Przejdź do treści
Z Grodu Kingi
Przejdź do stopki

NEKROLOG

Treść


.
NEKROLOG
 
Pamięci wybitnych Starosądeczan: prof.Wiesława Łasińskiego - żołnierza i lekarza, naukowca i nauczyciela akademickiego, mgr Jana Koszkula prezesa Towarzystwa Miłośników Starego Sącza i jego zastępcy mgr Józefa Czyżowskiego.
 
„Wezwałeś ich, Panie,
by zdali rachunek ze swego życia,
z otrzymanych talentów, by ich osądzić
z miłości”
 
    Różnymi drogami szli do Ciebie, ale łączą ich korzenie zapuszczone w starosądecką ziemię, ukochani miasta - tej najbliższej sercu małej ojczyzny i służba ludziom. „Ten jest większy między nimi, kto im służy, a im większy, tym więcej dać z siebie powinien” - napisano o wybitnych osobowościach i społecznikach, do których niewątpliwie należeli, dając piękne świadectwa patriotyzmu, zawodowego profesjonalizmu i człowieczeństwa, którego miarą był zawsze drugi człowiek.
.

.
    Prof.dr Wiesław Łasiński wybitny polski lekarz i anatom, generał brygady, doctor honoris causa Wojskowej Akademii Medycznej w Łodzi urodził się w Starym Sączu 25.XII 1915 r. w rodzinie nauczycielskiej. Zmarł 23 lipca w Łodzi, 30 lipca miało miejsce pożegnanie w tamtejszym kościele garnizonowym. 31 lipca przewieziono zwłoki do Starego Sącza i po Mszy pogrzebowej pochowano na starosądeckim cmentarzu.
Dobrze znany jest jego starszy brat dyr. szkoły Władysław Łasiński - pasjonat, społecznik, działacz Towarzystwa Miłośników Starego Sącza, twórca Izby Pamięci w Muzeum Regionalnym i przez M-G Polskiego Komitetu Pomocy Społecznej. Wiesław już we wczesnej młodości zadziwiał najbliższych niebywałą odwagą, szybkim refleksem, zaradnością, poczuciem odpowiedzialności i siłą woli. Wraz ze starszym bratem zorganizował rejs rzeczny Popradem, Dunajcem i Wisłą od Starego Sącza do Gdańska. Skromnie wyposażona łódź przetrwała różne niebezpieczeństwa podróży dzięki wytrzymałości uczestników i nieprzeciętnym umiejętnościom organizacyjnym Wiesława dowiozła chłopców do celu – wspominają kuzynki. Te cechy charakteru pozwoliły godnie przetrwać okres pięcioletniego pobytu w obozach jenieckich dla oficerów, gdzie pełnił funkcję lekarza obozowego. W czasie pobytu w obozie Mannheim korzystając z pomocy wybitnego polskiego anatoma prof.Edwarda Lotha, zebrał i opracował materiał do pracy pt: „Układ listewek skórnych na dłoniach Polaków”, którą ukończył po wojnie pod kierownictwem prof.Michała Reichera w Gdańsku, uzyskując na jej podstawie w 1948 r. stopień doktora medycyny. Wkrótce po zakończeniu II wojny światowej wrócił do kraju i pracował początkowo w Klinice Chirurgicznej Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie,. Później powołany do służby w marynarce wojennej pełnił kolejno funkcje: lekarza Flotylli Traulerów i lekarza Dywizjonów Okrętów Podwodnych. W stopniu komandora był komendantem Szpitala Marynarki Wojennej w Gdańsku - Oliwie, gdzie zdobył specjalizację z chirurgii a także medycyny morskiej i organizacji ochrony zdrowia.
    Pasja do badań naukowych a także pracy dydaktycznej w połączeniu z zainteresowaniami społecznymi dały świetne wyniki na stanowiskach organizacyjnych, w tym rektorskich dwóch wyższych uczelni medycznych w Gdańsku i w Łodzi. Tutaj w roku 1965 został powołany na stanowisko Komendanta – Rektora Wojskowej Akademii Medycznej, gdzie otrzymał nominację na stopień generała brygady oraz tytuł profesora zwyczajnego a w 1983 r. doctora honoris causa. Organizował i kierował Katedrą Anatomii Topograficznej, był dyrektorem Instytutu Biologiczno - Morfologicznego, członkiem Komitetu Antropologii PAN oraz członkiem Rady Naukowej Zakładu Antropologii PAN we Wrocławiu. Jako chirurg należał do Polskiego Towarzystwa Chirurgicznego i Polskiego Towarzystwa Lekarskiego. Należał do wielu zagranicznych towarzystw naukowych. Ponadto uczestniczył w Stałej Międzynarodowej Radzie Badań Dermatologicznych z siedzibą w Madrycie. Został wyróżniony członkowstwem honorowym Polskiego Towarzystwa Anatomicznego, Polskiego Towarzystwa Antropologii oraz Towarzystwa Anatomów, Histologów i Embriologów z ZSRR. Brał udział w licznych kongresach krajowych i zagranicznych (w Neapolu, Tuluzie, Brukseli, Tours, Moskwie, New Dehli, Montpellier, Sofii i Mexico City), publikując na nich wyniki swoich prac. Znawca łaciny i greki, znał dobrze język francuski, angielski i niemiecki.
    Dorobek profesora jest imponujący. Obejmuje ponad 100 publikacji ogłoszonych drukiem i stanowi poważny wkład do rozwoju nauki polskiej. Olbrzymi dorobek edytorski Profesora stawia go wśród największych twórców polskiego piśmiennictwa medycznego XX wieku i na najwyższym miejscu wśród polskich anatomów. Jego opus maximum jest „Anatomia człowieka” A.Bochenka, M.Reichera wielkie 5 - tomowe dzieło o nieprzemijającej wartości, którego był współautorem i współredaktorem.
    Ukoronowaniem doświadczeń całego życia zarówno wybitnego teoretyka jak i praktyka klinicysty - chirurga jest monumentalne, wielotomowe dzieło nie mające odpowiednika w polskiej literaturze medycznej - „Anatomia topograficzna i stosowana”, która stanowi podstawowy przewodnik kliniczny dla lekarzy wielu specjalności, a także studentów medycyny. Wśród wielu innych nie można przecenić wkładu Profesora do sześciojęzycznego słownika „Lexicon Medicum” oraz Polskiego słownika medycznego, w którym jest autorem części anatomicznej.
    Dzieło jego życia nie sposób mierzyć tylko dorobkiem naukowym i splendorem pełnionych funkcji. Był humanistą wielkiego formatu, człowiekiem ogromnej wiedzy, kultury i serca. Był również turystą, harcerzem i zapalonym wędkarzem z pasją oddawał się żeglarstwu. W celach naukowych odbywał dalekie rejsy między innymi 2 razy na Spitzbergen. Cieszył się najwyższym autorytetem. Jako przełożony surowy i wymagający był życzliwy ludziom i sprawiedliwy. Kochali go studenci. „Wszystkie funkcje kierownicze sprawował w oparciu o uniwersalne ideały będące ponad koniunkturalizmem polityki i filozofii chwili. Na tym opierała się legenda Generała - pisał o nim Andrzej Sikorski przedstawiając sylwetki łódzkich uczonych. 31 lipca br. na starosądeckim cmentarzu mówił o nim były uczeń. Przypominał wydarzenia, kiedy profesor-generał Łasiński mimo nacisku władz politycznych jednoosobowo wydał rozkaz uniemożliwiający tłumienie strajku studenckiego przez wojsko.
    W pamięci starosądeczan pozostanie, jako honorowy członek Towarzystwa Miłośników Starego Sącza, jeden z najwybitniejszych, obdarzonych charyzmą rodaków, który miastu przynosi zaszczyt, pomnaża jego sławę, a przez miłość do Grodu Kingi i do ludzi zostawił w Muzeum kilka pamiątek. Z najwyższym uznaniem i serdecznie wspomina Go także inny wybitny starosądeczanin, znany nam komandor Franciszek Wróbel, który razem z Profesorem był na Morzu Północnym w okolicach Szetlandów. Dowodził wtedy statkiem a Profesor był w grupie naukowców. Jaki ten świat jest mały…
    Można powiedzieć, że najstraszniejszy śmiertelnych los - zapomnienie nie będzie jego udziałem ani wspomnianych dzisiaj długoletnich zasłużonych działaczy Towarzystwa Miłośników Starego Sącza, których nazwiska złotymi zgłoskami wpisały się w historię tej naszej „Średniowiecznej Perły Beskidu”.
.

.
    20 sierpnia 2010 r. w wieku 82 lat zmarł Józef Czyżowski - przez wiele lat wiceprezes Towarzystwa. Limanowianin z pochodzenia, w okresie okupacji zaangażowany w pracę konspiracyjną w Armii Krajowej a po okupacji od 1945 roku działał w konspiracyjnym ugrupowaniu „Ruchu Oporu Armii Krajowej - Zrzeszenie Wolność i Niezawisłość (WiN) - za co został w 1946 roku aresztowany i więziony w Limanowej oraz więzieniu Montelupich w Krakowie. Jeszcze przed wojną będąc w szkole podstawowej wstąpił do harcerstwa - w swym życiu przeszedł wszystkie szczeble działalności harcerskiej od zucha, instruktora i komendanta Hufca po członka Klubu Seniora przy Hufcu.
    Z wykształcenia pedagog. Pracował najpierw w Limanowej w szkole podstawowej skąd został usunięty i zmuszony do wyjazdu do województwa gdańskiego. Od 1954 r. nauczyciel w Zasadniczej Szkole Metalowo - Drzewnej w Krynicy a od 1957 r. do przejścia na emeryturę w Zespole Szkół Samochodowych w Nowym Sączu. Od 1955 roku zamieszkał na stałe w Starym Sączu.
    Józef Czyżowski do ostatnich swych dni był bardzo aktywny. Operacja kolana miała poprawić mu jeszcze bardziej kondycję. Niestety, serce nie wytrzymało. Uroczystości pogrzebowe w kościele parafialnym i na cmentarzu prowadził ks.proboszcz Marek Tabor.
.

.
    Trzy tygodnie później 11 września po długiej i ciężkiej chorobie zmarł długoletni i zasłużony prezes Towarzystwa Miłośników Starego Sącza - Jan Koszkul.
    Miał 80 lat. Urodził się we Francji, dokąd rodzice udali się w poszukiwaniu chleba. Po powrocie zamieszkali w Starym Sączu. W okresie okupacji uczęszczał do szkoły powszechnej, po wojnie ukończył Liceum Pedagogiczne i rozpoczął pracę w Radzie Narodowej jako sekretarz. Współorganizował z Marianem Mikutą obchody 700-lecia Starego Sącza w 1957 r. Potem poszedł do pracy w Nowym Sączu pełniąc różne funkcje w administracji i ówczesnych władzach partyjnych. W tym okresie ukończył studia na Wydziale Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego. W latach 1984-1988 przewodniczący Rady Miasta i Gminy Starego Sącza.
    Po śmierci Stanisława Przybyłowicza obejmuje w 1989 r. funkcję prezesa zarządu Towarzystwa Miłośników Starego Sączu i kierownika Muzeum Regionalnego. Przez ponad 20 lat zaangażowany w rozwój Towarzystwa i Muzeum gdzie podejmuje i realizuje inicjatywy: rozbudowy muzeum; utworzenia nowej ekspozycji muzealnej; upamiętnienia zasłużonych starosądeczan przez tablice pamiątkowe; wydawnictwa - II tom Historii Starego Sącza, wznowienie I tomu, Kroniki Muzealne; coroczne kwesty na cmentarzach i renowacja pomników nagrobnych. Jest autorem „Przewodnika po Starym Sączu” oraz wielu artykułów w prasie lokalnej. Osobiście oprowadzał turystów po muzeum i po mieście. Szczególnie zaangażowany w propagowanie wśród młodzieży miłości do „małej ojczyzny”.
    Zatroskany o sprawy muzeum, aktywny do ostatnich dni życia, jeszcze tydzień przed śmiercią podpisuje pisma do p.burmistrza Mariana Cyconia w sprawie wbudowania gazowego centralnego ogrzewania „Domu na Dołkach” i jeszcze w ostatnim momencie przekazana jest odpowiedź od p.Burmistrza: „Niech prezes będzie spokojny”.
    Pożegnaliśmy Go 13 września br. Najpierw msza św. I przejmujące kazanie ks.proboszcza Janusza Ryby i dalsze uroczystości na cmentarzu z udziałem wielkiej rzeszy: rodziny, przyjaciół, współpracowników i mieszkańców Starego Sącza. 
    „Przyszli, aby odejść, odeszli, aby wrócić”. Każdy miał prawo powiedzieć: „Non omnis moriar” - nie wszystek umrę. „Z ich pracy oraz ich zasługi korzystać będą znów następcy nasi”.
 
    W felietonie wykorzystano: materiały Łódzkiego Towarzystwa Naukowego zeszyt 28, wspomnienia Zarządu Towarzystwa Miłośników Starego Sącza i p.komandora Franciszka Wróbla oraz rozmowy z najbliższą rodziną: Kubowiczów, Aleksych, Zarembów.
Zanotowała: K.M
 
313381