Przejdź do treści
Z Grodu Kingi
Przejdź do stopki

Po jerozolimskich śladach Zbawiciela

Treść


.
PO JEROZOLIMSKICH ŚLADACH ZBAWICIELA
 
    W drugiej połowie stycznia miałam szczęście uczestniczyć w zorganizowanej przez RDN pielgrzymce do Ziemi Świętej. Przyniosła ona wiele niezwykłych przeżyć i wzruszeń, ale dzielenie się nimi jest bardzo trudne, bo tego co najważniejsze nie można zwerbalizować. Poza tym nie da się opowiedzieć o wszystkim. Co w takim razie wybrać? Każde spojrzenie w tekst Ewangelii, każdy wysłuchany w kościele ewangeliczny fragment - przywołują wspomnienia i obrazy tamtych miejsc i tak już chyba będzie zawsze. W sercu pozostaną Msze św. przeżywane w „biblijnej scenerii” - na Polu Pasterzy w Betlejem, przy Grocie Zwiastowania w Nazarecie, na Górze Przemienienia, w kaplicy obok Wieczernika, w Getsemani - przy skale, na której Chrystus modlił się przed męką… Nie da się zapomnieć wzruszenia towarzyszącego dotknięciu Golgoty, drżenia rąk tych, którzy w Kanie Galilejskiej odnawiali małżeńskie przyrzeczenie czy burzy podczas rejsu po jeziorze Genezaret. „Gdy na morzu wielka burza, Jezus z nami w łodzi jest…” - śpiewaliśmy, kiedy woda zalewała pokład. W tym miejscu nie mogło też zabraknąć Barki, dedykowanej polskiemu następcy Rybaka z Kafarnaum. Swoje wspomnienia i refleksje postanowiłam podzielić na dwie części. W tym, wielkanocnym numerze, przeczytacie Państwo relację z pobytu w Jerozolimie - Świętym Mieście, będącym świadkiem Chrystusowej męki i Jego Zmartwychwstania. O wizycie w innych, znanych z biblijnych kart miejscach opowiem w numerze majowym.
    „Jeruzalem, jeśli zapomnę o tobie, /niech uschnie moja prawica!” - pisze biblijny psalmista. W Piśmie Świętymi odnaleźć można niezliczoną ilość cytatów dotyczących Jerozolimy. Mówi się o niej Święte Miasto, Złote Miasto (z powodu koloru kamienia, z którego jest zbudowana), Miasto Dawidowe, Syjon… Niestety, chyba żaden inny gród nie był powodem tylu konfliktów zbrojnych, co właśnie Jeruzalem. Znajdują się tu bowiem miejsca czczone przez trzy wielkie religie monoteistyczne. Z minaretów rozlegają się śpiewne nawoływania muezinów, po ulicach chodzą ortodoksyjni Żydzi w jarmułkach i chałatach, a chrześcijanie z krzyżem na ramionach rozważają mękę swego Pana na Via Dolorosa. Bardzo trudno o zgodę. Żydowskie prośby zanoszone pod Ścianą Płaczu, zagłuszają chóralne, piątkowe modły muzułmanów, którzy po drugiej stronie zachodniego muru wznieśli swoje wielkie meczety - Skały i El Aksa. Mieszkające na Górze Oliwnej polskie siostry opowiadają nam historię okaleczonej figury Chrystusa, z którego obecnością w tym właśnie miejscu nie chcieli pogodzić się okoliczni Żydzi. My też spotykamy się z oznakami niechęci…
    W Jerozolimie przebywamy dwa dni; poza tym przez kilka godzin gościmy u wspomnianych sióstr na Górze Oliwnej. (O ich wyjątkowej misji postaram się opowiedzieć w następnych numerach gazetki.) W pierwszym dniu jerozolimskiej peregrynacji jesteśmy między innymi w Wieczerniku. Z drżeniem serca wchodzimy do owej „sali na górze”, w której Chrystus spożył z apostołami Ostatnią Wieczerzę. W kaplicy obok Wieczernika uczestniczymy we Mszy św., przyjmując Eucharystię pod dwiema postaciami. Modlimy się w Bazylice Zaśnięcia Najświętszej Maryi Panny. Jesteśmy też w kościele św.Piotra w Gallicantu, stojącym na miejscu domu żydowskiego arcykapłana Kajfasza. Zgodnie z tradycją to tutaj właśnie Piotr zaparł się swego Pana, o czym przypomina metalowa figura koguta. Zaglądamy do głębokiej cysterny na wodę, w której prawdopodobnie przetrzymywano pojmanego Chrystusa, idziemy po drodze, którą przechodził On zawsze, kiedy udawał się w kierunku Góry Oliwnej… Tak trudno uwierzyć, że mamy szczęście stąpać po śladach Zbawiciela… Zanim pomodlimy się przy Jego grobie, obejrzymy m.in. ruiny sadzawki Betezdy, (nad którą Jezus uzdrowił chromego), opisanej w Janowej Ewangelii (5, 2-9) i zwiedzimy kościół św.Anny, jeden z najpiękniejszych i najlepiej zachowanych spośród tych, pochodzących z okresu krzyżowców.
    Celem pierwszego dnia pielgrzymki po jerozolimskich drogach Zbawiciela jest Bazylika Bożego Grobu, w której mieści się grób Jezusa i skała Golgoty, na której został ukrzyżowany. W czasach Chrystusa miejsce to znajdowało się poza murami Jerozolimy, ponieważ żydowska tradycja nie pozwalała wykonywać egzekucji i chować zmarłych w obrębie miasta.  Śmierć Zbawiciela upamiętnia kaplica należąca do Greków obrządku ortodoksyjnego. Trafiliśmy na nabożeństwo; przyglądamy się procesji z kadzidłami i świecami. Z trudem udaje nam się pomodlić w tym szczególnym miejscu i włożyć rękę do wykonanego w srebrnym kręgu otworu, aby dotknąć kamienia Golgoty. Co można w tym momencie napisać… Podobne uczucia towarzyszą mi przy Chrystusowym grobie. W jednej ręce trzymam woreczek z zakupionymi wcześniej różańcami, aby je tutaj poświęcić, w drugiej przesuwam drewniane paciorki ze wzruszeniem szepcząc słowa modlitwy.
    Grób Chrystusa położony jest w środkowej części rotundy (wybudowanej nad wykutą w skale jaskinią), w bogato zdobionej niszy. Obecnie uświęcona skała pokryta jest marmurem, a nad nią umieszczono obrazy przedstawiające Zmartwychwstanie. Ledwo dotknęłam grobowej płyty, a już surowy zakonnik krzyczy, aby wyjść. Na szczęście wrócę tutaj za kilka dni! 
    W ewangelicznej topografii ważne miejsce zajmuje, leżąca za doliną Cedronu, Góra Oliwna, dla chrześcijan mająca ogromne znaczenie religijne i uczuciowe. Podczas swojej misji w Jerozolimie, w żadnym innym miejscu Jezus nie przebywał tak często, jak na tej, wtedy porośniętej drzewkami oliwnymi, górze. Zbawiciel przechodził przez Górę Oliwną, ilekroć odwiedzał Łazarza i innych przyjaciół mieszkających w położonej na wschodnim zboczu Betanii. Tu też, patrząc na świątynne mury, nauczał apostołów; tutaj przepowiedział zniszczenie Jerozolimy i płakał nad jej losem. Na zboczach góry, w ogrodzie Getsemani, został pojmany, stamtąd też wstąpił do nieba.
    Na Górze Oliwnej - na którą wyjeżdżamy kilka dni później - nie ma już oliwkowych drzewek (jedyne rosną w ogrodzie Getsemani), gdyż większość z nich została wycięta przez Rzymian, wznosi się natomiast wiele budowli, przypominających ważne zdarzenia z życia Jezusa. Zwiedzamy - zaprojektowany w kształcie łzy - kościół Dominus Flevit (Pan Zapłakał), wskazujący miejsce Chrystusowego płaczu nad losem miasta, a później klasztor Pater Noster, z grotą, w której Jezus uczył apostołów Modlitwy Pańskiej. Na ścianach krużganków widnieją słowa „Ojcze Nasz” w ponad sześćdziesięciu językach. Znaleźliśmy również tablicę z polską wersję, ale niestety nie zawiera ona całej modlitwy; część ceramicznej płyty podobno jest w konserwacji.
.

Bazylika Grobu - kaplica Zmartwychwstania
.
    Ogromne wrażenie robi wizyta w leżącym na niższych zboczach Góry Oliwnej ogrodzie Getsemani, w którym do dzisiaj rośnie osiem drzewek oliwnych, podobnie jak cały pięknie kwitnący ogród, pielęgnowanych przez braci Franciszkanów. To te drzewka i ich owoce dały nazwę miejscu, gdyż Getsemani w języku aramejskim oznacza wyciskarkę do oliwek. Oliwkowe drzewka są bardzo stare, mogą mieć około tysiąca lat. Ponieważ odradzają się od korzenia, być może „były świadkami” Chrystusowego bólu, podczas ostatnich godzin przed pojmaniem. W zbudowanym u stóp góry kościele Wszystkich Narodów centralne miejsce (przed ołtarzem) zajmuje, otoczona żelazną koroną cierniową skała, na której Chrystus prosił Ojca, żeby - jeśli to możliwe - ominęła Go ta godzina” (Mk, 14, 35). W tym miejscu uczestniczymy w koncelebrowanej Mszy św. Odczytany w jej trakcie ewangeliczny fragment przywołuje wielkoczwartkowy ból osamotnionego Zbawiciela.
    Góra Oliwna to także miejsce Chrystusowego Wniebowstąpienia. Niestety, spotyka nas bolesne rozczarowanie. Zbudowany przez krzyżowców kościół został przekształcony w meczet i dzisiaj służy wyznawcom religii muzułmańskiej, chociaż - zgodnie z tradycją - w jego kamiennej posadzce znajduje się odcisk stopy wstępującego do nieba Jezusa. Udaje nam się wejść do środka, ale oczywiście za odpowiednia opłatą.
   Z Góry Oliwnej podziwiamy panoramę Świętego Miasta. Przewodnik - seminaryjny biblista ks.dr Robert Głuchowski, absolwent starosądeckiego Technikum Chemicznego - wskazuje nam narożnik świątyni - miejsce szatańskiego kuszenia Chrystusa. Na wprost widoczna jest Złota Brama (obecnie zamurowana), stojąca na miejscu tej, przez którą zgodnie z tradycją, w niedziele palmową Jezus wjechał do Jerozolimy. Wcześniej byliśmy w Betfage, skąd Zbawiciel rozpoczął swoją triumfalną drogę.
    Przechodzimy przez dolinę Cedronu, gdzie dziwi nas brak wody. To kolejny dowód na to, że nasze wyobrażenie o biblijnych miejscach ukształtowały polskie realia. Oczekiwaliśmy potoku na wzór tego z Kalwarii Zebrzydowskiej. Jeszcze nieraz przyjdzie nam zmienić stworzony w wyobraźni obraz. (Mnie najbardziej zaskoczyło to, że Golgota nie okazała się wysoką górą, na którą trzeba się wspinać!) Ponieważ powszechnie utożsamia się dolinę Cedronu z Doliną Josafata - symbolicznym miejscem sądu Bożego, dlatego od wieków jest ona dla Żydów popularnym miejscem pochowku, stąd tyle tutaj żydowskich grobów.
    Jesteśmy na Via Dolorosa. W koło tętni życie. Przekupnie w najdziwniejszych językach świata zachwalają swój towar, kupujący zawzięcie targują się, bo tak tu właśnie należy robić. Jeden z Arabów za dolara chce nam sprzedać polską wersję rozważań Drogi krzyżowej. Nauczył się dwóch naszych słów, ale nie wie, że to pierwsze ma dwojakie znaczenie i jako przymiotnik oznacza wysoką cenę. Śmiejemy się z jego powtarzanej wciąż wątpliwej reklamy: „Droga stacja, droga…”
.

.
    Niosąc krzyż przechodzimy kolejne etapy Chrystusowej drogi na Kalwarię. Skazanie na śmierć miało miejsce w twierdzy Antonia, siedzibie garnizonu wojsk rzymskich stacjonujących w Jerozolimie. (Gdy więc Piłat usłyszał te słowa, wyprowadził Jezusa na zewnątrz i zasiadł na trybunale, na miejscu zwanym Lithostrotos, po hebrajsku Gabbata - J, 19, 13.) Kamienna posadzka Lithostrotos - której dokładnie przyglądaliśmy się kilka dni wcześniej - do dziś nosi ślady popularnej wśród rzymskich żołnierzy „gry w króla”. Jezus bierze krzyż na swe ramiona, upada pod krzyżem, spotyka Matkę…
    Na murze grekokatolickiego klasztoru św. Charambolosa umieszczono tabliczkę informującą, że tu właśnie należy rozważać ósmą stację. Gdy czytam stosowny fragment, muszę wytężyć głos, gdyż wokół toczy się dalekie od religijnego życie. Uświadamiam sobie, że dokładnie tak samo musiało być wtedy - dwa tysiące lat temu. Chrystus przecież nie szedł pustymi ulicami. „Córki jerozolimskie, nie płaczcie nade Mną; płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi!” (Łk, 23, 28) - przypominam sobie słowa Zbawiciela. Kończąc rozważanie Drogi krzyżowej, po raz drugi jesteśmy w Bazylice Grobu Pańskiego. Jezus obnażony z szat, przybity do krzyża… Jezus na krzyżu umiera (!) Podobnie jak kilka dni wcześniej towarzyszą nam trudne do wypowiedzenia przeżycia…
    „A pierwszego dnia po szabacie, wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno, Maria Magdalena udała się do grobu i zobaczyła kamień odsunięty od grobu” (J, 20, 1). „Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma go tutaj; zmartwychwstał”(Łk, 24, 5-6). Przyglądam się umieszczonym nad marmurową płytą obrazom przedstawiającym Zmartwychwstałego Chrystusa. Przecież to miejsce to także symbol Jego chwały, Jego zwycięstwa nad śmiercią i nadziei naszego zmartwychwstania! Dwa dni wcześniej byliśmy w Emaus, gdzie powstały z grobu Zbawiciel spotkał się ze swoimi uczniami. 
    Kiedy odjeżdżamy na miejsce swojego noclegu w Betlejem, Jerozolima żegna nas przepięknym zachodem słońca, w którego blasku lśnią jej kamienne mury. Zaiste, Złote Miasto i Święte Miasto…
Anna Skalska
310349