Pielgrzymka na uroczystość kanonizacji dwóch papieży - Jana Pawła II i Jana XXIII
Treść
.
PIELGRZYMKA NA UROCZYSTOŚĆ KANONIZACJI
DWÓCH PAPIEŻY
JANA PAWŁA II I JANA XXIII
Droga do świętości zmarłego 2 kwietnia 2005 roku Jana Pawła II została uznana za najszybszą w nowożytnej historii Kościoła. Papież Benedykt XVI zgodził się na beatyfikację swego poprzednika w miesiąc i 11 dni po Jego śmierci, uchylając tą decyzją wymóg pięciu lat oczekiwania na otwarcie procesu beatyfikacyjnego. Taka była odpowiedź następcy Papieża Polaka na hasła „Santo subito” (święty natychmiast) widniejące na transparentach, przyniesionych przez wiernych przybyłych na uroczystości pogrzebowe Jana Pawła II. Ale była to również odpowiedź na petycję dużej grupy kardynałów, którzy jeszcze przed kwietniowym konklawe wystosowali prośbę do przyszłego papieża o jak najszybsze wyniesienie Jana Pawła II na ołtarze.
Pierwszy, diecezjalny etap procesu beatyfikacyjnego Jana Pawła II rozpoczął się uroczyście na Lateranie 28 czerwca 2005 roku. Postulatorem procesu, czyli osobą odpowiedzialną za przebieg jego prac, został polski ksiądz z wikariatu Rzymu Sławomir Oder.
Zebrano dokumentację dotyczącą życia i heroiczności cnót Jana Pawła II. W ramach prac z tym związanych, przed trybunałem w Rzymie i dodatkowo powołanym w Krakowie, przesłuchano ponad 100 świadków kolejnych etapów życia Karola Wojtyły - przyjaciół, hierarchów kościelnych, najbliższych współpracowników z Watykanu, polityków z wielu krajów, byłych prezydentów.
Wkrótce potem rozpoczęło się dochodzenie w sprawie potrzebnego do beatyfikacji cudu za wstawiennictwem Papieża, do jakiego doszło już po jego śmierci. Spośród ogromnej liczby sygnałów o doznanych łaskach wybrany został przypadek niewytłumaczalnego z medycznego punktu widzenia - uzdrowienia urodzonej w 1961 roku francuskiej zakonnicy Marie Simon-Pierre, z zaawansowanej choroby Parkinsona - tej samej, na którą cierpiał Papież Polak.
Do uzdrowienia tego doszło w czerwcu 2005 roku, dwa miesiące po śmierci Jana Pawła II. Cała wspólnota zakonna siostry Marie modliła się wtedy o jej uzdrowienie.
Diecezjalny etap procesu beatyfikacyjnego zakończył się w Bazylice Świętego Jana na Lateranie 2 kwietnia 2007 roku, w drugą rocznicę śmierci Papieża. Kilka miesięcy później w Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych rozpoczął się drugi, watykański etap procesu. W jego trakcie powstało tzw. positio, czyli dokument stanowiący podsumowanie wszystkich prac, wraz z opracowaniem sylwetki sługi Bożego i zeznań świadków, zebranych w trakcie dochodzenia kanonicznego Jana Pawła II.
16 listopada 2009 roku odbyło się posiedzenie komisji kardynałów w sprawie beatyfikacji. Podjęto wówczas decyzję o skierowaniu do papieża Benedykta XVI prośby, o ogłoszenie Jego poprzednika błogosławionym.
19 grudnia 2009 r. Benedykt XVI zatwierdził dekret o uznaniu heroiczności cnót Jana Pawła II, co zamknęło zasadniczą część procesu beatyfikacyjnego, dotyczące cudu uzdrowienia. Zgodę na ogłoszenie dekretu o uznaniu tego cudu, papież Benedykt XVI wyraził 14 stycznia 2011 roku. To formalnie zakończyło proces beatyfikacyjny.
Msza beatyfikacyjna pod przewodnictwem Benedykta XVI odbyła się 1 maja 2011 roku. Już tego dnia watykański sekretarz stanu, kardynał Tarcisio Bertone, powiedział w wywiadzie telewizyjnym, że należy spodziewać się szybkiej kanonizacji Jana Pawła II.
Ksiądz Oder natychmiast po beatyfikacji zaapelował do wiernych, by nadsyłali do jego biura sygnały o możliwym uzdrowieniu przypisywanym wstawiennictwu Błogosławionego. Do kanonizacji potrzebny był bowiem drugi cud.
Wybrano przypadek uzdrowienia z nieoperacyjnego tętniaka mózgu, jakiego doznała Floribeth Mora Diaz z Kostaryki w kwietniu 2011 roku. To przypadek, jak podkreślano, wyjątkowy i wręcz spektakularny, bo do uzdrowienia doszło w dniu beatyfikacji Jana Pawła II.
Już po uznaniu tego cudu kobieta opowiedziała, że po ciężkim krwotocznym udarze mózgu, jaki przeszła, lekarze mówili, że nic nie mogą dla niej zrobić.
Kilka tygodni po udarze Floribeth obejrzała transmisję telewizyjną z beatyfikacji Jana Pawła II w Watykanie. Jej rodzina zaś poszła na miejscowy stadion, gdzie również można było obejrzeć przekaz z mszy. Następnego ranka obudziła się zdrowa. Lekarze stwierdzili potem, że została wyleczona w sposób, którego nauka nie jest w stanie wyjaśnić.
Wiosną tego roku cud uznały w głosowaniu - najpierw komisja lekarzy z watykańskiej kongregacji, następnie komisja teologów.
2 lipca 2013 r. opracowaną dokumentację zaaprobowała komisja kardynałów Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych.
5 lipca papież Franciszek uznał cud i zgodził się na kanonizację Jana Pawła II.
Przyspieszono również kanonizację Jana XXIII, zmarłego w 1963 roku. Papież Franciszek uczynił bowiem istotny wyjątek. Zgodził się na kanonizację bez wymaganego do niej, zgodnie z przepisami kościelnymi, drugiego cudu uzdrowienia. Papież zdecydował, że wystarczy jeden przypadek cudu, czyli ten wybrany do beatyfikacji Dobrego Papieża w 2000 roku.
Powszechną uwagę zwracał fakt, że świętymi ogłoszeni zostaną dwaj wielcy papieże XX wieku, co było kolejnym novum w dziejach Kościoła W obu przypadkach procesom kanonizacyjnym towarzyszyły wyjątkowe okoliczności. Jan Paweł II, ogłoszony błogosławionym w 2011 roku, zostanie kanonizowany w rekordowo krótkim czasie, dziewięć lat po śmierci.
WSPOMNIENIA
Od pamiętnego poniedziałku 30 września 2013 roku, kiedy to papież Franciszek ogłosił datę kanonizacji Jana Pawła II i Jana XXIII na 27 kwietnia 2014 roku - wielu z nas zaczęło rozważać możliwość udziału w uroczystości kanonizacyjnej w Watykanie. Moja decyzja była nawet wcześniejsza.
Uczestnicząc w pielgrzymce i uroczystości beatyfikacji Jana Pawła II, którą szczegółowo opisałam na łamach „Z Grodu Kingi”, w niezwykły sposób przeżywając czas owej Eucharystii na placu Rissorgimento, tuż obok muzeum watykańskiego, i będąc później przy, wystawionej wówczas w Bazylice Świętego Piotra, trumnie Jana Pawła II - postanowiłam, że o ile Pan Bóg da i doczekam kanonizacji naszego Papieża, będę się starała uczestniczyć w tym historycznym, podniosłym wydarzeniu. Tak wiele otrzymujemy…Możliwość podróżowania „bez granic”, w jakże innych niż te sprzed lat - warunkach.
Od pierwszej, zorganizowanej w 1989 roku starosądeckiej, autokarowej pielgrzymki „Do Grobów Apostolskich”, pod duchowym przewodnictwem i niestrudzoną opieką ks.Emila Matysika - obecnie proboszcza w Olszynach, mija właśnie 25 lat.
To wtedy, dzięki życzliwości i wsparciu ks.Zygmunta Zimowskiego, pracującego wówczas w Watykanie, niegdysiejszego starosądeckiego wikariusza, nasza ponad osiemdziesięcioosobowa grupa (jechały wówczas dwa - wzbudzające niezwykłe zainteresowanie poza granicami Polski - autokary) pielgrzymów, uczestniczyła na dziedzińcu św. Damazego Pałacu Apostolskiego w prywatnej audiencji. Jan Paweł II podchodził do kolejnych grup starosądeckich pielgrzymów, a Arturo Mari, wykonywał fotografie, które do dzisiaj są naszą najcenniejszą pamiątką. Mieć zdjęcie ze Świętym!? Rozmawiać ze Świętym Ojcem i po ćwierć wieku Świętym Kościoła! Jan Paweł II podchodząc do naszej grupy powiedział: „Stary Sącz, Stary Sącz….Byłem na Millenium… Nieśmiało powiedziałam: „Przybyliśmy prosić Ojca Świętego o kanonizację naszej Kingi”. Papież odpowiedział: „Da Bóg, da Bóg”. To marzenie pokoleń starosądeczan stało się faktem dziesięć lat później, gdy Ojciec Święty sam wyznaczył Stary Sącz na miejsce swego pielgrzymowania i kanonizacyjną Eucharystię Sądeckiej Pani.
W czasie watykańskiej pielgrzymki, była także Msza św. w Bazylice św.Piotra, sprawowana przez Jana Pawła II, 29 czerwca w uroczystość świętych Apostołów Piotra i Pawła. Wielu z nas do dzisiaj pamięta i czuje tę chwilę, gdy w niesamowicie oświetlonym wnętrzu świątyni, Papież przechodził przez środek Bazyliki - do konfesji św.Piotra - i z pietyzmem przechowują otrzymane wówczas mszaliki, które pozwalały jeszcze pełniej uczestniczyć w tamtej niezwykłej Eucharystii. Uczestniczyliśmy także w środowej audiencji generalnej w Auli Pawła VI. Niektórym udało się wówczas uścisnąć dłoń, czy dotknąć naszego Papieża.
Potem były kolejne pielgrzymki do Polski Jana Pawła II i wielu z nas było na pierwszym spotkaniu w Krakowie, Kalwarii Zebrzydowskiej, Ludźmierzu, czy wreszcie w 1997 roku w Zakopanem, również w starosądeckiej pielgrzymce organizowanej przez ks.Józefa Włodarczyka, obecnego proboszcza w Szlachtowej i pamięta do dzisiaj wielokilometrową wędrówkę w tłumie ludzi od Wierchu Poroniec pod Wielką Krokiew. Była też starosądecka, spontaniczna wyprawa na pogrzeb Jana Pawła II. Każdy z nas ma swoje niezapomniane spotkania z Wielkim Świętym Ojcem!
Moja decyzja o wyjeździe na pielgrzymi szlak, dla wzięcia udziału we Mszy kanonizacyjnej Jana Pawła II, była więc oczywista.
PRZYGOTOWANIA
W realizacji decyzji pomogła wiadomość, że jest możliwość zapisu na pielgrzymkowy wyjazd, zorganizowany na prośbę starosądeckiego Urzędu Miasta, przez przewodnika Mariusza Borkowskiego, właściciela Waszej Agencji Turystycznej „Szkoltur”, mającej siedzibę w Starym Sączu przy ul.11 Listopada 25. Opiekunem duchowym, tak pielgrzymki kanonizacyjnej, jak i przed trzema laty beatyfikacyjnej, był ks.prałat Marek Tabor - proboszcz parafii św.Elżbiety Węgierskiej. Wraz z nami pielgrzymował również ks.Czesław Litak pierwszy proboszcz erygowanej w sierpniu 1983 roku parafii w Gaboniu.
Konkretne plany zakreślone zostały przez organizatora, jako oferta wyjazdu i skrupulatnie, rzeczowo, realizowane były krok po kroku, chociaż obiektywne warunki, związane z dużą ilością przybyłych do Włoch pielgrzymów i turystów przeważnie temu nie sprzyjały.
Wszelkie, szczegółowe informacje uzyskaliśmy na zebraniu organizacyjnym.
Uczestnicy wyjazdu dowiedzieli się o podstawowych przecież rzeczach, a jednak większość wytrawnych pielgrzymów do tej pory, nigdy się z takimi rozwiązaniami nie spotkało. Nasz przewodnik Mariusz Borkowski powiedział: „Proszę nie zabierać ze sobą wody mineralnej - pojedzie z nami „Piwniczanka” w małych butelkach, w dostatecznych dla każdego ilościach; a gdyby nam jej zabrakło, na miejscu we Włoszech, zostanie nam dostarczona; proszę nie brać termosów z kawą i herbatą - wszyscy na postojach, które będą organizowane co dwie - dwie i pół godziny będą mogli napić się dowolnego z gorących napojów; proszę zabrać ze sobą wygodne krzesełka, potrzebne do siedzenia na mszy kanonizacyjnej, kocyki, poduszeczki, żeby czuć się dobrze podczas nocnej podróży. Gdy już będziemy nocowali w hotelach, wychodząc z nich po śniadaniu, każdy otrzyma po dwie bułki bagietki, aby móc coś „skubnąć” między śniadaniem, a obiadokolacją. Proszę mieć przy sobie przybory toaletowe, bo już po nocnej podróży, na terenie Włoch zatrzymamy się na dłużej na stacji benzynowej, gdzie będzie możliwość skorzystania z natrysku.”
I tak było. Może ktoś powie, że to drobiazgi. Może, ale niezwykle ułatwiające pielgrzymie życie. Ta troska Mariusza - świetnego organizatora towarzyszyła nam przez całą drogę i ułatwiała trudy tej wyprawy.
Piszę Mariusza, bo właśnie w owym pamiętnym 1989 roku razem, jako uczestnicy, przez 18 dni przemierzaliśmy pielgrzymi szlak słonecznej Italii: Wenecję, Florencję, Padwę, Rzym, Asyż, Orwietto, Sorento, Capri…To były piękne dni!
Pielgrzymkę kanonizacyjną zaplanowano od czwartku 24 kwietnia do wtorku 29 kwietnia 2014 r.
Wzięło w niej udział 48 osób. Cena obejmowała: przejazd wygodnym autokarem z pełnym wyposażeniem, który świetnie prowadziło dwóch panów kierowców: Andrzej Żelasko i Piotr Trybus, trzy noclegi: dwa w Hotelu Concorde w Fiuggi pod Rzymem oraz jeden w Hotelu Falco d'Oro w Tolè koło Florencji w pokojach dwu, trzyosobowych (oczywiście z łazienkami) w zależności od potrzeb uczestników; trzy śniadania europejskie, trzy obiadokolacje i pożegnalny obiad, opłaty za drogi, autostrady, parkingi na całej trasie; opłaty za wjazdy do miast na terenie Włoch (Asyż, Rzym, Wenecja- Mestre), obsługę pilota-przewodnika na całej trasie i ubezpieczenie każdego z uczestników.
CZWARTEK - WYJAZD - DZIEŃ PIERWSZY
W czwartek 24 kwietnia, pielgrzymi wraz z odprowadzającymi zebrali się, gdzieżby - jak nie przy starosądeckim Ołtarzu Papieskim, gdzie Jan Paweł II pamiętnego 16 czerwca 1999 roku, podczas Mszy kanonizacyjnej wyniósł na ołtarze Kościoła błogosławioną Kingę.
Na to miejsce przybyli również pielgrzymi wyruszający na kanonizację pod duchową opieką ks.Henryka Słąby, z parafii Miłosierdzia Bożego.
Udzielaliśmy wywiadów dla portalu „Sądeczanin” i NTV.
Pielgrzymów żegnali księża pracujący w Diecezjalnym Centrum Pielgrzymowania „Opoka”: dyrektor ks.dr Marcin Kokoszka, ks.rekolekcjonista Piotr Adamczyk i ks.infułat dr Adam Kokoszka z Tarnowa, błogosławiąc wyruszającym na pielgrzymi szlak.
O godzinie 14.40 nasz autokar wyruszył w trasę, która biegła przez: Leluchów - Košice - Budapeszt.
Od początku peregrynacji towarzyszyło nam modlitewne skupienie, refleksyjne rozważania różańcowe, ale również radosne śpiewanie przy gitarowym akompaniamencie burmistrza Jacka Lelka, który pielgrzymował wraz z żoną Natalią i synem Jakubem - najmłodszym z nas, niezwykle pomocnym operatorem sprzętu elektronicznego - smartfonów i telefonów, którym brakowało roamingu. Był i swym donośnym, dźwięcznym śpiewem imponował wiceburmistrz Kazimierz Gizicki. Obydwaj panowie niezwykle uczynni i serdeczni dla współtowarzyszy podróży. Burmistrz Kazimierz, z entuzjazmem rozdający siedzącym w pobliżu pielgrzymkowe śpiewniki, zabrane w drogę przez księdza Marka.
Poznawaliśmy się w trakcie podróży.
Znaczącą pierwszą atrakcją turystyczną wyjazdu był przejazd autokarem i nocny spacer po pięknie oświetlonym Budapeszcie. Podziwialiśmy panoramę z Wzgórza Zamkowego i Baszt Rybackich oraz koronkowe wykończenia białych murów otaczających plac za kościołem Macieja - to bez wątpienia najbardziej reprezentacyjne miejsca w Budapeszcie. Ostatnim miejscem krótkiego pobytu w nocnym Budapeszcie było Wzgórze Gellerta. Podziwialiśmy panoramę miasta spod budapesztańskiej Statuy Wolności, po czym wyruszyliśmy w dalszą drogę przez Słowenię w kierunku Włoch do Asyżu.
PIĄTEK - DZIEŃ DRUGI
W piątkowy poranek mieliśmy dłuższy postój na stacji benzynowej, a następnie podróż zatłoczonymi autostradami w kierunku Asyżu. Oglądaliśmy charakterystyczne krajobrazy Umbrii, regionu, w którym położony jest Asyż. Gdy doń przybyliśmy w godzinach wczesnopołudniowych, udaliśmy się do bazyliki Matki Bożej Anielskiej.
„Jest to miejsce, w którym św. Franciszek pod wpływem Bożego objawienia założył Zakon Braci Mniejszych”. (św. Bonawentura, Życiorys większy św. Franciszka).
Bazylika Matki Bożej Anielskiej (Basilica Santa Maria degli Angeli) została zbudowana w pobliżu Asyżu na polecenie papieża Piusa V w latach 1569-1679. W 1909 roku kościół został podniesiony do rangi Bazyliki Patriarchalnej przez papieża Piusa X.
Zbudowany kościół powstał dla ochrony pierwszego miejsca związanego z działalnością św.Franciszka, który swoje zadanie „odnowy domu bożego” potraktował w sposób dosłowny i rozpoczął odbudowę zniszczonego małego, jednonawowego kościółka z apsydą. W 1211 r. św. Franciszek wraz z swoimi uczniami przeniósł się w okolice kościoła z Rivotorto. 22 kwietnia 1212 r. benedyktyni podarowali go na własność nowemu zgromadzeniu. Z Porcjunkulą związane jest także powstanie zakonu klarysek (w tym miejscu, w marcu 1211 r. św.Klara złożyła śluby zakonne).
Zewnętrzne ściany Porcjunkuli pokrywają freski, odnowione przez Federico Overboka w 1830 r., kolejne prace konserwatorskie przeprowadzono w 1998. Wewnątrz, nad ołtarzem znajduje się poliptyk namalowany przez księdza Hilarego z Viterbo w 1393 r. Przedstawia on św.Franciszka proszącego na kolanach Jezusa Chrystusa i Matkę Bożą o przywrócenie przywileju odpustu. Nad Porcjunkulą góruje kopuła doświetlająca wnętrze oknami w umieszczonej nad nią latarni.
Bazylika to trójnawowa budowla o długości 126, szerokości 65 m i wysokości 75 m do poziomu kopuły, została tak zaprojektowana przez Galeazzo Alessi z Perugii, aby na przecięciu się nawy środkowej i transeptu znalazł się niewielki kościółek pochodzący z X wieku nazywany Porcjunkula (Cząsteczka). Swój obecny wygląd fasada bazyliki zawdzięcza pracom podjętym pod koniec XVIII wieku oraz w czasach późniejszych.
W 1832 r., po trzęsieniu ziemi fasadę odbudowano w stylu klasycystycznym zgodnie z projektem Polettiego, przebudowano ją kolejnych uszkodzeniach spowodowanych trzęsieniem z 1923 r. według projektu Cezarego Bazzani. Prace przeprowadzono w latach 1924-1930. Pod koniec prowadzonych prac umieszczono na szczycie fasady figurkę Matki Boskiej Anielskiej z pozłacanego brązu.
Za Porcjunkulą, po jej prawej stronie, we wnętrzu bazyliki pozostawiono jeden z kilku domków zbudowanych przez franciszkanów wokół kościółka Porcjunkuli. Jest to kaplica śmierci św.Franciszka - Transito (Przejścia). Na jej zewnętrznej ścianie namalowany jest obraz przedstawiający jego śmierć.
Ściany wewnętrzne zdobią freski przedstawiające pierwszych jego uczniów, fresk pochodzi z początku XVI wieku, został namalowany przez Spagnę. Transito to dawniejsza infirmeria, w której św.Franciszek zmarł w dniu 3 października 1226 r. W ołtarzu umieszczona jest figura św.Franciszka wyrzeźbiona przez Andrea della Robba około 1490 r.
W ogrodzie różanym przy bazylice rosną krzewy róż pozbawione kolców. Zgodnie z życiorysem Świętego, są to róże rosnące już za jego życia w pobliżu zajmowanej przez niego celi. Franciszek nie chcąc ulec pokusie odejścia od obranego sposobu życia rzucił się w nie. W tym momencie róże straciły kolce i tak rosną do dzisiaj.
W ogrodzie znajduje się Kaplica Róż ozdobiona freskami Tyberiusza z Asyżu wykonanymi w latach 1506-1515. Ogród różany ogląda się przez szybę oddzielającą go od krużganku przy ścianie zewnętrznej bazyliki. Z początków XIII wieku pochodzi także Kaplica Płaczu z ceramicznym ołtarzem przedstawiającym św. Franciszka płaczącego nad Męką Pańską.
W kaplicy Ostatniej Wieczerzy polscy kapłani odprawili Mszę św. w intencji uczestników pielgrzymki i naszych bliskich, których zostawiliśmy w domach.
„Synowie moi, nie opuszczajcie nigdy tego miejsca. Jeśli was stąd wyproszą przez jedne drzwi, wracajcie przez drugie, ponieważ jest to naprawdę miejsce święte i mieszkanie Boga. Kiedy nas było mało, Bóg Najwyższy tutaj bardzo powiększył nasze szeregi; tutaj oświecił mądrością serca swoich biedaków, tutaj rozpalił naszą wolę ogniem swojej miłości. Kto będzie się tu pobożnie modlił, otrzyma to, o co będzie prosił. A kto by znieważył to miejsce, zostanie surowo ukarany. Dlatego, synowie moi, szanujcie ponad wszystko to miejsce, to mieszkanie Boga, i całym sercem śpiewajcie tu Panu”. (Słowa św.Franciszka na łożu śmierci do braci Tomasz z Celano, Życiorys pierwszy św.Franciszka).
Po Mszy św. dokończyliśmy zwiedzanie bazyliki i po planowym, indywidualnym czasie wolnym - także na zakup pamiątek, udaliśmy się autokarem do Górnego Asyżu. Liczba „wspinających się” pod górę pojazdów była wielka. Ich sznur, co pewien czas zatrzymywany był przez służby porządkowe, aby z górnych parkingów mogły wyjechać pojazdy - robiąc miejsca następnym, przez co dłużej z perspektywy mogliśmy podziwiać starożytną zabudowę wzgórza, na którym zbudowany został Asyż.
Już od pierwszych chwil naszego wspólnego wędrowania, wszystkim uczestnikom dał się poznać nasz przewodnik Mariusz. Jest profesjonalistą - z pasją podchodzącym do swej pracy. Kto wcześniej z nim nie podróżował, przekonał się podczas tej wyprawy, jak wielkim atutem jest dobry pilot na trasie i przewodnik w wielkich centrach turystycznych. Także czas spędzany w autobusie, dzięki wiadomościom przekazywanym przez przewodnika - był owocnym przygotowaniem do tego, co zobaczymy. Biało-czerwony proporczyk z napisem Stary Sącz, powiewający nad głową Mariusza, stanowił nasz drogowskaz na włoskich szlakach.
Po dotarciu na parking, ruchomymi schodami udaliśmy się do górnej części miasta na spacer jego uliczkami. Przeszliśmy do Bazyliki św.Klary.
Bazylika św.Klary w Asyżu (Basilica di Santa Chiara) to gotycka budowla postawiona w latach 1257 - 1260 na miejscu kościoła św. Jerzego, w którym początkowo pochowano i kanonizowano św. Franciszka. W kościele św.Jerzego pochowana była także św.Klara, aż do czasu postawienia bazyliki.
Architektoniczna forma budowli przypomina kościół górny bazyliki św.Franciszka. Jest to trójnawowy kościół z transeptem i wieloboczną apsydą kończącą nawę środkową. Obok apsydy znajduje się wysoka dzwonnica.
Fasada budowli ozdobiona jest pasami różowego kamienia wydobywanego z góry Subasio. Rozeta nad portalem i witraże zostały odbudowane w czasach współczesnych. Zewnętrzne łuki przyporowe dobudowano pod koniec XIV wieku.
W krypcie kościoła, zbudowanej w 1850 r., znajduje się ciało św.Klary umieszczone w kryształowej trumnie.
Do kościoła przylegają kaplice:
- Ukrzyżowania - z zabytkowym krucyfiksem z XII wieku. Krzyż został przeniesiony tu z kościoła św.Damiana. Zgodnie z życiorysem św.Franciszka jest to krzyż, z którego Jezus Chrystus powiedział do przyszłego Świętego: „Franciszku, idź odbuduj mój kościół, gdyż popada w ruinę!”
- Najświętszego Sakramentu - ozdobiona freskami szkoły Giotta. Kaplica znajduje się w miejscu zajmowanym przez dawny kościół św. Jerzego;
Na ścianach transeptu i sklepieniu zachowały się freski z XIII i XIV wieku. Są to sceny z Starego i Nowego Testamentu. Na ścianach lewego ramienia transeptu znajdują się także sceny z życia św. Klary. Nad głównym ołtarzem zawieszono krzyż namalowany przez artystę z Umbrii.
Następnie przeszliśmy do Bazyliki św.Franciszka, ale długie kolejki uniemożliwiły nam wejście do niej.
Rozpoczął się przejazd na nocleg do Fiuggi - pięknej, uzdrowiskowej miejscowości w regionie Lacjum, słynącej z wód termalnych.
Nocleg i obiadokolacja w czterogwiazdkowym hotelu „Concorde” w eleganckiej jadalni, z włoskimi daniami była miłym zwieńczeniem, bez mała trzydziestogodzinnej podróży, zwiedzania, wrażeń i przeżyć duchowych. Niezwykle dobry, mimo oczywistego zmęczenia, nastrój zmącił nam (tylko na chwilę) wieczorny brak wody, o czym dowiedzieliśmy się już po kolacji. Jego przyczyną okazała się prozaiczna awaria pompy. Niektórzy zdążyli się częściowo umyć - inni w mniejszym stopniu, ale od czegóż są nawilżane chusteczki. Rano awaria była już usunięta, wszyscy do woli mogli korzystać z dobrodziejstw wygodnych, świetnie wyposażonych łazienek. Rekompensata za ów brak, jak się później okazało, czekała na nas wieczorem, ale o tym potem.
Nocleg w bardzo wygodnych łóżkach trwał wystarczająco długo, by zregenerować siły. Śniadanie zaplanowano na godz.8.00.
SOBOTA - DZIEŃ TRZECI
Śniadanie było smaczne i dostatnie. Po nim, wyposażeni w bagietki, udaliśmy się na zdobywanie Rzymu.
My ze Starego Sącza i okolic, raczej rzadko mamy okazję do podróżowania metrem. Tak więc w sobotni poranek, po dotarciu autokarem na parking w pobliże rzymskiej stacji podziemnej kolei miejskiej Ponte Mammolo, ukończyliśmy przyspieszony kurs korzystania z tego wygodnego środka komunikacji. Każdy z nas otrzymał od Mariusza, zakupiony wcześniej przez niego, całodobowy bilet na wszystkie środki komunikacji rzymskiej. Kolejny raz potwierdziła się jego fachowość w przygotowaniu naszej wyprawy. Przy kasach biletowych metra już gromadziły się tłumy podróżnych. A my poznawaliśmy jego tajniki, aby móc się sprawnie przemieszczać, po ogromnej aglomeracji.
Metro w Rzymie - składa się obecnie z dwóch przecinających się linii A i B. Obie linie spotykają się przy dworcu kolejowym Roma Termini.
Pierwszy odcinek linii B (Termini-Laurentina) zbudowano w 1955 roku, Linia B przecina Rzym ukośnie od północnego wschodu (od stacji Rebibbia, w dzielnicy Rebibbia) na południe (kończąc się na Laurentina, w dzielnicy Europa). Przecina linię A na stacji Termini. Posiada 22 stacje i długość 18,151 km. Na mapach figuruje, jako linia niebieska.
Północne przedłużenie do stacji Rebibbia otwarto w 1990 roku.
Linię A pomiędzy Anagnina a Ottaviano otwarto w 1980 roku. Przedłużenie na zachód do Battistini uruchomiono w 2000 roku.
Metro przewozi dziennie około 300 000 osób i uruchamia 377 pociągów na dobę, z częstotliwością w szczycie, co 4-5 minut do co 6 minut w innych godzinach. W sobotę i niedzielę podróżnych było oczywiście nieporównanie więcej.
W czasie podziemnych wojaży, poza początkową stacją Ponte Mammolo poznaliśmy stacje Termini, Coloseum, Basilica S.Paolo, Lepanto i Ottaviano - San Pietro - Musei Vaticani.
Przed pierwszą podróżą metrem otrzymaliśmy informację, jak się zachować, gdyby ktoś się zgubił, czy nie zdążył wsiąść do wagonu. Optymistycznie nastawieni, pokonaliśmy wszyscy początkowy niepokój, mogący nosić tytuł: „Jak to się uda?” Udało się! Nikt się nie zgubił i nawet się nam spodobał ten sposób przemieszczania się po Wiecznym Mieście. Oczywiście było również wędrowanie per pedes, do którego niezbędne były wygodne buty.
Po dotarciu na teren Watykanu weszliśmy na plac św.Piotra, na którym już zgromadziły się tłumy pielgrzymów. Trwały przygotowania do niedzielnej uroczystości, z Bazyliki Świętego Piotra spoglądali ze swych portretów obydwaj błogosławieni Papieże, a wokół placu wiła się szeroka kolejka chętnych do wejścia do Bazyliki. Nasi księża udali się do kościoła Ducha Świętego, uzgodnić odprawienie mszy.
My otrzymaliśmy czas wolny, a że fotografowaliśmy się pod naszym transparentem MAŁOPOLSKA STARY SĄCZ, byliśmy doskonale zauważalni. Dzięki temu podszedł do nas, pochodzący z naszej diecezji, ks.arcybiskup Stanisław Budzik - obecnie ordynariusz diecezji lubelskiej. Serdeczna rozmowa i wspólne zdjęcie pozostaną na zawsze pamiątką tego spotkania.
Czas wolny upłynął niezwykle szybko, bo większość pielgrzymów chciała zakupić pamiątki z kanonizacji.
Otrzymaliśmy wiadomość, że mamy udać się do kościoła Ducha Świętego, gdzie czekali nasi księża.
Kościół Santo Spirito in Sassia w Rzymie położony jest w pobliżu placu Świętego Piotra (przy Watykanie). Ma on długą historię świadczenia miłosierdzia wobec ludzkiego ducha i ciała, a także piękny i bardzo bogaty wystój, bogaty w liczne obrazy, freski, dzieła wybitnych twórców z wielu epok.
Już w VIII wieku istniał tu kościół poświęcony Najświętszej Maryi Pannie, zwany: Santa Maria in Sassia. Nazwa pochodziła od „szkoły saksońskiej” - miejsca, w którym pierwszą pomoc duchową i materialną znajdowali pielgrzymi z Europy Północnej, z narodu saksońskiego. W 1198 roku na zlecenie papieża Innocentego III obok kościoła został wybudowany pierwszy w Europie szpital Ducha Świętego. Budowę i prowadzenie tego dzieła Papież zlecił Guido di Montpellier, założycielowi Bractwa Szpitalnego Ducha Świętego we Francji. Kościół i szpital Ducha Świętego cieszył się niezwykle dobrą opinią nie tylko wśród mieszkańców Rzymu, a także pielgrzymów. Kościół Ducha Świętego był odbudowany przez papieża Sykstusa IV na Jubileusz roku 1475, a później przez Pawła III, który prace nad świątynią zlecił Antoniemu di Sangallo. Wnętrze świątyni, poza nawą główną, ma wiele kaplic po prawej i lewej stronie, a wszystkie są bogato zdobione. Dominującym tematem w malarstwie, ze względu na przylegający do świątyni szpital, są ewangeliczne sceny związane z uzdrowieniami ciała i ducha.
Trzecia kaplica po prawej stronie poświęcona jest obecnie Miłosierdziu Bożemu i św.Siostrze Faustynie. Znajduje się w niej obraz Jezusa Miłosiernego pędzla Piotra Moskala z 1994 roku (również autora obrazu kanonizacyjnego św.Kingi), statua św.Siostry Faustyny Kowalskiej oraz jej relikwiarz ofiarowany przez Ojca Świętego Jana Pawła II po kanonizacji Apostołki Bożego Miłosierdzia. Wcześniej kaplica była dedykowana Trójcy Świętej oraz św.Filipowi Neri. Malowidła z XVI wieku przedstawiają czterech Ewangelistów, a na filarach są postaci czterech doktorów Kościoła (Augustyna, Atanazego, Ambrożego i Jana Chryzostoma). Na kopule podzielonej na trzy części są malowidła przedstawiające: Abrahama z aniołami, Tobiasza przywracającego wzrok ojcu oraz Elizeusza uzdrawiającego z trądu Naamana. Po bokach ołtarza obrazy przedstawiają Jezusa przywracającego wzrok niewidomemu oraz uzdrawiającego człowieka sparaliżowanego.
Ojciec Święty Jan Paweł II wskazał kościół Santo Spirito in Sasia na Centrum Duchowości Bożego Miłosierdzia (od 1 stycznia 1994 roku). Rektorem kościoła (od 1 marca 1993 roku) jest ks.Józef Bart pochodzący z Katowic, ale należący do duchowieństwa diecezji rzymskiej. Od czasu beatyfikacji Siostry Faustyny (1993) posługują w nim także siostry ze Zgromadzenia Matki Bożej Miłosierdzia”. (za s.M. Elżbietą Siepak ZMBM)
Po uroczystej Eucharystii sprawowanej przez 15 kapłanów z Polski wróciliśmy jeszcze na plac św.Piotra, aby jeszcze bardziej zanurzyć się w atmosferze tego miejsca, do którego, jak zdawaliśmy sobie doskonale sprawę, jutro już nie zdołamy dotrzeć.
Oto garść najważniejszych informacji z nim związanych.
Prace nad całym projektem urządzenia placu Świętego Piotra prowadzono w latach 1656-1667. Na środku ustawiony jest drugi, co do wielkości, obelisk egipski w Rzymie (najwyższy stoi przed Bazyliką Świętego Jana na Lateranie). Sprowadzony za rządów cesarza Kaliguli (37-41), ozdabiał niegdyś cyrk Nerona. Po wyburzeniu cyrku pozostał na swoim miejscu. Jego wierzchołek zdobiła metalowa kula, symbolizująca słońce (sam obelisk był symbolem słonecznego promienia), w której według tradycji złożono prochy zamordowanego w 44 r. p.n.e. Juliusza Cezara. Obecnie kula ta znajduje się w Muzeach Kapitolińskich. Pomimo, że już w średniowieczu myślano o przesunięciu obelisku przed Bazylikę Świętego Piotra, nie zdecydowano się na to z powodu trudności technicznych. Dopiero pod koniec XVI w. Domenico Fontanie udało się przedstawić projekt realizacji tego przedsięwzięcia, który został zaakceptowany przez papieża Sykstusa V (1585-1590). Obecnie wewnątrz znajdującej się na szczycie obelisku kuli umieszczone są relikwie Krzyża Świętego.
Plac Świętego Piotra, który może pomieścić około 300 000 osób, został wybrukowany czarnym bazaltem pozyskiwanym z kamieniołomów w okolicach Castelli Romani. Prace zainicjował Benedykt XIII (1724-1730) w związku z Jubileuszem Chrześcijaństwa obchodzonym w 1725 r. Warto zwrócić uwagę na niektóre elementy wmontowane w bruk placu Św. Piotra w późniejszych epokach. I tak na przykład w 1817 r. z inicjatywy ówczesnego kuratora bazyliki Pietro Maccaraniusa, astronom Filippo Gilli oznaczył dyskami z marmuru na białej linii długość cienia rzucanego przez obelisk w tych dniach roku, kiedy słońce przechodzi z jednego znaku zodiakalnego w inny. Oznaczono też wówczas strony świata i kierunki wiatrów. Natomiast w pobliżu fragmentu kolumnady Berniniego, który przylega do Spiżowej Bramy, pomiędzy kostkami bruku znajduje się niewielka, marmurowa płytka upamiętniająca zamach na Jana Pawła II. Wygrawerowano na niej herb polskiego papieża oraz datę „XIII V MCMLXXXI” (13 maja 1981 r)
Pomiędzy obeliskiem a skrzydłami kolumnady znajdują się dwie fontanny, z których wypływa woda ze źródła znajdującego się w okolicach jeziora Bracciano (ponad 50 km na północ od Rzymu). Woda płynie akweduktami zbudowanymi jeszcze przez cesarza Trajana (98-117 n.e.). Od czasu naprawienia akweduktów przez papieża Pawła V (1605-1621) woda ta zwie się „Aqua Paola”. Fontanny, chociaż zbudowane przez różnych architektów i w różnym czasie, są bliźniaczo do siebie podobne. Wykonano je z trawertynu i granitu. Dolne nisze mają 28 m obwodu, środkowe 16 m, a górne 12 m. Ich wysokość sięga 8 m. Fontanna z lewej strony (patrząc na fasadę bazyliki) nosi miano Fontanny Czterech Papieży. Zbudowana w 1613 r. przez Carla Madernę, poprawiona została przez Berniniego. Fontanna z prawej strony to dzieło Carla Fontany (1634-1714). Do jej wykonania zachęcił artystę Klemens X (1670-1676), który chciał uświetnić w ten sposób obchodzony w 1675 r. Jubileusz.
Wielu turystów i pielgrzymów przyciągają, zwłaszcza w upalne dni, ujęcia wody, które znajdują się w czterech symetrycznie oddalonych od siebie miejscach wokół obelisku. W przeciwieństwie do nienadającej się do spożycia wody z wyżej opisanych fontann, tę można bez obawy pić. Korzystają z tego wszyscy spragnieni i szukający ochłody, pijąc na miejscu i nabierając ją do butelek. Woda płynąca wiekowymi akweduktami jest rzeczywiście wyjątkowo smaczna.
Stojąc na placu Świętego Piotra twarzą do bazyliki, na prawo od fasady dostrzec można dwuspadowy dach kaplicy Sykstyńskiej (Cappella Sistina). Rozpoznać ją można po wysokim pręcie piorunochronu wzbijającym się na kilka metrów w górę ponad kalenicę. W czasie konklawe na tym dachu wystawia się niewielki komin, przez który ulatnia się dym z kart palonych po odbytych głosowaniach. Czarny dym oznacza brak wyboru, a biały, oczekiwany przez tłumy wiernych zgromadzonych na placu unosi się, gdy kolegium kardynalskie dokona wyboru nowego papieża.
Z kaplicą Sykstyńską sąsiaduje prawie bezpośrednio kaplica Paulińska (Cappella Paolina). Została ona wzniesiona w 1540 r. na polecenie papieża Pawła III (1534-1549) i stąd jej nazwa. Ozdabiają ją wspaniałe freski Michała Anioła, ukazujące nawrócenie św.Pawła i ukrzyżowanie św.Piotra. Genialny Florentyńczyk malował te sceny, z przerwami, w latach 1534-1550. Prócz tych fresków znajdują się inne, autorstwa Lorenzo Sabbatiniego i Federico Zuccariego, na których przedstawione zostały sceny z Dziejów Apostolskich.
W 2009 r. ukończona została kilkuletnia, kosztowna renowacja kaplicy, którą prowadziło 20 konserwatorów. W kaplicy Paulińskiej zamontowano nowoczesne, przypominające światło dzienne, oświetlenie. W pałacu Apostolskim służy ona jako miejsce adoracji Najświętszego Sakramentu.
Bardziej na prawo, na wąskiej fasadzie narożnego pałacu, znajdującego się po lewej stronie przeszklonych loggii okalających dziedziniec św.Damazego, można spostrzec duże, widoczne z prawie każdego miejsca na placu, przedstawienie Maryi z Dzieciątkiem. Ma ono związek z Janem Pawłem II. Wkrótce po zamachu na swoje życie Papież, chcąc podziękować Matce Bożej za ocalenie, nakazał na ścianie pałacu umieścić mozaikę będącą kopią obrazu Matki Bożej - Matki Kościoła. Poniżej umieszczony został herb Jana Pawła II oraz dewiza jego pontyfikatu: Totus Tuus.
Następnie, przy pięknej słonecznej pogodzie nadszedł czas zwiedzania innych wspaniałości Rzymu. Był Plac Hiszpański, Fontanna di Trevi, Plac Wenecki, Forum Imperiali, Koloseum, Łuk Konstantyna przejazd metrem do Bazyliki św.Pawła za Murami i oglądanie jej wnętrza przy wspaniałej iluminacji.
Bazylika św.Pawła za Murami (Basilica Papale di San Paolo fuori le Mura) - jedna z czterech bazylik papieskich (dawniej zwanych patriarchalnymi) znajdujących się na terenie Rzymu i Watykanu. Jest to miejsce pochówku świętego Pawła.
Bazylika została zbudowana przy Via Ostiense przez cesarzy Teodozjusza I, Arkadiusza i Walentyniana II w latach 386-440. Pięcionawowa budowla poprzedzona została atrium. Zbudowano ją w miejscu, gdzie wcześniej Lucyna Rzymska pochowała ciało św.Pawła (on sam został ścięty około 3 km od tego miejsca. Zgodnie z legendą, jego głowa trzykrotnie odbiła się od ziemi, z której wytrysnęły trzy źródła wody). Nad grobem św.Pawła zbudowana została najpierw niewielka kapliczka, która przetrwała do czasu zbudowania bazyliki. 15 lipca 1823, podczas prowadzenia prac dekarskich został zaprószony ogień. Pożar zniszczył prawie całą bazylikę. Podjęto odbudowę, starając się zachować pierwotny kształt świątyni. Zakończenie prac i ponowne poświęcenie bazyliki nastąpiło w 1854.
Dzisiejszy wygląd kościoła to efekt tej rekonstrukcji. Bazylikę nadal poprzedza dziedziniec otoczony granitową kolumnadą. Pośrodku ustawiono figurę św.Pawła z mieczem. Świątynię poprzedza narteks, nad którym widoczna jest fasada ozdobiona złotą mozaiką. Pomiędzy oknami umieszczono wizerunki czterech proroków: Izajasza, Jeremiasza, Ezechiela i Daniela. Nad nimi pas ze sceną, w której Baranek Boży poi trzodę w czterech rzekach - symbolu czterech Ewangelii. Tympanon wieńczący fasadę ozdobiony jest mozaiką z Chrystusem na tronie, otoczonym przez świętych Piotra i Pawła.
Drzwi po prawej stronie to Święta Brama otwierana z okazji jubileuszu roku świętego. Drzwi te pochodzą z poprzedniej bazyliki. Zostały wykonane w Konstantynopolu w 1070, zniszczone podczas pożaru i zrekonstruowane w 1967.
Wnętrze świątyni o wymiarach 131,0 × 65,0 m, nadal podzielone jest na 5 naw przy pomocy ustawionych w rzędach 80 kolumn. Pod łukiem tęczowym kończącym nawę główną umieszczony jest grób św.Pawła przykryty gotyckim baldachimem wykonanym przez Arnolfo di Cambio w 1285. (Podczas prowadzenia prac rekonstrukcyjnych znaleziono w tym miejscu kratę, jaką zwyczajowo przykrywano grób męczennika w czasach wczesnochrześcijańskich. Łuk wznoszący się nad baldachimem zdobi mozaika z V wieku z postaciami Zbawiciela i patriarchów. Apsyda kończąca nawę główną także jest ozdobiona mozaiką w stylu bizantyjskim. Ukazano na niej Chrystusa na tronie w otoczeniu świętych: Piotra, Andrzeja, Pawła i Łukasza. Na ścianach naw, ułożone w długi pas, znajdują się medaliony z wizerunkami kolejnych papieży, od św.Piotra aż do Franciszka. Legenda głosi, że jeżeli na wszystkich wolnych miejscach będą medaliony z wizerunkami papieży, wtedy nastąpi koniec świata. Gdy na papieskim tronie zasiadł Jan Paweł II, będąc tam w 1989 roku, obok wizerunku Papieża Polaka, było tylko jedno miejsce wolne. Obecnie przygotowanych jest pięć kolejnych.
Nawa poprzeczna połączona jest z kaplicami. Po lewej stronie znajduje się kaplica Najświętszego Sakramentu, w której można zobaczyć krucyfiks z XIII wieku oraz drewniany posąg św.Pawła ze śladami ognia, który zniszczył poprzednią budowlę. Krucyfiks i umieszczony w pobliżu baldachimu wysoki kandelabr z scenami Męki Pańskiej to dzieła Pietro Vassalletto z 1180.
Obok kościoła znajduje się klasztor, którego dziedziniec otaczają krużganki z XIII w., dzieło kamieniarzy szkoły Cosmatich (arte cosmatesca). Cechą charakterystyczną pracy tych kamieniarzy są delikatne kolumienki o rzeźbionych, często skręconych trzonach, niejednokrotnie ozdobione mozaikami. Podobny dziedziniec znajduje się w klasztorze św.Jana na Lateranie.
W klasztorze tym od VIII wieku zamieszkują benedyktyni. W X-XV wieku należeli on do kongregacji kluniackiej, a od 1425 do kongregacji z Monte Cassino. Bazylika jest siedzibą opactwa benedyktyńskiego pod tym samym wezwaniem, dla których bazylika pełni także rolę kościoła opackiego.
W średniowieczu klasztor wraz z bazyliką był pod szczególnym patronatem królów Anglii, w czego wyniku, herb klasztoru zawiera podwiązkę, charakterystyczną dla herbów rycerzy Orderu Podwiązki.
W 1980 roku, Bazylika św.Pawła za Murami, została wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO, jako „Zespół zabytkowy Rzymu, dobra Stolicy Apostolskiej leżące na terenie Rzymu, korzystające z prawa eksterytorialności i Bazylika św.Pawła za Murami”.
Nastąpił czas wcześniejszego powrotu na nocleg do Fiuggi pod Rzymem, gdzie czekała na nas sowita obiadokolacja, przy włoskiej muzyce, śpiewie i tańcach, które niestety nie mogły trwać do białego rana, gdyż już na godzinę 1.40 zostało zarządzone pakowanie bagaży i wyjazd do Rzymu na uroczystości kanonizacyjne.
NIEDZIELA - KANONIZACJA
- DZIEŃ NAJWAŻNIEJSZY
Niedziela 27 kwietnia 2014 r. na zawsze pozostanie w moich wspomnieniach. Dzień rozpoczęliśmy w środku nocy, o godzinie 2.20 wyjechaliśmy, na znany z poprzedniego dnia, parking opodal stacji metra Ponte Mammolo. Sprawnie, po sobotnim treningu, z przesiadką na stacji Termini, dojechaliśmy do stacji Lepanto i stamtąd, ulicami przez budzący się do życia Rzym, następnie wzdłuż Tybru zmierzaliśmy w kierunku Zamku Anioła (Castel Sant’Angelo), gdzie pod telebimem, ustawionym za zwyżką dla stacji telewizyjnych - na końcu Via della Conciliazione - cała grupa zajęła optymalne miejsca. Na trasie wolontariusze rozdawali wodę mineralną. Mijaliśmy koczujących, śpiących w śpiworach i pod foliami termicznymi, ludzi różnych nacji, oczekujących na mszę kanonizacyjną. Ja wraz z pięcioma osobami, świadomi podjętego ryzyka i dodatkowego trudu, zgłosiwszy sprawę przewodnikowi udaliśmy się w kierunku placu Rissorgimento (Piazza del Risorgimento), znanego nam z beatyfikacji. Po dotarciu nań stwierdziliśmy, że nie został tam ustawiony telebim, a spotkawszy znajomych, czekających na wejście na plac św.Piotra, na podstawie specjalnych identyfikatorów uznaliśmy, że trzeba wracać. Wszystkie ulice prowadzące do najważniejszego wówczas placu w Wiecznym Mieście, były pilnie strzeżone przez służby porządkowe, które kierowały rzesze ludzi na Via della Conciliazione. Niesieni „ludzką falą” dotarliśmy do miejsca, w którym postanowiliśmy zostać, tuż przy ambasadzie kanadyjskiej. Przed nami był telebim, za którym widzieliśmy fronton Bazyliki św.Piotra, a na nim portrety kanonizacyjne obydwu Papieży. Zaopatrzeni byliśmy w słuchawki, aby z telefonów móc słuchać transmisji Radia Watykan w języku polskim. Przed godziną piątą, gdy już świtało usadowiliśmy się w coraz bardziej gęstniejącym, wielonarodowym tłumie. Miałam ze sobą dwa plany Rzymu - jeden bardziej poglądowy - ścisłego centrum, rozdawany w sobotę przez Polaków, wydany przez Urząd Marszałkowski Województwa Małopolskiego, www.wrotamalopolski.pl na którego drugiej stronie były zdjęcia i krótkie opisy miejsc związanych z Janem Pawłem II w języku angielskim, i drugi bardzo szczegółowy włoski, wydany specjalnie na uroczystość kanonizacji, o który poprosiłam w kiosku informacji turystycznej, tuż obok murów watykańskich, gdy udaliśmy się na sobotnie zakupy.
Tak uzbrojona, nie obawiałam się, że się zgubię, a w telefonicznym kontakcie z przewodnikiem, już po zajęciu naszych miejsc, umówiliśmy się, że będziemy przed godziną 16.00 przy autokarze.
Od tej chwili w oczekiwaniu na Eucharystię, nastał dla mnie czas błogiego wyciszenia, skupienia i modlitwy. W modlitewnej zadumie polecałam Bogu siebie i swych najbliższych oraz wszystkich, którzy prosili mnie o modlitwę z tego niezwykłego miejsca, i którym tę modlitwę obiecałam. Przyznam, że pomocny w tym był spis znajomych osób w pamięci telefonu. Do godz. 9.30, kiedy to na telebimie i w radio rozpoczęła się transmisja, czas upłynął niezwykle szybko. Wcześniej udało się nam przechwycić, rzucane w tłum przez wolontariuszy, wydane na tę okazję modlitewniki: IL DOMENICA DI PASQUA O DELLA DIVINA MISERICORDIA RITO DELLA CANONIZZACIONE E CELEBRAZIONE EUCARISICA; PRESIEDUTI DAL SANTO PADRE FRANCESCO PIAZZA SAN PIETRO, 27 APRIL 2014 (W niedzielę wielkanocną Miłosierdzia Bożego obrzęd kanonizacji i celebracji Eucharystii, pod przewodnictwem Ojca Świętego Franciszka, plac św.Piotra 27 kwietnia 2014)
Egzemplarz, który otrzymałam, stanowi dla mnie miłą pamiątkę z tej wielkiej uroczystości. Wielkiej w każdym tego słowa znaczeniu. Wielkiej w wymiarze duchowym, bo mimo wszystko, dane mi było w niej uczestniczyć, wielkiej w wymiarze historycznym i wielkiej z wielu innych powodów. Bogu niech będą dzięki za dar życia i świętości obu kanonizowanych papieży i za łaskę uczestnictwa w tym pielgrzymowaniu.
Dziękuję także moim Aniołom Stróżom - pielgrzymkowym braciom, a szczególnie Stanisławowi, Jackowi i Kazimierzowi, za pomoc w dźwiganiu mojej uszkodzonej torby i rozkładanego krzesła. Wszystkim za wszelkie dobro i uśmiech, którymi się obdarzaliśmy.
Gdy papież Franciszek wygłosił kanonizacyjną formułę, zza chmur wyjrzało słońce i niebo się rozpogodziło.
Nasza sześcioosobowa grupka w tym wielojęzycznym tłumie, mogła w pełni uczestniczyć w Eucharystii kanonizacyjnej, bo jak zapowiedziano w radio, dotarli do nas księża z Komunią św. Wcześniej jednak, w trakcie mszy, podjechał koło nas ogromny sprzątający pojazd. Trochę mnie to zastanowiło, ale pomyślałam, że sprzątają, porzucone gazety i butelki od wody mineralnej, którą rozdawano pielgrzymom na trasie ich przejścia, aby księża mogli bezpiecznie podejść do zgromadzonych z Najświętszym Sakramentem. Przemknęła mi także nieśmiała myśl, że może będzie przejeżdżał Papież? Po zakończonej Mszy św. wyłączyliśmy radia i dlatego nie dotarła do nas wiadomość, że papież Franciszek zbliża się do miejsca naszego uczestnictwa, które już zdążyliśmy opuścić, chcąc dotrzeć jak najszybciej do naszej grupy. A było to bardzo trudne, bo tłum z tyłu, który wiedział, że zbliża się Papież, ruszył „pod prąd”. Zrobił się ogromny korek, który naszą grupę rozdzielił. Na kolejnym telebimie widziałam, jak Ojciec Święty podjeżdża do miejsca, w którym byliśmy. W miejscu rozstania, nie było już naszej grupy, a nam po pewnym czasie udało się zebrać razem. Gdy byliśmy już nad Tybrem, za Zamkiem Anioła, skontaktowali się z nami nasi księża, którzy byli na placu św.Piotra w sektorze dla duchowieństwa, i musieli tam poczekać, aż Papież zakończy swe pielgrzymowanie.
Podniosła atmosfera uczestnictwa w Eucharystii, wzmocniona spontanicznością włosko i hiszpańskojęzycznych modlitw, i śpiewów, przemieniła się w ogromną radość wspólnego wędrowania ulicami Wiecznego Miasta. Różnobarwny, różnojęzyczny tłum z odległych krańców świata, pozdrawiający się nawzajem, obecność rodaków, w tym także Polonii z różnych zakątków ziemi, potęgowała radość z tego, co stało się naszym udziałem, z daru kanonizacji naszego Wielkiego Świętego Ojca. Przez cały czas uroczystości, także w drodze powrotnej dźwięczały mi w uszach słowa: Dar i Tajemnica.
Na Moście Świętego Anioła zgromadził się wielki tłum, dlatego przeszliśmy przez most Umberta (Ponte Umberto) i plac o tej samej nazwie - do placu Nawona (Piazza Navona), w którego centrum znajduje się jedna z najsłynniejszych fontann Rzymu - Fontanna Czterech Rzek (Fontana dei Quattro Fiumi) Wzniesiona w 1650-1651 na zlecenie papieża Innocentego X przez Gianlorenzo Berniniego, symbolizuje cztery wielkie rzeki z czterech kontynentów: Nil, Dunaj, Rio de la plata i Ganges. Rzeki przedstawione zostały poprzez figury czterech gigantów wspartych na skale, utożsamianej z chaosem. Znajdujący się pośrodku fontanny obelisk, został przeniesiony na polecenie artysty, z Via Appia za zgodą papieża. Na szczycie obelisku umieszczono gołębia z gałązką oliwną znajdującego się w herbie Innocentego X.
Poszliśmy dalej ulicą Wiktora Emmanuela w kierunku Forum Romanum, trasą, którą wędrowaliśmy poprzedniego dnia i dalej do stacji metra Colosseum.
W metrze spotkaliśmy Anię Nalepę, uczestniczkę pielgrzymki organizowanej przez ks.Henryka Słąbę ze starosądeckiej parafii Miłosierdzia Bożego i już po powrocie poprosiłam ją i dwie inne uczestniczki z tej grupy o napisanie swoich wrażeń z tego pobytu. Oto one:
„Nie jestem szczególną fanką spotkań nazwijmy to „ludycznych”. Jednak podczas ubiegłorocznego pobytu w Rzymie postanowiłam, że wracam na kanonizację. Na szczęście się udało. Jak kraj długi i szeroki wszyscy ostrzegali, że będzie dużo ludzi. „Dużo” to pojęcie względne. Od soboty do niedzieli ludzi było bardzo dużo i ciągle ich przybywało. O ilości pielgrzymów niech świadczy taki oto przykład - każdy, kto choć raz był w Rzymie wie, że z placu Świętego Piotra do Zamku Anioła w linii prostej można przejść w 15 minut, wliczając w to przejście przez ruchliwą ulicę, które zawsze jest igraniem ze śmiercią. W niedzielę ok. 6.30, kiedy wiedziałam już, że stojąc osiem godzin w ścisku nie dam rady wystać kolejnych sześciu, wychodziłam z Via Conciliazione do Zamku Anioła ponad godzinę, robiąc bardzo duże koło, bo większość ulic było zamkniętych. Ostatecznie w kanonizacji uczestniczyłam będąc na Placu Navona, w bardzo komfortowych warunkach tzn. mając miejsce siedzące, na krawężniku, ale z widokiem na telebim. Tuż przed rozpoczęciem Mszy św. warunki były gorsze i pozostało już tylko dobre miejsce stojące, dla każdego na dwie stopy. Ale atmosfera bezcenna, bo plac Navona był jedynym miejscem w Rzymie, gdzie transmisja była w całości po polsku.
Proszę sobie jeszcze wyobrazić prawie milion ludzi w mieście, mówiących prawie we wszystkich językach świata, przemieszczających się prawie w tym samym momencie, metro istny koszmar. I tak oto będąc na stacji metra Koloseum, stojąc w kolejce nie wiadomo za czym, później się okazało że za biletem, widzę naszych, ze Starego Sącz z drugiego autobusu!. Nastąpiły szybkie uściski, wymiana informacji, kto gdzie był, później „skok” do metra i wszyscy pojechali szukać swojego autokaru. Gdybyśmy się wcześniej umówili w tym miejscu, nie byłoby szans na spotkanie, a w ten sposób dostaliśmy „prezent”.
Nie stałam się fanką spotkań „ludycznych”, ale wiem, że gdyby mnie tam nie było żałowałabym do końca życia.
Agata Godawska-Nicpońska, na pielgrzymi szlak wyruszyła z trójką swych dzieci w wieku od ośmiu do czternastu lat. Gdy ich zobaczyłam przed wyjazdem - podziwiałam ją i wielokrotnie podczas naszego wędrowania myślałam o nich z troską, i serdecznie. „Jak sobie radzą?”
Dostałam do opublikowania notatkę, która cytuję:
„Daliśmy radę!
Ostatnio, już na spokojnie oglądałam w Internecie relację z uroczystości kanonizacyjnej naszego Świętego Rodaka. W końcu dokładnie mogłam zobaczyć, co się działo na placu św.Piotra. Nie tylko telebimy, balony i tłum ludzi napierający ze wszystkich stron. Nagle powróciły wspomnienia. Godzina 22.00 Watykan. Idziemy z grupą, na miejsce gdzie mieliśmy wejść na ulicę Via Conciliazione. Ogromny tłum ludzi, ścisk, pomimo późnej godziny - gorąc i zaduch. I moje myśli: czy dobrze zrobiłam przyjeżdżając tu z trójką dzieci: Mają (14 lat), Jasiem (10 lat) i Franiem (8 lat). Na szczęście w domu z mężem została najmłodsza Marysia 4 l. Strach o nie, mieszał się z chęcią wzięcia udziału w tak ważnym wydarzeniu jak kanonizacja Jana Pawła II. Każdy miał tyle intencji, z którymi tu przybył. Mijaliśmy kolejne uliczki, które dawały jeszcze szanse, żeby wydostać się z tego tłumu. Zdecydowałam jednak, że zostajemy z grupą i nie odłączamy się. Nie żałuję. Nocne czuwanie wspólne śpiewy Barki i innych pieśni oraz ludzie młodzi i starsi, którzy wtórowali nam z bębnami, robiło niesamowite wrażenie. Daliśmy radę, uczestniczyliśmy w niepowtarzalnym, epokowym wydarzeniu. Pomimo ogromnego zmęczenia wszyscy wróciliśmy cali, zdrowi i szczęśliwi. Mam nadzieję, że kiedyś dzieci poczują opiekę naszego Świętego z Wadowic i podziękują mi, że pomimo trudności, jakie musieli znieść, byliśmy tam razem. Przecież już taka sytuacja się nie powtórzy żeby na placu św.Piotra spotkało się czterech Papieży”.
A oto garść wspomnień Łucji Jastrzębskiej:
„Od początku wiedziałam, że nastąpi kiedyś ten dzień, że polski Papież zostanie świętym, a ja będę uczestniczyć w tych uroczystościach na placu Świętego Piotra.
Była to moją trzecia pielgrzymka do Rzymu związana z naszym Rodakiem. O ile pierwsza była spontaniczna i bardzo smutna (pogrzeb Papieża 8 kwietnia 2005 r., to ta obecna radosna, bo kanonizacyjna.
Pobyt na placu św.Piotra w Rzymie, w czasie kanonizacji, to jedno z najwspanialszych przeżyć w moim życiu, ale okupione wielkim wysiłkiem fizycznym. Podczas nocnego czuwania na Via Conciliazione miałam momenty zwątpienia i myśl, aby wyrwać się z tego tłumu, ale wspólna modlitwa i podtrzymywanie się na duchu przez współpielgrzymów, dawało nam siły.
Wśród rozmodlonego tłumu człowiek odczuwa wyjątkową więź z Bogiem.
Wspólne odczuwanie radości z przeżytych wydarzeń pozwala na zapamiętanie tych chwil do końca życia.”
A Matka Ksieni Teresa Izworska napisała:
„Niech będzie Bóg uwielbiony w Świętym Janie Pawle! Wdzięczna jestem Panu Bogu za to, ze dozwolił mi przed trzema laty osobiście uczestniczyć w beatyfikacji naszego Umiłowanego Papieża. Była to łaska nadzwyczajna i najpiękniejsza podróż w życiu. Wiele razy marzyłam o Asyżu. Zupełnie nieoczekiwanie zostałam zaproszona w tę cudowną podróż, na trasie której znalazł się Asyż i moje wymarzone San Damiano!
Na uroczystość kanonizacji św. Jana Pawła II udałam się w podróż duchową, towarzysząc Pielgrzymom przede wszystkim modlitwą. Odżyły wspomnienia! Wyobraźnia przesuwała obrazy jak w najpiękniejszym filmie...
Z całego serca dziękuję za telefony i SMSy z różnych etapów pielgrzymki. „Dołączałam” jeszcze bardziej do grupy.
Samą uroczystość kanonizacji naszych wspaniałych Papieży: Jana XXIII i Jana Pawła II przeżywałam z całą Wspólnotą zakonną za pośrednictwem TV Trwam. Uczestniczyłam ze wzruszeniem, wielbiąc Boga za tak cenny Dar, jakim jest nowy Wielki Święty, nasz Rodak, Jan Paweł II Papież!
Piętnaście lat temu kanonizował Świętą Matkę Kingę i nawiedził nasz Klasztor. To zobowiązuje.
Teraz możemy się modlić Jego słowami: Święty Janie Pawle, uproś nam łaskę świętości!”
A my - cóż, metrem dotarliśmy przed godziną 15 do parkingu. Szczerze mówiąc, żal było wracać z Watykanu i wyjeżdżać z Rzymu.
Autokar wyruszył w kierunku Tolè, miejscowości, w której w czterogwiazdkowym hotelu Falco d’Oro mieliśmy zarezerwowaną obiadokolację i nocleg.
Miejscowość położona jest na wzgórzu, w rejonie Emilia-Romana, którego stolicą jest Bolonia. Bliżej stamtąd do Florencji i Padwy, do której mieliśmy się udać następnego dnia.
Po drodze zatrzymaliśmy się na rozległej stacji benzynowej, aby w przejściu podziemnym uczestniczyć w Eucharystii sprawowanej przez naszych księży. W tym czasie panowie kierowcy wymienili tylne koło, które „złapało kapcia”.
Niestety ruch na autostradach był ogromny, uniemożliwiający szybszą jazdę. Zaczął padać deszcz i na miejsce dojechaliśmy dopiero po godzinie 22.00. Wyśmienita kolacją bardzo wygodne pokoje i śniadanie dopiero o godzinie 8.00 pozwoliły dostatecznie wypocząć.
PONIEDZIAŁEK - DZIEŃ PIĄTY I OSTATNI
Rano udaliśmy się w dalszą drogę do Padwy - miasta założonego w IV wieku p.n.e. przez Wenetów pod nazwą Patavium. Po całkowitym zniszczeniu przez Longobardów na początku VII w. W roku 774 - Karol Wielki zdobywa miasto z ich rąk.
Od XII w. Padwa jest niezależną republiką ze sławnym uniwersytetem, drugim po Bolonii. Tutaj wykładał Galileusz, studiował Mikołaj Kopernik, Jan Kochanowski oraz Jan Zamoyski.
Miasto św.Antoniego, z bazyliką pod jego wezwaniem zachwyciło wszystkich, także tych, którzy byli w nim po raz kolejny. Przy głównym ołtarzu uczestniczyliśmy we Mszy św. dziękczynnej za kanonizację Jana Pawła II i w naszej intencji. Zwiedziliśmy bazylikę wraz z grobem Świętego, kaplicą relikwii, polską kaplicą pod wezwaniem św.Stanisława, w której z prawej strony przy wejściu znajdują się freski Kingi (jeszcze z podpisem bł. Kinga) i obok św.Jana Pawła II. Odbyliśmy spacer po Starym Mieście, oglądając po drodze charakterystyczny grób Antenora, mitycznego założyciela Padwy, budynki uniwersytetu, padewski rynek i sukiennice, by urokliwymi uliczkami, powrócić na Prato della Valle - eliptyczny, największy w Europie śródmiejski plac, przy którym znajduje się bazylika św.Justyny - patronki miasta i przepiękna kamienica wenecka.
Przy brzegach kanału otaczającego wyspę Memnia umieszczono 78 posągów, przedstawiających sławne postaci, w założeniu związane z miastem. Wśród posągów są dwa ufundowane przez króla Stanisława Augusta Poniatowskiego przedstawiające Jana III Sobieskiego oraz Stefana Batorego, chociaż nie mieli oni nic wspólnego z Padwą.
To był pięknie i owocnie spędzony czas. Oczywiście mieliśmy także sporo czasu wolnego, po Mszy św. i zwiedzaniu bazyliki Świętego. O nim należałoby napisać bardzo wiele, ale poprzestańmy na tym, że ten przybyły do Padwy lizbończyk urodzony około 1195 roku otrzymał na chrzcie imię Ferdynand.
Około roku 1210 wstąpił do zakonu kanoników regularnych w Lizbonie. Kilkuletnia nauka w szkole zakonnej w Coimbrze uczyniła z niego znawcę teologii, a szczególnie Pisma Świętego, co w późniejszych czasach pozwoliło mu argumentować swe rozważania cytatami z Pisma. W 1219 roku przyjął święcenia kapłańskie. Losy rzuciły go do Padwy, z którym to miastem związał się swą działalnością tak, iż nie nazywa się go inaczej, jak Święty Antoni Padewski lub po prostu Święty. Stąd wiele miejsc w tym mieście określa się mianem „Il Santo”. Jego bazylika po włosku zwie się Basilica del Santo, plac Świetęgo - Piazza del Santo, ulica Świętego - Via del Santo. Tak też nazwany jest hotel, restauracja i inne obiekty w Padwie. A to już ma swoją wymowę i daje do myślenia. Miasto Świętego!
Po kilkugodzinnym pobycie w Padwie (o ile pamiętam od około godziny 11 do 17) udaliśmy się do lądowej części Wenecji - Mestre, do Hotelu Mondial na pożegnalny obiad. Serwowano wiele dań, włoskich i europejskich z typowym udkiem kurczaka i przysmażanymi ziemniakami, Oczywiście było też wino, jabłka i coś jeszcze.
Po nim, około godziny 20.00 wyruszaliśmy z gościnnej i pięknej Italii, w nocną podróż przez Słowenię, Węgry i Słowację do Polski.
W autokarze czekała na nas jeszcze jedna niespodzianka. Różańcowe rekolekcje w drodze, wygłoszone przez księdza Marka. Głębokie przeżycie duchowe, rekolekcje niedające się porównać z żadnymi innymi, w których dane nam było w swoim życiu uczestniczyć.
Nie potrafię w tym miejscu ich przytoczyć, ale serdeczne Bóg zapłać Księdzu Prałatowi za całokształt duchowej opieki i szczególnie ten mocny, końcowy akord, który był dla pielgrzymów niezwykłym przeżyciem.
Szczęść Boże naszemu Kaznodziei w dalszej pracy duszpasterskiej i może, oby - z wystarczającymi siłami witalnymi, bo ze zdrowiem bywa różnie - do następnego pielgrzymowania po włoskiej ziemi. Da Bóg, da Bóg!
W czasie naszego pielgrzymowania dowiedziałam się, że trzem parom małżeńskim, wyjazd ufundowały wdzięczne dzieci, z okazji ich jubileuszy: 35, 40 i 45-lecia pożycia. Do tych pierwszych jubilatów należą państwo: Maria i Stanisław Majochowie ze Starego Sącza, drudzy to Teresa i Michał Gądkowie z Barcic a 45-letni staż małżeński mają państwo Helena i Stanisław Dudkowie z Przysietnicy.
Przed powrotem do Polski zdążyli się policzyć uczestnicy obydwu pielgrzymek - na uroczystości beatyfikacji i kanonizacji Jana Pawła II. Było nas 14 osób.
I jeszcze jedna bardzo ważna sprawa, o której nie sposób nie napisać.
Wyruszałam w tę podróż, jak być może wiele osób, z dozą lęku - jak będzie?; czy podołam?
Podczas całej podróży czułam troskę osób najbliższych, rodziny, przyjaciół. Otuchy i sił dodawały mi Wasze telefony, zapewnienia o duchowym wsparciu, modlitwie. Byliście ze mną, a ja byłam z Wami. I ta serdeczna więź i troska sprawiała, że było o wiele łatwiej.
Do tej grupy wspaniałych osób, których nie wymieniam, aby nie daj Boże nikogo nie pominąć, należą także Przewielebne Siostry Klaryski, które otaczały nas modlitewną pamięcią, o czym zapewniała mnie w rozmowach telefonicznych s.M.Teresa Izworska. Gdy kolejny raz zadzwoniłam do niej po przekroczeniu polskiej granicy, przełączyłam telefon na „głośnomówiący” i do autobusowego mikrofonu Matka Ksieni - przełożona starosądeckiego klasztoru, jak zwykle w czułych i pięknych słowach, zapewniła nas wszystkich, o głębokim współprzeżywaniu naszej peregrynacji.
Mając taką opiekę - za modlitewnym wstawiennictwem Sióstr - naszych świętych: Kingi i Jana Pawła II; naszych przewodników duchowych - obecnych z nami Księży i niezwykłej trosce naszego przewodnika-pilota-organizatora oraz naszych rodzin i przyjaciół, z wielką wdzięcznością dla nich wszystkich za wszelkie otrzymane dobro, dziękujemy równie pięknie i serdecznie, jak za dar tej niepowtarzalnej pielgrzymki.
W Starym Sączu byliśmy z powrotem we wtorkowe południe. Zmęczeni, ale zadowoleni i szczęśliwi powróciliśmy do swoich bliskich, za którymi tęskniliśmy - do swych domów.
Jolanta Czech