POAK i Klub Seniora z jesiennym pielgrzymowaniem
Treść
.
POAK i Klub Seniora z jesiennym pielgrzymowaniem do:
SANKTUARIUM bł.KAROLINY KÓZKÓWNY
W ZABAWIE
W ZABAWIE
„Podróżuję by poznać
Rozmyślam by zrozumieć
Modlę się by się otworzyć
Tęsknię by spotkać
Wędruję sobą w siebie
Ufam że dojdę do Tego
Kogo szukam (…)” K. Pawlina
To wyznanie księdza - poety mógłby przyjąć za swoje każdy podejmujący pielgrzymkową drogę, bo pielgrzymuje ten, kto szuka, kto jest gotowy przyjąć „ zapas ducha „ i otwierać szerzej duszę, kierując się zawsze głębiej, goręcej i „ku górze”. O tym, jak wiele udało się poznać, zgłębić, przemodlić i przeżyć, jak ważna religijnie i życiowo okazała się pielgrzymka szlakiem: Radłów - Zabawa - Wierzchosławice, na pewno przekona relacja, którą chcemy się podzielić z wszystkimi. Może wspólnie, wspomnieniowo, przeżyjemy to raz jeszcze, lub zachęcimy do odwiedzenia tych miejsc?
Sobotni ranek 3. października wstał pogodny, mimo rzęsistej ulewy poprzedniego dnia i nocą, i złych prognoz na kolejne. W mgnieniu oka błękitniało niebo, przez chmury zaczęło przebijać się słońce i towarzyszyło nam już cały czas. Autobus i busik, zapełnione po brzegi, wyruszyły w drogę; nastroje poprawiła pogoda, a także rozwianie obaw, że tym razem pojedziemy sami, na co się wyraźnie zanosiło. Ksiądz proboszcz Marek Tabor jednak nie zawiódł, mimo że stan zdrowia bardziej wskazywał na: „łóżko, aspirynkę i pierzynkę” niż na taką podróż i jeszcze w niej przewodniczenie. Zmagania z głosem udało się wygrać i wszystkiemu podołać: wyśpiewać „Godzinki”, poprowadzić Różaniec, potem jeszcze Koronkę do Bożego Miłosierdzia, a w Zabawie odprawić Mszę dla nas wszystkich i w bardzo ważnej intencji. To musiało kosztować i kosztowało, docenialiśmy wysiłek i starania Księdza Proboszcza w przekonaniu, że im większa ofiara, tym cenniejszy dar, tym wyższa wartość i waga modlitwy. A intencji modlitewnych wieźliśmy sporo i to wyjątkowo ważnych.
Cieniem powagi i smutku, na przykład, kładła się na sercach nieobecność p.Haliny Borowskiej, przewodniczącej POAK, pomysłodawczyni i głównej organizatorki pielgrzymki. Nad wszystkim czuwała, każdy detal perfekcyjnie przygotowała, sama jednak, w przeddzień wyjazdu, musiała poddać się kolejnej operacji w krakowskim szpitalu Zawsze była z nami, teraz mogła tylko duchem towarzyszyć i zapewne to czyniła, a my w modlitwie różańcowej i indywidualnej serdecznie polecaliśmy opiece Matki Bożej jej zdrowie, pomyślny przebieg leczenia i powrót do sił. W intencji pani Halinki, nieco później, w sanktuarium bł. Karoliny odprawił mszę ks. Marek Tabor, jednocząc nas we wspólnotowej modlitwie.
.
Wprawdzie pierwszym przystankiem pielgrzymki był Radłów, ale docelowo to Zabawa i błogosławiona Karolina stanowiły jej centrum, stając się magnesem przyciągającym nas tutaj; więc od przybliżenia postaci młodej męczenniczki z Wał Rudy oraz spotkania z ks.Proboszczem parafialnego kościoła Świętej Trójcy, winniśmy zacząć relację (Radłów zostawiając sobie na potem)
Przy chrzcielnicy w radłowskiej świątyni
.Wprawdzie pierwszym przystankiem pielgrzymki był Radłów, ale docelowo to Zabawa i błogosławiona Karolina stanowiły jej centrum, stając się magnesem przyciągającym nas tutaj; więc od przybliżenia postaci młodej męczenniczki z Wał Rudy oraz spotkania z ks.Proboszczem parafialnego kościoła Świętej Trójcy, winniśmy zacząć relację (Radłów zostawiając sobie na potem)
Około 1241 r. w lasach radłowskich, jakieś 20 km od Tarnowa założona została wieś Zabawa i sąsiadująca z nią Wał Ruda, w której 2.VIII 1898 r. przyszła na świat, w chłopskiej rodzinie Kózków, jako czwarte dziecko spośród 11 rodzeństwa - Karolina. Ochrzczona została w Radłowie, wówczas ich macierzystej parafii. Od najmłodszych lat pracowała w polu i zagrodzie, była bardzo pracowita i uczynna, wrażliwa na cierpienia drugich, życzliwa i dobra Wnosiła w życie innych dużo radości i optymizmu, działała bardzo aktywnie w grupach parafialnych, stając się prawa ręką proboszcza Zabawy ks.Wł.Mendrali. W obronie godności kobiecej i wartości wyniesionych z nauk Kościoła i domu rodzinnego, zginęła 18 XI 1914 roku, ponosząc śmierć z rąk rosyjskiego żołnierza. 10 czerwca 1987 r., podczas Mszy św. w Tarnowie, Ojciec Święty Jan Paweł II ogłosił Karolinę Kózkównę błogosławioną. Mając na uwadze jej apostolską działalność obwołano ją patronką Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży oraz Ruchu Czystych Serc. Karolina patronuje też rolnikom, jako córka ludu. W ostatnich latach rośnie wyraźnie kult błogosławionej Karoliny, przyjeżdżają tu rzesze wiernych, Kościół modli się o jej kanonizację
Tej soboty aż trzy grupy pielgrzymkowe (z Limanowej, Jasła i Starego Sącza) spotkały się na mszy w kościele Świętej Trójcy. Każda otrzymała swego przewodnika, nami zajął się ks.proboszcz Zbigniew Szostak, od 10 lat kustosz sanktuarium. Mieliśmy szczęście wysłuchać z jego ust żarliwej, pasjonującej opowieści o miejscu, osobie i kulcie błogosławionej. Ksiądz Proboszcz wypunktował to, co można uznać za ewenement w skali nawet światowej, czyniący z małej wsi miejsce promieniujące na całą Polskę i dalej. Zadecydowało o tym na przykład to, że Karolina jest pierwszą Polką - męczennicą, beatyfikowaną w historii, przy tym prostą dziewczyną z ludu. Jest jedyną osobą pochowaną w swoim parafialnym kościele; beatyfikacja spowodowała, że kościół zabawski ogłoszono sanktuarium błogosławionej, a jej ciało przeniesiono do sarkofagu w mensie ołtarzowej. Za jej sprawą pielgrzymuje do Boga i doświadcza łask bardzo wielu ludzi; rocznie przybywa ich tu około 50 tysięcy. W Zabawie istnieje również Światowe Centrum Ruchu Czystych Serc.
Z rozwojem kultu bł.Karoliny związana jest kaplica Męczenników XX wieku i Ofiar Przemocy, w jej wnętrzu umieszczono tabliczki z nazwiskami młodych ludzi, zamordowanych w bestialski sposób. Tutaj również powstaje pierwszy w Polsce i świecie pomnik ofiar wypadków drogowych, a w jego sąsiedztwie planuje się powstanie pierwszego centrum terapii dla tych, którzy cierpią z powodu śmierci najbliższych, lub wskutek własnego poszkodowania na zdrowiu. W kościele umieszczona jest księga pamięci ofiar wypadków drogowych i każdego dnia pali się przy niej świeca.
.
Co roku w Polsce odnotowuje się około 5 tysięcy ofiar. Po tych informacjach rozpoczęła się Msza św., w której uczestniczyliśmy; po niej zwiedzanie obiektów sakralnych i pamiątkowych, głównie wnętrza pięknego sanktuarium i wymienionej już kaplicy. Wszystko utwierdziło nas w przekonaniu, że to miejsce żyje i promieniuje, aktywizuje do podejmowania cennych inicjatyw, uczy wrażliwości i człowieczeństwa. Warto tu pielgrzymować po naukę i wzory.
.
Msza św. w sanktuarium bł.Kaloniny w Zabawie
.Co roku w Polsce odnotowuje się około 5 tysięcy ofiar. Po tych informacjach rozpoczęła się Msza św., w której uczestniczyliśmy; po niej zwiedzanie obiektów sakralnych i pamiątkowych, głównie wnętrza pięknego sanktuarium i wymienionej już kaplicy. Wszystko utwierdziło nas w przekonaniu, że to miejsce żyje i promieniuje, aktywizuje do podejmowania cennych inicjatyw, uczy wrażliwości i człowieczeństwa. Warto tu pielgrzymować po naukę i wzory.
Błogosławiona Karolina w szczególności jest patronką ludzi młodych, przyjeżdżają do niej, żeby się umocnić w trudnych postanowieniach, prosić o wstawiennictwo i uczyć się wierności ideałom; zachowania swej godności i kroczenia raz obraną drogą. Licznie uczestniczą w konkursach poetyckich, piszą własne utwory, i właśnie fragmentem jednego z wierszy, wyróżnionych w konkursie; „Błogosławiona Karolino, świeć nam przykładem”, autorstwa Anny Szczepanik ze SP w Brzozowej, zakończymy relację z Zabawy. Wiersz nosi tytuł: „Rozmowa”.
(…) Powiedz mi, czy umiałabyś
żyć w dzisiejszych czasach,
gdzie dla Boga
jest coraz mniej miejsca?
A dla Ciebie modlitwa
była radością.
Gdzie modnym strojem
zdobywa się przyjaciół?
A Tobie wystarczyła prosta sukienka,
by Cię każdy pokochał.
Gdzie pieniądz świadczy o człowieku?
A Ty miałaś tylko piękne serce,
które umiało kochać.
Gdzie czystość duszy już nie jest ważna?
A Ty bez wahania w tej sprawie
życie oddałaś.
Karolino, co Ty na to? ( …)
„Młodzi ludzie chcą naśladować błogosławioną Karolinę żyjącą w modlitwie i czystości. Chcą kochać tak, jak ona kochała i żyć tak, jak ona żyła, widząc, że Karolina nie siebie miłowała, że Karolina nie - sobie była”, pisze Hanna Michalczyk w książce: „Piękni na zawsze”.
W drodze do Zabawy zatrzymaliśmy się w Radłowie z co najmniej dwu powodów; to był również bardzo ważny, religijnie i poznawczo, etap pielgrzymki. Dzięki niemu odkryje się
RADŁÓW - JAKIEGO NIE ZNALIŚMY
Będzie można poznać historię i dramatyzm ziemi radłowskiej, losy jej mieszkańców oraz ważne wydarzenia z życia Kościoła. Pierwsze kroki zawiodły nas do zabytkowej świątyni parafialnej p.w. św.Jana Chrzciciela niejako programowo, ze względu na powiązania z bł. Karoliną. Otóż w tym kościele została ochrzczona Karolina Kózkówna, Radłów był wtedy ich macierzystą parafią. Zachowała się w nienaruszonym stanie tamta chrzcielnica i skupia szczególną uwagę zwiedzających. Po beatyfikacji nad chrzcielnicą umieszczono symboliczną figurę błogosławionej, czyniąc to miejsce wymarzonym do robienia zdjęć. Dla Karoliny bowiem wszystko się tu zaczęło, to była jej pierwsza parafia i jako najgodniejsza z parafian daje świadectwo swemu kościołowi, stając się jego dumą. W drodze do Zabawy koniecznie więc trzeba było tu przybyć.
Niespodzianie dla nas znalazł się i drugi ważny powód odwiedzenia radłowskiego sanktuarium w tym dniu. Zbliżając się do niego, usłyszeliśmy z ust prowadzącego nas ks.proboszcza Marka Tabora radosne, entuzjastyczne wprost wyznanie:
- To moja świątynia życia! Pierwsza parafia, bardzo stara, powstała w 1337 r. Tu rozpoczynałem duszpasterstwo, przed 25 laty, czteroletni wikariat u ks. proboszcza Stanisława Pazdana, obecnie rezydenta w Zabawie. Cieszę się, że mogę tu być, podziękować Panu Bogu. Miałem i mam szczęście do dobrych ludzi, mam za co dziękować. To mój kościół. Kocham tę wieś, czasem powtarzam sobie, jak w piosence: Jeszcze tu kiedyś powrócę. Zresztą często wracam myślami, czasami i sobą, odwiedzam kościół, cmentarz, okolicę. To niezwykle ważne mieć dobrego proboszcza na początku kapłańskiej drogi, otrzymać dobrą szkołę pracy parafialnej. Miałem to szczęście; byłem pierwszym wikariuszem ks. Pazdana, a on dla mnie wzorem pod wielu względami Łączył w sobie gorliwość kapłańską, talenty i wielką pracowitość; doskonałość kaznodziejską, zdolności katechetyczne, wrażliwość i odpowiedzialność. W sposób partnerski dzielił obowiązki, często nawet więcej brał na siebie, wyręczając mnie. Dobry organizator, przedsiębiorczy, wymagający, ale życzliwy i dbający o swoich wikariuszy. Dobrze wspominam też mieszkańców, ich zaangażowanie, zainteresowania kulturalne, zapał i odwagę. Doświadczyłem dużej pomocy z ich strony, inicjując działalność młodzieżowej grupy teatralnej. W tamtych czasach wystawić kilka poważnych sztuk, min. „Betlejem polskie” L.Rydla było nie lada wyczynem, a nam się udało.
Tyle Ksiądz Proboszcz na początek, w drodze powrotnej jednak wrócił do zwierzeń, tym razem koncentrując się na Radłowie. Zasygnalizował hasła i tematy, które pogłębić można na radłowskiej stronie internetowej, jak również wykorzystując dwutomową kronikę „Radłów i gmina radłowska” pod redakcją Feliksa Kiryka. Dzięki tym trzem źródłom mamy okazję poznać niezwykłą, wiele razy odradzającą się, jak Feniks z popiołów, miejscowość, naznaczaną często krwią i bliznami, wielokrotnie napadaną i niszczoną, narażoną na spustoszenia, walki i kataklizmy. W XIII wieku hordy Tatarów, w XVII Szwedzi, po nich wojska węgierskie i Kozacy napadali, palili wieś, w tym i kościół. 15 razy nawiedziły te ziemie powodzie, ich skutkami były: głód i epidemie, min. w XIX w. cholera zebrała tu obfite żniwo ofiar, pozostawiając widmo głodu na długie lata. W czasie I wojny światowej 1914 r. Radłów znalazł się na linii długotrwałych walk pozycyjnych, całe okolice stanowiły jedno pole bitwy, pastwą płomieni padły: kościół, plebania i zabudowania; wszystko zamieniono w ruinę, poniesiono wielkie straty w ludziach, zapanowały głód i nędza. Nie oszczędziła tych terenów również II wojna światowa, wyciskając swe bolesne piętno, 7. i 8. września 1939 r. doszło do bitwy między wojskami polskimi i niemieckimi na terenie: Radłowa, Niwki, Biskupic Radłowskich, Woli Radłowskiej i Wał Rudy, (31 zabudowań zostało spalonych). Garstka żołnierzy polskich (13 osób), którzy stawili zacięty opór - walcząc zabarykadowani w szkole - zostali żywcem spaleni. Ich imieniem: „Bohaterów Września 1939 r.” nazwana została nowa szkoła.
Ważnym ośrodkiem życia gospodarczego był radłowski pałac biskupi z XIV w., trzykrotnie przebudowywany, w 1945 r. przemianowany na siedzibę Liceum Ogólnokształcącego. Wśród wielu jego znakomitych wychowanków znaleźli się: nuncjusz apostolski w Polsce abp Józef Kowalczyk i piastujący przez dwie kadencje godność rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego - Franciszek Ziejka. Radłów szczyci się również tym, że w XVI w. proboszczem został tutaj Stanisław Hozjusz, późniejszy kardynał krakowski i legat papieski, człowiek o światowym formacie. Tu urodził się także Andrzej Seremet - obecny prokurator generalny.
.
Najstarszym zabytkiem Radłowa jest, kilka razy przebudowywany, kościół p.w. św.Jana Chrzciciela, którego historia sięga 1337 r. i niemal w niezmienionym kształcie zewnętrznym przetrwał do czasów współczesnych. We wnętrzu pozostały tylko zabytkowe elementy, np. barokowe portale i sklepienie kolebkowo - żebrowe z XIV w. W tak bogatej doświadczeniami i hartownej mocą ducha i sił fizycznych parafii, przyszło rozpocząć posługę kapłańską wikariuszowi, ks.Markowi Taborowi; nic dziwnego, że wpisała się w serce i pozostaje bliska również starosądeckiemu Proboszczowi, który z radością przywiódł do niej swoich wiernych, chcąc im przybliżyć to miejsce. I udało się, ku wielkiemu zadowoleniu wszystkich.
W tle zrekonstruowany dom rodzinny bł.Karoliny
.Najstarszym zabytkiem Radłowa jest, kilka razy przebudowywany, kościół p.w. św.Jana Chrzciciela, którego historia sięga 1337 r. i niemal w niezmienionym kształcie zewnętrznym przetrwał do czasów współczesnych. We wnętrzu pozostały tylko zabytkowe elementy, np. barokowe portale i sklepienie kolebkowo - żebrowe z XIV w. W tak bogatej doświadczeniami i hartownej mocą ducha i sił fizycznych parafii, przyszło rozpocząć posługę kapłańską wikariuszowi, ks.Markowi Taborowi; nic dziwnego, że wpisała się w serce i pozostaje bliska również starosądeckiemu Proboszczowi, który z radością przywiódł do niej swoich wiernych, chcąc im przybliżyć to miejsce. I udało się, ku wielkiemu zadowoleniu wszystkich.
Wracając szlakiem pielgrzymkowym, nie mogliśmy pominąć Wierzchosławic i śladów życia wielkiego ich rodaka. Pracownik muzeum, z ogromnym zaangażowaniem emocjonalnym, przypominał sylwetkę i osobowość tego wybitnego polityka i przywódcy chłopskiego Kilka szczegółów przytoczonej biografii warto zapamiętać.
WINCENTY WITOS (22.I 1874 - 31.X 1945)
Pochodził z ubogiej rodziny chłopskiej, ukończył zaledwie 4 klasy, ale wykazywał nieprzeciętne zdolności i potrafił się szybko wybić, jako polityk i działacz ruchu ludowego. Reprezentując galicyjskie Stronnictwo Ludowe przez 6 lat piastował funkcję posła Sejmu Krajowego w Lwowie. Przez 22 lata pełnił funkcję wójta Wierzchosławic. Był czołowym przywódcą PSL-PIAST i trzykrotnym premierem Polski w latach: 1920-21, 1923-26. W 1931 r. został prezesem Rady Naczelnej Stronnictwa Ludowego. Za swoją działalność był prześladowany i skazywany, m.in. w procesie brzeskim na 1, 5 roku więzienia. Chciał urządzić kraj sprawiedliwie i demokratycznie, tak, by w nim decydująca rola należała do ludu. Pozostał symbolem chłopskich dążeń, wzorem i punktem odniesienia, politykiem dużej miary, legendarnym przywódcą. Jego pogrzeb zgromadził ponad 100 tysięcy ludzi, którzy pieszo, w kondukcie pogrzebowym, przez 6 dni zmierzali z Krakowa do rodzinnej wioski, gdzie Wincenty Witos został pochowany. Uroczystości pogrzebowe zaczęły się Mszą św. w kościele Mariackim, zakończyły w swoim, parafialnym, i pozostała tu pamięć o jego pobożności, nierozstawaniu się z różańcem i publicznym wyznawaniu wiary, bez względu na pełnione funkcje i role. W naszej grupie pielgrzymkowej znalazły się osoby, które w tym pogrzebie uczestniczyły i z wzruszeniem oglądały zachowane zdjęcia oraz pamiątki.
Modlitewnie, śpiewnie i z wdzięcznością organizatorom i uczestnikom, a przede wszystkim Księdzu Proboszczowi za ofiarne przewodnictwo, kończyliśmy pielgrzymowanie. Udało się pogłębić duchowość, dużo poznać i przeżyć, wzbogacić umysły i serca; sprawiły to wzory świętych i błogosławionych, przykładni ludzie, kultura, historia i świadectwa przeszłości. Tego typu pielgrzymki urealniają przekonanie Jana Pawła II, że człowiek jest drogą Kościoła. Oby ich było jak najwięcej!
Zofia Gierczyk