VII Festiwal Przygody i Podróży Bonawentura
Treść
.
VII FESTIWAL
PRZYGODY I PODRÓŻY BONAWENTURA
PRZYGODY I PODRÓŻY BONAWENTURA
Na kolejną edycję wydarzenia, jakim jest Festiwal Przygody i Podróży Bonawentura, jego fani oczekują już od chwili zamknięcia poprzedniej. Są wśród nich tacy, którzy towarzyszą Bonawenturze od początku i uczestniczą we wszystkich pokazach i prezentacjach organizowanych w Centrum Kultury i Sztuki im.Ady Sari, a także nierzadko w imprezach towarzyszących Festiwalowi. Swoją drogą, to też wymaga specjalnej kondycji, samozaparcia i podporządkowania codziennego życia festiwalowemu rozkładowi jazdy.
Tak było również w tym roku. Od piątkowego popołudnia 24 marca do niedzielnego późnego wieczoru 26 marca sala starosądeckiego „Sokoła” pękała w szwach. Karnety na całość imprezy i wejściówki na poszczególne bloki rozeszły się momentalnie. Niewątpliwie to zasługa wyjątkowej atmosfery panującej na Festiwalu, ciekawych prelegentów, którzy pokazują swe pomysły, pasje i dokonania oraz nieznane miejsca, do których udało im się dotrzeć.
Również w tym roku mieliśmy okazję podziwiać himalaistów, miłośników sportów ekstremalnych, podróżników o zainteresowaniach etnograficznych, świetnych fotografików, zapalonych filmowców i tak po prostu ludzi odważnych i ciekawych świata.
Osobny rozdział stanowią prezentacje tzw.kultowych, bardzo starannie wyselekcjonowanych filmów, związanych z podróżami, które każdy podróżnik powinien zobaczyć.
Zebranych widzów powitali uzupełniający się prowadzący: pomysłodawca Festiwalu i dyrektor CKiS Wojciech Knapik i Anita Demianowicz.
Podczas tegorocznego siódmego już spotkania nowością był piątkowy, popołudniowy blok spotkań zatytułowany: „Podróże i życie. Inspiracje”. Inspiracjami do nowego podejścia do życia, do wyznaczania sobie nowych sposobów na życie, które w większym stopniu mogą pomóc w realizacji swych pasji - szczególnie podróży były prezentacje.
Spotkania ze swymi podróżami umożliwili nam: Arleta i Rafał Adamscy z prezentacją: „Digital Nomads. Praca, która nie ogranicza. Podróż, która się nie kończy”; Witold Zbijewski: „Życie w kamperze - jak odzyskać czas”; Witold Gapik: „Pijany martwym Gruzinem” i inne historie”.
Arleta i Rafał Adamscy razem pracują, a o ich doświadczeniach można poczytać na blogu www.zamieszkali.pl
We wstępie Arleta powiedziała, że cyfrowy nomadyzm zaczyna być w społeczeństwie zauważalny, a gdy zaczynali, nawet nie wiedzieli, że coś takiego istnieje i że tak się nazywa.
Jak wygląda życie, gdy nie jesteś zależny od miejsca zamieszkania? Czy praca zdalna jest dla ciebie i co cię w niej czeka? To niektóre pytania, na które postanowili odpowiedzieć, aby przybliżyć temat i zainspirować nim zebranych.
Podczas starosądeckiego spotkania opowiedzieli o swoim życiu. Poznali się w czasach studiów, po których się pobrali. Ich praca, jako grafików, polega na tworzeniu stron internetowych, sklepów, portali, aplikacji i stale szukają nowych możliwości rozwoju, również angażując się w projekty niezwiązane z pracą zawodową. Pracują online, gdyż ich praca nie wymaga, aby dzień po dniu udawać się do biura.
Wybrali ten sposób i styl życia - cyfrowy nomadyzm, zwany też location independent living. W dziedzinie łączenia podróży z pracą, czy może pracy z podróżą, są w Polsce liderami.
Opowiedzieli, ilustrując bogatą narrację zdjęciami, o swym, niezależnym od miejsca pracy, życiu. Pokazali jak mieszka się i pracuje na Wyspach Kanaryjskich i w Izraelu. Przekazali wiele cennych, praktycznych wskazówek dla osób, które przez nich zainspirowane, zechcą pójść w ich ślady.
W czasie pobytu w Polsce udało im się przybyć na Bonawenturę, aby opowiedzieć o swych doświadczeniach.
Witold Zbijewski: „Życie w kamperze - jak odzyskać czas”. Na początku - wielkie niedowierzanie. Odzyskać czas mieszkając w kamperze w środku Warszawy? Ten pokaz był zaskoczeniem. Tematem czas, którego deficyt odczuwają wszyscy - najmłodsi i najstarsi. Brak czasu i pieniędzy może uniemożliwiać rozwijanie swych pasji - w tym podróży. Okazało się jednak, że nie koniecznie! Jak tego dokonał Witold Zbijewski? W 2011 roku postanowił zrezygnować z dobrze płatnej pracy w korporacji, gdzie pracował, jako kontroler finansowy i ograniczyć koszty życia. Zafascynował się kamperem i w nim zamieszkał. Opowiadał o radości czerpanej z wolnego czasu, którego posiadanie czyni człowieka prawdziwie wolnym i o ciekawych kontaktach międzyludzkich, nieskrepowanych brakiem czasu. To dla niego walory ważniejsze niż duże pieniądze. W kamperze mieszka na stałe od marca do listopada.
W sobotni poranek zainteresowani mogli uczestniczyć w jego warsztatach: „Jak odzyskać czas?” Niektórzy także odbyć przejażdżkę kamperem wokół Rynku.
Witold Gapik: „Pijany martwym Gruzinem” i inne historie. Przyjechał do Starego Sącza z Zelowa małego miasteczka w województwie łódzkim. Postanowił zainspirować swą historią, którą buduje na wspaniałych relacjach z ludźmi. Także swe relacje biznesowe. Uwielbia rozmawiać z ludźmi, zapisywać informacje, które od nich otrzymuje i wykorzystuje do różnych innych celów. Po ukończeniu studiów rozpoczął pracę, jako nauczyciel, potem był pilotem wycieczek, handlowcem, dyrektorem sprzedaży na Ukrainie, potem była korporacja i handel na terytorium Azji Środkowej i Kaukazu. Odszedł z korporacji założył firmę Caspian Trade Kazakhstan. Wraz z żoną pojechali do Kazachstanu. Tę podróż po postradzieckich krajach opisał z perspektywy agenta handlowego w książce „Pijany martwym Gruzinem” trafiając w czasie swoich handlowych podróży w miejsca, gdzie jak się okazało, nadal można przeżywać przygody i awantury rodem z Jedwabnego Szlaku w epoce Marco Polo.
Książka pełna jest anegdot opisujących nieprawdopodobne sytuacje, które nie miałyby prawa wydarzyć się na uporządkowanym, a więc nudnym i przewidywalnym Zachodzie. Książka została zgłoszona do Nagrody Kapuścińskiego (za 2017 r). Zostanie wznowiona w maju 2017 przez wydawnictwo ,,Bezdroża”, bowiem I wydanie zostało wyprzedane.
Barwna opowieść Witolda Gapika o tym, czego nauczyły go podróże na Wschód (Iran, Uzbekistan, Azerbejdżan, Kazachstan, Tadżykistanu, Armenia i Gruzja) oraz o niektórych przygodach opisanych w książce, inspirowała do „brania spraw we własne ręce”, jak również do przeczytania jego książki.
Na zakończenie wieczoru obejrzeliśmy film: „Sekretne życie Waltera Mitty” reż. Ben Stiller, USA 2013.
W filmową opowieść świetnie wprowadził nas Filip Nowak - absolwent filmoznawstwa i wiedzy o nowych mediach na Uniwersytecie Jagiellońskim, gdzie aktualnie pisze pracę doktorską. Fascynuje go historia kina polskiego oraz polskich mediów, ale również losy nieodkrytych kinematografii, takich jak zjawiskowe kino holenderskie czy osobliwe północnokoreańskie. Autor kilku artykułów o tematyce filmowej, redaktor tomu zbiorowego „Bękarty kinematografii” oraz współpracownik czasopism o tematyce audiowizualnej (m.in. „EKRANy”). Stały bywalec wybranych, polskich festiwali filmowych. Wysoko ceni sobie twórczość takich reżyserów jak Alex van Warmerdam, David Lynch czy Krzysztof Krauze.
„Tytułowy bohater Walter Mitty pracuje dla magazynu Life, wydawanego od końca XIX wieku, jako osoba zarządzająca negatywami Zaprzestanie wydawania wersji papierowej wiązało się z redukcją etatów, ze zmianą życia wielu ludzi tworzących to pismo przez lata.
Filmowy problem zaczyna się wtedy, gdy ostatnia fotografia, jaka ma trafić na okładkę ostatniego, papierowego numeru magazynu gdzieś znika. Okazuje się, że fotograf-podróżnik Sean przesłał ją, ale nie trafiła ona do Waltera.
Walter Mitty, spokojny, ułożony człowiek, spędzający większość swojego życia w fotograficznej ciemni, wyrusza w szaleńczą podróż w poszukiwaniu Seana, by uzyskać to zdjęcie, które ma się znaleźć na okładce magazynu Life.
W sobotnie przedpołudnie 25 marca rozpoczęły się pokazy podróżnicze biorące udział w konkursie dla publiczności, która głosami oddanymi na poszczególne prezentacje, wybiera tę najlepszą i najciekawszą z przedstawianych.
Damian Borkowski, starosądecki podróżnik, zdobywa najodleglejsze zakątki Ziemi. Z wykształcenia mgr turystyki, rekreacji i wychowania fizycznego. Pilot wycieczek, instruktor: nordic walking, narciarski, wspinaczki i pływania. Był już m.in w Mongolii, do której dojechał koleją transsyberyjską. Przejechał rowerem szlak Santiago de Compostella wyjeżdżając z progu własnego domu. Odbył dziesięciotygodniową wyprawę drogą lądową do Indii. Odwiedził także samotnie Maroko. Zdobył Mont Blanc i Dżabal Tubkal. Przejechał Armenię, Górski Karabach oraz Gruzję wspinając się na Kazbek. Podróżuje trampingowo, starając się w jak największym stopniu „dotknąć” miejsc, w których przebywa. Śpi, je i podróżuje tak jak miejscowi.
Na tegorocznym Festiwalu wystąpił z prezentacją „Dookoła Islandii”. Islandia ze swą nieskażoną przyrodą, rozległymi przestrzeniami, górami i dolinami, lodowcami, wodospadami, gejzerami ekscytuje i zachwyca, a dzięki tanim lotom jest w zasięgu chętnych podróżników, którzy zainspirowani festiwalową prezentacją zechcą się tam udać.
Anita Demianowicz „Kobieta i wulkan. Ameryka Środkowa”. To podróżniczka, reporterka i fotografka. Szczególne miejsce w jej sercu zajmuje Ameryka Środkowa, region w którym znajdują się m.in . fantastyczne stożki wulkaniczne. Wulkany jednak to nie wszystko, bo to, co najistotniejsze w jej podróżach, to kontakty z ludźmi, Nie mogło oczywiście zabraknąć spotkań z inspirującymi kobietami, szczególnie tymi, które nie realizują typowo kobiecego stereotypu w krajach tak silnie zakorzenionych w kulturze macho.
Leszek Szczasny „Ruanda. Z piekła do raju”. Z wykształcenia filozof i politolog zabrał nas w podróż śladami swej ponad trzytygodniowej wyprawy do Afryki, którą odbył w grudniu 2011 roku. W tym małym (k)raju tysiąca wzgórz, leżącym w sercu podrównikowej Afryki w 1994 roku miały miejsce bratobójcze walki pomiędzy plemionami Tutsi i Hutu. To piekło powoli schodzi na drugi plan w życiu tych uśmiechniętych ludzi.
Na slajdach oglądaliśmy stolicę Kigali, zwaną Singapurem Afryki. Po tygodniu tam pobytu, przypadła Wigilia Bożego Narodzenia, którą podróżnik spędza nad jeziorem Kivu, przy granicy z Kongiem. Potem czas spędza na weselu, w rozśpiewanych i roztańczonych chrześcijańskich świątyniach, wśród życzliwych, przyjaznych, przedsiębiorczych ludzi.
Małgorzata Szumska „Twarze tajfunu. O poszukiwaniu szczęścia na Filipinach”. Pisarka, podróżniczka, absolwentka Wydziału Lalkarskiego PWST we Wrocławiu, leci na Filipiny, aby pomóc mieszkańcom w odbudowie ich domów zburzonych przez potężny tajfun Yolanda. Na miejscu spotyka ludzi, którzy opowiadają o swoich niezwykłych, wzruszających przeżyciach, o filipińskich obyczajach, religii, przyjaźniach i miłościach. To wyjątkowa podróż. Dla nas snuje barwną, egzotyczną opowieść, w której jednak na pierwszy plan wybija się idea niesienia pomocy. Na miejscu postanowiła wykorzystać swój zawód i podjęła decyzję, że jej pacynki będą pomagać dzieciom z traumą. Zaczęła na Filipinach, teraz planuje dalsze „podróże z sensem”. Z tych doświadczeń powstała książka pod tym samym tytułem, której premiera odbyła się 23 listopada 2016 r. wyd. Czarne
Autorka stara się odkryć prawdziwe Filipiny i znaleźć odpowiedzi na pytania: Czy można zapomnieć o tajfunie? Czy na rajską wyspę wróci spokój? I o czym marzą Filipińczycy? Czy ludziom dotkniętym taką katastrofą można w ogóle pomóc i jaka pomoc jest właściwa?
Autorka książki „Zielona sukienka. Przez Rosję i Kazachstan śladami rodzinnej historii”, wyd. Znak literanova 2014
Kajtostany „Na rowerze z dziećmi. Maroko”. Kajtostany w składzie mama Fasola, tata Zbych, Kajtek (3,5 roku ) i Ruta (0,5 roku) jak bociany postanowiły przezimować w ciepłym klimacie. W pełnym składzie pokazali nam jak można się sobą cieszyć w drodze.
Ze względu na ograniczony budżet wybrali miejsce, dokąd można tanio dolecieć i w okresie jesienno-zimowym spać pod namiotem i turlać się na rowerach z dwójką małych dzieciaków. Padło na Maroko również ze względu na „łatwy” powrót wraz z wiosną i bocianami do Polski.
30 października 2014 r. polecieli z całym sprzętem do Malagi, następnie przez Rondę i Gibraltar dotarli do Ceuty, skąd przez trzy miesiące wędrowali po Maroku, po czym z Marakeszu samolotem polecieli do Sewilli, skąd ponownie na rowerach rozpoczęli powrót do Polski
Dokładnej trasy nigdy nie mogli zaplanować, czasami decydowała pogoda, czasami umówione spotkanie, jak to w Lizbonie, gdzie mieli się spotkać z babąLu i dziadkiem Leszkiem, przez co chcieli wracać przez Portugalię, Hiszpanię, Francje i Niemcy. Wyjazd opierał się na oszczędnościach i zasiłku macierzyńskim, który kończył się w maju 2015 r. i był świetnym powodem do wspólnego spędzenia czasu, pedałując bez pośpiechu na rowerach, śpiąc pod namiotem i na palniku gazowym przygotowując kuskus z jarzynami. Ich budżet wynosił 20 €/dzień/rodzinę. Prowadzą bloga www.kajtostany.pl
Sobotnie popołudniowe pokazy rozpoczął Maciek Dobrowolski, który z Marcinem Ogorzałkiem przejechał: „Jedwabny szlak motocyklem. Azja Środkowa i Góry Pamiru”. Starosądeczanin i Nowosądeczanin przejechali motocyklami trasę z Europy po granice z Chinami, legendarnym Jedwabnym Szlakiem prowadzącym przez drugie, co do wielkości góry na świecie - Pamir. Wyjazd miał miejsce w sierpniu 2016, przejechali 14 000 km odwiedzając kraje Azji Centralnej.
Maciek (z powodu choroby kompana) sam z wielką werwą i radością opowiedział nam o swej pasji do motocykli, pokazał na zdjęciach, co zobaczyli, jakich ludzi poznali w czasie swej podróży.
Maciej Dobrowolski, prezydent Klubu Motocyklowego Steel Roses, jest również głównym organizatorem sądeckiej akcji honorowego oddawania krwi przez miłośników stalowych rumaków. Akcja ta zapoczątkowana w 2014 r, przez warszawski Klub Boruta MC Poland, odbywa się obecnie w około 80 miastach Polski
Katarzyna i Andrzej Mazurkiewicz „Chadar - lodowym szlakiem do Zanskaru”. Do Starego Sącza zawitała Katarzyna Mazurkiewicz przewodnik wypraw poznawczych i trekkingowych, lubiąca opowiadać o świecie i ludziach poznanych podczas wypraw. Niestety maż zachorował i nie mógł dotrzeć na Bonawenturę.
Pasja podróżowania stała się ich sposobem na życie. W 1988 po raz pierwszy wyruszyli z tatrzańskich szlaków w Himalaje indyjskie i nepalskie. Następnie przyszedł czas na Syberię, rosyjski Daleki Wschód, Mongolię, Azję Środkową, Iran, Pakistan, Tybet, Turcję, Gruzję, Kirgizję, Wenezuelę i Tanzanię. Szczególnie chętnie wracają w indyjskie Himalaje. Fascynuje ich różnorodność krajobrazowa i etniczna oraz gościnność mieszkających tam ludzi. Wraz z opowieścią Katarzyny, oglądając piękne fotografie, byliśmy na starych karawanowych szlakach leżących w głębi indyjskich Himalajów, prowadzących do dawnego królestwa Zanskar. „Przemierzyliśmy” ten szlak zimą, kiedy zasypane śniegiem przełęcze są niedostępne, a jedyną możliwością dotarcia do wiosek w głębi gór jest wędrówka po zamarzniętej rzece Zanskar.
Tomasz Siuda: „Ekspedycja Amazońska - śladami Arkadego Fiedlera”. Wyruszyła w październiku 2015 roku, w którym to minęlo 80 lat od wydania książki „Ryby śpiewają w Ukajali”. Rok 2015 to także 120 rocznica urodzin pisarza, 30 rocznica śmierci i 40 rocznica założenia Muzeum Pracowni Literackiej Arkadego Fiedlera w Puszczykowie.
Tomasz Siuda - przedstawił się, jako zawodowy fotograf, papierowy artysta (z dyplomem ASP), prawie arteterapeuta (dyplom na ukończeniu), utrzymujący się na powierzchni kapitalizmu, produkując wideo spoty reklamowe dla małych firm. Plany tej ekspedycji snuł już na oddziale chorób tropikalnych po powrocie z pierwszej ekspedycji.
Opowiedział nam o Amazońskiej wyprawie, której przewodniczył Arkady Radosław Fiedler - syn Arkadego Fiedlera, patrona ekspedycji, który również jest pisarzem i podróżnikiem. Członkami ekspedycji byli również: Rafał Konieczny - wielokrotny uczestnik ekspedycji amazońskich w tym archeologicznych, Paweł Klepka - geodeta, aktywista i działacz społeczny, prezydent Unii Wielkopolan i Mileniusz Spanowicz - zoolog, fotograf stały współpracownik Wildlife Conservation Society, na stałe mieszkający w Boliwii.
Rozpoczęta w Puszczykowie wyprawa wyruszyła do Amazonii do regionu Madidi na 6 tygodni. Uczestnicy spływali rzeką Heath. Z obozowisk rozbijanych nad piaszczystymi brzegami rzeki zapuszczali się w głąb dżungli, którą eksplorowali na różne sposoby. Owocem wyprawy będzie między innymi książka pisana w jej trakcie przez Arkadego Radosława Fiedlera, album fotograficzny, a przede wszystkim film dokumentalny!
Przepiękne plenery trudno dostępnych rejonów Amazonii, fauna i flora, pośród której jest jeszcze wiele nieodkrytych gatunków, szczególnie owadów i ptaków, biologiczny raj na Ziemi, a jednocześnie zielone piekło, podczas wyprawy zostało fotografowane i filmowane, czego efekty mogliśmy obejrzeć na pokazie.
Marcin Korzonek „Polska Prosto Rowerem 2016” - opowiedział z werwą, swadą i niecodziennym poczuciem humoru o swojej niebanalnej wyprawie rowerowej, której celem było przejechanie Polski z południa na północ po linii prostej. Wyznaczył trasę wzdłuż południka 18.10. i trzymał się jej pozwalając sobie na jednokilometrowe odchylenie.
Na wyznaczonej trasie, znajduje się 11 rzek (w tym Odra, Wisła, Warta i Noteć), 11 jezior (w tym Jezioro Turawskie), lasy, pola, bagna i tereny podmokłe. Najtrudniejszymi do pokonania były bagna przy Starej Noteci, odkrywkowa kopalnia Węgla Brunatnego w Kleczewie i ... pola orne, które musiał pokonywać w poprzek trasy.
Potrzebny był specjalny rower typu fatbike, na olbrzymich oponach o szerokości prawie 12 cm (4,7") a do pokonywania przeszkód wodnych ponton z wiosłami i dmuchane koło, na którym holował swój rower.
Energię czerpał z ładowarki słonecznej. Ponieważ sprzęt pływający zajmuje sporo miejsca, zabrał minimalną ilość bagażu - po jednej sztuce ubrania, mikroskopijny namiot oraz sprzęt fotograficzny i nawigacyjny. Polskę przejechał sam, bez wsparcia ani pomocy z zewnątrz.
Jego podróż można było śledzić i sprawdzić na mapie Google, gdzie aktualnie się znajdował, na stronie internetowej wyprawy Polska Prosto Rowerem 2016. Podróżnik zabrał ze sobą lokalizator satelitarny SPOT, który co kilka minut wysyłał na serwer jego pozycję.
Przejechanie 760 km wzdłuż Polski zajęło mu 19 dni. Wspaniały wyczyn i niezwykły pokaz został nagrodzony zwycięstwem w plebiscycie publiczności.
Anna Jaklewicz „Piąta płeć i inne tajemnice Indonezji”. Przez dziewięć miesięcy w samotnej podróży po Indonezji pokonała tysiące kilometrów i odwiedziła dziesiątki wysp. Wyprawa zawiodła ją na odległe archipelagi i w rejony zamieszkałe przez grupy etniczne o unikatowych zwyczajach. Pokaz pozwolił nam przyjrzeć się bliżej kilku z nich. Poznaliśmy m.in. bissu - tzw. piątą płeć, czyli androgenicznych szamanów z grupy etnicznej Bugis. U Toradżów, górali z Celebesu zobaczyliśmy niezwykłe pogrzeby organizowane nawet kilka lat po śmierci, odwiedziliśmy targ bawołów, świętych zwierząt, i.... wiele innych.
W pierwszym niedzielnym bloku (w godz. 10.00 do 16.00) wyświetlone zostały „Kultowe filmy o podróżach, które musisz zobaczyć”, bowiem każdy z nich regularnie trafia na najwyższe miejsca różnorakich rankingów tego typu. W każdym z tych filmów bardzo wyraźnie zaznaczony jest motyw podróży, jako przemiany.
Ich wyboru dokonał Filip Nowak - filmoznawca, opiekun merytoryczny Klubu Filmowego „Kinematograf”, który działa przy Kinie Sokół w Starym Sączu.
„Into the Wild” (Wszystko za życie). Film nakręcony w 2006 roku przez Seana Penna na podstawie książki głośnego amerykańskiego dziennikarza, pisarza i podróżnika Jona Krakauera o tym samym tytule.
„Dzienniki motocyklowe”. To historia dwóch młodych przyjaciół, którzy w iście romantycznej pogoni za przygodą opuszczają rodzinne Buenos Aires na rozklekotanym Nortonie 500 z 1939 roku. Epicka, wielomiesięczna podróż od Kordoby po Caracas ukształtuje i na zawsze zmieni ich wyobrażenie o świecie. Przesłanie filmu brzmi "Daj światu zmienić siebie, żebyś mógł zmieniać świat".
„Droga życia”. Scenerią filmu jest sławny, historyczny szlak Camino de Santiago, zwany też Szlakiem Świętego Jakuba. Główny bohater Tom (Martin Sheen) to amerykański lekarz, który nie może się pogodzić z tragiczną śmiercią syna w Pirenejach na jednym z górskich etapów wędrówki. Po przylocie do Europy postanawia przejść cały szlak, od początku do końca, aby uczcić pamięć syna.
W niedzielne popołudnie od godz.17.00 uczestniczyliśmy w bloku specjalnym zatytułowanym „Giganci”. Wzięli w nim udział goście specjalni, światowej sławy legendy wyczynu, osoby mające na koncie wybitne osiągnięcia w swoich dziedzinach, przybliżający nam swe historyczne dokonania, które na trwałe zapisały się w historii zdobywania najtrudniejszych zakątków Ziemi: himalaiści Walek Fiut (jak kazał o sobie mówić) i Krzysztof Wielicki, kajakarz z legendarnego krakowskiego „Bystrza” Tomasz Jakubiec i nasza olimpijska nadzieja, mistrz świata we wspinaczce Marcin Dzieński.
Walenty Fiut: „Migawki z Himalajów i Karakorum”. Urodzony w Podegrodziu taternik, alpinista i himalaista. Jeden z czołowych polskich wspinaczy w złotym okresie polskiego himalaizmu. Pierwszy Sądeczanin, któremu udało się wejść na ośmiotysięcznik. Był uczestnikiem pierwszego polskiego przejścia zimowego północnej ściany Grandes Jorasses drogą przez Całun w 1977 r. (wraz z Janem Wolfem). Uczestniczył w czteroosobowej wyprawie (Andrzej Czok, Janusz Skorek, Jan Wolf), która w dniach 1-4 marca 1978 roku dokonała pierwszego polskiego zimowego przejścia północnej ściany Eigeru. Uczestnik historycznej wyprawy na Mount Everest w 1980 roku, która zakończyła się pierwszym zimowym wejściem na najwyższy szczyt Ziemi. Wraz z Krzysztofem Wielickim, Andrzejem Czokiem i Krzysztofem Pankiewiczem dokonał też szybkiego wejścia na Pik Komunizmu i innych wejść w Pamirze. Ma na swoim koncie liczne wejścia na szczyty andyjskie w Peru i Kolumbii, wulkany w Meksyku, siedmiotysięczniki w Hindukuszu afgańskim i pakistańskim, wspinaczki w Kaszmirze i Gharwalu w Indiach, działalność w Himalajach Nepalu, a także różne drogi w Kaukazie.
Podczas prelekcji „Migawki z Himalajów i Karakorum” usłyszeliśmy niezwykłą, ciepłą i bezpretensjonalną relację wielkiego i jednocześnie niezwykle skromnego człowieka z trzech wypraw: Mount Everest - 8848 m n.p.m. (zima 1980), Broad Peak - 8051 m n.p.m (lato 1984) oraz Lhotse - 8516 m n.p.m. (lato 1985, 1987).
Tomasz Jakubiec (Tomanek): „O wyczynach Bystrzaków. Kajakiem przez życie”. Członek (od 1988 r) i były prezes Akademickiego Klubu Turystyki Kajakowej „Bystrze”. Organizator i kierownik wyprawy Bystrza „Do źródeł Nilu ‘93” - pierwsze spłynięcie 100 km rzeki Rukarary, uznawanej za źródłową Nilu. Kierownik wyprawy „Colorado 94”. Organizator wyprawy do najgłębszego kanionu świata „Colca Canyon 2002”, Uczestnik wyprawy „Himalaya 2003” - pierwsze polskie spłynięcie rzeki Duth Kosi. Uczestnik obchodów 25-lecia pokonania Canyonu Colca organizowanych przez legendarną polską wyprawę Canoandes (Peru 2006). Organizator wyjazdów do Stanów Zjednoczonych (1998, 2008), Nepalu (2009). Uczestnik wyprawy „Grand Canyon Colorado 2013” - pierwsza polska wyprawa kajakowa do Wielkiego Kanionu.
Obecnie Honorowy Członek i opiekun archiwum Klubu „Bystrze”, prelegent i popularyzator dokonań klubu.
Tomanek opowiedział o najważniejszych osiągnięciach kajakarzy z Akademickiego Klubu Turystyki Kajakowej „Bystrze”, którzy w myśl niepisanej zasady: „żeby jechać tam, gdzie nas jeszcze nie było, a najlepiej żeby nikogo dotąd nie było” - dokonali wielu dziewiczych spływów i trwale zapisali się w dziejach światowej eksploracji.
Zaprezentował nam również wspaniały film w reżyserii Jerzego Porębskiego „Kajakiem przez życie”, którego był pomysłodawcą i przyczynił się wydatnie do jego powstania (również finansowo).
Krzysztof Wielicki: „Mój wybór”. Ur. w 1950 r. - legenda polskiego i światowego himalaizmu. Piąty człowiek na świecie, który zdobył Koronę Himalajów i Karakorum. Autor trzech pierwszych wejść zimowych na szczyty ośmiotysięczne i znakomitych przejść solowych. Pierwszy himalaista, który z bazy wszedł na szczyt ośmiotysięcznika w ciągu jednej doby. Laureat wielu nagród i prestiżowych wyróżnień za wybitne osiągnięcia dla polskiego i światowego alpinizmu.
Wielkim szczęściem uczestników tego niezapomnianego spotkania, była możliwość zakupienia książki pod tym samym tytułem, co prelekcja i pokaz oraz zdobycie autografu Autora.
.
.
.
„Krzysztof Wielicki - mój wybór” to pierwsza (dwutomowa) książka, która bardzo szczegółowo przedstawia zarówno górski dorobek wybitnego polskiego himalaisty jak i biograficzne konteksty życiowych decyzji.
Podczas spotkania wysłuchaliśmy wspomnień z młodości, o czasie studiów we Wrocławiu i początkach górskiej pasji, związanej z Sudetami. Dalej opowiedział o swym wspinaniu, poczynając od lat siedemdziesiątych XX wieku latem i zimą w Tatrach, Alpach, Kaukazie, Pamirze, Hindukuszu, aby wreszcie udać się w góry najwyższe. Była niezwykła opowieść o zimowym zdobyciu Mount Everestu, Kangchenjungi i Lhotse oraz o bezprecedensowym „wbiegnięciu” na Broad Peak oraz o dramatycznym zmaganiu się z legendarną południową ścianą Lhotse oraz mityczną górą K2.
Marcin Dzieński: „Droga na szczyt”. Aktualny mistrz świata we wspinaczce sportowej na czas. We wrześniu 2016 r, jako pierwszy w historii Polak sięgnął po tytuł mistrza świata w tej dyscyplinie. Sukces tym znaczniejszy, że odniesiony w roku, w którym podjęto historyczną decyzję o włączeniu wspinaczki do programu Igrzysk Olimpijskich w Tokio w 2020 roku. Wspinaczkowa droga Marcina rozpoczęła się od drzewa na przydomowym podwórku, poprowadziła przez Europę, Azję i Amerykę, aż po paryską słynną halę Bercy, gdzie wybiegł na 15 metrową ścianę w czasie rekordu życiowego 5,86 s. Podczas swojej prelekcji bardzo ciekawie, swobodnie i z wielką pasją opowiadał krok po kroku historie dochodzenia do dotychczasowego swojego sukcesu. Marcin Dzieński kilkakrotnie wygrywał zawody pucharu świata i jest jednym z najpoważniejszych kandydatów do historycznego, pierwszego olimpijskiego złotego medalu w tej dyscyplinie. I oby się tak stało, czego z całego serca życzyli, sympatycznemu entuzjaście swej niepowszedniej pasji, wytrwali uczestnicy tego spotkania. Marcin Dzieński rozdawał chętnym swe autografy na specjalnych fotosach. To dopiero gratka dla kolekcjonerów.
Festiwal z roku na rok ma coraz większą rzeszę wielbicieli. Do Starego Sącza przyjechali miłośnicy Festiwalu z Gdyni, Warszawy, Lęborka i Krakowa. Dopisali sądeczanie. Pokazy trwały do około godz. 23.00 i wytrwali, na oglądaniu ich, spędzili wiele godzin. W czasie przerw miła przedstawicielka, reprezentująca Sądecką Kooperatywę Spożywczą, zapraszała do stoiska z ekologiczną żywnością. Przybyli mogli zajadać się wegańskim bigosem na grzanym winie, zupą z kiszonej cukinii, grecką zupą niewolników, domową szarlotką, popijać oskołę, czyli świeży sok z brzozy i buraczany zakwas.
Już kolejny rok hitem okazały się wyborne „wędrujące, podniebne pierogi”: ruskie, wiejskie, z kapustą i grzybami, z mięsem, z kaszą gryczaną i białym serem, które w koszyku po linie, płynęły podniebnym traktem z Pracowni pieroga „Amar”, mieszczącej się po drugiej stronie ulicy. Zapachy smakowitego jedzonka docierały na salę widowiskową i kusiły nawet tych, niby niegłodnych, uczestników Bonawentury, festiwalowego święta wszelkiego rodzaju podróżników. Korytarz na piętrze mieszczący jadłodajnie zdobiły fotografie z amazońskiej dżungli.
W tym roku szczególnie ucieszył fakt, że w gronie prezenterów swych dokonań znaleźli się sądeczanie: Walenty Fiut, Maciek Dobrowolski i Damian Borkowski, że w Restauracji „Marysieńka” można było uczestniczyć w degustacji win gruzińskich i mistrzowskiej szkole toastów Witolda Gapika oraz przez cały czas trwania festiwalu - w atrakcyjnych konkursach.
Każdy kolejny Festiwal Przygody i Podróży Bonawentura, to sukces organizatorów i wszystkich jego uczestników, co gwarantuje kolejną jego edycję. Do zobaczenia za rok!
Relację zdała Jolanta Czech