Przejdź do treści
Z Grodu Kingi
Przejdź do stopki

PIĄTE STAROSĄDECKIE DNI TISCHNEROWSKIE

Treść


.
PIĄTE STAROSĄDECKIE DNI TISCHNEROWSKIE
 
    Ksiądz profesor Józef Tischner to wielki Rodak, wybitny filozof, myśliciel, etyk, pisarz i publicysta, wykładowca krakowskich uczelni: Papieskiej Akademii Teologicznej, Uniwersytetu Jagiellońskiego, Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej, współtwórca i prezes wiedeńskiego Instytutu Nauk o Człowieku, uczestnik spotkań ludzi nauki - światowych sław w różnych dyscyplinach wiedzy z Janem Pawłem II w papieskiej, letniej rezydencji w Castel Gandolfo, kapelan pierwszej „Solidarności”, kawaler Orderu Orła Białego. Ten wybitny człowiek, o wielkiej wrażliwości i szczerym sercu, ogromnym poczuciu humoru i wielkiej wiedzy, urodził się w Starym Sączu w 1931 roku. Honorowy patronat nad rocznicowymi uroczystościami objęli: wojewoda małopolski Stanisław Kracik i burmistrz Starego Sącza Marian Cycoń.
    Zapowiadane przez nas wcześniej 5. Starosądeckie Dni Tischnerowskie dostarczyły biorącym w nich udział mieszkańcom naszego miasta, zaproszonym gościom, występującym w nich artystom, jak również organizatorom, niepowtarzalnych, niezapomnianych wrażeń. Czas od poniedziałku 7 marca 2011 r. do soboty 12 marca - dnia, w którym przypadała 80. rocznica urodzin w Starym Sączu Józefa Tischnera, to okres niezwykły, pełen wzruszeń i bogatych przeżyć duchowych.
A wszystko to za sprawą niestrudzonych organizatorów tego przedsięwzięcia: Towarzystwa Miłośników Starego Sącza, w osobie jego prezesa Andrzeja Długosza, Powiatowej i Miejsko-Gminnej Biblioteki Publicznej w Starym Sączu kierowanej przez dyrektor Marię Sosin, Szkoły Podstawowej im.Ks.Józefa Tischnera z dyrektorem Zdzisławem Wojnarowskim, Centrum Kultury i Sztuki im.Ady Sari w Starym Sączu, Sądeckiej Biblioteki Publicznej w Nowym Sączu z jej dyrektorką Barbarą Pawlik i Stowarzyszeniu „Drogami Tischnera” z jego prezesem Kazimierzem Tischnerem.
Czasopismo „Z Grodu Kingi” razem z „Sądeczaninem” i „Dziennikiem Polskim” objęło honorowy patronat medialny nad tym cyklem spotkań, dającym okazję do wspominania ks.prof.Józefa Tischnera.
 
PONIEDZIAŁEK - 7 marca 2011 r.
    Pierwszym z nich było spotkanie z p.Wandą Czubernatową, w wypełnionej po brzegi sali czytelni starosądeckiej książnicy. „Tiśnerowska Muza” - poetka z Raby Wyżnej z góralską swadą i humorem opowiadała historię swej znajomości z Józikiem. Znajomość to dawna, bo jej początki sięgają dzieciństwa p.Wandy i Józefa Tischnera. Dzieciństwo przyszły kapłan spędził w Łopusznej, którą jesienią 1940 roku Tischnerowie musieli opuścić. Aż do 1942 roku mieszkali w Rabie Wyżnej u Jana Trybuły - Trybuloka (wspominanego podczas spotkania), a następnie w Rogoźniku, gdzie przebywali do zakończenia wojny. W tym czasie Józef Tischner skończył szkołę powszechną oraz pierwszą klasę gimnazjum na tajnym nauczaniu. W 1945 roku rodzina Tischnerów wróciła do Łopusznej, a Józef był już wówczas uczniem gimnazjum w Nowym Targu.
Nadzieję na bliższe poznanie ks.Profesora, nie tylko z czasów wczesnego dzieciństwa, ale również z okresu, gdy prowadzili z p.Wandą ożywioną korespondencję zebraną i wydaną w 2001 roku w Wydawnictwie „Znak”, pod tytułem „Wieści ze słuchanicy”, wyraził, otwierający spotkanie p.Marian Lis - przewodniczący Komisji Kultury Rady Miasta. Oczywiście gości przywitała gospodyni miejsca, Maria Sosin, a całość prowadził Andrzej Długosz.
To tutaj, oficjalnie po raz pierwszy padła zapowiedź utworzenia Muzeum Księdza Józefa Tischnera, z przeznaczeniem na ten cel piętra starosądeckiego Muzeum Regionalnego. Jest już zapewnienie o przekazaniu sprzętów z pokoju Księdza, który miał w domu rodziców przy ul.Mickiewicza. Eksponaty zostaną zgromadzone w dwóch salach. Obecnie w mniejszej z nich działa Izba Pamięci Księdza. „Moim zamiarem jest rekonstruowanie pokoju Profesora. Marzy mi się także wydzielenie przestrzeni przypominającej starosądecki klasztor, w którym można by słuchać kazań, jakie ks.Tischner głosił u Klarysek - mówił Andrzej Długosz.
    Poszczególne odcinki „Wieści…” ukazywały się na łamach miesięcznika „Znak” w rubryce „Znak na opak” od maja 1997 do lipca 1999 roku, za sprawą ks.Tischnera. Czytaliśmy w nich m.in: „O dobrobycie”, „O bidzie”, „O wolności” i o innych rzeczach dotyczących każdego z nas.
.

.
Wanda Czubernatowa jest autorką kilku poetyckich tomików. Wiele wierszy i tekstów korespondencji (rozdział Tischner) zebrano, w wydanej nakładem Autorki książce: „Utwory użyteczne”.
    O swym koledze z lat dziecięcych p.Wanda wspominała na spotkaniu: „W czasie okupacji byli my dziećmi; oni byli dokuczni, a Józuś szczególnie. Z Herusiem od Trybuloka broili, dokucali, bo byłam młodsza od niego. Mój tata, który był stolarzem, z nauczycielem seniorem Józefem Tischnerem robili ule. Mój tata mówił o nim z uznaniem: „Tiśner wie”. Niestety, teraz już Józuś siedzi na rajskich łąkach, nie doczekawszy siedemdziesiątki”.
„Był takim księdzem, który naprawdę potrafi do nieba zaprowadzić” - to jedno z charakterystycznych stwierdzeń p. Wandy. Po latach, gdy już był kapłanem, ponownie zaczęliśmy się spotykać. Zapraszałam go na nasze święto poezji do Raby Wyżnej, wiele razy obiecywał, ale nie docierał, usprawiedliwiał się i znowu obiecywał. Aż wreszcie zaczęliśmy się spotykać na konkursach poezji religijnej w Ludźmierzu, u ks.Tadeusza Juchasa. Tischner był przewodniczącym jury i wprowadzał radość w obrady tego gremium”.
Ks.Tischner na swoich kazaniach cytował utwory wierszowane, które pisałam - mówiła książkowa babka Krzysia.
Pytaliście się, co ja wiem o Tischnerze? List, to po góralsku pisanie. Oprócz listów pisałam mu wierszyki do rymu. Oto jeden z nich, o długim tytule:
Pisanie do Jegomości, księdza profesóra, filozofa i Baranka Bozego, juhasa Pańskiego, cłeka wesołego z inksej gliny lepionego.
Jo się go pytom, cóz jo wiem o Tobie duchowna osobo. Pośród katechetów, kwiotku i ozdobo. Juhas z Tobie gibki, a w sukience chodzi, jorki okaiste pasies czy uwodzis, czy cię baca najon tyn Szyroki z nieba, cobyś pas baranki, tam kany potrzeba?
Tak, czy siak Józefku, to cięzko robota, tego dryć za usy, tego ciągnąć z błota. Jesce gorse jorki (młode owce), albo stare owce. Kozdo lezie w skodę, kozdo cyni co kce. Nieroz się trza wespryć Najświętsą Panienką i rżnąć przez grzbiet logą, czy targnąć wełenką. Cóż ja wiem o tobie, jak pasies to stadko? Czy im dajesz rychlik, albo psiorkę rzadką? Moze ci się widzi, ześ król nad juhasy? A baca cię zwolni, bo mu owce strasys. Chciałabyk tyz wiedzieć, co som wiys o sobie. I barz piyknie pytom. Napis jak się dowiys!
    „Zowiść to jest najgłupszy grzech, bo nie ma z niego żadnej korzyści ani przyjemności. Zowiść każe ci stanąć, zowiść cie ogłupi, a do nieba droga jest kręta! Rusz się! Idź, idź, chociaż drogowskaz czasem jest obrócony w drugą stronę” - przypominała swe rozmowy z dobrodziejem Józkiem podhalańska poetka. I w tym momencie zebrani usłyszeli dowcip, opowiadany przez ks.Józefa, o Świętym Piotrze, który witając w drzwiach raju pijaka Macieja, trzymającego w rękach butelczynę wódeczki, spróbował tego specjału, po czym stwierdził, że pijący ten specyfik trzy razy dziennie Maciej, jest raczej męczennikiem, niż grzesznikiem.
Józef Tischner był człowiekiem radosnym i takie jego wspomnienie pozostało w sercach osób, które go znały. Pomimo ciężkiej choroby, nie narzekał i nie poddawał się. Ksiądz Dobrodziej był zawsze otwarty na ludzi, na ich biedy i radości, gotowy na rozmowę i pomoc każdemu.
 - Cierpiał bardzo, a jeszcze nie tak długo przed śmiercią opowiadał nam dowcipy. Był wspaniałym człowiekiem i duchowym przewodnikiem wielu osób. To przykład do naśladowania - stwierdziła pani Wanda Czubernatowa.
    A wieczór z nią, skłaniający do zadumy i refleksji nad ludzkim przemijaniem, mimo wszystko, tchnął radością i optymizmem, chociaż, jak powiedziała Poetka: „Ks.Tischner już jest tam, gdzie ja idę już 74 roki, mimo, że mam blisko do cmentarza”. Poczucie humoru Wandy Czubernatowej, jej wartka opowieść po góralsku, niejednokrotnie wywołało szczery śmiech zebranych, a rozdawanie autografów i indywidualna rozmowa z „Tichnerowską Muzą” zakończyły pierwszy wieczór obchodów Starosądeckich Dni.
 
WTOREK - 8 marca 2011 r.
.

.
    Na stokach Góry Wdźar w Kluszkowcach spotkaliśmy uczestników dorocznych zawodów narciarskich Szkół Tischnerowskich.
    „Od początku do końca” - to tytuł wtorkowego spotkania z benedyktynem tynieckim o.Leonem Knabitem w kinie „Sokół. Rozmowę we wtorek 8 marca prowadził Andrzej Długosz. We wstępie wspomniał autora „Nieszczęsnego daru wolności”, „Etyki Solidarności”, „Filozofii dramatu”, „Historii filozofii po góralsku” i wielu innych pozycji książkowych, dzięki którym wielu odzyskiwało i umacniało swą wiarę w Boga i człowieka, doskonaliło się wewnętrznie i poszerzało swój zakres wiedzy z wielu dziedzin, w tym tej najważniejszej - bycia Człowiekiem. Ksiądz Józef Tischner był w tym dziele przewodnikiem, nauczycielem i autorytetem.
Wspomnienia o.Leona Knabita, dotyczące ks.Józefa Tischnera, sięgają roku 1955, kiedy to będąc rektorem kościoła filialnego w Brzegach (należącego do parafii w Białce Tatrzańskiej, niewielkiej podhalańskiej wsi, położonej w dolinie lewego dopływu Białki, w pasmie Pogórza Bukowińskiego, której górną część stanowi słynna z widoków na Tatry - Głodówka), znalazł się na prymicjach ks.Józefa Tischnera w Jurgowie, skąd pochodzili jego dziadkowie Chowańcowie - rodzice mamy Księdza Profesora.
.

.
    Ojciec Leon znany rekolekcjonista, świetny kaznodzieja, autor wielu książek, benedyktyn, którego także dzięki prowadzeniu telewizyjnych programów; „Ojciec Leon zaprasza”, „Salomon”, „Credo” jak również dzięki niezwykłej obowiązkowości, i aktywności zna cała Polska, swoje duszpasterskie posługiwanie rozpoczął na Podhalu, w Gronkowie, gdzie ze względów zdrowotnych znalazł się niebawem po przyjęciu święceń kapłańskich. W 1954 roku, z powodu nagłej śmierci ówczesnego proboszcza ks.Władysława Miłaszewskiego, przez sześć miesięcy administrował parafią, a ze swymi pierwszymi parafianami utrzymuje kontakt do dziś.
Z tych czasów pochodzi Ojca Leona więź z górami i w związku z tym nie dziwi fakt, że jest On Honorowym Gronkowianinem. Więzi z góralami, specyficzny góralski dowcip, i szczególne zrozumienie góralskiej duszy, stworzyły również specjalny rodzaj „porozumienia” z ks.Józefem Tischnerem. Ich znajomość trwała pół wieku.
Na starosądeckim spotkaniu o.Leon wzruszony wspominał ich pierwsze spotkanie: „Wówczas jeszcze nie wiedziałem, ze ten młody kapłan, to nieprzeciętny i wielki umysł, z którym wielokrotnie w następnych latach rozmawiałem, gdyż ks.Józef Tischner często gościł w Tyńcu. Widziałem inteligencję ks.Tischnera, jego bezpośredniość, niekonwencjonalny styl bycia, szybkość w nawiązywaniu kontaktów z każdym człowiekiem, ze studentami, ze starszymi, młodszymi. Był zawsze lekko kpiący, ale nigdy nie był lekceważący. Zawsze był człowiekiem bardzo życzliwym. Swoją filozofię oparł na zwątpieniu we wszystko, jak św.Tomasz z Akwinu potrafił podważać nawet istnienie Pana Boga. I oczywiście wątpliwość tą potrafił w błyskotliwy sposób rozlicznymi argumentami konsekwentnie zbijać. Pytam go kiedyś - Józek - filozofia to wątpienie we wszystko? -Tak we wszystko. I w istnienie Boga? -Tak i w istnienie Boga. A przecież ty jesteś głęboko wierzący? Aaa, ja mam swój intymny dowód na istnienie Boga. To było ciekawe, naukowiec - naukowcem, dywagacje - dywagacjami, ale w środku, w duszy i w sercu, to góralskie wychowanie, ale wiarę miał nadzwyczajną.
Studenci i klerycy byli zauroczeni jego wykładami. Opowiadali, że na zajęciach z nim nie można było nie uważać. Wszędzie, gdzie się pojawił, towarzyszył mu tłum słuchaczy.
- Mówił kazania fascynujące, unikał polityki, ale to, co mówił, zawsze osadzone było w realiach i tak trafiał do wszystkich. Kiedyś przemawiał do młodzieży i zaczął kazanie słowami: „Wieje wiatr historii, ludziom, jak ptakom skrzydła rosną i trzęsą się portki pętakom”. Ludzie gór cenili go i kochali właśnie za to, że podniósł znaczenie gwary góralskiej. Jego miłość ojczyzny była nadzwyczajna. Pod koniec życia ks.Tischner napisał przepiękne teksty o Miłosierdziu Bożym i oferował „Pomoc w rachunku sumienia”.
Tytuł spotkania „Od początku do końca”, znamienny w tej wielowątkowej rozmowie o życiu i przemijaniu i wielu sprawach związanych z kondycją naszej wiary, z promowaniem życiowych postaw, stanowiły troskę szczególnego gościa o.Leona Knabita, który stwierdzeniem, że „Dobro nie jest medialne”, skłaniał do zmiany postaw i podjęcia działań na rzecz ukazywania dobra w naszym życiu rodzinnym i społecznym. Musi być radość w życiu codziennym. Przytoczył opowieść o tym, jak ks.Józef, już bardzo chory, niemówiący, na swoim wózku inwalidzkim (podczas spotkania s Janem Pawłem II na Wawelu) umieścił kartkę z napisem „Tischnermobil” - odpowiednik papamobilu. Poczucie humoru, mimo cierpienia, nie opuszczało ks.Profesora do końca, czym również dawał świadectwo „Jak żyć?”
    Wartko płynęły wspomnienia o.Leona związane z ks.Tischnerem, będącym dla wielu ludzi przyjacielem i drogowskazem, stąd wielka ilość dzieł, jakim patronuje. Jego osobowość i życiowa postawa sprawiły, że ks.Józef Tischner został patronem hospicjum, stowarzyszeń i wielu szkół wszelkich szczebli.
Wspaniale poczucie humoru szanownego Gościa, wyrozumiałość dla słuchaczy, stworzyły niezwykle ciepłą, życzliwą atmosferę tego wtorkowego spotkania.
„Żyję już cztery razy po dwadzieścia lat plus jeden rok - stwierdził wspaniały gość Tischnerowskich Dni - i aż trudno jest w ten metrykalny wiek o.Leona uwierzyć. Gdy opowiadał z wielką swadą i odpowiadał na tzw. trudne pytania o istnienie Boga, o wiarę człowieka w Pana Boga, o kondycję polskiego Kościoła, o tolerancję - z jego wypowiedzi płynęło zrozumienie ludzkich postaw i głębokie zawierzenie Bogu wszelkich spraw. Potrzeba dawania świadectwa wiary stanowić powinna podstawowe zadanie dla ludzi wierzących. Szczególne znaczenie ma świadectwo wiary, przekazywane w rodzinach, młodemu pokoleniu, a niestety polska rodzina zatraca tę umiejętność - ostrzegał o.Leon.
Ojciec Leon wspomniał o naszym czasopiśmie „Z Grodu Kingi”, którego jest czytelnikiem, pamiętał o księżach prałatach: Alfredzie Kurku i Józefie Grzegorzku, których wspomniał z niezwykłą życzliwością. Na zakończenie spotkania o.Leon Knabit długo i z ogromną cierpliwością podpisywał swe książki, zamieniając przy tym z każdym przysłowiowe „kilka słów”.
 
CZWARTEK - 10 marca 2011
„Który jesteś w niebie” - koncert poezji śpiewanej Jacka Mazaneca z zespołem „Za pięć dwunasta”, wypełnił czwartkowy wieczór w kinie „Sokół”. Wykonawcy dedykowali swój występ ks.Józefowi Tischnerowi, zaśpiewali dla Księdza Profesora, w 80. rocznicę jego urodzin.
.

.
Licznie przybyłych słuchaczy powitał Andrzej Długosz mówiąc: „Nasze Starosądeckie Dni mają bardzo szeroką i otwartą formułę. Mówimy nie tylko o życiu i dziełach Księdza Profesora, chcemy także dać coś od siebie, tworzyć przedsięwzięcia artystyczne, w hołdzie dla tej niezwykłej postaci. Stąd wziął się pomysł, aby zaprosić Jacka Mazaneca. Dziś nie będziemy mówić o księdzu Tischnerze - dzisiaj dedykujemy mu koncert. Mam nadzieję, że nad tym budynkiem unosi się duch Profesora i ogląda nasze przedsięwzięcie.
Jacek Mazanec na wstępie przypomniał fakt, iż uczestniczył w spotkaniu z ks.Tischnerem w roku 1980, które bardzo miło wspomina, i że Ksiądz jest dla niego postacią wyjątkową.
Koncert wypełniły utwory wydane na płycie: „Ochota na życie”, na którą złożyły się utwory powstające już w latach 80. minionego wieku. Niektóre nastrojowe liryczno-romantyczne, inne refleksyjne a także te o charakterze żartobliwo-kabaretowym, wszystkie bardzo życzliwie przyjęte przez starosądecką publiczność, niezależnie od wieku - młodą duchem.
 
PIĄTEK - 11 marca 2011 r.
Wernisaż wystawy, noszącej tytuł: „Urodziłem się w Starym Sączu. Ksiądz Józef Tischner nauczyciel wolności”, odbył się w piątek 11 marca w podziemiach Sądeckiej Biblioteki Publicznej im.J.Szujskiego. Jej autorem i organizatorem był prezes Towarzystwa Miłośników Starego Sącza Andrzej Długosz, a eksponaty na niej zgromadzone pochodzą z jego prywatnych zbiorów.
.

.
Wystawienie tej niezwykłej kolekcji wydawnictw autorstwa ks.Józefa Tischnera, tytułów książek napisanych o Księdzu Profesorze, pamiątek z nim związanych, niestety nie mogło się odbyć w rodzinnym mieście Księdza, w Starym Sączu, z prozaicznego powodu - braku odpowiedniej sali wystawowej i gablot, do tego rodzaju ekspozycji. Po wtóre, może jest w tym fakcie zrządzenie losu, bo dzięki temu jest nadzieja, że większa liczba osób pozna (choćby z okładek) dorobek wybitnego Starosądeczanina.
Na wystawie znalazły się również jego rękopisy, okulary, maszyna do pisania, kartki pocztowe i inne rzeczy należące do Księdza, którego życiu i twórczości ta wystawa została poświęcona.
Przedstawiając charakter swego przedsięwzięcia, Andrzej Długosz powiedział, że wystawa, prezentująca życie i dorobek ks.Józefa Tischnera, została uzupełniona o dzieła postaci związanych z jej głównym bohaterem, który na fotografiach został uwieczniony, jako: dziecko, młodzieniec, ksiądz, w otoczeniu rodziny, przyjaciół. Przedstawione zostało również drzewo genealogiczne rodziny Tischnerów. Wystawa ukazuje związki ks.Tischnera z „Solidarnością” i również, poprzez fotografie, z różnymi aspektami jego działalności i twórczości.
 
SOBOTA - 12 marca 2011 r.
    12 marca - to dzień jubileuszu 80. rocznicy urodzin Józefa Tischnera, który w ramach 5. Starosądeckich Dni Księdza Profesora, był dniem szczególnie uroczystym i podniosłym.
Zainaugurowany został Mszą św. w intencji zmarłego Kapłana, odprawioną w kościele klasztornym Sióstr Klarysek o godz. 10.00
Homilię ks.prałat Marek Tabor, proboszcz parafii św.Elżbiety Węgierskiej w Starym Sączu, rozpoczął od stwierdzenia: „Nie ma życia bez pytań <dlaczego?>”
Ksiądz Prałat zaproponował zebranym uczniom szkół, mającym za patrona ks.prof.Tischnera, odpowiedź na pytanie: „Kogo chcieliby mieć za swego patrona?” Uczniowie odpowiedzieli, że ks.Profesora. Mogłoby się jednak zdarzyć, że zapytani w innym miejscu i czasie, odpowiedzieliby inaczej. Kaznodzieja krótko przypomniał ks.Stanisława Konarskiego, któremu w dowód jego zasług dla Ojczyzny, król Stanisław August Poniatowski przyznał - wybity na jego cześć, medal: „Sapere auso” - „Temu, który odważył się być mądrym”.
    „Czy, aby być mądrym, to trzeba być odważnym? Myślę, że na pewno tak. Ksiądz Józef Tischner - Wasz Patron, odważył się być mądrym. Co to znaczy - odważyć się być mądrym? - To znaczy - najpierw chcieć się uczyć. Bo tchórzostwo, żeby się nie uczyć, bo tchórzostwo, żeby sobie ustępować, bo tchórzostwo, żeby być leniuchem, bo tchórzostwo, żeby iść na przeciętność, bo tchórzostwo, żeby się nie wysilić, jest w człowieku bardzo mocne. Zdajecie sobie sprawę, ze na jednym prostym przedmiocie widać, czy ja mam odwagę do nauki, czy jej nie mam. Ludzie rodzą się z różnymi zdolnościami, z różną pamięcią, ale jeśli ktoś ma odwagę, aby się uczyć, to cel osiąga. Nawet najbardziej niezdolni ludzie mają możliwość, aby swoją wiedzę poszerzać.
Jeśli od Pana Boga dostaliśmy rozum, to mamy nakaz, aby z niego korzystać; mamy obowiązek, wręcz przykazanie. Rozwijanie własnych zdolności. Nie wiecie, ile w Was tych zdolności jest ukrytych, nie wiecie ile przeciętna zdolność, odpowiednio poparta pracowitością, potrafi przynieść wspaniałych efektów. Naukę, pracę, zdobywanie mądrości trzeba pokochać i zdobywać z pasją. Ksiądz Tischner był pasjonatem nauki, był bardzo odważny w zdobywaniu nauki - wiedzy; uczył się chętnie, nie wystarczyło to, że miał zdolności, on wiedział, że talent musi być w użyciu, musi być z wielkim zaangażowaniem, na co dzień podejmowany, jako ciągle nowe zadanie. Był niespożyty w tym coraz większym zdobywaniu wiedzy. W to Jego święto pozwolę sobie zacytować tylko jedno zdanie z Jego licznych dzieł, które napisał.
Może jego filozofia jest dla was na dzisiaj za trudna, ale to zdanie zrozumiemy.
„Jaka jest ludzka nadzieja, taki jest ludzki heroizm”. Człowiek jest kimś, kto ma nadzieję, musi ją mieć. Jaką ma nadzieję, taką ma odwagę, taki ma heroizm, takie ma bohaterstwo. Nadzieja głodnych rodzi heroizm walki o chleb, walki z głodem, nadzieja ciekawych rodzi heroizm walki z niewiedzą, nadzieja niewolników rodzi heroizm walki o wolność. Jako młodzi ludzie musicie mieć nadzieję ciekawości, musicie być wypełnieni nadzieją ciekawych, a ta nadzieja budzi odwagę walki z niewiedzą. Tą nadzieję trzeba pobudzać, zdobywać się na odwagę, bo to jest wasze największe zadanie, mało zadanie, to jest zaszczyt, że ja się mogę uczyć. Często tak nie myślimy, ale w istocie rzeczy, móc się rozwijać intelektualnie, to jest zaszczyt dla człowieka. Biedni są ci, którzy nie mogą się uczyć. Sapere auso, temu, który odważył się być mądry. Wasz Patron, odważył się być mądry w dziedzinie wiedzy, ale Wasz Patron miał odwagę też w innej dziedzinie. Ciągle próbował być mądry w dziedzinie życia, stąd szybko ze swoją wiedzą, przemyśleniami, filozofią wchodził w ludzkie życie, próbował ludzi dźwigać, próbował ludziom pomagać, próbował ludziom dawać sens. Czy wtedy, kiedy uczył o Panu Bogu, czy wtedy, kiedy uczył o innych rzeczach. Jak być mądrym życiowo, to też była Jego mądrość. Aby uchwycić drugi aspekt sapere auso - temu, który odważył się być mądrym. Mądrość, to nie tylko mądrość intelektu, że dużo się nauczę, że mam dużą wiedzę. Mądrość, to również serce, które chce, by życie, potraktować, jako zadanie do spełnienia dobra. Tak młodzi, jak i starsi, którzy tu jesteście. Na co dzień możemy sobie odczuwać tę odwagę w różnych dziedzinach. A paradoksalnie, tej odwagi do bycia dobrym, możemy mieć za mało. Możemy dzisiaj w sanktuarium św.Kingi, która też była bardzo, bardzo mądrą, miała odwagę być mądrą i intelektualnie, i sercem, prosić o siły dla nas wszystkich, abyśmy chcieli ciągle się rozwijać. Ksiądz Tischner chętnie tu bywał, często bywał w tym miejscu, często się tu modlił. Dzielił się swoją wiedzą z Siostrami. On się czuł niezwykle dobrze, dlatego, że czuł niezwykłość tego miejsca. Tutaj można było się rozwijać duchowo.
Sapere auso - temu, który odważył się być mądrym. Czy odczuwacie, że życie, że może koledzy, telewizja, czy Internet mogą nam podpowiadać inny sposób, inną filozofię życia? Ktoś napisał dramatyczne zdanie: „Kto powiedział, że życie ma być odważnie przeżyte?” Ktoś powie, że nie opłaca się męczyć, nie warto mądrze żyć. Taka pokusa może człowieka coraz bardziej zniewalać.
Dziękując Wam wszystkim za obecność na tej Mszy św., chciałbym życzyć Wam właśnie, żeby o każdym z Was, dosłownie o każdym z nas, można było powiedzieć sapere auso, temu, który odważył się być mądrym. To niezwykły zaszczyt być mądrym, to wspaniała cecha człowieka. Mądrość intelektu i mądrość serca. Księdzu Profesorowi dziękujemy za tę syntezę obydwu tych mądrości w Jego życiu, modlimy się za Niego, może też przez Niego, a przede wszystkim sami pragniemy na nowo zrozumieć nasze życiowe powołanie. Sapere auso - odważmy się być mądrymi” - zakończył swe rozważanie ks.Marek Tabor.
Oprawę muzyczną sobotniej Eucharystii zapewnili młodzi członkowie Regionalnego Zespołu „Starosądeczanie”, powstałego we wrześniu 1999 r. z inicjatywy dyrekcji i nauczycieli Szkoły Podstawowej nr 1 przy udziale ówczesnego Zarządu Miasta i dyrekcji MGOK. W jego skład wchodzą uczniowie klas I - VI szkoły noszącej obecnie imię ks.prof. Józefa Tischnera.
.

.
Po Mszy św. delegacje uczniów szkół uczestniczących w Zlocie Szkół im.Ks.Józefa Tischnera, na czele z ich pocztami sztandarowymi, udali się na dalszą część uroczystości do starosądeckiej placówki oświaty, przy ul.Mickiewicza 59, w której sąsiedztwie mieści się dom rodziców Księdza.
Na jubileusz urodzin Patrona do Starego Sącza przyjechali przedstawiciele szkól tischnerowskich m.in. z: Cięciny, Chrzanowa, Domosławic, Tarnowa, Krakowa, Woli, Rogoźnika, Wadowic, Jastrzębia-Zdroju, Wodzisławia Śląskiego, Łodzi, Szczawnicy, Mszany Górnej, Zakopanego, Ratułowa, Limanowej, Radziszowa i Ochotnicy, Rabki Zdroju. Gości powitał dyrektor SP nr 1 Zdzisław Wojnarowski, po czym uczniowie - gospodarze przedstawili program artystyczny, przygotowany na jubileusz 80. urodzin Patrona Szkoły.
Zaprezentowali wybitne postacie kultury, nauki, sportu, szczególnie zasłużone dla Grodu Świętej Kingi, będące dobrymi duchami miasta.
W specjalnym wydaniu starosądeckich „Faktów” uczniowie przybliżyli zgromadzonej publiczności postaci: Jana Joachima Czecha, Henryka Barycza, Wiktora Bazielicha, Kazimierza Ferdynanda Kubali, Czesława Lenczowskiego, Mariana Mikuty, Ludwika Panczykowskiego i Jadwigi Szayerównej czyli scenicznej Ady Sari.
Był również opiekuńczy duch ks.Józefa Tischnera, w którego rolę wcielił się uczeń w góralskim kapeluszu, czuwający nad swymi kolegami aktorami, który z wesołością i niezwykłą werwą przekładał kolejne karty księgi sławnych starosądeczan. Występ nagrodzono gromkimi brawami.
„Ma nasze miasto takie wybitne osobowości w dziedzinie kultury, sztuki i walki o wolność, ma ludzi, którzy życie swoje traktowali, jako honorową służbę dla Boga, Ojczyzny i drugiego człowieka”, głosił napis obok odsłoniętego przez uczniów portretu Patrona, a cytowane słowa księdza Profesora: „Zostawiam Wam moją radość życia” stanowić powinny kolejny drogowskaz na ścieżkach człowieczego losu. Radość życia - aby móc się nią dzielić, trzeba najpierw ją mieć. Do tego, że Autor wielu poważnych rozważań, w tym „Historii filozofii po góralsku” tę radość życia posiadał, chyba nikogo przekonywać nie trzeba. Trzeba raczej skorzystać z dobrodziejstwa, jakim jest możliwości czerpania z zasobów Jego radości życia, korzystania z tego, co nam objaśniał i czego nas uczył.
W tej części obchodów 5. Starosądeckich Dni Księdza Profesora Józefa Tischnera uczestniczyli: wojewoda małopolski Stanisław Kracik, burmistrz Starego Sącza Marian Cycoń, Kazimierz Tischner Ojciec Rodziny Szkół Tischnerowskich i prezes Stowarzyszenia Drogami Tischnera, prezes TMSS Andrzej Długosz oraz przedstawiciele łąckiego Oddziału Związku Podhalan.
 
    W sobotnie popołudnie 12 marca 2011 o godz.16.00 sala starosądeckiego „Sokoła” zgromadziła komplet widzów, przybyłych na spektakl noszący tytuł: „W zwierciadle życia - chodnickami księdza Tischnera.
W programie wystąpiły zespoły: „Regle” z Poronina pod kierunkiem Marii Dawidek, „Starosądeczanie” ze Szkoły Podstawowej im.Ks.Józefa Tischnera – działający pod kierunkiem Ewy Zięby i Stanisława Dąbrowskiego oraz połączone zespoły kapeli i chórów Związku Podhalan, kierowanych przez Jana Ligasa z Ochotnicy i Tylmanowej, gdzie mieszkali rodzice Józefa Tischnera. To z Tylmanowej wyruszyli w podróż do szpitala w Nowym Sączu, przed spodziewanymi narodzinami syna, i skąd dotarli do Starego Sącza, gdzie w domu przy ul.Piłsudskiego 9 przyszedł na świat Józef Tischner junior.
W nastrój widowiska wprowadził, przedstawiając wykonawców i witając gości, Andrzej Długosz, który przypomniał „chodnicki”, którymi prowadzał nas ks.Profesor, głoszący, żeby najpierw szukać Królestwa Bożego, prowadzący nas drogami Bożego Miłosierdzia, ubolewający, że miłość jest niemiłowana i pomagający nam w rachunku sumienia - Ksiądz Tischner - będąc wybitnym filozofem, myślicielem, człowiekiem „Solidarności” i nauczycielem wolności. Uczył etyki solidarności i, że Polska jest Ojczyzną, uczył nas myślenia według wartości i pokazywał świat ludzkiej nadziei, pomagał także zagospodarować nieszczęsny dar wolności. Był przyjacielem studentów, wykładowców, górali, dzieci, które katechizował również w kościele św.Marka w Krakowie, Jana Pawła II i starosądeckich Sióstr Klarysek.
    Gorąco powitał zebranych Kazimierz Tischner brat ks.Józefa, po którym głos zabrała, autorka świetnego scenariusza i reżyserka widowiska, Stanisława Staszel-Trebunia, która prowadziła zebranych tytułowymi chodnickami księdza Tischnera.
    „Witojcie Łostomili, ks.Tischner urodził się w Starym Sączu, swoje pierwsze lata spędził w Tylmanowej, ale wybrał se Łopuszną, wieś na Podholu, ka mioł swój dom i swoje gazdowanie. Widać, zatem jasno, ze ksiądz był i troskę tylmanowski i starosądecki i podhalański. Jednym słowem nas jegomość. I ucył nas, coby my umieli się sanować. I tak tez dzisiok, tu razem, wspólnie, a kozdy po swojemu, kcemy wypowiedzieć wdzięcność Panu Bogu za ten dar, jakim był dla nas ksiądz profesor Józef Tischner - rozpoczęła opowieść o drogach Józefa Tischnera Stanisława Staszel-Trebunia i zaprosiła wszystkich na wspólną wędrówkę w świat tischnerowskiej gawędy.
.

.
Józef Tischner, kapłan, uczeń i świadek Chrystusa, który otwierał drzwi Kościoła także dla tych poranionych, poszukujących owieczek. Wybitny filozof, eseista, poeta słowa, a dla nas Przyjaciel, nasz góralski Jegomość. Bo przecież Ksiądz był jednym z nas, przyznawał się do nas, chętnie z nami się spotykał i w czasie spotkań gawędził, często o góralskim świecie. Każde spotkanie z Księdzem było ważnym wydarzeniem. Ksiądz hojnie rozdawał swoją pogodę ducha, dobry humor, a przy tym zachęcał do namysłu, podsuwając delikatnie zadawane pytania: „Po co żyjesz?, Jakim jesteś człowiekiem?, Czy potrafisz dostrzec w drugim człowieku dar od Boga?”
Ksiądz Tischner przyznawał się do nas, a my i Sądeczanie i Górale z całego szerokiego Podhala byliśmy radzi, że mamy takiego człowieka, który potrafił łączyć w sobie wiele światów. W jego sercu było miejsce dla Starego Sącza, Tylmanowej, Łopusznej, Ochotnicy, ale tak naprawdę, to na początku był Jurgów.
   Drogi życia Księdza Profesora kreśliła prowadząca, cytując fragmenty Jego dzieł, które okraszane były podhalańsko-lachowskimi przyśpiewkami, brawurowymi tańcami i muzyką dwóch kapel: góralskiej i starosądeckiej. Refleksyjny nastrój - mimo feerii barw wspaniałych strojów, żywiołowej gry muzykantów, tańców i śpiewu wykonawców - czuło się na widowni. Bo przecież wszystkich zasmucał fakt, że Dobrodzieja nie ma już wśród nas, ale nadzieja, że Jego duch jest obecny, także poprzez dzieła, które nam zostawił, daje siłę do mądrego przeżywania danych każdemu swoich dni.
Były chwile radości i wesołości okraszane uśmiechem i śmiechem - często chwile zadumy i wzruszeń z łezką w oku. Szczególnie, gdy wspominaliśmy wielotysięczne rzesze ludzi uczestniczących w łopuszniańskiej ostatniej drodze Jegomościa Józefa, uroczystości smutnej, która zgromadziła podówczas ponoć około 10 tysięcy osób. Kondukt prowadził ks.kard.Franciszek Macharski, obecny był arcybiskup Józef Życiński i wielu hierarchów, premier Tadeusz Mazowiecki i wielu przyjaciół, a szczególne wrażenie na zebranych przy drewnianym kościele osobach, wywołały odczytane słowa papieża Jana Pawła II, przysłane w telegramie: „Kie pojdziemy stela, to nos bedzie skoda. Po gorak, dolinak płakać bedzie woda” - I płakała w tym dniu nie tylko woda, bo odszedł od nas ktoś bliski - potwierdziła odczucia wielu, cytując je, Stanisława Staszel-Trebunia. Popłynęły również dźwięki pieśni śpiewanej na mszach pod Turbaczem:
                        Zatonie , zatonie piórecko, na wodzie.
                        Ale nie zaginie nuta o ślebodzie
Piąte Starosądeckie Dni Księdza Józefa Tischnera oficjalnie zamknął burmistrz Marian Cycoń, ale jeszcze na zakończenie zabrał głos Kazimierz Tischner mówiąc o bracie: „Im Go dłużej nie ma, tym jest Go coraz więcej - dzięki Wam wszystkim, także tu obecnym”.
I tak niech zostanie, bo dzięki swej twórczości jest nadal obecny w sercach i umysłach tych, którzy go znali choćby z mszy odprawianych w starosądeckim kościele klasztornym, czy pod szczytem Turbacza; którzy wysłuchiwali jego homilii, choćby tych starosądeckich, którzy go czytali kiedyś i czytają teraz; którzy go oglądali w telewizji i słuchali w radiu.
„Jak łowce bez bacy ostaliśmy Panie. Co nam pozostało? Tischnera czytanie”. I dzięki temu nadal będzie z nami, nadal będzie między nami - wśród nas!
Ale na zakończenie nie mogło zabraknąć ulubionej pieśni Profesora w wykonaniu wszystkich zespołów „Hej Krywaniu, Krywaniu”.
Jolanta Czech
 
311197