40. STAROSĄDECKI FESTIWAL MUZYKI DAWNEJ
Treść
.
40. STAROSĄDECKI FESTIWAL MUZYKI DAWNEJ
SPLENDOR PATRIAE
Tytuł tegorocznej 40. edycji Starosądeckiego Festiwalu Muzyki Dawnej Splendor Patriae (łac.) - blask Ojczyzny, nawiązuje do przypadającego na ten rok 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości po okresie zaborów.
Na wstępie należy podkreślić, że Centrum Kultury i Sztuki im.Ady Sari, któremu dyrektoruje Wojciech Knapik, wydało pod redakcją Piotra Matwiejczuka wspaniały album: „Wszystkie dobrodziejstwa. Historia Starosądeckiego Festiwalu Muzyki Dawnej”, z którego korzystałam pisząc niniejsze opracowanie. Polecam to wspaniale dzieło Czytelnikom, bo historia Starosądeckiego Festiwalu jest przykładem i pozwala prześledzić proces zmian w podejściu do muzyki dawnej. (…) „ Po kilku dziesiątkach lat (…) niezwykle dynamicznego rozwoju wykonawstwa historycznego ruch ten stał się jednym z filarów współczesnego życia muzycznego, a sama muzyka minionych epok …No cóż, muzyka baroku, renesansu, średniowiecza jest popularna jak nigdy dotąd. Ba! Muzyka dawna - oto paradoks naszych czasów - stała się w pewnym sensie muzyką współczesną” - pisze Piotr Matwiejczuk we wstępie zatytułowanym: Sztuka dźwięków, który to tekst, dzięki uprzejmości Autora i dyrektora Wojciecha Knapika możemy Państwu zaprezentować w całości.
Na łamach książki: „Wszystkie dobrodziejstwa. Historia SFMD” znajdujemy szczegółowe programy dotychczasowych koncertów, ich wykonawców, a także możemy przeczytać pasjonujące rozmowy Mateusza Borkowskiego z kolejnymi dyrektorami artystycznymi festiwalu:
- Stanisławem Gałońskim - szefującym przedsięwzięciu w latach 1975-1991; zatytułowaną Najważniejszy jest talent,
- Marcinem Bornus-Szczycińskim (1992-1997) - Pieśni korzeni;
- Stanisławem Welanykiem (1999-2008) - W muzyce nie lubię getta,
- Andrzejem Citakiem (2009-2012) Spotkanie Orientu z Okcydentem oraz z Antonim Pilchem, lutnistą i prezesem Fundacji Lutnia Staropolska, który związany był z Festiwalem w latach 1992-1995 - Miernikiem prawdy jest piękno.
Rozmowę z Marcinem Szelestem zatytułowaną Zachwyt i bunt - obecnym dyrektorem artystycznym festiwalu, pełniącym tę funkcję od 2013 roku przeprowadził Piotr Matwiejczuk.
Album zawiera również fragmenty wspomnień z książki Janusza Cegiełly: „Pamiętnik Starosądeckich Festiwali Muzyki Dawnej 1975-1979” (Wydawnictwo Literackie Kraków 1980), relacje ukazujące się przez lata na łamach Ruchu Muzycznego, których autorami byli znawcy tematu: Ewa Obniska, Zofia Mossakowska, Jadwiga Kłobukowska, Hanna Pisarenko, Mieczysław Kominek, Bohdan Pociej, Magdalena Łoś, Dorota Kozińska, Witold Paprocki, Rafał Monita i Joanna Chabiera oraz fragmenty z festiwalowych folderów programowych autorstwa: Mirosława Perza, Marcina Bornus-Szczycińskiego, Stanisława Welanyka i Agnieszki Budzińskiej-Bennett i Marcina Szelesta.
Lektura wspomnień Ewy Obniskiej Wzruszenia i objawienia (2018) i Marka Dyżewskiego: Ocalić od zapomnienia (2018) dopełnia bogactwa wrażeń, których doznajemy, także dzięki zawartym w albumie pięknym fotografiom m.in. Stanisława Śmierciaka, Andrzeja Ramsa i Jerzego Cebuli.
Mając na uwadze doniosłość wydarzenia, które trwa już cztery dekady, należy wspomnieć jego początki.
W 1970 roku w antyfonarzu starosądeckich klarysek dr Mirosław Perz odkrył czterogłosowy conductus Omnia beneficia. Wydarzenie to stało się wielką sensacją.
Wszystkie dobrodziejstwa
radości rodzące się
Różne, jakie daje łaska,
słodkie usiłowania wzbudzając,
Chwalić Boga,
który zbawia grzesznika, dając odpuszczenie;
wiedziałem, jak powiedziałem,
bo rzec mogłem,
odmówiłem, jak mogłem
Jeżeli teraz błądzę,
to nic dziwnego,
ponieważ się zestarzałem.
(tlum. Mirosław Perz)
Utwór ten, już w 1971 roku, muzykolog Stanisław Gałoński, późniejszy założyciel i wieloletni dyrektor artystyczny Festiwalu, zaprezentował w telewizyjnym programie dziennikarza muzycznego Janusza Cegiełly - będącego następnie konferansjerem starosądeckiego wydarzenia muzycznego.
3 lipca 1975 roku rozpoczął się I Starosądecki Festiwal Muzyki Dawnej.
W tym dniu, po ponad siedmiu wiekach wykonano, (powstały jak się przypuszcza) w starosądeckim konwencie, utwór Omnia beneficia.
Tego samego wieczoru Capella Cracoviensis wykonała również wszystkie inne utwory z rękopisów odnalezionych w Starym Sączu, głównie przez Mirosława Perza i Adama Sutkowskiego, do których należą najstarsze, znane, wielogłosowe utwory szkoły Notre Dame, pochodzące z około 1300 roku: dwugłosowe Benedicamus Domino (Błogosławmy Panu) i trzygłosowe Surrexit Christus Hodie (Wstał Pan Chrystus zmartwych ninie).
Dzięki odkryciom tych najstarszych w Polsce zabytków muzycznych, stał się Stary Sącz jednym z europejskich centrów historycznego wykonawstwa muzyki dawnej.
Zorganizowanie Starosądeckiego Festiwalu Muzyki Dawnej, dzięki któremu przez lata mogliśmy uczestniczyć w bardzo wielu koncertach, jest wielkim darem tak dla pasjonatów i znawców muzycznych dzieł, jak i laików - osób, lubiących wejść w zaczarowany świat dźwięków i brzmień, pozwalających na oderwanie się od bieżących spraw.
Atmosfera miasta i jego genius loci sprzyjały kolejnym festiwalom, co sprawiło, że dzięki mądrości kolejnych organizatorów trwał, i jest dzisiaj imprezą o tak długiej, bogatej historii. Jest najwyższej próby, pielęgnowanym dobrem kultury, którego korzenie udało się odnaleźć w klasztornych archiwaliach, jest współczesną wizytówką Grodu Kingi.
W książce programowej dyrektor Marcin Szelest napisał m.in.: „W repertuarze Starosądeckiego Festiwalu Muzyki Dawnej muzyka polska zawsze zajmowała miejsce szczególne. Ostatnie półwiecze było okresem intensywnych badań nad życiem muzycznym dawnej Rzeczypospolitej, które zaowocowały wieloma spektakularnymi odkryciami i pozwoliły odtworzyć świat brzmieniowy dawnych wieków w stopniu dotąd niespotykanym. Kompozycje wydobyte z archiwów często właśnie w Starym Sączu miały swoje współczesne premiery.
Do tej właśnie misji pielęgnowania polskiej kultury muzycznej, która towarzyszy festiwalowi od jego początków, nawiązujemy w jubileuszowej edycji roku 2018, kiedy Polska świętuje stulecie odzyskania niepodległości po okresie zaborów. Przypominamy, jak ważną rolę w tamtych czasach pełniły poezja i muzyka zespolone w pieśni. Powracamy do czasów największej świetności polskiej kapeli królewskiej za panowania Wazów. Wydobywamy z zapomnienia jednego z najważniejszych polskich twórców XVIII stulecia, którego muzyka rozbrzmiewała niegdyś na ziemi sadeckiej i Spiszu. Ale ukazujemy też, że kultura polska pozostawała zawsze częścią skomplikowanej siatki powiązań kulturalnych Europy, w czym ważną rolę odgrywał patronat władców i arystokratów animujący życie muzyczne i katalizujący powstawanie nowych dzieł; dzięki takim działaniom splendor Rzeczypospolitej docierał do Rzymu, Drezna czy Wersalu.
Przede wszystkim jednak świętujemy jubileuszową edycję festiwalu wspaniałą muzyką, powołaną ponownie do życia przez wybitnych solistów oraz zespoły polskie i zagraniczne. Przechowując pamięć o historii i wierność jej realiom, współtworzymy w Starym Sączu współczesną polską kulturę, wywodzącą się z wielowiekowej tradycji naszego kontynentu”.
W niedzielę 8 lipca 2018 r. chętni do wysłuchania koncertu zatytułowanego Między Spiszem a Sandomierzem, udali się na Słowację, bowiem od czterech już lat, kilka dni przed oficjalnym otwarciem Starosądeckiego Festiwalu Muzyki Dawnej, w przygranicznych miastach, organizowane są koncerty promujące starosądecki, najstarszy w Polsce, trwający do dzisiaj festiwal muzyki dawnej. Po Lewoczy, Bardejowie i Podolińcu, tegoroczny prolog festiwalu odbył się w kościele parafialnym pw.św.Mikołaja w Starej Lubowli.
Koncert krakowskiego zespołu Estravaganza, którego kierownikiem artystycznym jest Andrzej Zawisza - poświęcony Szymonowi Ferdynandowi Lechleitnerowi - zapomnianemu kompozytorowi, który na początku XVIII w żył i tworzył m. in w Starej Lubovni, został bardzo serdecznie przyjęty przez publiczność.
„Licząca czterdzieści zachowanych w polskich zbiorach utworów, spuścizna kompozytorska Szymona Ferdynanda Lechleitnera, nakazywałaby zaliczenie go do grona istotniejszych twórców osiemnastowiecznej Rzeczypospolitej, gdyby nie fakt, iż dopiero w ostatnich latach udało się dowiedzieć na jego temat czegoś więcej ponad to, że prawdopodobnie działał wyłącznie w Polsce. Lechleitner związany był ze starostą sądeckim, a potem wojewodą sandomierskim, Jerzym Aleksandrem Lubomirskim. Jego utwory znano w jezuickim kolegium w Podolińcu, a autograf Ave maris stella trafił z dedykacją do kościoła parafialnego w Starej Lubowli. Pokaźna część jego twórczości znana jest też ze zbiorów sandomierskich. Współczesne prawykonania kompozycji Lechleitnera, niesłusznie niedocenianego, a w rzeczywistości jednego z najwybitniejszych polskich kompozytorów pierwszej połowy XVIII stulecia, zabrzmią nie tylko na tej ziemi, gdzie prawdopodobnie spędził wiele lat życia, ale również w tym właśnie kościele, w którym trzysta lat temu grywano przynajmniej jeden z jego utworów”.
W środę 11 lipca w kościele św.Elżbiety inauguracji festiwalu dokonał burmistrz Jacek Lelek.
Podczas koncertu, w wykonaniu zespołu Harmonia Sacra pod kierownictwem artystycznym Marcina Szelesta, usłyszeliśmy kompozycję Johanna Sebastiana Bacha - Hof-Compositeur Augusta III Sasa - Missa in h (wersja drezdeńska).
Msza h-mol została dedykowana elektorowi Saksonii Fryderykowi Augustowi II, koronowanemu później na króla Polski, jako August III, z prośbą o przyznanie tytułu nadwornego kompozytora.
„W lipcu 1733 roku lipski kantor i dyrektor muzyczny, rozpoczął kilkuletnie starania o honorowy tytuł nadwornego kompozytora Fryderyka Augusta II, który po śmierci ojca objął panowanie nad Saksonią, a za kilka miesięcy miał być obrany królem Polski. Wraz ze stosownym listem Bach przedstawił próbkę swoich umiejętności kompozytorskich; Missa in h, składająca się z rozbudowanych do gigantycznych rozmiarów, stylistycznie zróżnicowanych i barwnie zinstrumentowanych części Kyrie i Gloria, stała się kilkanaście lat później zalążkiem „Wielkiej Mszy” h-moll.
Ta wcześniejsza, drezdeńska wersja, w jej oryginalnym kształcie i obsadzie otworzyła jubileuszową edycję festiwalu.
Chociaż za czasów króla Augusta III utwór Bacha prawdopodobnie nigdy nie zabrzmiał w Polsce, w symboliczny sposób przypomina o mecenacie, jaki monarcha sprawował nad kulturą i nauką w obydwu rządzonych przez siebie krajach”.
W czwartek 12 lipca w sali parafialnej kościoła św. Elżbiety wysłuchaliśmy koncertu „Widzieli z dala obiecaną ziemię”: polska pieśń romantyczna, w wykonaniu Anny Mikołajczyk-Niewiedział - sopran i Katarzyny Drogosz – fortepian.
„Śpiew z towarzyszeniem fortepianu był w XIX wieku powszechną formą muzykowania domowego. W pozostającej pod zaborami Polsce pełnił jednak funkcję nie tylko rozrywki, ale też podtrzymywania ojczystej kultury. Muzyka kompozytorów wielkich i mniejszych, pisana do tekstów wybitnych poetów, trafiała w ten sposób „pod strzechy” i - bezpośrednio lub pośrednio - pobudzała ducha patriotyzmu oraz nadzieję na wolność. Polska pieśń romantyczna jest bogatą skarbnicą poetycko-muzycznych perełek, wśród których poczesne miejsce zajmują arcydzieła Chopina i Moniuszki; ich dopełnieniem były, wykonane na historycznym instrumencie, solowe utwory fortepianowe polskich twórców XIX stulecia”.
W piątek 13 lipca Cribrum musicum („Muzyczne sito”) - koncert w wykonaniu renomowanego, niemieckiego zespołu Weser-Renaissance Bremen, specjalizującego się w muzyce XVI i XVII wieku. Dyrygował Manfred Cordes
„Kapela królewska w Warszawie była za panowania Wazów jednym z czołowych zespołów muzycznych Europy. Działali w niej, obok muzyków polskich, wirtuozi sprowadzani z Italii, a włoscy kapelmistrzowie zapewniali dopływ najświeższego i najbardziej awangardowego repertuaru. Była jednak również miejscem zderzenia różnych kultur muzycznych, czego dowodem jest słynna na całym kontynencie polemika królewskiego kapelmistrza Marka Scacchiego z gdańskim organistą Paulem Siefertem, swego czasu członkiem kapeli, ale wychowankiem amsterdamskiego mistrza Jana Pieterszoona Sweelincka. W obszernym traktacie Cribrum musicum („Muzyczne sito”) krytykuje Scacchi skomponowane i opublikowane przez Sieferta psalmy, wspierając się autorytetem włoskich twórców i swoich kolegów z Warszawy. Chociaż w polemikę zaangażowali się nawet muzycy tego kalibru, co Heinrich Schütz, nie ulega dziś wątpliwości, że dotyczyła ona nie błędów w sztuce, ale odmiennego pojmowania jej reguł. Echa tego sporu, któremu zawdzięczamy powstanie szeregu kompozycji i ważnego tekstu teoretycznego, zabrzmiały w wykonaniu zespołu, który od wielu lat zgłębia tajniki muzyki przełomu renesansu i baroku, również z terenów Rzeczpospolitej”.
W sobotę 14 lipca…di Chiesa e di Camera w wykonaniu zespołu muzyki dawnej „Ensemble Hildebrandt 1719” w składzie: Teresa Piech, Justyna Skatulnik - skrzypce; Daniel Zorzano - viola da gamba; Krzysztof Urbaniak - pozytyw. Zespół powstał w 2013 roku, a jego nazwa nawiązuje do organów zbudowanych w 1719 roku przez Andreasa Hildebrandta z Gdańska, zachowanych w kościele św.Bartłomieja w Pasłęku.
„Wśród instrumentalistów kapeli polskich Wazów można było spotkać Polaków, Włochów i Niemców. Wielu z nich było nie tylko wirtuozami, ale również kompozytorami. Tarquinio Merula spędził w Warszawie cztery lata, jako „organista kościelny i komnatowy” (di Chiesa e di Camera); takie też były funkcje muzyki instrumentalnej: rozbrzmiewała podczas nabożeństw i dostarczała rozrywki w zamku. Władcom Polski, a pośrednio i królewskiej kapeli, dedykowali swoje utwory nie tylko jej członkowie, ale i słynni europejscy muzycy, którzy nigdy Rzeczpospolitej nie odwiedzili, jak choćby skrzypek Francesco Rognoni czy fagocista Bartolomeo de Selva y Salaverde. Program koncertu przypomniał tę wielowymiarowość i różnorodność twórczości kameralnej, którą można było w XVII wieku usłyszeć na dworze królewskim w polskiej stolicy”.
W sobotę 14 lipca w sali widowiskowej budynku „Sokoła” o godz. 21.30 zespół „Le Salon de la Paix” (Francja/Polska) pod kierownictwem artystycznym Katarzyny Tomczak-Feltrin zaprezentował koncert w guście dwóch dam: „W salonie Marii Leszczyńskiej: królowa i synowa”.
„Maria Leszczyńska, córka Stanisława Leszczyńskiego, od roku 1725 królowa Francji i małżonka Ludwika XV, w ciągu całego swojego panowania organizowała w Wersalu cotygodniowe koncerty. Dominowała w nich z początku muzyka najwybitniejszych kompozytorów francuskich: Lully’ego, Couperina czy Campry. W roku 1747 na dworze pojawiła się jednak księżniczka saska Maria Józefa, córka Augusta III, zwana zdrobniale „Pepą”, która została drugą żoną syna Leszczyńskiej, delfina Ludwika Ferdynanda. Początkowa niechęć królowej do synowej przerodziła się szybko w przyjacielską relację, a gruntownie wykształcona muzycznie Maria Józefa zaczęła współorganizować Concerts de la Reine, wprowadzając repertuar preferowany na dworze drezdeńskim: utwory Hassego, Pisendela czy Wilhelma Friedemanna Bacha. Muzyczne gusty obydwu królewskich patronek przedstawia program koncertu, który wskrzesza atmosferę „polskiego salonu w Wersalu”.
W niedzielę 15 lipca odbył się koncert finałowy, w którego programie Wrocławska Orkiestra Barokowa pod dyrekcja Jarosław Thiela zaprezentowała oratorium o św.Kazimierzu San Casimiro, rè di Polonia z muzyką Alessandra Scarlattiego, do słów anonimowego librecisty.
„Na zakończenie jubileuszowej edycji Festiwalu zabrzmiało, rzadko wykonywane, dwuczęściowe oratorium o św.Kazimierzu, autorstwa jednego z najważniejszych kompozytorów włoskich przełomu XVII i XVIII wieku. Dzieło powstało prawdopodobnie w roku 1704 lub 1705, sto lat po kanonizacji polskiego królewicza, na zamówienie Marii Kazimiery Sobieskiej, wdowy po Janie III, która rezydowała wówczas w Rzymie i patronowała wielu muzycznym przedsięwzięciom. Jest ono przykładem nie tylko mistrzowskiej realizacji popularnego wówczas gatunku muzycznego, który „zastępował” operę, gdy wystawianie widowisk było zakazane, ale również wielkiego wpływu, jaki patronat kulturalny arystokracji wywierał na tworzenie w Europie wizerunku Rzeczpospolitej”.
„Wszystkie dobrodziejstwa 40-stu Starosądeckich Festiwali Muzyki Dawnej”, to tytuł wspomnieniowej konferencji, która odbyła się w piątek 13 lipca o godz.11.00 w sali widowiskowej starosądeckiego Centrum Kultury i Sztuki im.Ady Sari. Konferencja zorganizowana z okazji jubileuszowej edycji SFMD miała za cel podsumowanie dokonań minionych wydań festiwalu, jego ewolucji oraz przywołanie wspomnień.
Moderatorem konferencji był Piotr Matwiejczuk redaktor Programu 2 Polskiego Radia, Warszawa.
W części wspomnieniowej konferencji udział wzięli dyrektorzy artystyczni Festiwali: Stanisław Gałoński - dyrygent, muzykolog, kompozytor, pedagog; dr Stanisław Welanyk - perkusista i dyrygent, juror konkursów perkusyjnych, wykładowca Akademii Muzycznej w Krakowie; dr Antoni Citak - muzyk, pedagog, chórmistrz i prof.dr hab. Marcin Szelest organista, współzałożyciel i kierownik artystyczny zespołu Harmonia Sacra. Jest profesorem organów w Akademii Muzycznej w Krakowie i członkiem Rady Naukowej serii wydawniczej „Fontes Musicae in Polonia”.
Wszystkim dotychczasowym dyrektorom SFMD, jako osobom zasłużonym dla Festiwalu, wręczono przyznaną przez Radę Miasta Odznakę Honorową Starego Sącza. Odznaczenia dokonali przewodnicząca Rady Miasta Ewa Zielińska i burmistrz Jacek Lelek.
W dyskusji na temat ewolucji wykonawstwa historycznego od lat siedemdziesiątych XX wieku na przykładzie SFMD udział wzięli:
Marek Dyżewski - muzyk, publicysta, który w latach 1990-1994 był rektorem Akademii Muzycznej we Wrocławiu; Dorota Kozińska - latynistka, krytyk muzyczny i operowy, tłumaczka. Wieloletnia członkini redakcji „Ruchu Muzycznego”, prowadzi blog „Upiór w operze oraz Dorota Szwarcman –publicystka, krytyk muzyczny, absolwentka Wydziału Kompozycji, Dyrygentury i Teorii Muzyki Akademii Muzycznej im. Fryderyka Chopina w Warszawie. Obecnie związana jest z tygodnikiem „Polityka”. Wcześniej publikowała m.in. w „Ruchu Muzycznym”.
Licznie zebrani uczestnicy z przyjemnością wysłuchali obydwu części konferencji i mieli możliwość zdobycia autografów w jubileuszowym wydawnictwie „Wszystkie dobrodziejstwa. Historia Starosądeckiego Festiwalu Muzyki Dawnej”. Książkę nadal można nabyć w Informacji Turystycznej CKiS w Rynku.
Przygotowując tę relację z przebiegu kolejnych dni festiwalowych koncertów, korzystałam z tekstu przygotowanego przez organizatorów.
Jolanta Czech