Przejdź do treści
Z Grodu Kingi
Przejdź do stopki

Symbolika Świąt Wielkanocnych

Treść


.
Symbolika Świąt Wielkanocnych
 
    Symbolika wielkanocna jest głęboko chrześcijańska, jednak w swojej istocie nawiązuje też do prastarych wierzeń i praktyk pogańskich - związanych zwłaszcza z kwestią śmierci i odradzania się. Także związek wierzeń religijnych oraz zwyczajów ludowych ze światem przyrody jest nierozerwalny i sięga swoimi korzeniami czasów przedhistorycznych.
   Jednym z najistotniejszych symboli Wielkanocy jest jajko - znak życia, odradzania się i zmartwychwstania. W dawnych czasach uważano, że jajko posiada niezwykłą moc, która chroni przed złem, przynosi urodzaj i obdarza płodnością - kumulują się w nim siły życiowe.
Najstarsze pisanki liczą po kilka tysięcy lat i zostały znalezione w starożytnym Egipcie. W Wielkanoc pisankami obdarowywano się przy okazji świątecznych odwiedzin, szczególnie młodzi chłopcy obdarowywali dziewczęta takim podarkiem, co oznaczało, że mają wobec nich małżeńskie plany. Zdobiły je różnymi technikami wyłącznie kobiety - wierzono, że obecność mężczyzny osłabia magiczne działanie jajek. Pisanki były wielobarwne, a każdy kolor miał własną wymowę. Czerwony oznaczał szczęście, nadzieję i krew przelaną przez Chrystusa za grzechy. Żółty - młodość, gościnność i szczęście. Pomarańczowy i brązowy - siłę oraz wytrzymałość. Kolor zielony był znakiem rodzącego się życia i przyrody.
    Kluczowym symbolem Wielkanocy jest baranek. Jego obecność w koszykach ze święconką i na stołach uosabia obecność Chrystusa. Biały baranek - czysty i nieskalany - utrwalił się w naszej świadomości jako uosobienie szlachetnej ofiary.
   W średniowiecznej symbolice związanej ze zmartwychwstaniem pojawiały się także inne zwierzęta. Między innymi lew, ponieważ twierdzono, że lwiątka rodzą się martwe i dopiero po trzech dniach ożywia je ryk ojca. A także orzeł, który co roku miał całkowicie zmieniać na wiosnę upierzenie.
   Zając stał się jednym ze znaków Wielkanocy dopiero na przełomie XIX i XX w. - dzięki swej żywotności i ruchliwości kojarzony był z witalnością, płodnością i odradzaniem się przyrody.
    Pojawiający się na świątecznym stole chleb od dawnych czasów wiązał się z symboliką składania ofiar. Podawany był przy okazji składania ślubowań lub ważnych przysiąg. We wszystkich kulturach ludzkości był i jest pokarmem podstawowym, niezbędnym do życia. Gwarantował dobrobyt i pomyślność. Wśród chrześcijan zawsze był najważniejszym symbolem - przedstawia bowiem Ciało Chrystusa.
    Chleb jest głównym pokarmem znajdującym się w święconce. Błogosławieństwo pokarmów szczyci się długim rodowodem - początki tego chrześcijańskiego obrzędu sięgają VIII wieku, w Polsce zaś pierwsze jego praktyki odnotowano w XIV stuleciu. Dobór potraw w koszyku nigdy nie był przypadkowy. Sól symbolizowała nieśmiertelność, pierwiastek boski, a także zdrowie, płodność, oczyszczenie i trwałość. Bez soli nie ma życia. To także sedno istnienia i prawdy. Wędlina zapewniała zdrowie i płodność, a także dostatek. Ser stanowił gwarancję rozwoju stada zwierząt domowych, a chrzan był znakiem wszelkiej siły i fizycznej krzepy. Ciasto do koszyka ze święconką weszło ostatnie, jako symbol umiejętności i doskonałości - reprezentowane było głównie przez wielkanocne drożdżowe baby, a jej ich nieudany wypiek był wielką kompromitacją.
   Wielkanocny koszyczek, wyścielony białą serwetką, wykonany powinien być z wikliny, co także nie jest bez znaczenia. Wierzbę wiązano z siłami żywotnymi, symbolizowała płodność, a także czystość. Z gałązek wierzbowych wykonywano ozdobne palmy wielkanocne, które po poświęceniu w Niedzielę Palmową (niegdyś zwaną też Wierzbową) służyły w poniedziałek wielkanocny do obrzędowego święcenia pól uprawnych. Ale nie tylko. Dawniej śmigus-dyngus polegał nie tylko na oblewaniu się wodą, ale również na symbolicznym smaganiu po nogach witkami wierzbowymi lub wiązkami palmowymi.
    Niegdyś wodę święcono wyłącznie w Wielkanoc i z tego też względu dawne chrzcielnice miały znaczne rozmiary, gdyż ich zawartość musiała wystarczyć na cały rok. Symbolizowała ona moc uzdrawiania, przeobrażenie, oczyszczenie, źródło życia, odrodzenie ducha i ciała, zmartwychwstanie. Uważano, że wszystko co żyje może powstać i egzystować właśnie dzięki wodzie.
    Obok chrzcielnicy lub na ołtarzu głównym ustawia się paschał, czyli grubą świecę woskową, zapalaną w wigilię paschalną. Jest to symbol zmartwychwstania Jezusa. W paschale umieszcza się pięć ziaren kadzidła, symbolizujących pięć ran Jezusa. Świeca - związana z kultem ognia - to symbol światła, ofiary, duszy, miłości, oczyszczenia i życia.
 
Dawne obchody Wielkanocy
 
   Wielka Niedziela, Wielkanoc, zwana była w pierwszych wiekach chrześcijaństwa Paschą. W tradycji wszystkie towarzyszące jej zwyczaje wyrażają radość życia i istnienia, to święto wielkiej obietnicy zmartwychwstania i nieśmiertelności.
.

.
   Po powrocie do domu z uroczystej rezurekcji rozpoczynało się wielkanocne śniadanie, trwające nawet kilka godzin. Dzień ten spędzało się rodzinnie, przy stole, aby razem z bliskimi cieszyć się tym świętem. Polskie „święcone” zawsze słynęło z obfitości, a pośrodku suto zastawionego stołu obowiązkowo musiał znaleźć się wykonany z wosku, masła lub ciasta baranek zwany „agnuskiem”, dziś najczęściej cukrowy. Nic nie mogło się zmarnować - skorupki z jaj rozrzucano po izbach i polach, aby był wszelki urodzaj, a także podrzucano kurom, aby przez cały rok było dużo jaj. Wesołe świąteczne ucztowanie przerywały kiedyś zabawy i gry z użyciem pisanek - wygrywał ten, komu ostatniemu zbiła się skorupka.
   Drugi dzień świąt, a więc Poniedziałek Wielkanocny upływał pod znakiem spotkań rodzinnych i towarzyskich. Do uroczystych momentów tego wesołego dnia lejącej się wody należy obyczaj święcenia pól kropidłem z palmy wielkanocnej - żywy do dziś na ziemi sądeckiej, rzeszowskiej i tarnowskiej. W Małopolsce na znak wielkanocnego błogosławieństwa wbija się też w ziemię krzyżyk z palmy. Jest to jednak przede wszystkim dzień wesołości i swawoli, z obyczajem śmigusa - dyngusa na czele. Początkowo śmigusem zwano tradycję oblewania wodą dziewcząt na wydaniu i młodych kobiet, a także smaganie się zielonymi witkami. Dyngusem natomiast nazywano pochody młodych chłopców połączone z kwestą świąteczną i wypraszaniem smacznych darów. Z biegiem czasu obrzędy zostały połączone i zdominowane przez polewanie wodą. Niezwykle swawolny bywał śmigus-dyngus dawniej na wsiach, kiedy chłopcy najładniejsze dziewczęta oblewali całymi wiadrami wody. Po południu wraz z orkiestrą urządzali pochody i chodzili po kolei do wszystkich domów panien na wydaniu, recytując o nich wierszyki. Nazywano ten zwyczaj „woływkami dyngusowymi”. W Małopolsce, głównie w Limanowej, chodzili przebierańcy zwani „dziadami śmigustnymi” albo „słomiakami”, bo nosili słomiane czapy. Obchodzili domy w milczeniu, od czasu do czasu tylko gwiżdżąc, ponieważ wyobrażali wedle legendy żydowskich wysłanników, którzy nie chcieli uwierzyć w Zmartwychwstanie i za karę utracili głos.
.

.
  W wielu regionach Polski we wtorek po Wielkanocy kobiety brały odwet za oblewanie ich w Poniedziałek. Przejmowały inicjatywę i jako pierwsze wylewały wiadra zimnej wody na napotkanych mężczyzn. Taki żeński śmigus-dyngus na ziemi krakowskiej nazywany był „babasikiem”.
Izabela Skrzypiec-Dagnan
 
313390