Przejdź do treści
Z Grodu Kingi
Przejdź do stopki
Przejdź do Menu Techniczne

Menu Dodatkowe

Księdza dziekana Pawła Tyrawskiego już nie ma z nami!

Treść


.
12 kwietnia 2012 r.
KSIĘDZA DZIEKANA PAWŁA TYRAWSKIEGO
JUŻ NIE MA Z NAMI!
 
    Trudno uwierzyć, że to prawda, że zabrakło, tak z dnia na dzień, głosu, troski, posługi! Że już tylko w czasie przeszłym będzie musiało się mówić i pisać. Wiedziało się o chorobie, ale śmierć zawsze zaskakuje, bo nadzieja umiera ostatnia. Posmutniał Stary Sącz; ubyło w nim dobra i pięknego świadectwa 62-letniego kapłaństwa. Ksiądz Paweł Tyrawski rozpoczął 89. rok życia, ale duchem, sercem i umysłem wciąż pozostawał młody. Jako rezydent wrósł w starosądecki Kościół i środowisko, bardzo cenił sobie życzliwość tutejszych Księży Proboszczów, ofiarnie posługiwał u św.Elżbiety, głosił piękne homilie, służył w konfesjonale, włączał się w życie parafii, uczestnicząc w uroczystościach, prowadząc stronę internetową, współredagując gazetkę parafialną i wykonując różne prace komputerowo.
.

.
    Pokochali Go ludzie i wciąż potrzebowali. Odpłacał Staremu Sączowi z radością, czuł się tutaj naprawdę szczęśliwy mogąc sprawować msze, mieć tak blisko do Pana Boga, być potrzebnym, doświadczać życzliwości i spędzać długie godziny przy ulubionych zajęciach komputerowych. Powtarzał często: Mam tu wszystko, o czym mógłbym marzyć, czego chcieć więcej? I słowami Psalmu 20. podsumowywał: „Czego pragnęło serce moje, dałeś mi Panie i prośbie ust moich nie odmówiłeś.” Czując pewną ulgę, że było Księdzu u nas dobrze, przypomnijmy krótką biografię:
    Urodził się 29 czerwca 1923 r. w Gródku Jagiellońskim, na terenie dzisiejszej Ukrainy. W wieku 3 lat stracił ojca i wkrótce potem, wraz z matką, przenieśli się w okolice Nowego Sącza. Nie było im łatwo, biedowali, ale matka robiła wszystko, by wykształcić syna. Naukę w LO przerwała wojna, doznał na swych barkach jej skutków, dopiero po wojnie mógł kontynuować liceum. Na pierwszych kursach i w pierwszym możliwym terminie zdał egzamin dojrzałości, i podjął studia w seminarium. O tamtym czasie wspominał z żalem: „ Podupadła na zdrowiu Mama miała tylko mnie, a ja tylko Boga przed sobą. Do dziś boli świadomość winy za jej osamotnienie, zostawienie samej, gdy mnie najbardziej potrzebowała. Ale nie widziałem dla siebie innego wyjścia ani innego wyboru’’.
W seminarium wykazywał wiele zapału i samozaparcia, ukończył je wyróżniająco i z entuzjazmem rozpoczął swoje kapłaństwo. Po święceniach (6.I 1950 r.) posługiwał kolejno w następujących miejscowościach:
    Jako wikariusz w Łącku 8 i pół roku, katecheta w kościele kolejowym w Nowym Sączu - 12 lat, proboszcz i dziekan Łącka - 14 i pół r. proboszcz Świniarska - 13 lat. W 1998 r. nastąpiło przejście na emeryturę i na niej 14. już rok rezydentura w Starym Sączu. Pracowite i służebne życie zostało zakłócone, niestety. Przyszła choroba, przyjęta ze spokojem i wielkim zaufaniem do Bożych planów. Ksiądz Paweł wiedział, że losem człowieka jest niesienie krzyża, podjął go i starał się dźwigać z pokorą, w samotności i bardzo dzielnie...
 
JAK ZAPAMIĘTAMY KSIĘDZA PAWŁA TYRAWSKIEGO?
 
Jako dobrego człowieka i niezwykłego kapłana, mocno zakotwiczonego w Bogu i twardo stąpającego po ziemi. Rozumujący sercem, więc wyrozumiały i dobry; delikatny i taktowny w stosunku do innych, autentycznie religijny i wrażliwy na piękno słowa - kaznodzieja, to właśnie ks.dziekan Paweł. Tych, którzy mieli okazję troszkę bliżej Go poznać, Ksiądz Paweł zaskakiwał ogromną pracowitością, i uporem. Do wielu rzeczy dochodził tylko wysiłkiem woli i charakteru, tak było na przykład z muzyką, którą się pasjonował w młodości. Bez szkoły nauczył się grać, ale wskutek niedostępności materiałów i książek przepisywał setki stron nut, tworząc bogate zbiory melodii i pieśni. Sporządzał je tak artystycznie doskonale, że nie można wyjść z podziwu, biorąc manuskrypty do rąk.
    Ksiądz Paweł szedł zawsze z postępem, gdy tylko nastały komputery, zapalił się do nich, i znów tylko drogą samouctwa, bo „wstyd byłoby nie dać sobie samemu rady”. Drogą niezliczonych prób i godzin czasu doszedł do umiejętności przewyższających innych. Jakiż był dumny z siebie, że w tym, mocno dojrzałym już wieku, nawet wielu młodych potrafi wyprzedzić.
    Zaskakująca była Księdza uczynność, a zarazem skromność i pokora. Mało kto wiedział, bo Ksiądz Paweł nie obnosił się z tym i nie zdradzał, że dzięki silnym biopolom potrafi oddziaływać jak niejeden bioenergoterapeuta. Ogromnie się cieszył kiedy, pod dotykiem jego rąk, ustępował czyjś ból, powracało zdrowie. Miał takich przypadków sporo i budował się nimi bardzo.
    Wyróżniała też księdza Pawła Tyrawskiego doskonała pamięć szczegółów, był wspaniałym gawędziarzem; nie tylko zaciekawiał, ale ubarwiał humorystycznie opowieści, a zabawne scenki i powiedzonka wyjątkowo się Księdza trzymały. Pamiętał o ludziach i wydarzeniach, nawet z odległych lat. Nie zapominał o życzeniach na imieniny, święta, lubił obdarowywać kolorowymi laurkami sprawiać przyjemność cudeńkami wyczarowanymi komputerowo; przywracał życie nawet wiekowym fotografiom, każdym „dziełkiem” umiał się cieszyć jak dziecko. Potrafił czasem zadzwonić, kiedy był zatroskany lub niespokojny. Lubił też jeździć samochodem, odwiedzać znajome miejsca i ludzi, wiedzieć, co gdzie słychać i w razie potrzeby pomagać.
    Ksiądz dziekan Paweł zasłużył stokrotnie na wdzięczność i to miejsce w naszym piśmie, współredagując „Z Grodu Kingi” od 13 lat. Był takim dobrym duchem zespołu, dzielił się swoją mądrością, starał się pisać o sprawach ważnych dla ludzi i potrzebnych im, rozwijających religijność, duchowość i człowieczeństwo. Do spotkań redakcyjnych wnosił ducha pogody i przyjaźni. To do nas w 2003 r., wypowiedział słowa, które na pewno chciałby powtórzyć dziś, żegnając się z wszystkimi:
    „Moje kapłaństwo było najsłuszniejszym wyborem; radość wiary, możliwość spełnienia się w służbie Panu Bogu i ludziom, satysfakcja z dokonań, przy tym różnorakie możliwości rozwoju własnej osobowości i zgłębiania wiedzy… Czegóż można chcieć więcej? Czy jest coś ważniejszego od zrozumienia, czemu i Komu warto poświęcić życie? Może tylko to, by dawać z siebie, ile tylko się potrafi i starać się żyć najlepiej jak się umie.” Tak dawał i tak też żył, innym dając przykład.
    Współpracując z Księdzem Pawłem, wyczuwałyśmy Jego wielką życzliwość dla nas. Będzie nam brakowało dobrych rad, ciepłych słów, atmosfery pogody i przyjaźni, które wnosił podczas spotkań. Zachowamy to wszystko we wdzięcznej, modlitewnej pamięci, wierząc, że Ksiądz Paweł Tyrawski i z Krainy Wiecznego Życia będzie „miał na nas oko”, troską i opieką otoczy nasz i Jego Stary Sącz.
 
Jolanta Czech i Zofia Gierczyk
W imieniu wszystkich współredagujących „Z Grodu Kingi”
 
306330