Przejdź do treści
Z Grodu Kingi
Przejdź do stopki

ROZMOWA Z KSIĘDZEM PROBOSZCZEM MARKIEM TABOREM

Treść


.
10 lat proboszczowania księdza Marka Tabora
w Parafii pw. św.Elżbiety Węgierskiej to apel:
NIE REZYGNUJMY Z OBCHODZENIA ROCZNIC I JUBILEUSZY
 
    Szczególnie tych, które dotykają i uczą życia, podtrzymują pamięć o tym, co się zdarzyło, wywołują wspólne przeżycia i zmuszają do refleksji. W takich momentach „ czas jest wyzwaniem dla ludzkiej myśli’ i pozwala jej penetrować przeszłość, stawiać znaki zapytania, oceniać, rozliczać , wyciągać lekcje z doświadczeń. To nie tylko specyfika naszych czasów, wystarczy sięgnąć do Pisma Świętego, by się przekonać, jak ważne są pytania dla ducha i serca, dla mądrości i umiejętności życia. i że nawet bardziej liczą się one od odpowiedzi.
    Pan Jezus bardzo często posługiwał się pytaniami po to, by Jego przyjaciele mogli wzrastać, by stawali się myślicielami i poetami życia. Nie szukał słów, szukał człowieka; nie definicji, ale zaangażowania, zmuszał, żeby patrzeć i iść naprzód, analizować pytania, które pomagają przeżywać wiarę
    Korzystając z rocznicowych okazji, pytamy: Jak pracować?. Jak wierzyć?. Jak kochać? Szczególnie chętnie podejmujemy rozmowy z „uczniami Chrystusa”, by czerpać od nich cząstkę życia, nie tylko fragmenty doktryny. To normalne, że chcielibyśmy wiedzieć, jakie są naprawdę na co dzień osoby, które mają wpływ na nasze życie, szczególnie, gdy pomagają wzrastać w duchowości i w mądrości stawiania czoła codziennym wyzwaniom. W związku z 10-leciem proboszczowania w Parafii pw. św.Elżbiety Węgierskiej w Starym Sączu zwróciliśmy się do jej Gospodarza i Ojca duchowego z prośbą o udzielenie odpowiedzi na kilka pytań na łamach pisma parafialnego. Dzięki wyrażonej zgodzie , specjalnie dla naszych Czytelników:
 
ROZMOWA
Z KSIĘDZEM PROBOSZCZEM MARKIEM TABOREM
 
    W 37 r. kapłaństwa minęło 10 lat Księdza proboszczowania; wcześniejsze etapy drogi kapłańskiej wyznaczyły:
    wikariat w Radłowie (4 lata), wikariat w Nowym Sączu, w kościele św.Kazimierza (5 lat), posługa w Niemczech w ramach Polskiej Misji Katolickiej (Moguncja - 9 lat), kapelaństwo w klasztorze Sióstr Klarysek w Starym Sączu (9 lat). Obejmując probostwo po 27 latach doświadczeń duszpasterskich i kapelańskich, ksiądz Marek Tabor był już pewien, że bez łaski Bożej naprawdę nic nie potrafi się robić, a budowanie wszystkiego trzeba opierać na modlitwie. W inauguracyjnej homilii ujawnił też, że zamierza w prowadzeniu ku Bogu inspirować się Bożym słowem, najczystszą teologią oraz miłością do Kościoła i ludzi. 10 lat proboszczowania upłynęło na pełnej gorliwości służbie i realizowaniu wielorakich zadań i zamierzeń. O niektóre z nich mamy właśnie okazję zapytać, począwszy od genezy posługiwania:
 
Czy probostwo było marzeniem Księdza? Jakie uczucia i przemyślenia towarzyszyły początkom posługi u św. Elżbiety? Ilościowo, jakościowo, organizacyjnie i religijnie co to za parafia? Jak krótko mógłby ją Ksiądz scharakteryzować?
    - Może różnię się w tym względzie od wielu księży, ale probostwo nigdy nie było moim marzeniem (marzeniem było kapłaństwo) . Nawet miałem cichą nadzieję, że nim nigdy nie zostanę. Wpływ na takie myślenie miało wiele czynników. Na pierwszej parafii poznałem duchownego, który całe życie kapłańskie był wikariuszem. Ten fakt w niczym nie pomniejszał jego pasji bycia księdzem. Funkcja proboszcza, pomimo pewnego prestiżu, bardzo często „odziera” kapłaństwo z jego romantyzmu. Porównanie jest wysoce niestosowne, ale zachowało się w pismach papieża św.Grzegorza Wielkiego wymowne wyznanie, w którym ten niezwykły papież krytycznie analizuje realizację swego powołania kapłańskiego przed wyborem na Stolicę Piotrową i po objęciu godności następcy św.Piotra, wskazując na liczne utrudnienia wynikające z zadań, które przyszło mu pełnić. Sama nominacja na proboszcza w Starym Sączu mnie specjalnie nie zaskoczyła, gdyż byłem mentalnie na nią przez ks.Biskupa Skworca wcześniej przygotowywany. Socjologicznie biorąc nasza parafia stanowi średniej wielkości wspólnotę. Liczy ok. 5 500 członków. Niestety, mimo licznych wysiłków nie jesteśmy w stanie zliczyć naszych parafian, gdyż bardzo wielu starosądeczan mieszka i pracuje za granicą i sami nie są w stanie określić, czy i kiedy wrócą do rodzinnej miejscowości. Religijna charakterystyka jest oczywiście jeszcze bardziej skomplikowana, bo kryteria tej diagnozy nie są precyzyjne. Można tylko dokonać oceny pewnych aspektów życia religijnego parafian. Jedno trzeba mieć zawsze w takich analizach przed oczyma, że Kościół jest ciągle w drodze, i musi zdobywać się na nowe wysiłki rozpoznawania siebie i środków koniecznych do realizacji swego powołania.
 
Kierowanie parafią to cała strategia i sztuka wielofunkcjonalności w posłudze. Jakie najważniejsze zadania i zajęcia, obowiązki i problemy podporządkowane zasadzie, by służąc Bogu - służyć innym, na porządku dziennym i od święta czekają na proboszcza? Czy rzeczywiście, by sprostać prowadzeniu duszpasterstwa ogólnego i elitarnego, a także wszystkim proboszczowskim wyzwaniom, trzeba mieć „ niepowtarzalną osobowość i serce sługi” ?
    - Nawet najbardziej wyidealizowane pojęcie „niepowtarzalnej osobowości i serca sługi” nie wystarczy do tego, aby chociaż w części sprostać zadaniom i oczekiwaniom, jakie niesie ze sobą posługa kapłańska. Niestety i na szczęście powołaniem obdarowywani są przeciętni i zwyczajni ludzie. To „niestety” owocuje różnymi brakami, nieporadnościami, kryzysami, czy wręcz zgorszeniami. „Na szczęście” oznacza, że każdy kapłan zna z autopsji smak walki z grzechem, porażki, wysiłku, jaki trzeba podejmować na drodze permanentnego nawracania się. Ten rodzaj solidarności z wiernymi też jest „kapitałem” posługi duszpasterskiej. Ciągle aktualne pozostanie biblijne sformułowanie „słudzy nieużyteczni”, nawet gdyby się komuś wydawało, że wiele w jakiejś dziedzinie osiągnął. Kapłaństwo powinno rzeczywiście być służbą, a służba zawsze będzie oznaczała postawę czujności, pokory, dyspozycyjności, zdolności do poświęcenia.
 
Czy w ciągu minionego dziesięciolecia udawało się budować łączność z parafianami i otrzymywać mocne wsparcie i aprobatę ludzi w podejmowaniu inicjatyw? Czy świeccy chętnie angażują się w konkretne działania, grupy wspólnotowe potrafią z sobą współpracować, pamiętając, że sensem i celem ich istnienia jest dzielenie się wiarą i miłością; a Rada parafialna nie działa tylko teoretycznie? Marzyłoby się, by każdy z jej członków odpowiadał za jakiś odcinek pracy w parafii, wykazywał inicjatywę i systematycznie zdawał relację z tego, co udało mu się zrobić; wspomagając w ten sposób proboszcza i kapłanów. Czy to tylko sfera marzeń i potrzeba ciągłego przypominania, że Kościół to wszyscy wierni?
    - Kościół w Polsce ciągle cieszy się dużą liczbą powołań kapłańskich, co nie pozostaje bez wpływu na funkcjonowanie duszpasterstwa zdominowanego przez aktywność księży, i ponoszenie odpowiedzialności za Kościół. Wydaje mi się, że coraz skuteczniej uczymy się wzajemnej troski o Kościół. Przybywa ludzi świeckich angażujących się w pracę na rzecz Kościoła. Księża z kolei stają się świadomi, że bez pomocy zaangażowanego laikatu nie są w stanie skutecznie prowadzić dzieła ewangelizacji w współczesnych warunkach kulturowo-cywilizacyjnych. W tej dziedzinie pozostaje jednak jeszcze wiele do zrobienia, ale mam głęboką nadzieję, że ten znak czasu został trafnie rozpoznany i Kościół, w wymiarze powszechnym i parafialnym, będzie coraz skuteczniej przeżywany jako najwyższe dobro wspólne wszystkich jego członków.
 
Jak układa się współpraca Proboszcza ze swoimi księżmi? Czy tworzą zgrany zespół, rzetelnie, lojalnie i z zaangażowaniem, a schemat i formy organizacyjne współpracy zdają w pełni egzamin?
    - Mam nadzieję, że odpowiedź na to pytanie jest znana. Wiele razy przy różnych okazjach (Msza św. Wieczerzy Pańskiej, podsumowanie starego roku…) dawałem temu oficjalnie wyraz, że jestem wdzięczny moim współpracownikom za ich zaangażowanie w pracę duszpasterską, szczerość w relacjach, myślenie i działanie w poczuciu wspólnej odpowiedzialności za parafię. Poza tym każdy, kto obserwuje nas na parafii, dostrzega, że tak rzeczywiście jest.
 
„Mosty są niezbędne, bez nich świat nie nadawałby się do zamieszkania” - twierdzi, nie bez racji, ks.Michał Heller. Proboszczowanie jest właśnie takim przerzucaniem mostów, bardzo ważnym, bo między Bogiem i ludźmi, między ludźmi, rzeczami, ideami i pokoleniami; mostów ku innym i ku sobie oraz miedzy życiem i śmiercią. Jakich cech, predyspozycji i umiejętności wymaga od proboszcza sprostanie temu zadaniu?
   - Słuszność sentencji ks.prof. Hellera jest oczywista. Relacyjność jest wewnętrznym i zewnętrznym prawem życia i funkcjonowania człowieka. Oczywistość i powszechność tej zasady nie przekłada się niestety automatycznie na naszą codzienność. Często mamy wrażenie, że zdolność budowania szczerych i trwałych relacji przechodzi we współczesnych warunkach ostry kryzys. Troska o budowanie tych „mostów”, „mostków”, „kładek” jest powszednim i zarazem nadzwyczajnym zadaniem Kościoła. Zburzone, czy choćby tylko lekko zniszczone „mosty” są powodem wszelkich dysfunkcji, czy wręcz patologii w życiu jednostek i całych społeczeństw. Co więcej, zachwiane relacje w jakimkolwiek obszarze mają bezpośredni wpływ na nasze związki na innych poziomach, czy to z Panem Bogiem, czy z ludźmi, czy z samymi sobą. Utkani jesteśmy z bardzo gęstej i subtelnej siatki powiązań, zależności, relacji.
 
10 lat w życiu parafii to tyle wydarzeń religijnych, kościelnych, rocznicowych i parafialnych, że nie sposób nawet wymienić, może jednak kilka najważniejszych udałoby się odnotować? Co najmocniej zapisało się w pamięci Księdza Proboszcza?
    - Jesteśmy pokoleniem, które miało szczęście przez wiele lat żyć w przestrzeni promieniowania świętości Ojca św.Jana Pawła II. Stąd szybka beatyfikacja i kanonizacja Papieża Polaka, w której uczestniczyliśmy również jako parafia, była głębokim przeżyciem religijnym, jak i patriotycznym. Jako rodacy św.Jana Pawła II doznaliśmy w Rzymie wielu oznak sympatii, szacunku zarówno od Włochów, jak i od przedstawicieli innych narodowości. Pięknym przeżyciem była również kanonizacja rodaka, ojca Stanisława Papczyńskiego. Obok tych pielgrzymek beatyfikacyjno-kanonizacyjnych wspomnieć chciałbym liczne pielgrzymki zagraniczne i krajowe. W pamięci parafian głęboko zapisały się wyjazdy do Fatimy, Lourdes, Ostrej Bramy, Lwowa, Medjugorie, Sokółki, Zabawy… Wśród wydarzeń, które dokonały się w Starym Sączu, na uwagę zasługuje diecezjalno-parafialny wymiar Światowego Dnia Młodzieży, i diecezjalna peregrynacja obrazu Pana Jezusa Miłosiernego wraz z relikwiami św.Jana Pawła II i św.Siostry Faustyny. Nasza parafia zainaugurowała te obchody. Jako parafianie wzięliśmy liczny udział w narodowym dniu pokuty w Częstochowie, oddaniu Polski Chrystusowi Królowi w Łagiewnikach, różańcu „Polska do granic”. Nie wolno zapomnieć o obwołaniu św.Kingi patronką naszego miasta, wizyty prezydenta Polski Andrzeja Dudy i uroczystości 100-lecia odzyskania przez naszą Ojczyznę Niepodległości.
 
Przerost dobrobytu ogranicza ducha, a im mniej duchowości, tym więcej odczłowieczeń. Jakich ludzi potrzebuje dzisiejszy świat, Ojczyzna, my wszyscy? Co stanowi największy problem Kościoła, również starosądeckiego?
   - Teoretyczna odpowiedź na to pytanie jest stosunkowo łatwa. Potrzeba gruntownego nawrócenia w wymiarze indywidualnym i wspólnotowym. Ciągle powinno brzmieć nam w uszach wołanie św.Jana Pawła II o „ludzi sumienia”, czy „starosądecki apel - nie lękajcie się być świętymi”. Ten głos może docierać tylko do ludzi, którzy nie ignorują Pana Boga. Banalizowanie Pana Boga, życie jakby Go nie było, jest dzisiaj groźną i powszechną pokusą. Praktyczny materializm zagraża nawet ludziom wierzącym.
 
Jako ojciec duchowny i gospodarz wspólnoty parafialnej jest Ksiądz Proboszcz osobą najlepiej zorientowaną w sytuacji i realiach życia parafian. Bardzo ciekawi jesteśmy opinii o kondycji rodzin u nas i o największych problemach i niepokojach dostrzeżonych na przykład podczas wizytacji duszpasterskich.
   - Pytania o kondycję rodzin stanowią przejaw najwyższej troski o człowieka. Skupiają w sobie najgłębszą prawdę o godności osoby ludzkiej, o prawdziwych potrzebach duchowo -emocjonalnych. Chyba nie potrzeba przekonywać ludzi wierzących, w jakim chaosie moralnym dzisiaj żyjemy. Ataki na rodzinę są na porządku dziennym. Często prowadzone są pod pozorem troski o dobro człowieka. Hipokryzja w tym względzie jest zatrważająca, gdyż w promowanych modelach życia i rodziny lekceważy się nawet to, co psychologia mówi o człowieku.
 
Już w latach posługi kapelańskiej u Sióstr Klarysek ksiądz Marek Tabor słynął głoszeniem kazań pod natchnieniem Ducha św. Emanowanie głębią religijną, wrażliwością i erudycją; wysoko stawiana poprzeczka intelektualna i piękno słowa dodatkowo przyciągały do klasztoru rzesze wiernych. Czy u początku drogi kapłańskiej głoszenie stanowiło jakiś problem? Jakie miejsce zajmuje i czym jest obecnie dla Księdza Proboszcza kaznodziejstwo?
    - Jakoś tak się utarło, że wielu dzieli moje kaznodziejstwo na „klasztorne” i „postklasztorne”. Sądzę, że ten podział jest nie do końca słuszny. W klasztorze mówiłem kazania często, co powodowało, że można było śledzić moje przemyślenia na bieżąco. Dawało to również możliwości opracowywania różnych cykli tematycznych. Na parafii „dzielę” się amboną z księżmi wikariuszami. Głoszenie prawd wiary jest trudne, nie tylko u początku posługi kaznodziejskiej, lecz ciągle. Proszę zobaczyć, w jakim tempie zmienia się dzisiaj mentalność ludzi, czy poglądy moralne wiernych. Kaznodziejstwo dla mnie jest życiową pasją. Może nie jest to widoczne w głoszeniu, żyje natomiast niezwykle mocno w moich wewnętrznych pytaniach, zmaganiach, poszukiwaniach, rozterkach jak docierać z Bożą prawdą do człowieka postmodernistycznego. Cenię sobie to, że mogę mówić do ludzi i zarazem przeżywam ogromne intelektualno-emocjonalne napięcia, jak to robić.
 
Z perspektywy czasu jak Ksiądz ocenia swoje lata proboszczowania? Czego w nich więcej; satysfakcji w służbie Kościołowi i w pracy z wiernymi, radości bycia w parafii, czy obciążeń, problemów i niespełnień duszpasterskich? Co jest największą troską, obawą, celem ? Jakie wyzwania stają przed Księdzem Proboszczem i przed parafią pw. św.Elżbiety w najbliższym czasie?
    - Satysfakcja w kapłaństwie może mieć tylko jedno imię. To Imię brzmi JEZUS CHRYSTUS. On stanowi istotę Kościoła, czyli Jego Głowę, On jest Jedynym Odkupicielem Człowieka, „On jest alfą i omegą” dziejów ludzkich, „Jego są czasy”. Ludzki czynnik Kościoła, a więc każdego księdza, wiernego, czy struktur organizacyjnych wymaga nieustannego procesu nawracania - stąd Ecclesia musi być semperreformanda. Musi się ciągle poddawać reformom, czyli się nawracać. Kapłan może tylko z pokorą powtarzać „słudzy nieużyteczni jesteśmy”, i nieustannie pamiętać o noszeniu „skarbu w naczyniach glinianych”. Kapłaństwa nie da się przeżywać wg. zimnej kalkulacji. Rozterek, niepokojów, wątpliwości jako duszpasterze nosimy bardzo dużo. Troska o zbawienie człowieka jest synonimem bycia księdzem. Szczegółowo te troski i obawy wybrzmiewają na bieżąco w naszych kazaniach, więc nie będę ich powtarzał. Transponując słowa św.Jana Pawła II z Apelu Jasnogórskiego powiedzmy: „nie pragnijmy takiego kapłaństwa, które by nas nic nie kosztowało”. Materialnie czeka nas dużo trudnych prac renowacyjnych na zewnątrz kościoła. Pastoralnie, każdy parafianin stanowi permanentne i nowe wyzwanie. Odpowiedź ta może być odebrana jako unik, ale w istocie rzeczy tak jest.
 
Po tych pytaniach, ściśle związanych z proboszczowaniem, kilka jeszcze bardziej osobistych chcielibyśmy zadać, przy okazji rocznicowej i nie tylko. Potrzebą i pragnieniem wiernych jest bliższe poznanie swoich duszpasterzy, ich osobowości, zainteresowań, doświadczeń, a także wzajemne zrozumienie, tworzenie więzi, współpraca… Prosimy więc Księdza Proboszcza o podzielenie się sobą i w tych kilku kwestiach:
 
Wraz z upływem lat posługi kapłańskiej czy psychicznie się odpornieje i twardnieje? Bliżej jest się wiary i zgłębiania Tajemnicy? Czy dramaty ludzkie udaje się przeżywać bez popadania w otchłanie niepewności i zwątpień?
    - Dojrzewanie kapłańskie „nie jedno ma imię”. Tylko pozornie się „odpornieje”. Wiara, człowiek, ja, życie… mają swoje nieustanne teraz. I tak muszą być rozumiane, odkrywane i przeżywane.
 
Jakiej najważniejszej zasady trzeba się trzymać w kapłaństwie, by czynić swoje życie spełnionym, wartościowym i wygranym?
    - „Jezu ufam Tobie”!
 
Mimo wiedzy i doświadczeń, błyskotliwości i inteligencji bywa, że stajemy bezradni wobec sytuacji, jakie nas spotykają w życiu. Jak Ksiądz reaguje w takich momentach? Co doradza? Czy jest w stanie udzielić pomocy, wesprzeć i dźwigać duchowo?
   - Bez pomocy łaski Bożej żadne doświadczenie, czy inteligencja nie okażą się skuteczne. Bezradność w różnych sytuacjach może być „kanałem” umożliwiającym otwarcie na Bożą pomoc.
 
Wobec natłoku zajęć i obowiązków istnieje coś takiego, jak wolny czas Księdza Proboszcza? Przy dobrej organizacji na pewno uda się go wygospodarować i wykorzystać . Jakie ulubione zajęcia pochłaniają i absorbują Księdza? Czym są i co wnoszą w kapłańskie życie?
   - Czas wolny księdza też w jakimś sensie ma służyć dobru wiernych, nawet gdy jest przeżywany jako odpoczynek. Możność relaksu, przeczytania czegoś wartościowego, wyciszenia, refleksja to w bliższej lub dalszej perspektywie kapitał konieczny do pełnienia zadań kapłańskich. Najbardziej ubogaca mnie czytanie i muzyka klasyczna.
 
„Gdybym miłości nie miał, byłbym…” (św.Paweł).
„Człowiek nie może żyć bez miłości…” (św.Jan Paweł II).
„Być kochanym i kochać innych to podstawa funkcjonowania i w ogóle podstawa do życia” (Benedykt XVI). Co Ksiądz Proboszcz sądzi o miłości? Jaką rolę pełni ona w życiu i posłudze? Czy nie stanowi najwyższego wyzwania kapłańskiego i proboszczowskiego zarazem?
   - Pytania o miłość są bardzo deprymujące, bo dotykają najważniejszych sfer naszego wnętrza, a równocześnie są niezwykle przenikliwe i mogą brzmieć jako wyrzut ze strony pytającego (nawet gdyby pytający nie miał takiej intencji w adresacie budzi się niepokój, wyrzut, że ta przeze mnie realizowana miłość pozostawia wiele do życzenia). Tak reagują małżonkowie, tak poczuł się św. Piotr po trzykrotnym zapytaniu Jezusa, tak czuję się i ja…Uniknąć się jednak pytań o miłość nie da. Jeśli ktoś podejmuje takie ucieczki, zdradza sam siebie, swoją istotę, powołanie, Pana Boga i innych. Od tego pytania nie ma ucieczki za życia, a tym bardziej po śmierci. „Na końcu sądzeni będziemy z miłości”.(św.Teresa od Dzieciątka Jezus). Za Carlo Caretto dodajmy „liczy się tylko miłość”.
 
    Do podziękowania Księdzu Proboszczowi za „podzielenie się sobą” w związku z 10-leciem prowadzenia parafii, za szczerość i wnikliwość wypowiedzi, pragniemy dołączyć serdeczne życzenia: Dobrego zdrowia , pełni sił fizycznych, wielkiej mocy ducha oraz takiego zaangażowania i życzliwości parafian, by brzemię proboszczowskich zadań i obowiązków było jak najlżejsze i radowało efektami wspólnych działań na rzecz Kościoła i parafii.
    Świadomość tego, że otrzymało się życie ukierunkowane przez Boga, czyli przez siłę, która zwie się Miłość, i przez nią jest się prowadzonym, niech będzie dla Księdza Prałata nadal źródłem gorliwości kapłańskiej, służebnej i modlitewnej, radością wiary i posługi.
   Przed 10 laty nowo mianowanemu Proboszczowi parafii św. Elżbiety bardzo piękne życzenia składał, nieodżałowanej pamięci kapłan, śp. ksiądz Paweł Tyrawski. Nikt piękniej nie potrafiłby wyrazić swych uczuć, toteż słowa Księdza Pawła przywołujemy, jako przewodnie na następne dziesięciolecia proboszczowania Księdza Marka Tabora, płynące również z serc na pewno bardzo wielu wdzięcznych parafian.
    „By Ksiądz Marek całym życiem i posługą był darem od Boga dla ludzi. By obficie rozdzielał dary Boże parafianom Starego Sącza. By remontował i odbudowywał mosty prowadzące do Boga. By reprezentował Chrystusa, stając się Jego głosem i siłami. Jego dłońmi i stopami w drodze proboszczowskiej posługi, i by we wszystkim błogosławił Księdzu Dobry Bóg.
 
Dołączając do tych życzeń bardzo szczere od zespołu redakcyjnego, za rozmowę dziękuje
Zofia Gierczyk
 
306424