Przejdź do treści
Z Grodu Kingi
Przejdź do stopki

W Zasadnem wiedzą nawet dzieci...

Treść


.
W Zasadnem wiedzą, nawet dzieci,
JAKIE TO WAŻNE - BYĆ RAZEM
.
Jedna z lutowych niedziel, piękna, rozsłoneczniona, u nas prawie wiosenna, u nich jeszcze zimowa, bo tu zima, choć gdzie indziej jej nie ma. Super okazja i na odwiedziny, i na poszusowanie na stoku Szczawy. A w Zasadnem - poruszenie, niespotykane tutaj. Zupełnie przypadkowo trafiamy w sam środek wydarzeń, jakby na potwierdzenie, że każda podróż kształci i ubogaca, a w życiu zawsze więcej dobra niż zła.
.
Mała wieś (około 500 mieszkańców) przycupnięta u stóp Gorców sprawia wrażenie wyludnionej. Ciężkie w niej życie, kamienista ziemia, mężczyzn jak na lekarstwo, wyjechali za pracą, przeważnie na budowy. Co jakiś czas wpadają zasilić fundusze, odwiedzić rodzinę, napatrzeć się na swoich, na góry i smreki, których tam brakuje, i znowu ruszają w drogę “za chlebem”. Zostają kobiety, dzieci i staruszkowie; zostaje czekanie i tęsknota.
Wszyscy się tu znają i wszystko o sobie wiedzą, razem przeżywają radości wesel czy urodzin, smutki pożegnań, ciężary chorób i cierpień. Wiedzą, komu trzeba pomóc, delikatnie, dyskretnie, bo honorni tu ludzie i godność z dziada pradziada przechowali.
Od kilku miesięcy ciężarem na ludzkie serca kładzie się choroba Kingi M. Jeszcze w wakacje często chodziła z mamą na borówki i nic nie zapowiadało kłopotów ze zdrowiem. Od września, już 6-klasistka, zaczęła nagle narzekać na ból nogi. Dolegliwości nie ustępowały, leczenie nie pomagało i dopiero specjalistyczne badania zdiagnozowały bardzo poważną chorobę i skierowanie do Prokocimia. Do Krakowa kawał drogi. Kinga bardzo tęskni i wyczekuje na mamę. A mama? Nie miałaby serca jej odmówić, kursuje na okrągło autobusem, rankiem wyrusza, wieczoru zarywa. Ludzie wiedzą, jak tam u nich ciężko. Modlą się, mocno wierzą, że Kinga wyzdrowieje, starają się wspierać.
Tej niedzieli w szkole coś się dzieje, spieszą do niej dzieci jakby wydoroślałe, przejęte swoją misją, niosą stroje, obrazki na szkle, wcześniej namalowane. W oczach kryją niepokój - czy wszystko się uda, czy ludzie dopiszą, bo tu przecież nikomu się nie przelewa. Pod kierunkiem swych nauczycieli przygotowali charytatywny program słowno-muzyczny i taneczny na rzecz pomocy koleżance i jej mamie. Mają od 4 lat “Zasadnioków”, swój zespół regionalny i pierwsze już sukcesy. Kinga w nim też występuje. Teraz to będzie dla niej i musi wyjść najładniej. Zaprosili całą wieś i gości z zewnątrz: władze samorządowe, oświatowe i księży z Kamienicy. każdy z uczestników dostanie plakietkę w postaci serduszka z napisem “Dla Kingi”, obrazki na szkle może ktoś też kupi i wolnymi datkami wspomoże? Znieruchomiałe twarzyczki przyklejają się do szyb wypatrując ludzi - czy przyjdą. I wreszcie ulga, radość w uśmiechniętych oczach, ciągną z różnych stron mamy z dziećmi na rękach, chyba wszystkie dzieciaki ze wsi i ci, którzy już szkołę skończyli, dorośli mieszkańcy i starsi. Goście też nie zawiedli, sala gimnastyczna nie może wszystkich pomieścić. Maluchy rozsiadły się na materacach, są takie poważne, skupione, obserwują uważnie, cichuteńko, a młodzi aktorzy dają z siebie wszystko, wczuwają się w role, grają bardzo naturalnie. Członkowie zespołu pięknie się prezentują w swych góralskich strojach, głosy mają mocne i czyste, a taniec chyba we krwi. W tym programie dają swoje serce i pamięć. Występ to nad wyraz udany, cel taki szczytny, ludzie solidarni. Szkatułka z wolnymi datkami szybko się zapełniła, obrazki zostały rozkupione. Na wszystkich twarzach maluje się wzruszenie połączone z radością, że uczestniczyło się w czymś ważnym i dobrym, i można było pomóc na miarę swoich możliwości.
Wśród gości znaleźli się kapłani z kamienickiej parafii, w tym szkolny katecheta ks.Franciszek Niemiec - nasz były wikariusz. Podczas występu i inne starosądeckie akcenty zaistniały. We wsi nie ma muzyków z prawdziwego zdarzenia, zespół regionalny ich potrzebuje, dzisiejszy program też się nie obejdzie. Część pierwsza skończona i nagle daje się słyszeć granie - góralskie, skoczne, radosne, na scenę z wielką paradą wkracza kapela z p.Markiem Dudą, starosądeczaninem na czele. Myślę, jaki ten świat mały, jak dobrze że oni tu są. Nie żałują instrumentów. Poderwali do tańca taneczników, ci rozśpiewali się przy muzyce, zawirowali i zbójnickiego odtańczyli.

Ta kapela nigdy nie odmawia pomocy - mówi p.dyrektor Augustynowa, współpracują z nami, jesteśmy im bardzo wdzięczni.
Starosądecki akcent zaistniał również pod koniec spotkania, gdy proboszcz parafii Kamienica ks.Jan Betlej zaprosił wszystkich do wspólnej modlitwy w intencji chorej dziewczynki, po odmówieniu “Pod Twoją obronę” polecił ją opiece i specjalnemu wstawiennictwu naszej wspólnej patronki - Świętej Kingi. Święta Kingo módl się za nami - tymi słowami kończyło się spotkanie. Opuszczaliśmy je przejęci, wyciszeni i może trochę lepsi.
To była bardzo budująca i piękna lekcja wychowawcza dla dzieci i rodziców. Dla wszystkich egzamin z solidarności i dobroci. Za motto życia warto przyjąć słowa, które w Zasadnem wszyscy znają na pamięć, bo każdemu przedsięwzięciu towarzyszą. Umieszczone nad sceną przypominały i tym razem:
Jedynie prawdziwy człowiek
zauważy potrzeby drugiego człowieka.
Jedynie człowiek wielkiego serca
Wyciągnie dłoń,
pomocną dłoń.
Myślę, że Kinga będzie uradowana nie tylko solidarnością Zasadnego, swoich koleżanek i kolegów, ale i tym, że wszyscy dobrzy ludzie, którzy o tym wydarzeniu przeczytają w naszej gazetce, będą jej szczerze życzyć pełnego powrotu do zdrowia i radości przeżywania z nadzieją Świąt Wielkanocnych. Gratulujemy udanego pomysłu, pięknego występu i przykładu, jak ważne jest “bycie razem” w potrzebie, chorobie czy nieszczęściu.
Obrazek na szkle malowany będzie zawsze w Starym Sączu przypominał o dobroci i wrażliwości ludzkich serc
Zofia Gierczyk
313391