Przejdź do treści
Z Grodu Kingi
Przejdź do stopki

Srebrne Pióro Sądeckie dla Małgorzaty Czech-Gawrońskiej

Treść


.
Srebrne Pióro Sądeckie
dla Małgorzaty Czech-Gawrońskiej
 
Jedną z nagród w organizowanym od ośmiu lat Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim „O Wawrzyn Sądecczyzny” jest Statuetka Starosty Nowosądeckiego „Srebrne Pióro Sądeckie”. O jej przyznaniu decyduje jury składające się z poetów i krytyków literackich. Statuetka przyznawana jest w dwóch kategoriach, zatem co roku nagradzane są nią dwie osoby. Jedną z nich jest najlepszy w danej edycji konkursu autor mieszkający na Ziemi Sądeckiej. W tym roku statuetkę tę otrzymała starosądeczanka!
Konkurs organizuje Grupa Literacka „Sądecczyzna”, Starostwo Powiatowe w Nowym Sączu oraz Sądecka Biblioteka Publiczna. Co roku jego uczestnicy muszą zmierzyć się z innym tematem. W tym roku pisali wiersze twórczo nawiązujące do bardzo wieloznacznego hasła „Człowiek przed lustrem”. Jego poetyckiej interpretacji podjęło się 361 autorów z ośmiu krajów. Wśród głównych laureatów znaleźli się twórcy z Sieradza, Wieliczki, Bielska Białej, Nowego Sącza, a także nasza starosądecka poetka - Małgorzata Czech-Gawrońska. To duży sukces!
Zdobycie znaczącej nagrody w konkursie literackim, stało się okazją do przeprowadzenia rozmowy z jej laureatką. Warto przeczytać poniższy wywiad i dowiedzieć się czegoś więcej o Małgorzacie Czech-Gawrońskiej. Zatytułowałam go zgodnie z Jej przekonaniami, które zapewne podzieli większość czytelników:
 
NAJBARDZIEJ INSPIRUJĄCE JEST ŻYCIE
 
Czym jest dla Ciebie otrzymanie „Srebrnego Pióra Sądeckiego”?
    - To wyróżnienie jest dla mnie bodźcem do dalszej twórczości. Mobilizuje i dodaje skrzydeł. Zresztą taki jest myślę, zamysł przyznawania takiej nagrody i jak widać, symbolika statuetki.
 
Kiedy zaczęłaś pisać?
    - Zaczęłam pisać już w szkole podstawowej. To były dzienniki. W liceum przyszły wiersze i pierwsze próby prozą, szczególnie opowiadania.
 
Wiem z doświadczenia, że początkujący autorzy bardzo mało, albo wcale nie pracują nad tekstem. Uważają, że cokolwiek napiszą, jest świetne. A jak to było z Tobą?
    - Kiedy młody człowiek, a w każdym razie początkujący (niekoniecznie młody wiekiem), twórca chwyta za pióro, ma zwykle wiele do powiedzenia i tu napotyka ograniczenia formy. To, co ma się do przekazania, trzeba wypracować, wyciosać bryłę formy z natłoku słów, z ich banału. Trzeba znaleźć złoty środek. Czytając dzieła innych autorów, można zobaczyć wynik ich zmagań ze słowem. Tu należy się ukłon w stronę moich polonistów, którzy już od podstawówki, nie tylko wymagali czytania lektur, analizowania wierszy, ale zachęcali do własnych, śmiałych pisemnych wypowiedzi. W moich czasach nie pisało się z tzw. kluczem i to rozwijało.
.

Nagrodę wręcza dyr.Zbigniew Czepelak
.
W 2004 roku wydałaś tomik „Zaprosiło cię Życie”. Opowiedz o nim.
    - Moja droga do debiutu książkowego była dosyć szybka. Zaczęłam pisać na przełomie lat 1999/2000 po kilka wierszy dziennie, tak dla siebie. Taką miałam potrzebę, to był wysyp wierszy różnego rodzaju, w większości sensualnych, czyli traktujących o tym co można odebrać, poznać zmysłami. Były więc malarskie, barwne obrazy natury, np. kropli rosy na kwiatach, lasu a nawet pojedynczych drzew, opisy pejzaży, zachwyty nad pięknem świata, itp. Tak powstał pierwszy, jedyny na razie tomik „Zaprosiło Cię Życie”. Jest to zbiór dotyczący piękna, ale też nijakości i brzydoty życia, które nas otacza.
 
Wiem, że dużo czytasz. Jaką lekturę lubisz?
    - Kiedy mam tzw. fazę pisania, staram się nie czytać nawet prozy, by nie dać się zainspirować niechcący czyimś pomysłem, gotowcem, nie wpaść w pułapkę cudzych metafor, przemyśleń. To, co przelewam na papier, ma być moje, wypływające z mojego wnętrza. A to, co już przeczytane kiedyś, dawniej, przetrawione przez świadomość i podświadomość, ma być tylko gruntem, z którego kiełkuje nowe ziarno, czyli wiersz. Czytam dużo prozy. Myślę, że droga do poezji wiedzie przez prozę. Ale to inny temat. Obecnie czytam Roberta Musila. Lubię też Faulknera, Pearl S.Buck, Isaaca B.Singera. Zachwyca mnie proza kolumbijska Gabriela G. Marqueza. Jestem pod wrażeniem „Katharsis. O uzdrowicielskiej mocy natury i sztuki”. To pasjonujący esej, polecam wszystkim.
 
Których poetów polskich czytasz najchętniej?
    - Najbliżsi są mi Ksiądz Jan Twardowski, Halina Poświatowska, Bolesław Leśmian i Leopold Staff.
 
A ze współczesnych polskich noblistów kto? Czesław Miłosz, czy Wisława Szymborska?
    - Zdecydowanie Wisława Szymborska. Przemawia do mnie jej prostota, oszczędność słów, w której zawarty jest ogrom bardzo ważnych treści.
 
Co Cię najbardziej inspiruje?
    - Wszystko. Po prostu życie, czasem pozornie nic nieznaczące zdarzenie, czasem czyjeś spojrzenie, wspomnienie, a nawet barwa, gra świateł, czyjś gest, ruch dłoni lub kształt. Lubię bawić się słowem. Czasem przemawia do mnie inaczej niż w codziennej mowie, inaczej mi zabrzmi jego muzyka i już mam wiersz w głowie.
 
Kiedy najlepiej Ci się pisze?
    - Warunki? No pewnie, są ważne jak dla każdego rodzaju tworzenia. Niekoniecznie musi to być przy blasku świecy. U mnie to często późny wieczór lub noc, cisza wokół i nie żaden komputer, tylko lekko piszący długopis i zeszyt, koniecznie z ładną, artystyczną okładką. Czasem zdarza mi się napisać coś, kiedy nie mam przy sobie notatnika, np. na plaży. Posługuję się wtedy telefonem komórkowym. Najważniejsze jest dla mnie w takim momencie odizolowanie się od otaczającego świata. Ale gdy jest wena, nie jest to trudne.
 
O co przeważnie jesteś pytana odnośnie Twojej twórczości?
    - Często ludzie są po prostu ciekawi „jak to się robi”, ale nie umiem dać przepisu. Czasem pytający interpretują kreację literacką jako moją biografię. Niesłusznie. Każdy rodzaj sztuki którą uprawiam, jest dla mnie przestrzenią absolutnej wolności, gdzie (szczególnie w poezji zwierzeń, konfesyjnej) mam możliwość przekraczania nie tylko wszelkich barier, twierdzeń, ograniczeń, granic, ale przede wszystkim przekraczania siebie. Kreowania.
 
Czy nietrafne interpretacje Cię denerwują?
    - Nie, skądże, każdy ma prawo czytać i rozumieć według klucza własnej osobowości, wrażliwości i wiedzy. Nie mnie to oceniać, jednak odczytywanie poezji w sposób dosłowny jest na pewno nieporozumieniem. Przeważnie jednak pytania dotyczą inspiracji.
 
Kiedy możemy się spodziewać Twojego nowego tomiku?
    - Mam nadzieję, że ukaże się niedługo. Nazbierało mi się dużo wierszy; trzeba tylko wybrać te, które chciałabym opublikować w książce. Wymyśliłam już nawet jej tytuł. I tu zachowam się typowo (jak się dowiedziałam od kolegów po piórze) i nie zdradzę go, aby nie zapeszyć.
 
A jakieś inne plany, na przykład udział w konkursach literackich…?
    - Może spróbuję sprawdzić się jeszcze w jakimś innym konkursie, niż ten organizowany w Nowym Sączu. Wybrałam go, ponieważ jest blisko, poza tym tematy, które co roku proponuje komisja, dotyczą człowieka w różnych aspektach… To ciekawe i inspirujące, chociaż pisanie poezji jakby „na zamówienie”, na dany konkurs, na zadany temat, jest naprawdę wyzwaniem.
 
Czekamy zatem na nowy tomik. Życzę wielu nowych, pięknych wierszy i dalszych sukcesów.
Dziękuję za rozmowę.
 
Rozmawiała Danuta Sułkowska
 
311383