Przejdź do treści
Z Grodu Kingi
Przejdź do stopki

Święty Mikołaj u starosądeckich Seniorów

Treść


.
ŚWIĘTY MIKOŁAJ
U STAROSĄDECKICH SENIORÓW
 
    Sobotnie popołudnie 7 grudnia, mimo niesprzyjającej pogody, zgromadziło w Domu Parafialnym blisko 70 osobową grupę seniorów. Przybyli, nie tylko odpowiadając na zaproszenie, ale i w poczuciu solidarności z chorującą organizatorką „mikołajków” oraz dla wyrażenia jej wdzięczności i uznania. Był jeszcze wzgląd przyjemnościowy, okazja do spotkania się w szerszym gronie i miłego spędzenia czasu, no i radość obdarowywania. Jednym słowem trzy P, przyzwoitość, pożytek i przyjemność zarazem.
    Nie pierwsze to już spotkanie z Mikołajem, organizowane przez p. Halinę Borowską, prowadzącą POAK i Klub Seniora, tym razem jednak w specyficznych okolicznościach i wręcz nieprawdopodobnej sytuacji. Po ostatnim, bardzo agresywnym ataku choroby i trzytygodniowym leczeniu szpitalnym, kiedy przezwyciężenie kryzysu graniczyło prawie z cudem, obawy o życie i zdrowie p. Halinki niepokoiły bardzo wielu. Z radością więc przyjęliśmy wiadomość o poprawie stanu zdrowia, a z zaskoczeniem jeszcze większym, zrodzony w łóżku szpitalnym, pomysł zorganizowania Mikołaja dla seniorów. Tym już pani Halina zaczęła żyć, odkąd tylko mogła nawiązywać kontakty telefoniczne z innymi. W bezsenne noce szczegółowo rozpracowała wszystko, cieszyła się pozytywnym odzewem osób zainteresowanych. Wiedziała, ile radości można sprawić innym, i to było dla niej najważniejsze. Wierzyła w ludzką dobroć i zaangażowanie.
    Zorganizowanie takiego przedsięwzięcia to bardzo dużo starań i zabiegów, pracy i poświęcenia. Sporządzić orientacyjną listę, zainteresować sponsorów i ofiarodawców, zakupić produkty, przygotować około 100 paczek, w tym dla osób chorujących i dla dzieci, no i oczywiście zaprosić św. Mikołaja, by tradycji stało się zadość. W dniu spotkania dodatkowo nakryć i udekorować stoły, podać ciasta i owoce, kawę i herbatę, obsłużyć gości, to naprawdę nie lada wysiłek i dużo dobrej woli.
    Pani Halina zdawała sobie z tego sprawę, czuwała nad wszystkim już z domu rodzinnego, ale wciąż bardzo osłabiona i „uziemiona” w łóżku. Wiedziała, że na „swoich ludzi” z Akcji i na seniorów może liczyć, już nieraz się sprawdzali w podobnych sytuacjach. Mogła zaufać, bo z natury ludzie są dobrzy, skorzy do pomocy, chętni do dzielenia się. Mają dużo dobrej woli i otwarte serca. Udowodnili to i tym razem, nie zawiedli, wszystko udało się na medal.
.

.
    W sali na piętrze było na co popatrzeć, piętrzyły się stosy paczek w jednolitych, barwnych opakowaniach mikołajowych, a stoły przyciągały wzrok dekoracyjnym wystrojem i kuszącymi przysmakami. Mikołaj spóźniał się trochę, bo podążał aż z Krakowa, ale i to miało swoją dobrą stronę, bo można było dłużej porozmawiać z innymi, częstować się, a nawet pośpiewać razem, Wśród śpiewanych piosenek były i te ulubione pani Halinki, których uczyła na pielgrzymkowych szlakach. Łezki w oczach zalśniły przy jej rzewnych kwiatach polskich, wydawało się, że śpiewa z nami:
 
                        (…) Żeby tak jeszcze raz ujrzeć ojczysty las
                        Pola i łąki. I do matczynych rąk
                        Przynieść z zielonych łąk rozkwitłe pąki.
 
                        Tam właśnie teraz rozkwitły kwiaty
                        Stokrotki, fiołki, kaczeńce i maki
                        Pod polskim niebem w szczerym polu wyrosły,
                        Ojczyste kwiaty.
                        W ich zapachu, urodzie jest Polska.
 
Wspólnota rodzi się także ze śpiewu, mówił bł.Jan Paweł II. Wyczuwało się to, a On sam też był tu obecny, ze swoją „Barką”.
     Oficjalną część uroczystości rozpoczął ks.proboszcz Marek Tabor, witając serdecznie zgromadzonych. Odmówił z wszystkimi modlitwę, polecając w niej osobę autentycznego „Mikołaja”, nieobecnego z powodu choroby, ale sercem i duszą towarzyszącego nam, w osobie pani Haliny, której zawdzięczamy to spotkanie.
    W momencie pojawienia się Mikołaja z Krakowa, atmosfera się rozluźniła, rozpoczął się ruch upominkowy, żarty, uściski, zabawne scenki rozweselające wszystkich. Paczki na pewno sprawiły wiele radości, przypomniały dziecinne lata, urok tajemnicy i czyjąś dobroć. Jeszcze trochę pośpiewano, Księdzu Proboszczowi, dziękując za zaszczycenie obecnością i uczestnictwo we wspólnej zabawie, gromkie i radosne: „Życzymy, życzymy” - słowami piosenki życząc: I zdrowia i szczęścia, i błogosławieństwa przez ręce Maryi!
.

.
    Tym, którzy nie mogli uczestniczyć w spotkaniu, organizatorzy dostarczyli paczki do domów, składając sprawozdanie z przebiegu „imprezy”. Św.Mikołaj nie mógł nie dotrzeć osobiście do dwu najbardziej zasłużonych dla seniorów osób, obarczonych dolegliwościami zdrowotnymi, do księdza prałata Józefa Grzegorzka i do pani Haliny Borowskiej. Transportu użyczyła mu i zorganizowała wyjazd jedna ze współorganizatorek, p.Kazimiera Rejowska. Ksiądz Prałat nie krył radości, nie dowierzał, że Mikołaj o nim pamiętał i podarek przywiózł. Żartował, wspominał, opowiadał o minionych latach. Mimo że zdrowie trochę szwankuje i poruszać się trudniej, jako pacjent zachowuje pogodę ducha, umie się godzić z losem, zdumiewa się wciąż swoim wiekiem; z dumą podkreśla, że jest najstarszym kapłanem w diecezji. Dziękuje Bogu za życie, a ludziom za pamięć i pomoc, szczególnie księżom Proboszczom i licznie odwiedzającym go Kapłanom. Najwięcej zawdzięcza pani Halinie Górce, która czuwa dniem i nocą, karmi, odpowiednio dawkuje leki i pielęgnuje, jest takim aniołem stróżem, jak mówi Ksiądz. Nie zawodzą również krewni, szczególnie lekarska rodzina Mrozów z Gołkowic, opiekująca się bardzo troskliwie. Miło upłynął czas odwiedzin, Mikołaj musiał ruszać w dalszą drogę, do Cyganowic, więc trzeba było się rozstać i pożegnać.
     U państwa Borowskich czekało bardzo ciepłe i miłe przyjęcie, uśmiechnięta, choć zbolała i cierpiąca pani Halinka i „dyżurujący” w świątecznym czasie pan Piotr; czekali uprzedzeni o odwiedzinach. Św.Mikołaj szybko uwinął się z przekazaniem podarunku osobie, której wszyscy zawdzięczają radość tego popołudnia i wzruszające chwile; i teraz już można było porozmawiać przy herbatce i ciastkach. Najpierw oczywiście zdać sprawozdanie z przebiegu spotkania, by p.Halinka mogła poczuć się szczęśliwa, że sugestie i propozycje przybrały konkretny kształt, wszystko się udało po jej myśli i ku zadowolenia wielu osób. Że był to dzień, w którym mnożyła się radość i promowała ludzka dobroć. Ucieszyła się bardzo i ożywiła w trakcie rozmowy, jakby nagle przybyło jej sil i energii. Opowiadała o pierwszych próbach z kolędnikami misyjnymi, to jej oczko w głowie, ale w sytuacji choroby bohaterski wysiłek. Bezczynność jednak by zabijała, a więc już w planie ma przygotowania do wigilii, od jutra lepienie uszek i pierogów. No i jeszcze tu i ówdzie pojawiają się problemy u ludzi i nie można nie próbować im zaradzić.
    W gustownie i przytulnie urządzonym salonie rodziny Borowskich wszystko wprawia w zachwyt, a z wypowiedzi domowników wynika, że to piękne i wypielęgnowane wnętrze jest dziełem artystycznie uzdolnionej pani domu. Przy tym oszczędnej i gospodarnej, która z niczego coś potrafi wyczarować, drobiazgom nadać nowy kształt, każdy detal dopracować, z materiału wyczarować cudeńka. Nie przelewało się u nich nigdy, musieli pracować i w trudzie zdobywać wszystko, dlatego tak dobrze rozumieją ludzką biedę i potrzeby, i potrafią się dzielić, i pomagać.
    Takie ciepłe ogniki zapalają się w oczach pani Halinki, gdy o tym mówi, a pan Piotr z dumą dodaje szczegóły. Miło tu u nich i chciałoby się słowami piosenki dośpiewać: „Tak dobrze by mogło być…”, tylko ta choroba, ból nad bóle… Serce poraża żal i bezradność. Na twarzy p.Halinki maluje się już zmęczenie, nie pozwala nam jednak odejść, wie, że napiszemy w gazetce o „Mikołaju” i pragnie dołączyć z serca płynące, gorące podziękowanie wszystkim członkom Akcji Katolickiej i Klubu Seniora, którzy zaangażowali się w zorganizowanie spotkania mikołajowego. Wszystkim, którzy wiele razy włączali się do różnych działań. Dziękuje również ofiarnym sponsorom i darczyńcom, którzy teraz i niejednokrotnie wcześniej wykazywali otwartość na potrzeby osób starszych i dzieci; potrafili wyjść z sercem, dzielić się i pomagać. Dziękując im za to, pragnie złożyć wszystkim ludziom dobrej woli piękne życzenia świąteczne i noworoczne, życząc, by przeżyli wzruszające chwile w dniu Wigilii i Narodzenia Bożej Dzieciny, doznawali zawsze Bożych łask i błogosławieństwa, a w Nowym Roku, by nigdy nie stygły im serca i nie zabrakło chęci pomocy potrzebującym. Przeprasza, jeśli kogoś pominie, ale chciałaby wymienić tych sponsorów, którzy najhojniej chcieli i potrafili tym razem podzielić się z innymi. Na liście tej znaleźli się:
     Siostry Klaryski oraz państwo: Ewa Wiśniewska i Edward Golonka, Iwona i Piotr Rejowscy (Apteka św.Kingi), Iwona i Adam Jopowie, Krystyna i Marek Jeziorkowie (Ciastkarnia), Andrzej Stawiarski (Firma Gastronomiczna „Raj”), Ryszard Lewicki z żoną (Veritas), Wiesława i Antoni Pawlikowie oraz Sklep - wszystko po 4 zł.
Zanotowała Zofia Gierczyk
 
349605