Przejdź do treści
Z Grodu Kingi
Przejdź do stopki

Czytelnicy piszą - >SOKÓŁ< - podcięte skrzydła

Treść


.

.
„SOKÓŁ” - podcięte skrzydła
 
    Kiedy jesienią 2001 roku rodziła się dramatyczna myśl o konieczności odrestaurowania obiektu starosądeckiego „Sokoła” (sam osobiście artykułowałem ją podczas obrad Rady Miejskiej), to główną ideą przyświecającą tym działaniom było zatroszczenie się o niszczejącą wizytówkę starosądeckiej architektury, oraz zabezpieczenie godnych warunków do działalności kulturalnej na terenie naszej gminy, tak w wymiarze impresaryjnym jak i - a może przede wszystkim - w wymiarze krzewienia czynnego uczestnictwa mieszkańców w kulturze. To działającym (i mającym powstawać) na terenie gminy zespołom artystycznym, tanecznym, muzycznym, teatralnym miał służyć ten obiekt. Sale instruktorskie miały być miejscem rozwijania i szlifowaniu talentów, miejscem prób zespołów artystycznych, a scena miejscem prezentacji ich dorobku. Obok tej działalności, a może raczej jej dopełnieniem miała być działalność impresaryjna, pozwalając mieszkańcom na obcowanie z tzw. kulturą wysoką (profesjonalne koncerty, spektakle, festiwale, kino)
    Dość długie lata trzeba było przypominać zgłaszane postulaty i prosić o podjęcie niełatwego zresztą tematu. Kiedy w 2007 roku pojawiła się na starosądeckich ulicach wizualizacja odrestaurowanego i rozbudowanego „Sokoła”, byłem pod ogromnym wrażeniem, przekonany o spełniającym się marzeniu; a kiedy 21 listopada podczas uroczystego koncertu 10-lecia starosądeckiego chóru padały z ust najwyższych przedstawicieli władz miasta obietnice umiejscowienia w odrestaurowanym obiekcie nowej sali prób dla orkiestry i chóru to radość sięgała zenitu. Na takie nowe, lepsze warunki oczekiwały inne grupy między innymi: taneczne, regionalne, teatralne.
    I oto upłynęły kolejne dwa lata, lata remontu i weryfikowania możliwości. Projekt zmieniano, krojono, dofinansowywano i jak się finalnie okazało, mimo zaangażowania potężnych środków publicznych - wg słów burmistrza ok. 10 mln zł - nie rozwiązano prawie żadnego z wyżej sygnalizowanych problemów amatorskiego ruchu kulturalnego w mieście. Brak wspomnianych sal ćwiczeń, właściwie brak zaplecza, garderób, nie dają szans na prace i twórczy udział w życiu artystycznym miasta i gminy zwłaszcza młodzieży. Sama scena pod kameralne przedstawienia i szykowne toalety to stanowczo za mało.
    Jeszcze mniej pocieszające jest to, że wydatkowanie tak ogromnych pieniędzy z pewnością na dłuższe lata zamknie możliwości rozbudowy i inwestowania w ten obiekt, a co za tym idzie zmiany istniejącego stanu. To ciekawy przypadek, w którym obfitość środków finansowych spowodowała deficyt racjonalnego myślenia. Obawiam się, że prawdziwe perypetie rozpoczną się dopiero teraz, kiedy ten piękny budynek przyjdzie zagospodarować, ożywić i utrzymać. Nie wyobrażam sobie, by obiekt wyremontowany za publiczny grosz miał służyć wyłącznie komercji i płatnym wynajmom, o które pewnie z wymienionych wyżej przyczyn też łatwo nie będzie (ofertę wynajmu można znaleźć na portalu miejskim). Głównie powinien on służyć (podobnie jak obiekty sportowe typu „orlik”) mieszkańcom i zaspokojeniu ich aspiracji w dziedzinie czynnego uczestnictwa w kulturze, ale na etapie projektowania najwidoczniej o tym zapomniano.
    Jak powiedział jeden z moich znajomych, człowiek całym sercem oddany starosądeckiej kulturze, choć obserwujący ją z pewnego oddalenia: „Sama tablica na odremontowanym „Sokole” - to za mało, albo prawie nic. Tam musi wejść poważna działalność kulturalna. Sokół powinien tętnić życiem!”
Ale czy to będzie możliwe?
Z pozdrowieniami: Stanisław Dąbrowski
 
310747