Przejdź do treści
Z Grodu Kingi
Przejdź do stopki

LISTA WAŻNYCH OSÓB

Treść


.
LISTA WAŻNYCH OSÓB
 
Papież Franciszek zapytany o to, jakie jest miejsce Kościoła w społeczeństwie, odpowiedział bez namysłu: „miejsce ostatnie”. Bo tak nauczał Jezus - przypomniał Argentyńczyk. Kto więc zajmuje miejsce pierwsze?
   Jerzy Turowicz, wieloletni redaktor naczelny „Tygodnika Powszechnego”, w kwietniu 1994 r. napisał: „ubodzy mają pierwsze miejsce w Kościele”. A jeżeli w Kościele, to i w społeczeństwie, które chce o sobie mówić, że jest chrześcijańskim.
    Zdanie pochodzi z kilkupunktowej notatki, w której ponad 81-letni Turowicz zwierzał się, że chciałby jeszcze trochę pożyć, „by zrobić, czy też powiedzieć, kilka rzeczy, które uważam za ważne”. Listę tematów zamyka punkt szósty: „Kościół ubogich. Pisałem na ten temat dwa albo trzy razy. Nie dosyć. Ludzie nie rozumieją, że ubodzy mają pierwsze miejsce w Kościele Chrystusowym i co z tego wynika...”.
    Publicystyka Jerzego Turowicza, choćby ta, którą zebrano w trzytomowej edycji jego „Pism wybranych” (wydanej przez oficynę Universitas w 2013 r.), wskazuje, że Turowicz z przekonującej siły ubóstwa, która uwiarygadnia chrześcijańskie wyznanie wiary, zdawał sobie sprawę od pierwszych przedwojennych prób dziennikarskich. Dowody tego znaleźć można również, np. w relacjach z obrad Soboru Watykańskiego II, w artykułach na temat Kościoła w Polsce czy stanu wiary polskich katolików. Także w artykułach o Janie Pawle II, choćby tym, który napisał w 1988 r., podsumowując 20 lat jego pontyfikatu. Przypomina, że papież, odwiedzając slumsy i favele, ogłaszając encykliki i wygłaszając przemówienia, wypowiada się „w imieniu tych, którzy nie mają głosu, nie szczędząc słów krytyki sytuacji wyzysku i niesprawiedliwości, krytyki egoizmu i obojętności warstw ludzi sytych i żyjących w dostatku”.
   Można jednak zostawić zasadnicze teksty, dotykające tzw. wielkich tematów, i otworzyć tom drugi „Pism wybranych”. Rozpoczyna go rozdział zbierający kilkadziesiąt tekstów biograficznych o tych osobach, które Turowicza z różnych powodów interesowały (ale też, po prostu, były dla niego ważne). Są wśród nich: kard. Adam Stefan Sapieha, Albert Camus, Martin Buber, Karol Kuryluk, Thomas Merton, Martin Luther King, Marek Edelman... Ale też: św. Franciszek, matka Teresa w Kalkuty (założoną przez nią „umieralnię” oglądał w styczniu 1960 r., kiedy przyszła święta była zakonnicą znaną wyłącznie w swoim mieście), dom Hélder Câmara (biskup brazylijskich faweli), Pier Giorgio Frassati (przykład tego, jak pomagać, mając wszystko, żyjąc krótko i tak, żeby nikt poza obdarowanymi o tym nie wiedział), siostra Magdeleine Hutin (założycielka wspólnoty zakonnej, której członkinie żyją tak, jak najubożsi, ale nikogo nie nawracając), Dorothy Day (pacyfistka, była komunistka, nawrócona katoliczka, która całe życie poświęciła bezdomnym z Nowego Jorku). I jeszcze Aniela Urbanowiczowa, która wraz z ks.Janem Zieją przez parę powojennych lat prowadziła dom dziecka dla kobiet, które rodziły dzieci z radzieckich gwałtów. Wreszcie sam ks.Zieja, o którym Turowicz pisał w 1991 r., że bliskie mu było „chrześcijaństwo otwarte, gotowe do dialogu z tym, co odmienne, gotowe do zaakceptowania wszystkiego, co dobre, gdziekolwiek się znajduje. To są wartości, których nam, społeczności katolickiej w Polsce, potrzeba dziś bardziej niż kiedykolwiek”.
   Radykalne praktykowanie Ewangelii, które było treścią życia wymienionych osób (choć to zaledwie garstka z długiej listy postaci, o których Turowicz pisał), pokazuje kierunek zainteresowań i pytań Redaktora: w jaki sposób ludzie Kościoła traktują sprawę biednych? Czym jest ubóstwo dla chrześcijanina? I poszukuje odpowiedzi na pytanie o rolę Kościoła w świecie, w którym coraz szczuplejsza grupa posiadaczy ma coraz więcej. A jednocześnie nie ubywa rzesz ludzi „skazanych za życia”, bo pozbawionych dostępu do podstawowych dóbr.
   Turowicz pyta, co na to Kościół - czy zawsze staje po stronie odtrąconych? Czy potrafi wyjść z grona instytucji uprzywilejowanych? Co na to chrześcijanie, czy na pewno rozumieją, że ich przeznaczeniem są miejsce ostatnie, nie pierwsze?... Turowicz - znany przede wszystkim jako odważny publicysta, fachowiec do spraw Kościoła powszechnego, relacji państwo-Kościół czy stosunków chrześcijańsko-żydowskich – stawiał i takie pytania. I to właśnie one, przez to, że dotykały sedna chrześcijaństwa, były jednymi z ważniejszych w jego publicystyce. I takimi, które w żaden sposób się nie zestarzały. Nie tylko dlatego, że nie zmienił się świat, w którym wciąż łatwiej pogłębiać różnice między ludźmi, niż wprowadzać zasady bardziej sprawiedliwego podziału dóbr. Zasadnicze znaczenie ma fakt, że papieżem został człowiek, który ludzi wykluczonych przez system społeczny zna z praktyki duszpasterskiej swojego kraju i temat ubóstwa stał się jednym z najważniejszych tematów tego pontyfikatu.
   To nie jedyna zbieżność, jaką można znaleźć między publicystyką Turowicza, powstałą przecież kilka dekad temu, a nauczaniem papieża Franciszka.
   „Dogmat jest niezmienny, choć się rozwija, niezmienne są zasady moralne oparte o Ewangelię” - pisał Jerzy Turowicz w 1960 r., na dwa lata przed rozpoczęciem obrad Soboru Watykańskiego II. Zmienia się natomiast język, metody działania, ideał cywilizacyjny chrześcijaństwa, który współcześnie docenia przede wszystkim tzw. środki ubogie. „A więc postawa otwarta” - przypomina Turowicz. „Nie konflikt ze »światem«, nie zamykanie się w getcie i izolacja, nie postawa obronna, zadowolona ze stanu posiadania. (...) ale obecność Kościoła, obecność Chrystusa i jego prawdy w świecie, działanie od wewnątrz”.
    Czy nie brzmi to znajomo? Przecież to papież Franciszek napisał w adhortacji „Evangelii gaudium”: „Wolę raczej Kościół poturbowany, poraniony i brudny, bo wyszedł na ulice, niż Kościół chory z powodu zamknięcia się i wygody kurczowego przywiązania do własnego bezpieczeństwa”.
    Słowa Jerzego Turowicza z 1960 r. i papieża Franciszka z 2013 r. przypominają te same niełatwe pytania o stosunek Kościoła do ubóstwa. Ale także o podejście społeczeństwa do biednych i wykluczonych. Bogatsi o wszystkie złe i dobre rzeczy, jakie wydarzyły się pomiędzy tymi datami, chciałoby się, żeby nasze odpowiedzi stał się choć w przybliżeniu podobne do tych, których udzielali Dorothy Day, ks.Jan Zieja czy matka Teresa z Kalkuty.
Anna Mateja
 
349476