Przejdź do treści
Z Grodu Kingi
Przejdź do stopki

JUBILEUSZOWY ROK - Jan Joachim Czech

Treść


.
JUBILEUSZOWY ROK
 
„Ten jest większy między ludźmi, kto im służy i kto poświęca się dla ich dobra, a im kto lepszy, tym więcej dać z siebie powinien”.
 
    Życie wielu wybitnych Starosądeczan jest odpowiedzią na to przesłanie wieszcza, a ogłoszony rok prof.J.J.Czecha ma nie tylko to potwierdzić, przypominając postać wielkiego rodaka, ale uwrażliwić na rolę i znaczenie zagrożonej dzisiaj kultury, także kultury muzycznej, której twórcą i ambasadorem był starosądecki kompozytor.
    „Kultura to jakby zwierciadło duszy. Gdy nie ma kultury, to nikt nie widzi duszy, a gdy duszy nikt nie widzi, to dusza marnieje. Człowiek traci pamięć tego, kim jest” - powtarzał ks.Józef Tischner, a Ojciec Święty, obserwując naszą rzeczywistość, dodawał z niepokojem, że: „człowiek współczesnej cywilizacji zagrożony jest chorobą powierzchowności, niebezpieczeństwem spłycenia. Trzeba pracować dla odzyskania głębi - tej głębi, która właściwa jest ludzkiej istocie. Tej głębi, która wyzwala jego umysł i serce.” Pomaga ją także znaleźć muzyka, która podobnie jak poezja i śpiew, budzi dobro drzemiące na dnie ludzkiego serca. Także w muzyce „człowiek urzeczywistnia siebie, spełnia siebie, przekraczając siebie. W tym potwierdza się jego osobowa tożsamość, a zarazem boski rys człowieczeństwa” - powtarzam za Janem Pawłem II.
Dlatego także dobrze się stało, że bieżący rok staraniem Rodziny i burmistrza Jacka Lelka a decyzją Rady Miasta ogłoszono w Starym Sączu Rokiem Jana Joachima Czecha - artysty, kompozytora, poety i wybitnego pedagoga.
Rodzina Czechów dobrze znana jest nie tylko w naszym środowisku. Wśród niej Jolanta i Jan Czechowie, na innych polach, ale także w dziedzinie kultury reprezentują nasze miasto. Prawie od początku ofiarnie, bezinteresownie i ambitnie współredagują i wydają starosądeckie pismo parafialne „Z Grodu Kingi”, tworząc piękno, które ma kształt miłości. Tradycji rodzinnej staje się zadość. „Świat bez sztuki naraża się na to, że będzie zamknięty na miłość” - ostrzegał bł.Jan Paweł II.
    Nawiązują do niej wspomnienia uczniów Profesora, do których także należę. Pisane przed laty z okazji 100-lecia Jego urodzin - przypominają inne czasy, niezniszczalny świat wartości i Człowieka, o którym można powiedzieć, że: „najstraszniejszy śmiertelnych los - zapomnienie - nigdy nie będzie Jego udziałem”. Najstarsze pokolenia ucieszą, a młodszych na pewno zainteresuje przedruk fragmentów: „Jan Czech we wspomnieniach” - wybór i opracowanie Ludwik Czech - wydane w Krakowie w 1998 r.
.

Jan Joachim Czech - Stary Sącz 1952 rok
.
    Jako pierwsze wybrałam wspomnienia Zdzisława Porębskiego, absolwenta a potem nauczyciela muzyki i śpiewu w Liceum Pedagogicznym, kierownika i dyrygenta Reprezentacyjnej Orkiestry Dętej Chorągwi Harcerskiej w Nowym Sączu - nieżyjącego już ucznia Profesora i mojego kolegi z Liceum Pedagogicznego.
„Profesora Jana Czecha poznałem w szkole powszechnej w Starym Sączu w roku 1933. Uczył mnie śpiewu i gry na pierwszym moim instrumencie - skrzypcach. Był nauczycielem spokojnym, wymagającym i bardzo dokładnym (pod względem poprawności uczenia się melodii, tekstu, rytmu, fonetyki).
Umiał rozkochać dzieci i młodzież w śpiewie, wzbudzić wrażliwość na piękno kultury muzycznej. Za Jego czasów Stary Sącz i okolice rozbrzmiewały Jego pieśniami i piosenkami.
Jako wybitny pedagog - muzyk, walczył o upowszechnienie pieśni i gry na instrumentach wśród dzieci, młodzieży i dorosłych. Wiedział i mówił, że śpiew rozjaśnia duszę człowieka szczególnie duszę dziecka. Śpiew jest jak promień słońca, który daje radość życia. Mówił, że w tej szkole, w której dzieci są rozśpiewane jest radośnie, wesoło i szczęśliwie. Profesor Czech dbał o poznanie przez uczniów pieśni Stanisława Moniuszki, Zygmunta Noskowskiego i innych kompozytorów.
    Mając 10-12 lat zostałem wybrany przez Profesora do orkiestry symfonicznej Towarzystwa Szkoły Ludowej, którą założył i prowadził. Jako dzieciak dobrze grający, siedziałem przy jednym pulpicie z dorosłymi muzykami, takimi jak: kier.szkoły p.Stanisław Wilga, kier.szkoły p.Aleksander Zięba, nauczyciel p.Marcin Szeligiewicz i inni.
W czasie okupacji niemieckiej (II wojna światowa) byłem częstym gościem w domu p.Czechów; prowadziłem nasłuch radowy z radia, które przekazał mi prof.Czech do naprawy. Po jej dokonaniu, przekazywałem Profesorowi zanotowane wiadomości.
    Od roku 1955 pracowałem jako nauczyciel muzyki w Liceum Pedagogicznym w Starym Sączu, razem z synem Profesora - Tadeuszem.
Zamiłowanie do zawodu nauczyciela muzyki wszczepił mi prof.Jan Czech. Za Jego przykładem prowadziłem naukę śpiewu, gry na instrumentach: prowadziłem chóry, kapele ludowe, zespoły instrumentów smyczkowych oraz orkiestry dęte.
Jestem przekonany, że dzięki wpływowi prof.Czecha przyczyniłem się w pewnym stopniu do upowszechnienia muzyki wśród dzieci, młodzieży i dorosłych. Tym samym spełniłem zadanie ukochanego profesora - Jana Czecha”
 
„Metody stosowane w nauczaniu muzyki przez prof.Czecha były wspaniałe i przynosiły zdumiewające efekty. Był człowiekiem pogodnym, zawsze cierpliwym - takim trzeba być nauczycielem”
„Wiemy, że muzyka jest jednym z najtrudniejszych przedmiotów nauczania. Ale - muzyka zintegrowana z językiem ojczystym może dać i wyrobić zdrowy charakter. Może dać wiele młodzieży, która nie zapomni czym dla niej jest Ojczyzna.
Właśnie to zagadnienie powinno być zawsze rozpowszechnione, bowiem muzyka uszlachetnia charaktery; muzyka to coś więcej niż armata, bo armatę słychać krótko, a dźwięki muzyki roznoszą się szerokim echem po całym świecie. Muzyką możemy każdego pokonać, a patriotyzm jaki zdobyliśmy przez muzykę i śpiew - sprawia, iż jesteśmy dumni z bycia Polakami.
Prof.Czech uczył wiele pieśni patriotycznych i przy ich pomocy wychowywał pokolenia młodzieży, które w późniejszym okresie walczyły o Ojczyznę. Metody, według których, Profesor prowadził lekcje, były metodami - jak na ówczesne czasy bardzo nowoczesnymi. Na każdą lekcję - czy próbę chóru - dobierał takie pieśni, z których uczniowie poznawali nie tylko np. przyrodę ale które niosły pełny ładunek patriotyzmu. Poznawaliśmy historię, literaturę piękną; zawsze coś wypływało z tych pieśni, o czym Profesor zawsze parę zdań powiedział.
Stosunek Profesora do uczniów był niemal serdeczny. Nieraz mówił: „pamiętaj, chociaż się nie chcesz uczyć ale kiedyś po latach wspomnisz, że pieśń może cię uratować””.
„Byli wśród nas trudni chłopcy, trudni z różnych względów. Ale jeśli któryś z nich należał do chóru czy orkiestry - zmieniał się jak kwiatek na wiosnę.
Profesor świetnie grał na wszystkich instrumentach smyczkowych, fortepianie, organach. Nie było instrumentu, na którym nie potrafiłby zagrać.
Miałem wielu dobrych nauczycieli różnych przedmiotów, ale prof.Czecha cenię najwyżej. Był wielkim humanistą, przyjacielem młodzieży. Nigdy nie zrobiłby nikomu krzywdy.”
 
    W następnym numerze znajdą Państwo wspomnienia dyrektora szkoły Józefa Gawrońskiego.
Kazimiera Mrówka
 
313275