Przejdź do treści
Z Grodu Kingi
Przejdź do stopki

PYTANIA I ODPOWIEDZI

Treść


.
PYTANIA I ODPOWIEDZI
 
    „Kto pyta, nie błądzi”. „Kto ma wątpliwości, osiągnie wiedzę”. „Ze źródła czystego woda czysta płynie” - mówią przysłowia ludowe. Bez pytań nie ma rozwoju, wiedzy ani wychowania. Pytamy tych, od których spodziewamy się usłyszeć pewną, rzetelną, najbliższą prawdy odpowiedź. Tym razem odpowiadającym będzie doświadczony kapłan, rekolekcjonista, autor wielu publikacji, a zadawane pytania na pewno mogą zainteresować; zapraszamy więc do lektury.
.

.
 
Kogo określiłby Ksiądz mianem najszlachetniejszych ludzi?
    - Najszlachetniejsi to ci, którzy kochają bardziej niż inni, tak jak Piotr, Jan, Jan Paweł II, Matka Teresa. Jezus ich publicznie wyróżniał, okazywał im czułość, cieszył się nimi, bezgranicznie ufał. Nawet zawierzał im troskę o tych, których kochał nad życie.
 
Co robić, by umieć „kochać bardziej”?
    - Do prawdziwej miłości trzeba dojrzeć, dojść do tej fazy dojrzałości, by potrafić aż tak bardzo kochać. Każdy z nas potrzebuje czasu na rozwój, na coraz pełniejsze odkrywanie bogactwa Ewangelii i na coraz precyzyjniejsze rozumienie miłości, którą Bóg pierwszy nas pokochał.
 
Jakie powinny być odniesienia do ludzi szlachetnych, czy Ksiądz je stosuje w praktyce?
    - Jezus uczył: Widzisz kogoś szlachetnego? Umacniaj go, dziękuj, wspieraj na tysiące sposobów. Mów takim ludziom: cieszę się wami, wy mnie umacniajcie w rozwoju, w dążeniu do świętości. Czy to realizuję sam? Nie umiem kochać ludzi szlachetnych, jeśli nie potrafię ich aktywnie i publicznie wspierać. Jezus miał odwagę, by publicznie wspierać tych, którzy na to zasługiwali, nawet przy całej złości czy zazdrości ze strony innych ludzi.
 
Jak upominać błądzących i jak wychowywać dzieci, i młodzież?
    - Błądzącym mówić z całą miłością, z całą delikatnością najtwardsze nawet słowa prawdy. Z troską o ich los upominać delikatnie, taktownie, ale odważnie. W procesie wychowania pamiętać, że nikt z nas nie rozwinie się bez wysiłku, bez dyscypliny, bez pracy nad sobą, bez zasad moralnych, bez pomocy Boga i odpowiedzialnych wychowawców. By trafiać w potrzeby młodzieży, nie powinno się moralizować, straszyć, zakazywać itp. Trzeba mówić im o tym, jak być szczęśliwym, jak wygrać życie, jak spełniać swoje największe marzenia i inspiracje, jak kochać i być kochanym. Z życiem nie poradzą sobie ci, którzy są rozpieszczani i nie ponoszą konsekwencji popełnianych przez siebie błędów.
 
Czy potrafimy właściwie korzystać z wolności?
    - Tęsknota za wolnością jest powszechna, ale wolność może być stracona i wypaczona. Jest tak wtedy, gdy nie pracuję nad tym, by szukać prawdy, mieć czyste sumienie, być odważnym w dobru, wolnym od uzależnień. Jeśli nie będę starał się odkrywać sensu życia. Nie może być wolny ten, kto nie wie, kim jest i po co został przez Boga obdarowany wolnością. Wielu młodych ludzi nie ma pojęcia o tym, że wolność mamy po to, by kochać.
 
W praktyce kapłańskiej widać, że priorytetem jest ratowanie poranionych, po macoszemu zaś traktowane jest umacnianie mocnych. Czy Ksiądz uważa, że to słuszne?
    -Ten aspekt duszpasterstwa uważam za jeden z najbardziej zaniedbanych wymiarów ewangelizacji. Jezus ratował poranionych fizycznie, psychicznie, moralnie i duchowo, wspierał ich i chronił, dodawał otuchy. Rezerwował jednak czas na to, by umacniać mocnych i wychować takich mocarzy, jak Piotr czy Jan. Dopiero kilka lat temu uświadomiłem sobie, że zaniedbywałem umacnianie mocnych. Dokonałem rozrachunku z sobą. To ja mam czas dla poranionych tylko dlatego, że oni popełnili w życiu potworne, wulgarne zło, a dla tych, którzy żyją szlachetnie, ale nie są Bogiem i też potrzebują umocnienia, nie mam czasu? To oni w pozytywny sposób przemienią całe swoje środowisko i dotrą tam, gdzie ja nie dotrę, Jeśli szlachetni, mocni, szczęśliwi nie zgłoszą się, żeby szukać pomocy w ciągłym rozwoju, to źle o mnie, jako o księdzu, świadczy. Świadczy, że to ja sam nie jestem na tyle mocny i dojrzały, by ktoś mocny i dojrzały szukał we mnie duchowego wsparcia. Poranieni zawsze do nas przyjdą, bo oni rozpaczliwie nieraz szukają pomocy.
 
Na zakończenie proszę powiedzieć, jak prywatnie określa Ksiądz tzw. Nową Ewangelizację?
    - Dwojako to widzę. Po pierwsze, jako ponowne konfrontowanie się nas, duchownych, z Ewangelią. A po drugie, jako umacnianie tych chrześcijan, którzy już są mocni, po to, by byli jeszcze mocniejsi i by poszli do wszystkich innych chrześcijan, a także do wątpiących, szukających i pogan, aby być dla nich mądrym i radosnym ambasadorem Boga.
 
W oparciu o książkę - wywiad z ks.Markiem Dziewieckim: „Psycholog w konfesjonale” Kraków 2012, Jacka Dziedziny
opracowała Zofia Gierczyk
 
310347