania, otaczał swą życzliwością i troską, jak wiele dzieł, które w czasie swej pracy w parafii św.Elżbiety Węgierskiej powołał do istnienia i o które dbał, ze znaną powszechnie odpowiedzialnością i zapobiegliwością. Księdza Prałata zapytałam:
.

.
Jakie były początki pracy duszpasterskiej w Starym Sączu?
    - 30 czerwca 1971 r. zostałem skierowany przez ks.biskupa ordynariusza Jerzego Ablewicza na wikariusza do parafii św.Elżbiety w Starym Sączu. Opuściłem parafię św.Józefa w Tarnowie, gdzie pracowałem przez 4 lata i wraz z dwoma neoprezbiterami księżmi: Władysławem Kulką i Markiem Damskim rozpoczęliśmy pracę duszpasterską w Starym Sączu pod przewodnictwem księdza proboszcza dra Jana Kosa. Od początku prowadziłem katechezy z młodzieżą w Liceum Ogólnokształcącym, a także z najstarszymi uczniami Szkoły Podstawowej nr 1. Ksiądz Proboszcz zlecił mi opiekę nad lektorami w parafii, a ksiądz biskup Piotr Bednarczyk opiekę nad Dziełem Powołań w regionie sądeckim. Co kwartał odprawiałem dni skupienia zarówno z chłopcami jak i z dziewczętami. Księża katecheci szkół średnich kierowali dziewczęta do Krościenka do Domu Sióstr Służebniczek, a chłopcy mieli dni skupienia w różnych miejscach: w Nowym Sączu, Limanowej, Grybowie, a najczęściej w Starym Sączu. W czasie wakacji i w czasie ferii zimowych chłopcy brali udział w oazach w Ochotnicy Górnej, Tylmanowej i w Domu Kleryckim w Zakopanem. Bardzo pilnował tej pracy nad młodzieżą ks. bp. Piotr Bednarczyk i sam się w nią bardzo angażował. Dlatego często głosił konferencje, celebrował Mszę Świętą, a w czasie wakacji chodził nawet z młodzieżą w góry.
 
Jak wówczas przebiegała praca duszpasterska Księdza z młodzieżą i jakie były jej efekty? Jak wspomina Ksiądz czas wikariatu w Starym Sączu?
    - Młodzież szkół średnich, mimo tego, że nauka religii odbywała się po lekcjach w Domu Parafialnym, brała w niej udział prawie w 100 %. Na rekolekcje w Wielkim Poście nie było dni wolnych od nauki, trudno je było zorganizować, ale i tak w większości młodzież przychodziła na te ćwiczenia duchowe; jedni mieli nabożeństwa przed lekcjami, inni po zajęciach szkolnych. Należało podziwiać zwłaszcza tę młodzież, która dojeżdżała do szkoły z okolicznych miejscowości. Tuż pod kościołem (w dawnym budynku szkolnym, gdzie dzisiaj uczą się dzieci klas I-III) był internat dla dziewcząt i chłopców. Gdy przyszedł Adwent wszyscy jego mieszkańcy szli na Roraty na godzinę 6.00 pomimo, że nie można było opuszczać budynku o tej porze. Ale jego kierowniczka, bardzo wierząca osoba, nie utrudniała młodzieży uczestnictwa w tych nabożeństwach. Podobnie było z nawiedzaniem Najświętszego Sakramentu: po zajęciach szkolnych, czy przed nimi całe grupy młodzieży zachodziły do kościoła na modlitwę. Jakże inaczej jest dzisiaj; laicyzacja rodzin, młodzieży, dzieci robi swoje. Stąd trudniejsza jest praca katechetów z dziećmi i młodzieżą.
Owocem tej mojej pracy duszpasterskiej z młodzieżą przez 15 lat były liczne powołania kapłańskie i zakonne. 56 chłopców ukończyło seminaria duchowne i przyjęło święcenia kapłańskie.
Wspominam ten czas piętnastu lat pracy wikariuszowskiej z młodzieżą, jako czas bardzo radosny, który dał mi ogromną satysfakcję. A więzi z ówczesnymi uczniami trwają do dzisiaj, choćby dzięki zjazdom maturzystów, a także poprzez osobiste kontakty.
 
Jak przebiegały dalsze lata Księdza posługi duszpasterskiej w Starym Sączu?
    - W 1986 r. ks.bp Jerzy Ablewicz zamianował mnie proboszczem w Starym Sączu, a było to dokładnie 24 lipca w Święto błogosławionej Kingi. Rozpocząłem nowy okres pracy w parafii św.Elżbiety. Obok pracy czysto duszpasterskiej przyszła odpowiedzialność za sprawy materialne. Zaraz na początku proboszczowania pojawił się problem budowy kościoła na osiedlu Słonecznym, które ciągle się rozbudowywało i trzeba było zabezpieczyć teren pod budowę świątyni dla przyszłych pokoleń mieszkańców tego rejonu. Stąd moja interwencja (uzgodniona z ks.biskupem Józefem Gucwą, prowadzącym sprawy gospodarcze w Kurii Diecezjalnej) w Wojewódzkim Wydziale Planowania Przestrzennego u p.inż.Marii Modzelewskiej, która w ramach nowych planów rozbudowy Starego Sącza, zabezpieczyła teren koło bloków mieszkalnych, przeznaczając go na budowę obiektów użyteczności publicznej, umożliwiającej w przyszłości budowę obiektu sakralnego. Jednak budowy kościoła nie podjąłem się, gdyż były inne, bardzo pilne sprawy do załatwienia w parafii: remonty (kościół parafialny, plebania, wikarówka, kaplice, Dom Parafialny) oraz potrzeba budowy nowych obiektów sakralnych (kaplica w Popowicach, dom Sióstr Służebniczek i dom mieszkalny dla księży wikariuszy).
 
A jakie wydarzenia związane z potrzebami duchowymi parafian miały miejsce w tym czasie?
    - W okresie 23 lat mojego proboszczowania dwa razy odbyły się Misje  Święte (po 8 dni) w roku 1990 i 1999, które prowadzili ojcowie redemptoryści. Co roku w Wielkim Poście odbywały się rekolekcje, które prowadzili księża diecezjalni i zakonni: paulini, redemptoryści, jezuici, saletyni i ze Zgromadzenia Księży Misjonarzy. W sumie było sześćdziesięciu kapłanów.
Przygotowałem i przeżyłem 14 prymicji kapłańskich moich parafian, a 8 dziewcząt przystąpiło do służby Bożej i pracują w zgromadzeniach sióstr służebniczek, szarytek i klawerianek.
 
Jak w tym czasie układała się Księdzu współpraca z księżmi wikariuszami, siostrami zakonnymi i parafianami?
    - Współpracowałem w tym okresie z 17 księżmi wikariuszami, którzy w większości pracowali w naszej parafii dłuższy czas, niż zwyczajnie bywa na parafiach. Byli w Starym Sączu nawet po 11 czy 12 lat. Współpraca układała się bardzo dobrze, a wielu z nich jest dzisiaj proboszczami.
W pracy duszpasterskiej ogromną pomoc świadczyły Siostry Służebniczki, z którymi współpraca w dziedzinie katechizacji, Caritasu, pomocy kościołowi układała się wzorowo. Nigdy nie było problemu odnośnie podziału obowiązków w parafii, a trzeba przypomnieć, że w latach 1990-1993 był budowany nowy dom dla sióstr.
W sprawach duszpasterskich jak i czysto materialnych ogromną pomoc okazali parafianie: przez ofiary pieniężne i prace społeczne. Bardzo dużo zawdzięczam stowarzyszeniom katolickim, które powstały na terenie parafii, osobom, które bezinteresownie zaangażowały się w życie parafialne: Redakcja czasopisma „Z Grodu Kingi”, Chór Parafialny, Caritas i wiele innych organizacji, które wszyscy znamy z nazwy i działalności w parafii.
 
Co na przestrzeni lat spędzonych w Starym Sączu było największym przeżyciem dla Ksiedza?
    - Największym przeżyciem i radością było przygotowanie w roku 1999 pielgrzymki Ojca Świętego Jana Pawła II do Grodu Kingi, Jej kanonizacja na starosądeckich błoniach, udział w koncelebrze, spotkanie z Papieżem na obiedzie w Klasztorze Sióstr Klarysek oraz w czasie Jego pożegnania na lądowisku w Starym Sączu.
 
A co nie do końca udało się Księdzu osiągnąć?
    - Mimo starań i pewnych osiągnięć na przestrzeni tych czterdziestu lat pracy duszpasterskiej w Starym Sączu, pozostawiłem nowemu księdzu proboszczowi - prałatowi Markowi Taborowi wiele trudnych, nierozwiązanych problemów, takich jak: rozbite małżeństwa, rodziny; nadużywanie alkoholu; skłócone sąsiedztwa i rodziny, brak zaangażowania niektórych parafian w życie kościoła a także nierozwiązane sprawy materialne.
 
Co zmieniło się w naszym mieście od chwili, gdy w nim Ksiądz zamieszkał?
    - W ciągu tych czterdziestu lat wiele zmieniło się w Starym Sączu. Kiedyś mówiono, że Stary Sącz zatrzymał się na średniowieczu. Gdy przyszedłem do Starego Sącza nie było bloków mieszkalnych ani jednego domu na Osiedlu Północ. Były tam pola, pastwiska, stodoły. W wielu gospodarstwach chowano krowy i konie. Większość ulic, budynków zarówno sakralnych jak i świeckich była i jest pod ochroną konserwatora. Dlatego z takim trudem, przez wiele lat trwa odnowa i konserwacja zabytkowych ulic i zabudowań.
Zmiany nastąpiły nie tylko w dziedzinie materialnej, ale i kulturalnej, duchowej, religijnej. Bardzo wiele z nich oceniam pozytywnie, ale są również negatywne, wśród których niestety muszę wymienić pojawienie się na szeroką skalę narkotyków, publiczne palenie papierosów przez młodzież szkolną, picie alkoholu w parkach, na ulicach, a nawet zabawach szkolnych. Wolność, która przyszła po upadku komunizmu często jest niewłaściwie wykorzystywana. Ale mam nadzieję, że zwycięży mądrość i sprawy te dla dobra przyszłych pokoleń zostaną zażegnane.
 
Czas przejścia na „zasłużony odpoczynek” to dla wielu osób trudna próba. Na nowo trzeba ułożyć sobie życie, wejść w nowe role, zagospodarować swój wolny czas. Jak Księdzu udała się ta próba?
    - Do emerytury przygotowywałem się przez ostatnie dwa lata przed odejściem z probostwa. Przygotowywałem dom, w którym obecnie mieszkam, będący własnością parafii. W jak najlepszym stanie chciałem przekazać nowemu proboszczowi kancelarię i budynki parafialne. Nie miałem żadnych problemów z odejściem na emeryturę. Taka jest kolej rzeczy. Dobrze jest o tym wcześniej pomyśleć, mieć zainteresowania, które w godny sposób pozwolą cieszyć się życiem; nie być zgorzkniałym i mieć chęci dalej służyć ludziom.
Jestem zadowolony i cieszę się ze współpracy z nowym ks.Proboszczem, który okazuję mi szacunek i życzliwość każdego dnia. Również pozostali kapłani są mi także bardzo życzliwi. Myślę, że Pan Bóg mi pobłogosławił za to, że starałem się zawsze odnosić się z wielkim szacunkiem do księży emerytów, którzy mieszkają na terenie naszej parafii.
Dziś po czterdziestu latach w Starym Sączu dziękuje Panu Bogu za zdrowie i siły, których mi udzielał i błogosławił przez cały ten czas. Dziękuje wszystkim Kapłanom, Siostrom Służebniczkom, Siostrom Klaryskom, które mnie wspierały duchowo swoją modlitwą i wszystkim Parafianom zarówno żyjącym jak i tym, którzy już odeszli do wieczności. Muszę powiedzieć, że od swoich Parafian nigdy nie doznałem jakiekolwiek krzywdy, za co też dziękuje z całego serca Panu Bogu. Teraz tylko proszę Pana Boga bym mógł dalej pracować jako rezydent w tej parafii i służyć Panu Bogu i wiernym.
 
    I służy Ksiądz Prałat, na co dzień i od święta, uczestnicząc w starosądeckich uroczystościach. A, że dokładny dzień przybycia do Starego Sącza, wielce dla miasta zasłużonego księdza prałata Alfreda Kurka, przypadł w czwartek kończący oktawę Bożego Ciała, starosądeczanie licznie uczestniczyli we Mszy św. odprawionej w Jego intencji przez ks.prałata Marka Tabora, który na wstępie podziękował za wszelkie łaski otrzymane dzięki posłudze w Grodzie Świętej Kingi niestrudzonego Księdza Jubilata, polecając w modlitwie opiece Bożej, za wstawiennictwem świętych Elżbiety i Kingi oraz błogosławionego Jana Pawła II, którego gościł będąc gospodarzem parafii.
Szczęść Boże Księdzu na dalsze lata pobytu w Starym Sączu!
Jolanta Czech
 
313487