Przejdź do treści
Z Grodu Kingi
Przejdź do stopki

Absolwenci rocznika „’87” - 26 lat po maturze

Treść


.
W CYKLU: „SPOTKANIA PO LATACH”:
ABSOLWENCI ROCZNIKA „’87”
- 26 LAT PO MATURZE
 
    W zaproszeniach napisali tylko, że uczniowie rocznika ‘87 mają zaszczyt zaprosić na spotkanie, rozpoczynające się Mszą św. w kościele przyklasztornym, w dniu 17 sierpnia o godz. 16.00. Ta krótka informacja wywołała konsternację pedagogów usiłujących dociec, co to za klasa, liceum czy technikum, którzy uczniowie i czy ich poznamy, skoro tyle roczników i klas przewinęło się przez Zespół Szkół Rolniczych w prawie 50 letniej jego historii. Łamigłówkę udało się rozwiązać domysłem dotyczącym owych „26 lat”. Jeśli nie urządzili 25-lecia to widocznie na kogoś czekali, kogoś z bardzo daleka i ważnego dla wszystkich. Już wiedzieliśmy, domyśliliśmy się, że to klasa licealna Andrzeja Skocznia, kapłana od 22 lat posługującego na misjach w Brazylii, bardzo rzadko odwiedzającego ojczyznę. Widocznie otrzymali informację o jego przyjeździe i zaraz się skrzyknęli; to ładnie z ich strony. Mają w swoim gronie kapłana i dwie siostry służebniczki, do tego bliźniaczki, czy jest taka druga klasa i takie powody do dumy?
    Szkoły już nie ma, grono pedagogiczne przerzedzone, uczniowie rozproszyli się po kraju i świecie, kontaktów brak. Na szczęście przetrwały dobre wspomnienia i pragnienie odświeżenia szkolnych przyjaźni. Są też ci, z zapamiętanej lekcji polskiego: „…najbardziej warci, co są jak drożdże w cieście; co mają w sobie fermenty rozsadzające światy”. „Zapalni i płonący” chętni do działania i sprawdzający się, jako organizatorzy nawet najtrudniejszych zadań. Wystarczy jedna taka osoba, by zapalić wielu, przykładem tu Beata Marduła-Biel, dziedzicząca chyba po swoim tacie społecznikowską pasję i zapał. Czuwała nad terminem, nosiła się z zamiarem od dawna, zaangażowała do pomocy Zuzannę Chromczak-Koszkul i Marię Berowską-Hejmej; wszystkie trzy, świetne organizatorki, podjęły trud przygotowania zjazdu koleżeńskiego i udało im się to doskonale. Gorzej trochę było tylko z frekwencją i nieprzewidzianymi przeszkodami nieobecnych, ale to ich strata, niech żałują.
    W ostatniej chwili np. z żalem wycofały się siostry Chruślickie, służebniczki dębickie, bardzo też oczekiwane, Agata - niegdysiejsza przewodnicząca klasy i Marta - przewodnicząca szkoły. Na szczęście nie zawiódł kolega Andrzej Skoczeń, uśmiechnięty, uszczęśliwiony spotkaniem wszystkich - ksiądz rodem z Poręby, z parafii Żeleźnikowa, misjonarz w Brazylii. Z daleka dotarła też Stanisława Nalepa-Kutereba, od 22 lat mieszkająca w Atenach. Mimo że każdego dnia ma Akropol przed oczami, tęskni za Polską, buduje tu z mężem dom i szykuje się do powrotu. Na wieść o spotkaniu nie wahała się ani chwili, co do przyjazdu. Jeśli ktoś bardzo chciał i czuł potrzebę spotkania z innymi, na pewno mógł pokonać niejedną przeszkodę. Nawet wózek inwalidzki nie stanowił żadnej bariery, czego dowód dał, serdecznie witany przez wszystkich Grzegorz Jop. Oprócz już tu wymienionych w zjeździe uczestniczyli jeszcze: Urszula Franczyk-Cepielik, Zuzanna Drzyzga-Horowska, Agata Gancarczyk-Ogorzały, Krystyna Polakiewicz-Polakiewicz, Kazimierz Maśko, Czesław Patynowski i Antoni Zbozień. Grono Pedagogiczne reprezentowali: wychowawczyni klasy mgr inż. Joanna Poręba, polonistka mgr Zofia Gierczyk, matematyczka mgr Irena Korona i nauczyciel przedmiotów zawodowych inż.Wojciech Gierczyk.
.

W tle ołtarz polowy dziedzińca klasztornego
.
    Po miłym przywitaniu na dziedzińcu klasztornym wszyscy zgromadzili się w świątyni klasztoru ss.Klarysek na Mszy św. sprawowanej przez kolegę - ks.Andrzeja. O jej dziękczynnym charakterze świadczyła zapowiedziana intencja: „Chcemy podziękować Dobremu Jezusowi (patronowi brazylijskiego sanktuarium w Salvadorze, w którym posługuję), za dary i łaski otrzymane w ciągu tych 26 lat, za naszych rodziców, nauczycieli i wychowawców, za szkołę i ten klasztor, do którego wstępowaliśmy przed lekcjami, prosząc Ducha Świętego o napełnienie serc i umysłów, a św.Kingę o wstawiennictwo i pomoc. Przychodzimy i dzisiaj, jak dzieci zapraszane w czytaniu ewangelicznym, z nadzieją i prośbą, by Pan Jezus nałożył na nas swe ręce, miał w codziennej opiece i błogosławił w dalszej życiowej drodze. Żeby dał nam siły i zdolności do mądrego i godnego realizowania swoich powołań”. W głoszonym słowie ks. Andrzej podzielił się też świadectwem swego życia i zapewnił o stałej pamięci i modlitwie za całą klasę. Wzruszającą Eucharystię ubogacała muzyką i śpiewem, najpiękniej chyba w świecie śpiewająca siostra zakonna, starosądecka klaryska s.Cecyliana Gawrzyńska - której po mszy serdecznie podziękowano za tak wspaniałą oprawę liturgii. Zabrała też głos wychowawczyni klasy, p. Joanna Poręba, w kilku słowach wyrażając radość ze spotkania z wychowankami oraz wdzięczność Bożej Opatrzności za łaskę powołania z jej klasy kapłana i dwu sióstr służebniczek, dumę szkoły, nauczycieli i uczniów z ich posługi i postawy, oraz z godnego reprezentowania klasy i Polski przez księdza Andrzeja w dalekiej Brazylii.
.

Chwile zabawy i wspólnej radości w Barcicach
.
    II część spotkania odbywała się w barcickiej Odnozynie, w świetnych nastrojach i atmosferze radości, przy suto zastawionym stole; dzielono się informacjami, każdy miał do dyspozycji swoje 5 minut i opowiadał o życiu, pracy i rodzinie . Wspominano szkolne lata, toczyły się rozmowy, zacieśniały więzi, odświeżały przyjaźnie; bawiono się przy akompaniamencie młodowskiej kapeli. Trudno się było rozstawać, zaplanowano więc kolejne zjazdy, znów gdy przyjedzie klasowy ksiądz.
    Spotkania po latach dają wielorakie korzyści, oprócz uwidocznionych wyżej, pozwalają uśrednić opinię, socjologicznie scharakteryzować pokolenie, w tym przypadku 40-parulatków, poznać ich osiągnięcia, mentalność i życie, a pedagogom dać satysfakcję, że w jakimś, chociaż niewielkim stopniu, ale przyczynili się do tego, kim ich uczniowie dzisiaj są. Jaki więc wizerunek pokoleniowy utrwaliły spostrzeżenia nauczycieli?
    Otóż w tej grupie spotkali się z nami uśmiechnięci, pogodni, entuzjastycznie i pozytywnie nastawieni do życia młodzi ludzie. Nieobce im trudności, ale są zaradni i pracowici, radzą sobie i potrafią cieszyć tym, co osiągnęli i mają. Udało im się stworzyć i utrzymać pełne rodziny, średnio na każdą przypada troje dzieci; te już dorastają, w większości studiują. Troska rodziców o dobre wychowanie i wykształcenie stawiana jest na pierwszym miejscu. Bez pracy nie można sobie wyobrazić życia, więc wszyscy wykazują wiele inicjatywy w jej zdobyciu. Kilka osób pracuje w zakładach pracy (Zuzanna, Maria, Ula, Czesław, a Stanisława legalnie w Grecji), w innych rodzinach mąż pracuje w kraju lub za granicą, a żona prowadzi dom i gospodarstwo, czasem opiekuje się też starszymi rodzicami (tak jest u Zuzanny, Beaty), Agata z mężem prowadzi działalność handlową, sklep spożywczy w swojej miejscowości, Marysia z mężem rozwijają gospodarstwo agroturystyczne. Kazimierz zarobkuje tirem w firmie transportowej, Antoni prowadzi gospodarstwo sadownicze. Mężczyźni udzielają się też w swojej społeczności, np. Kazimierz, jako wicenaczelnik w Ochotniczej Straży Pożarnej. Kobiety rozwijają własne pasje artystyczne i dokształcają się Agata aktywnie uczestniczy w życiu Kościoła, uczęszcza do Szkoły Nowej Ewangelizacji. Maria zaangażowała się w kulturze, wraz z mężem uczestniczy w zajęciach tanecznych zespołu „Starosądeczanie”. Nikt nie marnotrawi czasu, nie załamuje rąk, nie czeka na mannę z nieba; każdy, nawet małym swoim dobrem, potrafi się dzielić z innymi.
    Jak widać spotkania pozwalają poznać inność i jedyność, bo każdy jest inny i niepowtarzalny. Czegoś nas uczą, poszerzają horyzonty myślowe, inspirując. Może i spotkanie maturzystów sprzed 26 lat wskaże komuś kierunek własnej drogi? Może przekona o tej prawdzie, że: „dobrem jest nie samo życie, ale dobrze spędzone życie”?
Zanotowała Zofia Gierczyk
 
310338