Przejdź do treści
Z Grodu Kingi
Przejdź do stopki

Wielkopostne obrzędy i zwyczaje

Treść


.
Wielkopostne obrzędy i zwyczaje
 
    Rok liturgiczny obfituje w liczne święta, a ze wszystkimi uroczystościami nierozerwalnie związane są pewne zwyczaje, obrzędy i tradycje. To dziedzictwo naszej kultury, spuścizna pokoleń i tradycje kształtowane przez wieki. Także i z Wielkim Postem związane są ciekawe zwyczaje.
    Okres wielkopostny rozpoczyna się środą popielcową zwaną też Popielcem, albo środą wstępną (jako wstęp do wydarzeń wielkanocnych). Podczas nabożeństw we wszystkich kościołach kapłani posypują głowy wiernych popiołem ze spalonych ubiegłorocznych palm wielkanocnych. Ten rytuał został wprowadzony w Kościele Katolickim w IV wieku i początkowo dotyczył tylko osób, które odprawiały publicznie pokutę. Między XVIII a XIX wiekiem ksiądz posypywał głowę tylko jednej, najważniejszej osobie w rodzinie - najczęściej dziadkowi lub ojcu - a także usypywał nieco popiołu na modlitewnik. Nestor rodu zaś, powróciwszy do domu sam, jak mówiono „dawał popielec” posypując głowy swych bliskich. Nadejście środy popielcowej wyznaczało koniec zabaw karnawałowych, ten dzień był niejako pomostem pomiędzy czasem hulasznych zabaw, a wyciszonym okresem wielkopostnym. Najczęściej młodzieży ciężko było zaakceptować ten fakt i jeszcze pozwalali sobie na figle, najczęściej na wsiach, sypiąc sobie nawzajem po głowach pełne miski popiołu. Powoli jednak i nieuchronnie zapadała cisza i powaga. Gospodynie starannie szorowały garnki i naczynia, aby nie pozostał na nich nawet ślad tłuszczu czy smak mięsa. Wyrzucając przez okno patelnie okazywano gotowość do postnych umartwień i rozważań nad sensem życia. W wielu domach mięso, tłuszcz, miód i nabiał na kilka tygodni zupełnie znikał ze stołów. Żywiono się żurem (najpopularniejszą potrawą postną, o której śpiewano wiele żartobliwych piosenek), kartoflami, kapustą, śledziami, daniami mącznymi zwanymi brejkami i chlebem. Na słodko, zamiast deserów podawano ciastka zwane „wiekuistymi”, bo można je było jeść do pół doku po upieczeniu. W tym czasie wielu ludzi rezygnowało też z alkoholu i palenia, chowano instrumenty muzyczne, a dzieci karcono za głośne śmiechy i krzyki. Ustawało radosne życie towarzyskie - zastępowała je wspólna modlitwa i czytanie pobożnych książek.
.

.
Te surowe praktyki, ciszę i spokój przerywały niegdyś, niepraktykowane już huczne obchody półpościa. W dniu, w którym przypadała połowa Wielkiego Postu po wsiach i miastach biegali chłopcy, z hukiem waląc drewnianymi młotkami, hałasując kołatkami i rozbijając na progach domów panien na wydaniu gliniane garnki wypełnione popiołem. Często więc dzień ten nazywano „dniem garkotłuka”. Wydawać by się mogło, że spotykali się oni z niezadowoleniem i oburzeniem pobożnych osób, ale tak naprawdę każdy tolerował takie zachowanie, oznaczało ono bowiem że zbliża się radosny czas świąteczny i czas najwyższy zabrać się za wiosenne porządki.
Wielki Post to szczególny okres duchowych przygotowań; w parafiach organizowane są rekolekcje wielkopostne, które przygotowują wiernych do uroczystości Zmartwychwstania. W głębokim przeżywaniu tego czasu pomagają nabożeństwa pasyjne: droga krzyżowa i gorzkie żale. Zwyczaj odprawiania Drogi krzyżowej przyjął się w Kościele katolickim na przełomie XII i XIII wieku. Jednak jego źródeł doszukać się można już w czasach antycznych, gdy pielgrzymi przybywający do Jerozolimy rozważali drogę Męki Jezusa i wędrowali kolejno od miejsca modlitwy w Ogrojcu, przez pałac Piłata, pretorium aż po Golgotę i grób Pański. Dziś, co ciekawe, do czternastu stacji Drogi krzyżowej coraz częściej dodaje się stację piętnastą - mówiącą o Zmartwychwstaniu. Jeśli chodzi o nabożeństwo gorzkich żali, to ma ono pochodzenie rdzennie polskie. Składa się z trzech części i wzorowane jest na modlitwie brewiarzowej. Autorem tekstu jest ks.Wawrzyniec Benika rozpowszechniali je w naszym kraju księża misjonarze. Pierwszy drukowany tekst Gorzkich żali ukazał się w 1707 roku i w tym też roku zostały one odśpiewane po raz pierwszy w kościele Świętego Krzyża w Warszawie. Podobno na to nabożeństwo przyszła cała stolica, wszystkie stany i najwyższe władze.
    W czasie Wielkiego Postu, niezależnie od wszelkich kościelnych praktyk, odbywały się także praktykowane przez pokolenia obrzędy ludowe tzw. przywoływanie wiosny. W czwartą niedzielę wielkopostną, zwaną też niedzielą Laetare, w południowych i zachodnich rejonach Polski praktykowany był stary zwyczaj topienia kukiełki zwanej Marzanną. Była ona nie tylko symbolem zimy, ale również wszelkich chorób, utrapień, śmierci. Istotą obrzędu było więc nie tylko pożegnanie się z zimą, ale i magiczne przywołanie wiosny, która miała nieść człowiekowi zmianę na lepsze. Marzannę tworzono z obleczonych w płótno pęków słomy i gałganów, i ubierano w świąteczne ubranie. Od domu do domu, śpiewając, niosły ją młode dziewczęta, aby pozbierać wszystkie nieszczęścia i zło. Obchód kończył się na polach za wsią, gdzie kukiełka była niszczona: palona lub topiona. Dziś ten zwyczaj praktykowany jest zwykle 21 marca, w pierwszy dzień wiosny. Co ciekawe, jeszcze na początku XX wieku w sądeckich wsiach (co było ewenementem w skali całego kraju) dzieci niosły zamiast Marzanny kartki z napisanymi złymi ocenami i topiły je w wodach Dunajca lub Popradu, aby raz na zawsze pozbyć się szkolnych kłopotów. Zgładzenie Marzanny było też wstępem do obrzędu gaika. Następnego dnia do wsi sprowadzano bowiem Gaik Zielony (zwany też Latem lub Latorośkiem) - dużą, sosnową gałąź przybraną wstążkami, wydmuszkami, bibułą. Obchodzono z nim całą miejscowość. W XV wieku, na synodzie gdańskim zakazano takich pogańskich praktyk, ale z małym skutkiem.
W przeszłości zapowiedzią zbliżającej się wiosny był też dzień świętego Grzegorza (12 marca). Był on patronem zakładanych w Polsce od XV wieku szkółek elementarnych i parafialnych, a także nauczycieli i uczniów. Rok szkolny zaczynał się wówczas właśnie w święto Grzegorza, w połowie marca. Dzień ten później stał się dniem zabawy zwanej gregorianką. Uczniowie dostawali suszone owoce, pieczywo, jajka, mogli więc urządzić sobie ucztę, na którą zapraszali też swych nauczycieli.
Z początkiem wiosny kojarzyło się też święto Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny (25 marca), zaliczane do najważniejszych uroczystości kościelnych. Maryja uważana była za patronkę budzącego się na wiosnę życia, nazywaną Ją więc Matką Boską Zagrzewną bo ogrzewała słońcem ziemię, Matką Boską Strumienną – bo puszczały wtedy lody, a także Matką Boską Roztworną - bo wierzono, że budzi ziemię i otwiera ją na przyjęcie nowego ziarna. Symbolem wiosny były też w polskiej kulturze bociany, które powracać miały właśnie w dniu Zwiastowania. Otaczano je szacunkiem i sympatią - oznaczały szczęście, powodzenie, wiosenną radość i płodność. Na kominy domów gospodarze zarzucali koła od wozu, brony, patyki i błyskotki, aby właśnie tam bociany zaczęły budować swe gniazda. Wierzono, że zaraz po Zwiastowaniu i pojawieniu się bocianów stopnieją śniegi i nadejdzie wreszcie wiosna.
Ostatnią niedzielą Wielkiego Postu, rozpoczynającą Wielki Tydzień jest Niedziela Palmowa, zwana też Kwietną lub Wierzbną. Kościół święci w tym dniu triumfalny wjazd Jezusa do Jerozolimy. Ludzie rzucali na drogę gałązki palmowe i oliwne, przez co do dziś najważniejszą uroczystością w tym dniu jest procesja z palmami. Polskie palmy najczęściej przypominają smukłe, pionowe słupki-bukiety o różnej wysokości. Tradycyjnie powinny się na nich znaleźć gałązki wierzbowe z puszystymi baziami (symbolizują zmartwychwstanie i życie), a także rośliny zimozielone - gałęzie świerku, cisu, bukszpanu (którym medycyna ludowa przypisuje szczególnie lecznicze właściwości). Całość przybierano kłosami zbóż, wstążkami i bibułkowymi kwitami. W kilku rejonach Polski, między innymi na Sądecczyźnie, istotna zawsze była wysokość palmy, dawniej dochodząca do 2-3 metrów. Procesje palmowe symbolizują głębokie treści religijne - symbolizują zarówno męczeństwo jak i triumf zmartwychwstania oraz nieśmiertelność duszy ludzkiej. Po powrocie z kościoła do domu połykano bazie z poświęconej palmy, by ochronić się od wiosennych przeziębień i bólów gardła. Palmą święcono dom i obejście, głaskano zwierzęta. Jej części wkładano w ziemię na polu (znów sądecki obyczaj), albo przybijano przy wejściu do ściany domu. W XV wieku z Niemiec przywędrował do nas zwyczaj wożenia drewnianej figury Jezusa na osiołku zwanego Jezusem Palmowym. Dziś obrzęd ten nie jest już praktykowany, ale w muzeach często spotkać się można z takimi figurkami.
    Na zakończenie niech będzie jeszcze wspomniane, że początkowo post przed Wielkanocą trwał tylko tydzień, a dopiero później na pamiątkę czterdziestodniowego postu Jezusa na pustyni i czterdziestu lat wędrowania Izraelitów po ucieczce z Egiptu - został on przedłużony właśnie do czterdziestu dni.
 
Izabela Skrzypiec
 
310345