Przejdź do treści
Z Grodu Kingi
Przejdź do stopki

XI DNI KSIĘDZA TISCHNERA

Treść


.
XI DNI KSIĘDZA TISCHNERA
 
    12 marca 1931 roku w Starym Sączu urodził się Józef Tischner. Od jedenastu lat, w czasie związanym z datą urodzin naszego Rodaka, Towarzystwo Miłośników Starego Sącza wraz z Urzędem Miasta organizuje Dni Księdza Tischnera.
Na tegoroczne Dni, podczas których obcowanie z „myśleniem” ks.prof Józefa Tischnera jest ułatwione dzięki wykładom i prelekcjom, zaprosił i oficjalnego ich otwarcia dokonał burmistrz Jacek Lelek.
 
W środę 8 marca z wykładem: „Józefa Tischnera myślenie o wierze” przyjechał ks.dr hab.Jarosław Jagiełło profesor Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II dziekan Wydziału Filozoficznego.
.

.
    „Jestem w Starym Sączu po raz pierwszy i jestem nim zachwycony. Ks.Tischner to najwybitniejszy filozof czasów współczesnych. Wspaniale, że pielęgnują Państwo pamięć o swoim rodaku. Ksiądz Tischner ze wszech miar zasługuje na naszą pamięć. To był mój mistrz. Zawdzięczam mu wszystko. Pamiętam, że gdy zostałem księdzem, zadzwoniłem do księdza Tischnera i powiedziałem: już jestem księdzem, ale chciałbym studiować filozofię. Ks Tischner powiedział: „przyjeżdżaj, pogadamy”. Potem mi powiedział: „ja to jestem filozof, a Ty potrzebujesz majstra. Pojedziesz za granicę, żeby się uczyć, a jak wrócisz to będziemy razem filozofować. Niestety jak wróciłem, było już za późno. Za miesiąc okazało się, że ks.Tischner ma raka. Przejąłem po nim wykłady i staram się być mu wierny. (…)
Uważam, że myślenie ks.Tischnera jest ważne dla całej Europy, która wiele straciła. Straciła wiarę w Boga, straciła wiarę w człowieka, a teraz zaczyna tracić wiarę w samą siebie. Myśl ks.Tischnera zarówno filozoficzna jak i społeczna jest myślą na nasze czasy (…).
    We wstępie ks.wykładowca powiedział również: „Najchętniej bym sobie z Państwem pogadał o ks.Tichnerze (…), bo Tischner był tak bogatą, tak barwną postacią, że można o nim mówić - no, ja już o nim mówię dziewiętnaście lat na uniwersytecie i jeszcze nie jest to wcale za dużo. I młodzież przychodzi zawsze. Jak się o Tischnerze mówi, jak się mówi o Heideggerze - zawsze studenci są obecni(…).
Jak będę mówił o wierze, to również będę też mówił o myśleniu religijnym ks.Tischnera. Chcę tutaj Państwu przedstawić ks.Tischnera, jako filozofa, ponieważ pojawiły się takie głosy w ostatnich latach, że ks.Tischner właściwie nie jest filozofem, nie jest uczonym, tylko jest publicystą, poetą, myślicielem religijnym, tak, jakby w nauce nie było miejsca na myślenie religijne. Otóż ks.Tischner pokazywał, że w najgłębiej rozumianej nauce, jaką jest pierwsza nauka, czyli filozofia, jest miejsce na wiarę człowieka. I to było bardzo cenne. Ks. Tischner był typowym filozofem chrześcijańskim, mało tego; był typowym filozofem katolickim.(…). Wielki Emerich Coreht, jeden z najwybitniejszych historyków filozofii czasów współczesnych, stworzył dzieło - encyklopedię, po filozofii katolickiej. Ukazała się ona w Niemczech i w Austrii i jest w niej omówiona myśl ks.prof Tischnera, j/ako filozofa katolickiego.
Dzisiaj wielu filozofów i wielu naukowców chciałoby, aby najchętniej, w nauce, o Bogu nie mówić. To znaczy nie kłócić się o Boga, czy jest, czy go nie ma - tylko nie mówić. A ksiądz Tischner pokazywał zupełnie coś innego. Jeżeli w myśleniu człowieka pojawia się ktoś taki jak Bóg osobowy, to dlaczego naukowiec i dlaczego filozof miałby o tym Bogu nie mówić? Trzeba mówić!
 
   Był też czas na rozmowę z ks.Profesorem, na którym duże wrażenie zrobiła architektura zespołu klasztornego, a w kościele - trumienka z relikwiami św.Kingi w promieniach światła. Widać, że miasto Stary Sącz dba o klasztor i to jest widoczne. Trzeba być dumnym z tego, co się posiada - podkreślił Gość.
Teraz ponownie rodzi się zainteresowanie ks.Tischnerem, powstają poważne prace naukowe, wraca się do myśli ks.Tischnera, co bardzo cieszy.
Podkreślił też, że: „ks.Tischner jest naszym narodowym filozofem. To trzeba sobie uświadomić. Ktoś może Go lubić, inny nie. To jest zupełnie inna sprawa emocjonalna. Natomiast to, co On napisał, to jest istotne i nie chodzi już o te teksty publicystyczne - nieraz krytycznie oceniane, ale chodzi o Jego twardą filozofię. To jest rzecz ważna, to pozostanie. Filozofia dramatu, którą rozwinął, to są absolutnie teksty na najwyższym poziomie filozoficznym, na światowym poziomie filozoficznym. Musimy się szczycić takimi filozofami. Jest oczywiście o.Krąpiec z Lublina i Leszek Kołakowski, który był ciągle poza granicami kraju, a ks.Tischner, mimo, że mógł wyjechać, żył tu wśród nas, bowiem jak napisał: <Chciałem być filozofem Sarmatów>. To jest postać, którą absolutnie, bezdyskusyjnie trzeba promować. Pamięć o takich ludziach trzeba pielęgnować i kultywować. To jest bardzo cenne”.
 
9 marca 2017 odbyło się spotkanie z ks.Dariuszem Sławomirem Chwastkiem, proboszczem parafii Ewangelicko- Augsburskiej pw.Przemienienia Pańskiego w Nowym Sączu,
.

.
    który bardzo serdecznie podziękował za zaproszenie i chętnie rozpoczął opowieść o tym, co działo się pięćset lat temu, i co będzie się działo w związku z obchodami jubileuszu.
W 2017 roku przypada 500 rocznica reformacji, za której początek uznawana jest data 31 października 1517 r., gdy augustianin ks.Marcin Luter przybił na drzwiach kościoła zamkowego w Wittenberdze swe słynne 95 tez.
    Marcin Luter był mnichem zakonu augustianów, wcześniej studiował prawo. Był niezwykle dociekliwym człowiekiem. Nękało go pytanie, dlaczego grzeszność w człowieku zwycięża? Dlaczego Bóg dopuszcza do tego? Było średniowiecze. Z dręczącymi go pytaniami udał się do swego duchowego ojca, który skierował go do katedry biblistyki, żeby mógł sam zacząć studiować Biblię i następnie wykładać jej treści.
Przełożył Biblię na język niemiecki. Jest autorem małego i dużego katechizmu oraz wielu pieśni kościelnych, w tym ewangelickiego hymnu: Warownym grodem jest nasz Bóg.
Ks.dr Marcin Luter zapoczątkował reformację: ruch religijno-społeczno-społeczny według niego mający za cel swego działania odnowę chrześcijaństwa. Ruch ten doprowadził do rozłamu w Kościele zachodnim.
Powstały nowe odłamy chrześcijaństwa m. in. luteranizm (Kościół ewangelicko-augsburski), kalwinizm (Kościół ewangelicko-reformowany), anglikanizm.
Podstawę jego nauki stanowią hasła stanowiące zasady Kościoła ewangelicko- augburskiego, które zostały przepracowane podczas lat reformacji: sola scriptura - jedynie Pismo, sola gratia - jedynie łaska, sola fide - jedynie wiara, solus Christus - jedynie Chrystus.
 
  Ruch ekumeniczny narodził się w XIX wieku w obrębie chrześcijaństwa i dąży do przywrócenia pierwotnej jedności pomiędzy rozlicznymi jego wyznaniami w ramach jednego, świętego, powszechnego i apostolskiego Kościoła.
„Szczery dialog narodził się po II Soborze Watykańskim (11 października 1962 - 8 grudnia 1965), między tymi, którzy byli odpowiedzialni za Kościół - za Ciało Jezusa Chrystusa”, bo przecież i Lutrowi, i wszystkim biskupom i papieżom na sercu leżało dobro Kościoła. Pierwszym Kościołem byli apostołowie w Wieczerniku, którzy trwali w modlitwie i w łamaniu chleba” -. powiedział ks.Dariusz Chwastek.
Paweł w Liście do Koryntian powiedział tak: <Nikt nie jest ani Kefasowy, ani Apollosowy, ani Pawłowy, bo jeśli służymy to służymy Chrystusowi>. I Chrystus w tym wszystkim jest najważniejszy. Ale żeby to odkryć, to czasami trzeba jakiegoś impulsu. Czasami trzeba wielu lat i wysiłku nad tym, żeby zdać sobie sprawę z tego, co człowiek może zgubić.
II Sobór Watykański umożliwił Kościołowi katolickiemu wkroczenie na drogi ekumenizmu i porzucenie zdominowanej przez antagonizmy atmosfery okresu poreformacyjnego. Konstytucja dogmatyczna o Kościele, Dekret o ekumenizmie, Deklaracja o wolności religijnej oraz Konstytucja dogmatyczna o Objawieniu Bożym - są podstawowymi dokumentami katolickiego ekumenizmu.
Na II Soborze Watykańskim podkreślono, że Kościół Chrystusowy trwa w Kościele katolickim. Przyznano również, że poza jego organizmem znajdują się liczne pierwiastki uświęcenia i prawdy, które jako właściwe dary Kościoła Chrystusa nakłaniają do katolickiej wierności. Doceniono to, co katolicy dzielą wraz z innymi chrześcijanami, jak na przykład wyznanie wiary, chrzest, Pismo Święte. Podkreślono w duchu teologii wspólnotowości, że katolicy znajdują się w rzeczywistej, choć niedoskonałej wspólnocie ze wszystkimi, którzy wyznają Jezusa Chrystusa i są ochrzczeni.
Historia jest historią, ale z historii trzeba wyciągnąć wnioski. Bo przecież Kościół jest tym Kościołem, który ma patrzeć do przodu. Chrystus mówi, że nic Mu po ludziach takich, którzy patrzą wstecz, odwracają się do tyłu. Jest taki przykład z Ewangelii, że nie można się ciągle patrzeć za siebie, trzeba patrzeć do przodu.
Po Soborze Kościół rzymskokatolicki i luterański rozpoczynają dialog i dyskusję, pomimo tego, co było kiedyś. Pomimo reformacji, pomimo kontrreformacji, wojen religijnych. Przebaczono sobie naprawdę bardzo wiele. I tego efektem jest choćby to, że dzisiaj jesteśmy tutaj razem i możemy wspólnie rozmawiać. Tego efektem jest to, ze mój przyjaciel jezuita - ks.Józef Polak, zaprasza mnie i jesteśmy razem, i próbujemy w imię jedności i miłości Chrystusa dawać dobry przykład. Należy dodać, że jezuici byli odpowiedzialni za kontrreformację.
   Luteranie i katolicy są wezwani, aby myśleć z perspektywy jedności Ciała Chrystusowego, szukać tego, co tę jedność wyraża oraz służyć wspólnocie jednego Ciała Chrystusa. Ten kierunek wymaga nieustannego nawracania serc. Współpraca ekumeniczna wyklarowała pięć ekumenicznych imperatywów, które zostały przepracowane przez obydwie strony i dały początek dwóm bardzo ważnym rzeczom.
W 1992 roku Kościół luterański i Kościół rzymskokatolicki podpisuje wspólną deklarację o uznaniu chrztu świętego; czyli mówi o tym, że i w jednym i w drugim Kościele chrzest jest zgodny z nauką Pisma Świętego, że już nie trzeba go powtarzać. Bardzo ważnym i milowym krokiem w dyskusji między Kościołami jest rok 1992. To jest Wspólna deklaracja o usprawiedliwieniu.
Dyskutowano o: pokucie, usprawiedliwieniu, rozumieniu Eucharystii.
Pierwszy imperatyw: katolicy i luteranie powinni zawsze obierać jako punkt wyjścia perspektywę jedności a nie rozłamu, aby wzmacniać to, co mają wspólnego, nawet jeśli łatwiej jest dostrzegać i doświadczać różnice.
Drugi imperatyw: luteranie i katolicy muszą pozwalać sobie ciągle się zmieniać poprzez spotkanie ze sobą nawzajem i wspólne świadectwo wiary.
Trzeci imperatyw: katolicy i luteranie powinni się na nowo zobowiązać do poszukiwań widzialnej jedności; wspólnie wypracować plan, uwzględniający konkretne kroki, które miałyby do niej prowadzić, i wciąż na nowo do tego celu dążyć.
Czwarty imperatyw: luteranie i katolicy muszą wspólnie ponownie odkryć siłę Ewangelii Jezusa Chrystusa dla naszych czasów.
Piąty imperatyw: katolicy i luteranie powinni w zwiastowaniu oraz służbie światu składać świadectwo o łasce Bożej.
„244. Ekumeniczna droga umożliwia katolikom i luteranom zrozumieć oraz docenić refleksję Lutra i jego duchowe doświadczenie Ewangelii o sprawiedliwości Boga, która jest jednocześnie łaską. W przedmowie do wydania swoich łacińskich dzieł (1545) Luter zanotował, że <dzięki Bożemu zmiłowaniu, nieustannie medytując dzień i noc>, odkrył nowe zrozumienie Rz 1,17: <Odczułem, że całkowicie narodziłem się na nowo i że przez rozwarte bramy wszedłem do raju. W tym momencie całe Pismo ukazało mi swoje inne oblicze. (…) Później czytałem Ducha i literę Augustyna, gdzie niespodziewanie natknąłem się na fragment, w którym także on podobnie interpretował Bożą sprawiedliwość, a mianowicie, jako sprawiedliwość, w którą Bóg nas przyobleka, gdy nas usprawiedliwia>”.
Przytoczony fragment pokazuje, że Luter czerpał z Augustyna i innych mistyków. Dało mu to impuls do tego, by poszerzyć swoje horyzonty i zupełnie inaczej odczytać Pismo Święte” - powiedział ks.Prelegent
W odpowiedzi na pytanie o sakramenty w Kościele ewangelicko-augsburskim usłyszeliśmy odpowiedź, że: „Podstawą jest zasada:<Tylko Pismo>Mamy dwa sakramenty - sakrament chrztu i sakrament Komunii Świętej. Dlaczego tak, a nie inaczej? Po pierwsze w Kościele ewangelicko-augsburskim słowo sakrament musi łączyć się z definicji z dwoma rzeczami. Po pierwsze musi być widzialny znak, a po drugie musi być to słowo, które jest ustanawiające, słowo Chrystusa. W przypadku chrztu mamy wodę i słowa Chrystusa: Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.
Drugi - sakrament Wieczerzy Pańskiej pod dwiema postaciami chleba i wina. I znowu mamy słowa Chrystusa: <To czyńcie na Moją pamiątkę>.
Tu też był taki spór w odczytaniu tego dlaczego pod dwiema postaciami. W kościele ewangelickim my swoją wiarą zaświadczamy o tym, że chleb i wino, z chlebem i winem, w chlebie i winie i pod chlebem i winem jest prawdziwe ciało i prawdziwa krew Jezusa Chrystusa. W Kościele rzymskokatolickim mamy Przeistoczenie. Natomiast w Kościele ewangelickim mamy Współistnienie. I w jednym i w drugim wypadku jest realna obecność Ciała i Krwi Chrystusa.
   Było jeszcze pytanie o strukturę organizacyjną. Kościoła ewangelicko-augsburskiego, który jest jednostką autonomiczną. Decyzje są podejmowane w danym państwie. Każde państwo ma swoich biskupów, swoje władze odpowiedzialne za prawo w tym Kościele. Kościół ewangelicko-augsburski w Polsce jest podzielony terytorialnie na sześć diecezji każda z nich ma swojego biskupa, który za tę diecezję odpowiada. Mamy diecezję mazurską (Olsztyn), pomorsko-wielkopolską (z siedzibą w Sopocie), wrocławską Wrocław), która rozciąga się od morza aż po góry, warszawską (Warszawa), katowicką (Katowice), w której się znajdujemy - Nowy Sącz jest w diecezji katowickiej, a rozciąga się od Częstochowy, aż do Rzeszowa i Przemyśla i najmniejszą diecezję cieszyńską - najmniejszą pod względem terytorium, a najliczniejszą pod względem ilości wiernych, których 70% zamieszkuje diecezję cieszyńską, której centrum jest Bielsko-Biała.
Każda diecezja ma swoją władzę ustawodawczą, czyli synod (razem ze świeckimi, którzy odgrywają dużą rolę).
    Dialog ekumeniczny odgrywa dużą rolę i ma na celu przezwyciężanie wzajemnych uprzedzeń, a nie budowanie barier, lecz podejmowanie wielokierunkowej współpracy.
Ks.Dariusz Sławomir Chwastek w bardzo przystępny i ciekawy sposób przekazał zebranym zagadnienia związane z reformacją i przyczynił się do przybliżenia i kontynuacji idei ekumenizmu, opowiedział o swej parafii i mieście Nowy Sącz, o dochodzeniu do kapłaństwa, za co tą droga składam serdeczne podziękowania.
 
10 marca 2017 wykład pt.: „Ks.Józef Tischner i jego myślenie o solidarności” wygłosił dr hab.Antoni Szwed profesor Uniwersytetu Pedagogicznego.
.

.
   „Okazuje się teraz coraz bardziej, że myśl takich ludzi jak ks.Tischner, jak św.Jan Paweł II, papież Benedykt XVI jest coraz bardziej aktualna.
    Tak się złożyło, że studiowałem na Uniwersytecie Jagiellońskim do 1979 roku fizykę. Księdza Józefa Tischnera poznałem, jako student w 1978 roku, trochę przypadkowo. Mieszkałem w „Żaczku” z studentem, który właśnie studiował filozofię na UJ. To był taki student, który chodził na drugi rok, trzeci, czwarty - coś zaliczył, czegoś nie i był wielkim opozycjonistą. Nie tylko on, ale cała ta grupa wtedy w 1977-78 roku na filozofii, to byli opozycjoniści Uczestniczyli w manifestacjach, byli łapani przez ówczesną milicję, zamykani na 48 godzin. To on zachęcił mnie słowami: <chodź, takiego gościa, jeszcze nigdy nie słyszałeś>. Seminarium odbywało się w salkach przy kościele św.Anny. Ks.Tischner był wówczas wykładowcą na Wydziale Teologicznym i miał wykłady dla kleryków z filozofii człowieka oraz z teorii poznania. Ale wcześniej takie niewielkie grupki studentów świeckich słuchały jego wykładów. O czym naprawdę wtedy mówił - nie pamiętam. Pierwsze spotkanie zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Wyszedłem z niego podekscytowany i jednocześnie wewnętrznie ogromnie zadowolony. Zastanawiałem się później - dlaczego? Skąd taki odbiór jednego z wykładowców? Okazało się, nabywałem takiego przeświadczenia chodząc później już dosyć regularnie pod koniec roku czwartego i na początku piątego. Wówczas pisałem pracę magisterską z informatyki, która była niezwykle nużąca. Wrzucanie danych do komputera, który był wielkości kilku szaf sprawiało, że coraz bardziej zamiast pisać pracę, rozpraszałem się i chodziłem na wykłady ks.Tischnera. Drzwi były uchylone i siadaliśmy sobie w kącie. Po wykładzie podchodziliśmy do niego na rozmowę. Dopytywał, skąd jesteśmy i co nas interesuje. Co mnie fascynowało w wykładzie ks.Tischnera? Otóż ks.Tischner mówił powoli, każde słowo dokładnie akcentując, swoim niskim, barytonowym głosem, bez zbędnej gestykulacji bez nerwowego poruszania się. Jeśli siedział, to siedział , jeśli stał, to stał, no i mówił tak, jakby od niechcenia. Ale dało się zauważyć, ze każde jego słowo dokładnie odpowiadało temu, co chciał powiedzieć.
Nie było u niego żadnego pustego słowa, żadnej podpórki słownej, żadnego zastanowienia się, ę, ą nic z tych rzeczy. Pięknie brzmiący głos, który był jednocześnie bardzo precyzyjny. Nie tylko starannie oddawał myśl, ale ta myśl szła prosto jak po sznurku - od przesłanki do przesłanki. Od fenomenu do fenomenu. Jeśli opisywał jakąś rzecz, czynił to niezwykle starannie. To fascynowało. Z jednej strony byłem przyzwyczajony na fizyce do tego, że profesorowie fizyki, tacy jak Kotański czy Średniawa, bardzo starannie wykładali, ale oni raczej pisali na tablicy i to bardzo szybko, prawą pisząc, lewą ścierając, więc to, co przy tym mówili, umykało naszej uwadze. Ks.Tischner miał tę samą umiejętność precyzyjnego wykładania, jednocześnie mówił tak, żeby każdy go mógł zrozumieć. Oczywiście to rozumienie wykładów Tischnera było bardzo pozorne. Nieraz rozmawiałem z kolegami i mówiliśmy sobie: wspaniały, prosty wykład. Ale później, gdy chcieliśmy powtórzyć, o co chodziło, to wtedy okazało się, że nagle niewiele wiemy z tego, co usłyszeliśmy. Dlaczego tak było? Otóż raz, że nasza wiedza filozoficzna była prawie zerowa, dwa, że ksiądz Tischner wracając z dłuższego pobytu za granicą, na Zachodzie przyswoił sobie myśl niektórych filozofów współczesnych. W szczególności Martina Heideggera, który był jeszcze wówczas w Polsce nieznany.
   Wszystko w jego ustach brzmiało bardzo dobrze, zwłaszcza wtedy, gdy podpierał się jakimś przykładem z rodzinnej, góralskiej kultury wziętym. Sprawiało wrażenie, że wiadomo, o co chodzi, podczas, gdy w gruncie rzeczy niewiele z tego rozumieliśmy. Ks.Tischner był coraz bardziej znany. W 1979 roku, zwłaszcza wtedy, gdy opublikował w drugim obiegu „Polski kształt dialogu”. Była to niewielka broszurka, w pierwszym wydaniu licząca około 100 stron. Niezwykle gęsto napisana. Później, gdy studiowałem na KUL-u kolega mi powiedział. <Słuchaj, co drugie zdanie z tej książki, to jest temat na doktorat. „Polski kształt dialogu” był unikalną książką w tamtym czasie. Ks.Tischner przedstawił w sposób bardzo plastyczny i bardzo zarazem zwięzły ten tzw.dialog między młodymi marksistami jak Adam Schaff, zwłaszcza Leszek Kołakowski, a z drugiej strony byli zmuszeni do prowadzenia dyskusji uczniowie szkoły lwowskiej, uczniowie prof.Kazimierza Twardowskiego, tacy jak Ajdukiewicz, Czeżowski, czy Izydora Dąmbska. Ze strony kościelnej prowadził tę dyskusję ks.prof.Kłósak oraz ks.Konstanty Michalski. Ta książka: „Polski kształt dialogu” - rozeszła się jak świeże bułeczki. To wszystko odbywało się jednak w murach uczelni i kto wiedział o ks.Tischnerze to wiedział, kto nie, to nie. Trochę był już znany z artykułów publikowanych w Znaku i w Tygodniku Powszechnym. Te artykuły miały charakter popularyzatorski ale filozoficzny. Po wybuchu „Solidarności” w 1980 i 1981 roku nagle ks.Tischner stał się osobą publiczną i to z najwyższej półki. Przypominam sobie w 1981 roku chciałem go zaprosić na spotkanie, bo byłem jednym z członków Koła Filozoficznego w Lublinie. On otworzył taki mały kalendarzyk i pokazał go mówiąc: patrz! Kolejne miesiące miał zajęte dzień po dniu. Chyba w trzecim miesiącu miał wolny jeden dzień i powiedział, że wtedy może przyjechać. Pamiętam, że był to 3 kwietnia.
Trzy miesiące po naszej rozmowie przyjechał. Cała aula na I piętrze była nabita do ostatniego miejsca. Co było tym dziwniejsze, że ks.Tischner wśród wykładowców na KUL-u w tamtych czasach nie cieszył się popularnością. Wręcz przeciwnie był raczej zwalczany. Prezentował filozofię fenomenologiczną, a więc filozofię, która nic nie miała wspólnego z tomizmem. Wcześniej ks.Tischner napisał cykl artykułów opublikowanych w Znaku, jak i w Tygodniku Powszechnym, w których „rozprawiał” się z tomizmem. Oczywiście po latach można by na to patrzeć troszkę inaczej. Ale w tamtych czasach było to wielkie wydarzenie.
Jeszcze jeden obrazek z tamtych czasów. Otóż I Zjazd „Solidarności” w Gdańsku - Oliwie odbywał się w dwóch turach. Pierwsza tura to był 5-10 września, a druga część w październiku. Na początku września byłem u ks.Tischnera w mieszkaniu przy ul.św.Marka, być może po jakąś książkę, być może porozmawiać. Wówczas już dosyć często się spotykaliśmy. Pod koniec rozmowy powiedział: <Zaprosili mnie na Zjazd - to jadę, ale właściwie, to nie wiem po co>. I to było wszystko. Później okazało się, ze ks.Tischner odegrał bardzo ważną rolę na tym Zjeździe. Po jego zakończeniu wspominał burzliwe całodzienne dyskusje, na których występowało bardzo wielu prelegentów.
Następnego dnia, odprawiając mszę o siódmej rano, ks.Tischner potrafił bardzo precyzyjnie ująć te najważniejsze tezy, które padły dnia poprzedniego. Dodając niewielką refleksję.
Oto refleksja etyczna, która pokazywała, jaki sens ma to, o czym mówią działacze Solidarności, którzy przyjechali na ten zjazd. Z takich małych refleksji rodziła się Etyka solidarności. To było pierwsza filozoficzna a dokładniej etyczna próba zrozumienia, czym jest ten olbrzymi dziesięciomilionowy ruch „Solidarności”. O tym nikt nie pisał, nikt się od takiej strony nie przyglądał. Tyle się działo dzień po dniu, tyle było utarczek z ówczesną władzą, że nikt nie miał czasu i zdolności do takiego skondensowanego i precyzyjnego myślenia. Ksiądz Tischner okazał się tutaj niesłychanie potrzebną i ważną osobą.
„Etyka solidarności” to w pierwszym wydaniu również niewielka książeczka. Została ona wtedy przetłumaczona na dziesięć języków, w tym tak egzotyczne jak: duński, szwedzki, flamandzki, chorwacki, czeski nie mówiąc oczywiście o niemieckim, francuskim, angielskim, włoskim czy hiszpański. Sam widziałem w Królewskiej Bibliotece w Kopenhadze duński przekład Etyki solidarności w 1992 roku.
Co było takiego ważnego i cennego w Etyce solidarności, która jest książką objętościowo szczupłą, niewielką, która składała się z krótkich trzy- czterostronicowych rozdziałów?
Już w pierwszym rozdziale wprowadził ks.Tischner ideę solidarności, przy czym nie chodziło tutaj o nazwę związku zawodowego, tylko o samą ideę. Ks.Tischner zastanawiał się, co to takiego jest idea solidarności, skąd ona się wzięła. W tamtym czasie nikt się nad tym nie zastanawiał.
Tischner wyszedł od słów zawartych w Liście do Galatów św.Pawła Apostoła: <Jedni drugich ciężary (bądź brzemiona) noście, a tak wypełnicie prawo Boże>.
Etyka solidarności jest to wzór postępowania, który każdy z nas może odczytać w swoim sumieniu. Sumienie, to naturalny zmysł etyczny. Solidarność to coś, co łączy ludzi mających sumienia”.- mówił prof.Antoni Szwed w czasie tego niezwykłego spotkania - wykładu, który zapadł w pamięci jego uczestników.
    Ksiądz profesor Józef Tischner żył o wiele za krótko, dlatego tym bardziej, wraz z upływem lat, należy przybliżać Jego myśl i docenić wspaniałą pracę, którą wykonał dla wielu pokoleń Polaków.
 
   11 marca 2017 o godz.10.00 w kościele klasztornym Sióstr Klarysek pw.Trójcy Świętej odprawiona została Msza św. w intencji ks.prof.Józefa Tischnera i Jego rodziców, zamówiona przez Towarzystwo Miłośników Starego Sącza.
Oprawę muzyczną liturgii zapewnili uczniowie Szkoły Podstawowej nr.1 im.Ks.prof.Józefa Tischnera.
Wysłuchała i zebrała
Jolanta Czech
 
313381