Listopadowe zamyślenia
Treść
.
Myślę o tych wyznaniach chodząc zasłanymi liśćmi ścieżkami starosądeckich cmentarzy zamienionych w ogrody kwiatowe z okazji Wszystkich Świętych. Wspomnienie przyniosło jeszcze jedną wypowiedź Krystyny Jandy, która na pytanie, co dla niej w życiu najważniejsze, powiedziała: Śmierć - i miłość. Śmierć jest bramą, a miłość - źródłem wszelkiego dobra i nadziei, które broni przed rozpaczą i poczuciem bezsensu. To z niej, z miłości będziemy kiedyś sądzeni, gdy zostaniemy odwołani ze służby i rozliczeni z otrzymanych talentów; bo służbą chyba jest życie na ziemi, mniej lub lepiej wykonaną, ale zawsze służbą, i jeszcze, a może przede wszystkim, świadectwem dawanym Temu, który przezwyciężył śmierć i sam jest Miłością. Niełatwo to zrozumieć, zwłaszcza gdy przybywa na cmentarzach mogił dzieci, młodych ludzi i wracają natrętne pytania: dlaczego?
Dlaczego milczy niebo, gdy tyle zła i cierpienia panoszy się na ziemi? Dlaczego odchodzą najlepsi i ci bardzo potrzebni, a butni egoiści rozpychają się w życiu? Dlaczego matka osieroca dzieci, śmierć albo kalectwo w drodze do Ciebie? Dlaczego ktoś odchodzi w wiośnie życia, gdy zdobytą wiedzą chciałby innym służyć? Dlaczego?
Nie wiemy... Nauka niewiele tłumaczy. Trzeba tylko zawierzyć woli Bożej i otworzyć się na Tajemnicę. Życie uczy pokory. Tylko młodzi mają to przekonanie, że jeszcze krok, jeszcze dwa, a osiągną co zamierzyli. Starsi wiedzą; czasem dopiero przy czyjejś mogile - tyle nie pomogłam, nie powiedziałem, tak mało udało mi się osiągnąć, tyle razy zmarnowałam szansę czynienia dobrze; ile jeszcze przede mną. Osacza czasem lęk pustych rąk. Czy potrafimy wykorzystać darowany nam jeszcze czas? Listopadowe dni zmuszają do zadumy. To człowiek jest twórcą swoich nocy i dni. Miał rację artysta, gdy pisał:
„Chwała tego świata przemija i to nie ona nadaje życiu sens. Dzieje się tak za sprawą naszych wyborów dokonywanych zgodnie z powołaniem, wiarą w ideały i wolą ich bronienia. Każdy gra główną rolę w swoim życiu i to właśnie anonimowi bohaterowie pozostawiają najtrwalszy ślad...”

Są wśród nich bohaterowie walki o wolność ojczyzny - często bezimienni i bardzo młodzi. Dobrze, że są takie miejsca i pomniki, gdzie składamy hołd tym, którzy za wolność naszą zapłacili cenę życia - i są takie święta jak 11 listopada - Święto Niepodległości - pochody, akademie, apele, pieśni, kwiaty i znicze. Serdeczna pamięć o tych z Golgoty Wschodu i z różnych miejsc, gdzie broniąc najwyższych wartości polegli Starosądeczanie...
A my? Słowo jest czynu testamentem. Pomniki też. Patriotyzm znaczy - miłość ojczyzny, własnego narodu, połączona z gotowością ofiary dla niej.
Czy to rozumiemy, czy o tym w ogóle myślimy poza narzekaniem i oficjalnym uczestnictwem np. w rocznicowych imprezach?
Tymczasem „Ojczyzna to wciąż wielki zbiorowy Obowiązek”. Należy także do niego troska o sponiewierany, zachwaszczony język, który postawiono „na straży narodowego pamiątek Kościoła”
To równocześnie legitymacja naszej indywidualnej kultury, której brak bardzo zuboża człowieka.
LISTOPADOWE ZAMYŚLENIA
„Z faktem śmierci, która nikogo nie mija, musimy nauczyć się żyć”
„Niektóre sprawy wyglądają na nieszczęście, a przecież są błogosławieństwem”
„Niektóre sprawy wyglądają na nieszczęście, a przecież są błogosławieństwem”
Myślę o tych wyznaniach chodząc zasłanymi liśćmi ścieżkami starosądeckich cmentarzy zamienionych w ogrody kwiatowe z okazji Wszystkich Świętych. Wspomnienie przyniosło jeszcze jedną wypowiedź Krystyny Jandy, która na pytanie, co dla niej w życiu najważniejsze, powiedziała: Śmierć - i miłość. Śmierć jest bramą, a miłość - źródłem wszelkiego dobra i nadziei, które broni przed rozpaczą i poczuciem bezsensu. To z niej, z miłości będziemy kiedyś sądzeni, gdy zostaniemy odwołani ze służby i rozliczeni z otrzymanych talentów; bo służbą chyba jest życie na ziemi, mniej lub lepiej wykonaną, ale zawsze służbą, i jeszcze, a może przede wszystkim, świadectwem dawanym Temu, który przezwyciężył śmierć i sam jest Miłością. Niełatwo to zrozumieć, zwłaszcza gdy przybywa na cmentarzach mogił dzieci, młodych ludzi i wracają natrętne pytania: dlaczego?
Dlaczego milczy niebo, gdy tyle zła i cierpienia panoszy się na ziemi? Dlaczego odchodzą najlepsi i ci bardzo potrzebni, a butni egoiści rozpychają się w życiu? Dlaczego matka osieroca dzieci, śmierć albo kalectwo w drodze do Ciebie? Dlaczego ktoś odchodzi w wiośnie życia, gdy zdobytą wiedzą chciałby innym służyć? Dlaczego?
Nie wiemy... Nauka niewiele tłumaczy. Trzeba tylko zawierzyć woli Bożej i otworzyć się na Tajemnicę. Życie uczy pokory. Tylko młodzi mają to przekonanie, że jeszcze krok, jeszcze dwa, a osiągną co zamierzyli. Starsi wiedzą; czasem dopiero przy czyjejś mogile - tyle nie pomogłam, nie powiedziałem, tak mało udało mi się osiągnąć, tyle razy zmarnowałam szansę czynienia dobrze; ile jeszcze przede mną. Osacza czasem lęk pustych rąk. Czy potrafimy wykorzystać darowany nam jeszcze czas? Listopadowe dni zmuszają do zadumy. To człowiek jest twórcą swoich nocy i dni. Miał rację artysta, gdy pisał:
„Chwała tego świata przemija i to nie ona nadaje życiu sens. Dzieje się tak za sprawą naszych wyborów dokonywanych zgodnie z powołaniem, wiarą w ideały i wolą ich bronienia. Każdy gra główną rolę w swoim życiu i to właśnie anonimowi bohaterowie pozostawiają najtrwalszy ślad...”

Są wśród nich bohaterowie walki o wolność ojczyzny - często bezimienni i bardzo młodzi. Dobrze, że są takie miejsca i pomniki, gdzie składamy hołd tym, którzy za wolność naszą zapłacili cenę życia - i są takie święta jak 11 listopada - Święto Niepodległości - pochody, akademie, apele, pieśni, kwiaty i znicze. Serdeczna pamięć o tych z Golgoty Wschodu i z różnych miejsc, gdzie broniąc najwyższych wartości polegli Starosądeczanie...
A my? Słowo jest czynu testamentem. Pomniki też. Patriotyzm znaczy - miłość ojczyzny, własnego narodu, połączona z gotowością ofiary dla niej.
Czy to rozumiemy, czy o tym w ogóle myślimy poza narzekaniem i oficjalnym uczestnictwem np. w rocznicowych imprezach?
Tymczasem „Ojczyzna to wciąż wielki zbiorowy Obowiązek”. Należy także do niego troska o sponiewierany, zachwaszczony język, który postawiono „na straży narodowego pamiątek Kościoła”
To równocześnie legitymacja naszej indywidualnej kultury, której brak bardzo zuboża człowieka.
Wybrała KM