Przejdź do treści
Z Grodu Kingi
Przejdź do stopki

NIEZAPOMNIANE STAROSĄDECKIE PIELGRZYMOWANIE DO RZYMU

Treść


.
W związku z kanonizacją o.Stanisława Papczyńskiego
z Podegrodzia
NIEZAPOMNIANE STAROSĄDECKIE
PIELGRZYMOWANIE DO RZYMU
(31.V - 7.VI 2016 r.)
 
    Powiedzieć o tej pielgrzymce, że była piękna, to jeszcze nie powiedzieć nic; nawet, że wyjątkowa - byłoby za mało, wobec tego wszystkiego, czym nas ubogaciła. W pątniczej drodze do Boga, oprócz wielu korzyści duchowych, odkrywa się siebie takim, jakim się jest, i znajduje szansę na wewnętrzną przemianę. Szuka się też prawdy, dobra i piękna, aby umieć lepiej rozgrywać swoje życie. Nie ma pielgrzymowania bez trudów i wyrzeczeń, ale skala doznań i przeżyć wielokrotnie je rekompensuje i nagradza. Tak było i tym razem.
Wielorakich obdarowań otrzymaliśmy tak dużo, że pragniemy podzielić się nimi z Czytelnikami, a pielgrzymującym pomóc zachować jak najdłużej w pamięci.
    Wnikliwą relację z przebiegu każdego dnia pielgrzymkowego znajdziemy w artykule p.Jolanty Młodkowskiej-Czech zatytułowanym: „Pielgrzymka do Włoch na kanonizację o.St.Papczyńskiego”.
Natomiast życie i drogę do świętości o.St.Papczyńskiego przedstawia p.Izabela Skrzypiec-Dagnan.
   W tym zaś tekście, o refleksyjno-wspomnieniowym charakterze, przywołane zostanie to, co najbardziej zapadło w serca i zapisało się w pamięci, co najmocniej przeżyliśmy. Zapoczątkuje je kilka danych statystycznych uogólniających podróżowanie:
    W ciągu tych 7 dni, na krócej lub dłużej (na nocleg, albo zwiedzanie), zatrzymaliśmy się aż w 12 miejscowościach Włoch; były to:Lido di Jesolo, Wenecja, Loreto, Lanciano, San Giovanni Rotondo, Monte Sant Angelo, Manopello, Rzym, Watykan, Cascia, Siena i Bracciano.
    Mieliśmy okazję poznać i zwiedzić obiekty i miejsca kultu religijnego sławione szeroko w świecie, a nam, w większości, zupełnie nieznane, takie jak:
    Loreto, uświęcony przez boskie tajemnice, ziemski Dom Najświętszej Marii Panny. Sanktuarium, które aż pięciokrotnie nawiedził papież Jan Paweł II.
    Lanciano, gdzie miał miejsce w VIII w. pierwszy potwierdzony Cud Eucharystyczny, w którym Hostia ciałem się stała.
    Święte Oblicze z Manopello, z przesłaniem modlitewnym: „ Panie! Odciśnij Twe oblicze we mnie, abym mógł być znakiem Twojej miłości, Twojej dobroci i nieskończonej delikatności, z jaką traktujesz każde stworzenie”
    Monte S.Angelo (Góra św.Anioła). Ze słynnym sanktuarium poświęconym przez samego Michała Archanioła, pouczającego o prymacie Boga w życiu człowieka i o mocy sakramentu pojednania. Św.Jan Paweł II przekonywał, że aniołowie istnieją, posyła ich Boża Opatrzność, aby pomagali nam osiągać świętość; Ojciec Pio zaś doradzał, żeby nigdy nie czuć się samotnym i opuszczonym, bo ten niewidzialny , a obecny towarzysz, zawsze gotowy jest wysłuchać i gotowy, by pocieszyć.
    Oprócz tych miejsc kultu, zwiedzając sanktuaria i korzystając z prelekcji przewodników, poznaliśmy biografie, charyzmaty i wzorce czworga świętych, cieszących się ogromną popularnością w świecie: św.Marka, św.Ojca Pio i świętych: Katarzyny ze Sieny i Rity z Cascii.
    To wszystko bardzo ważne i ubogacające, ale o wyjątkowości naszego pielgrzymowania zadecydowały jeszcze inne czynniki, głównie, oczywiście, kanonizacja pierwszego Polaka urodzonego na Ziemi Sądeckiej, w sąsiadującym ze Starym Sączem - Podegrodziu. Wielkim przeżyciem było uczestniczenie w Mszy św. na placu św.Piotra, sprawowanej pod przewodnictwem papieża Franciszka, przez wielu biskupów i kapłanów, wśród których znalazł się również proboszcz starosądeckiej parafii św.Elżbiety, ksiądz prałat Marek Tabor, nasz przewodnik duchowy. Ogłoszenie dekretu o heroiczności cnót… błogosławieństwo papieskie, a później modlitwa u grobu św.Jana Pawła II z prośbami o wstawiennictwo w najróżniejszych intencjach, a także zwiedzanie najważniejszych obiektów sakralnych Rzymu dopełniły reszty doznań i wzruszeń.
    Dla pełni obrazu pielgrzymowania konieczne jest jednak poznanie i jego strony duchowej, modlitewnego przygotowania i prowadzenia w drodze. To już było domeną ks. Marka Tabora, a przybierając postać rekolekcji różańcowych, wraz z modlitwami i pieśniami religijnymi, służyło nie tylko pogłębianiu wiary, ale i wewnętrznemu dojrzewaniu w człowieczeństwie.
    Ktoś powiedział, że zrobienie w swojej głowie miejsca na myślenie, to właśnie nazywamy rekolekcjami, (oczywiście połączone z modlitwą i religijnymi rozważaniami). A o słuszności połączenia ich z Różańcem najlepiej przekonywał św.Jan Paweł II, mówiąc; „(…) W dziesiątki różańca serce może wprowadzić wszystkie sprawy, które składają się na życie człowieka, rodziny, narodu”. Te nasze, autokarowe, stały się właśnie zamyśleniami nad najważniejszymi sprawami ludzkimi.
     Bardzo intensywne modlitewnie było nasze pielgrzymowanie, rozpoczynane zawsze od „Godzinek” do Najświętszej Marii Panny i porannej modlitwy; kontynuowane poprzez Różaniec i Koronkę do Bożego miłosierdzia, litanie i pieśni religijne, prelekcje o świętych i miejscach kultu, projekcje filmów uzupełniających biografie, uczestnictwo w Mszach św. i zwiedzanie obiektów sakralnych z pomocą fachowych przewodników.
    Niezapomniane pozostaną przesłania rekolekcyjne skierowane ku wzrostowi i głębi; by rosły w nas: skala dobroci, siła wiary i poczucie braterstwa, czyli
 
ROZWAŻANIA RÓŻAŃCOWE
„O TOŻSAMOŚCI CZŁOWIEKA”
 
    Trzy główne ich cele to: wprowadzać w przestrzeń wiary, pobudzać do przemyśleń i „refleksji w głąb”, i kształtować do życia „w pełni”. Skoncentrował je ks. prałat Marek Tabor na takich kwestiach, jak:
1. Poszukiwanie i odkrywanie, religijne i antropologiczne, własnej tożsamości, początków Wszechświata, do którego należymy. Złożoność i matematyczna przewidywalność materii; zdumiewająca sensowność, celowość i racjonalność , nadana światu przez Boga, a przeznaczona pod rozwój człowieka. Kruchość naszego życia - jako etap podróży.
2. Ważne pytania o człowieka. (dobry czy zły?) Skąd przychodzę, kim jestem, dokąd zmierzam? Co stanowi o człowieczeństwie? Mam „być”, „mieć” i „dać” - w jakich proporcjach? System wartości to mój stosunek do Boga, do innych ludzi i do siebie. Życie „bez” to tylko wegetacja. Potrzeba rozwoju, myślenia, pracy wewnętrznej… Człowiek zagadką nawet dla samego siebie. A jednak, mimo że gubi się czasem w swoich przeżyciach, potrafi tworzyć dobro w sobie samym, a więc przerasta Wszechświat! „Tylko Bóg zna prawdę o nas, bo tylko miłość widzi prawdziwie, a On jest miłością” (cyt. J.Pasierb). Im bliżej Boga, tym pełniejsze człowieczeństwo.
3. Prymat Boga we wszystkim. On, centrum Wszechświata, nadaje sens człowiekowi, historii i światu. W Nim nasz początek, zakorzenienie i próba wejścia w tajemnicę męki i krzyża. Objawienie się Ojca w nas, Jego obecność, obdarowanie Miłością, kształtowanie do miłości Boga i bliźniego. Nasze kalectwo w odbiorze? Samotność, wyobcowanie? A jednak i „ głód głębi” i miłości, i wielka potrzeba potwierdzenia… Dostrzec Go, rozpoznać, że w Bożej ekonomii nikogo się nie odrzuca, każdy ma swoje miejsce, każdy jest tym jedynym, niezapomnianym przez Stwórcę i wpisanym w historię Wszechświata.
4. Wiara i modlitwa - azymutami w poszukiwaniu i zbudowaniu własnej tożsamości, odkrywaniu sensu życia i postawy bycia uczniem Chrystusa. Wiara budzi sumienie i wyciąga z egoizmu. Modlitwa jest otwarciem się człowieka na Boga, tym skuteczniejszym, im mocniejsza jest nasza wiara i im lepsze życie. To ona nas najbardziej rodzi i tworzy, pozwala na najgłębszym poziomie nawiązywać relacje z Bogiem i z sobą.
5. Żywoty i wzorce świętych. Relacje ze świętymi, jako potwierdzenie nas i przykłady wierności drodze, i drogowskazom. Świadectwa wielkości ducha bohaterów walk o niepodległość. Miłość Ojczyzny realizacją najważniejszego z przykazań Bożych. Więzi rodzinne i narodowe. Dziękczynienie i wdzięczność za nasze domy, rodziny, za wszystko, co otrzymujemy.
 
    To tylko kilka, spośród wielu, zagadnień poddawanych przemyśleniu. Z wielką uwagą wysłuchane, trafiały do serc i sumień. Eksperci retoryki twierdzą, że o sztuce głoszenia i jego skuteczności decyduje przede wszystkim łaska słowa, czyli charyzmat, tzw. szósty zmysł, który jest darem Boga dla kaznodziei; dodatkowo jeszcze światło Ducha Świętego, wspomagające jego wysiłek i starania. W jakim stopniu mieliśmy szczęście doświadczyć oznak takich obdarowań, w różańcowych rozważaniach naszego Księdza - Przewodnika po drogach duchowości i życia, na pewno potrafimy i odpowiedzieć sobie, i docenić.
    Wymieniając punkty pielgrzymkowe, o największej skali przeżyć i niewyobrażalnej sile oddziaływania, nie można pominąć „spotkań” ze Świętymi. Są przewodnikami w drodze, wzorem i pomocą. Pomagają nam otwierać dusze na Boga, uczą dobrej modlitwy i zawierzenia we wszystkim. W ostatnich latach zauważa się wzrost popularności i kultu św. Rity, spoczywającej w bazylice w Cascii. Jej ciało przez setki lat nie uległo rozkładowi; wytrwała w modlitwie wyprasza łaski w trudnych i beznadziejnych sprawach dla chorych i rannych; patronuje osobom poniżonym i matkom. Wśród naszych pątników znalazły się osoby pielgrzymujące do św.Rity z podziękowaniem za jej wstawiennictwo i otrzymane łaski. Starosądecka parafia Bożego Miłosierdzia szczyci się z posiadania jej relikwii, podobnie jak Nowy Sącz.
    Nieporównywalne z niczym wrażenie wywiera jednak na pielgrzymach pobyt w San Giovanni Rotondo i dotknięcie świętości skromnego kapucyna, któremu oddają hołd najwięksi naszego świata.
 
NAJPOPULARNIEJSZY ŚWIĘTY NASZYCH CZASÓW
- OJCIEC PIO
 
    Padre Pio (1887-1968). Dla wielu wciąż żywy, swoją modlitwą, wstawiennictwem i cierpieniem tysiące ludzi doprowadził do Boga. Olbrzym wiary. Pierwszy stygmatyzowany kapłan w historii Kościoła. Obdarzony nadprzyrodzonymi darami, znany w całym świecie. Jego grób odwiedza 8 mln. osób rocznie, w tym wielu Polaków.
    Relikwiarz z jego ciałem znajduje się w nowym kościele, widoczny przez szybę; nieustannie trwają przy nim ludzie na modlitwie, powierzają intencje, problemy i nadzieje. Trumna z ciałem Ojca Pio została wystawiona w Bazylice św.Piotra w Watykanie, w dniach 8-14 lutego 2016 r. Relikwie I stopnia - znajdują się tylko w dwu miejscach na świecie, w San Giovanni Rotondo i w Petrelcinie. Zbieżność daty 16 czerwca jest dla nas pewnym symbolem, w tym dniu kanonizowani zostali; w Starym Sączu św. Kinga (1999), a trzy lata później w Rzymie Ojciec Pio. Dwoje tacy ważni dla nas święci i trzeci, Jan Paweł II, który w tym akcie uczestniczył.
     Odwiedzając to miejsce, pozostaje się pod ogromnym wrażeniem charyzmatu i świętości tego świadka Chrystusa. On po prostu zapada w serce i działa, uosabiając Bożą rzeczywistość w życiu.
 
BÓG W KAŻDYM DOBRU I PIĘKNIE ŚWIATA
 
To kolejne odkrycie pielgrzymkowe. Niepełne byłoby świadectwo naszych przeżyć bez wzmianki o doznaniach estetycznych, o zachwyceniach „Dziełem stworzenia” - najdoskonalszego Architekta Świata. Setki kilometrów, przemierzanych po włoskiej ziemi, to jedno wielkie oczarowanie przepychem, bogactwem, nadzwyczajnością obdarowań Bożych. Każdy potrzebuje piękna; piękno rodzi i potęguje uczucia; a uczucia dopiero nadają człowiekowi prawdziwie ludzki wymiar. Najpełniejsza i najdoskonalsza postać wiary to wiara „ze zdumieniem”, takiej mieliśmy szczęście doświadczyć, między innymi podziwiając Italię.
   „Bel Paese” - Piękny kraj!
    To 7500 km wybrzeża, wody czterech mórz obmywające plaże. Przewaga gór; pasma Alp, Apeninów i Dolomitów. Jeziora, rzeki, równiny, piękno zapierające dech. Nas szczególnie zachwyciła Umbria, przez którą prowadził szlak pielgrzymkowy.
    Umbria to jeden z 20 regionów, górzysty teren o niezwykłej urodzie, „zielone serce Włoch”. Faliste wzgórza mocno zalesione, fantastyczne urzeźbienie terenu, rozległe pastwiska, wspaniałe doliny rzeczne, zachwycające widoki, nie do opisania. Olśniewające piękno przyrody, mnóstwo zabytków, średniowieczne miasteczka na wzgórzach; kwiaty, ptaki i zieleń, arkadyjska zda się przestrzeń, przybliżenie raju i śladów nieba.
   A z miast włoskich najwspanialsze? Oczywiście Rzym i Wenecja, czarowne perły Włoch. Rzym to wiadomo, duchowa stolica całego świata chrześcijańskiego, miejsce kultu religijnego i kolebka cywilizacji. Metropolia licząca ok. 60 mln mieszkańców. Siedziba fascynujących reliktów kultury chrześcijańskiej, majestatycznych kościołów, kompleksu bazylik. Jeden z największych na kuli ziemskiej ośrodków turystycznych, a zarazem meta pielgrzymek z całego świata.
    Wenecja, od której zaczynaliśmy pielgrzymowanie, to jedno z najpiękniejszych i najniezwyklejszych miast świata, które jakby z wody wyrastało na platformach, umocnionych tysiącami pali wbitych w podmokły teren. Sprawia wrażenie pomostu rozdzielającego niebo i morze, które jakby zlewały się z sobą Zniewala swym pięknem, przyciąga turystów, inspiruje artystów, nazywane „Królową Adriatyku”. Niegdyś republika arystokratyczna, państwo św.Marka, leży na 177 wyspach, posiada 150 kanałów oraz 400 mostów. O placu św.Marka mówi się, że ten, jeden z najpiękniejszych placów na świecie, jest salonem Wenecji. Wspaniałą budowlą jest Bazylika św.Marka, w której, bogato zdobionym ołtarzu głównym, przechowywane są doczesne szczątki świętego Patrona miasta. Pierwszą pielgrzymkową Mszę św. sprawował nasz ksiądz Proboszcz Marek właśnie u św. Marka w weneckiej świątyni; nabożnie, i z wdzięcznością za udaną podróż i nasze pielgrzymowanie, uczestniczyliśmy w niej wszyscy.
   Przytaczać przykłady obdarowań i wspominać można by jeszcze długo, ale kończąc, tym razem, pragniemy jeszcze tylko napisać coś o pielgrzymach, a konkretnie kim i jacy byli
 
NAJMŁODSI UCZESTNICY NASZEJ PIELGRZYMKI DO WŁOCH
 
    Należy im się to upamiętnienie, bo świetnie się zachowywali, dzielnie znosili trudy podróży, aktywnie uczestniczyli w modlitwach i nabożeństwach. Papież, św.Jan Paweł II, często powtarzał, że do młodych należy przyszłość Kościoła i to im należy przekazywać dziedzictwo kultury i wiary chrześcijańskiej. Ponieważ jedną piątą składu naszej grupy pielgrzymkowej stanowili bardzo młodzi pątnicy, to ich właśnie, i ich opiekunów, i fundatorów wyjazdu, pragniemy przedstawić tym razem.
    Najmłodszą uczestniczką była rezolutna, radosna sześciolatka, Rita Niemiec, ewenementem zaś to, że w pielgrzymce uczestniczyła cala czteroosobowa rodzina państwa Niemców, zamieszkałych w Gaboniu; rodzice: Barbara i Piotr, i dzieci: Rita i Szczepan. Zapytana o szczegóły wyjazdu i motywację, pani Basia odpowiada:
   - Decyzja w nas dojrzewała od dłuższego czasu, składaliśmy pieniądze i czekaliśmy na okazję; w grę wchodziła pielgrzymka uwzględniająca dotarcie do św.Rity w Cascii (dlaczego, wyjaśnię). Tu właśnie okazja się trafiła. Nie kryję, że bardzo baliśmy się tego forsownego wyjazdu, głównie ze względu na Ritę, obawiając się czy wytrzyma i podoła. Zmotywowani byliśmy jednak absolutnie osobistymi powodami, dla których trzeba było zaryzykować. Dotknęło nas bardzo trudne doświadczenie losu, pomocy i ratunku szukaliśmy we wstawiennictwie dwojga świętych: św.Rity i św,Jana Pawła II. Przyrzekliśmy sobie i złożyliśmy obietnicę, że jeśli wyjdziemy z opresji i wszystko wróci do normy, to podejmiemy pielgrzymkę dziękczynną w podzięce za otrzymane łaski. Udało się! Jesteśmy przekonani, że dzięki wstawiennictwu tych świętych.
    To było dla nas wielkie wydarzenie i przeżycie, i radość, że mogliśmy spełnić obietnicę i spłacić dług. Rita całkiem dobrze kondycyjnie zniosła podróż i radziła sobie nad podziw. Wielką radość miał Szczepan, zasłużył na ten wyjazd. Kończy VI klasę, jest najlepszym uczniem, wykazuje wszechstronne zainteresowania, szczególnie jednak historią i przyrodą. Z powodzeniem uczestniczy w różnych konkursach, jest mądry i dorośleje w oczach. Jest lektorem w kościele, za wielki zaszczyt poczytywał sobie czytanie tekstów liturgicznych przy ołtarzu, podczas pielgrzymkowych Mszy św. w tak słynnych miejscach.
    O odczuciach popielgrzymkowych p. Barbara mówi: Było warto! Wartości duchowe nie do opisania. Wiedziałam o Ojcu Pio, ale to, czego doświadczyłam i dotknęłam, co poznałam z bliska i na żywo przechodzi wyobrażenie; po prostu wzruszenie i łzy… Nie zapomnę też rozważań Księdza Tabora, refleksji, które budził i umocnienia, które nam dawał. Dzieci wzięliśmy i ze względu na to, że trzeba w nie inwestować i pokazywać wartości. Musi to robić dom i rodzina, przede wszystkim rodzice. Świat dzisiejszy niczego nie nauczy, niestety. Podróże to bardzo cenne lekcje życia.
    Mądrością i troską o wychowanie młodego pokolenia wykazały się też babcia i prababcia rodzeństwa Kopeć. Szesnastoletnia Magda, uczennica III kl. starosądeckiego Gimnazjum i piętnastoletni gimnazjalista II klasy, Paweł, otrzymali szansę wyjazdu na pielgrzymkę dzięki fundacji obu babć. Babcia Kazia Mikołajczyk towarzyszyła im w drodze. Ten wyjazd był szczególnie ważny i interesujący dla Pawła, który w dzieciństwie przeszedł poważną chorobę, jest bardzo wrażliwy i ciekawy świata. Paweł lubi historię, dużo wie o sanktuariach i kościołach, interesuje się dziejami papiestwa i Watykanem. Jest też pasjonatem informatyki, zna się na urządzeniach, chętnie pomaga w potrzebie, jest grzeczny i usłużny.
    Kolejnym nastolatkiem w grupie pielgrzymkowej był Jakub Lelek, zaliczający już drugi wyjazd na uroczystości kanonizacyjne. Tym razem częściowo w roli opiekuna babci Haliny, niedomagającej zdrowotnie. Bardzo starał się sprostać zadaniu i Babcia mogła być z niego dumna
    Kuba kończy VI kl. w starosądeckiej szkole podstawowej, preferuje nauki ścisłe, ale interesuje się też historią i współczesnością, ma zdolności językowe, czego dowiódł, prowadząc konwersację w języku angielskim na placu św. Piotra w Rzymie. Ma też uzdolnienia muzyczne, ukończył właśnie Szkołę Muzyczną I stopnia w Starym Sączu (pianino), a dobrym głosem i śpiewem ubogaca liturgie Mszy św. (również na wszystkich nabożeństwach pielgrzymkowych.) Odpowiedzialnie traktuje ministranturę, dwa razy w tygodniu służąc do Mszy św. o godz. 6.00 rano w kościele św.Elżbiety. W ocenie mamy, p. Natalii, jest indywidualistą, odważnym, dociekliwym, stawiającym na samodzielność i skromność. Dużo czyta, lubi rozmawiać ze starszymi osobami, dyskutować na dość poważne tematy naukowe. Z pielgrzymki wrócił zadowolony, mogąc z bliska śledzić przebieg uroczystości kanonizacyjnej, co w przypadku poprzedniej nie było możliwe. Mimo niedomagań zdrowotnych, pokonując własne słabości, bardzo zadowolona i pełna wspaniałych doznań wróciła też do domu babcia Kuby, p.Halina Pustułka.
    Z dosyć odległych stron dotarli do naszej grupy pielgrzymkowej dwaj zaprzyjaźnieni i zżyci z sobą nastolatkowie: Bartek i Paweł. Inicjatywa ich uczestnictwa wyszła od dziadków ze Starego Sącza, a w szczególności od babci, p.Jolanty Młodkowskiej-Czech, która, podejmując decyzję o wyjeździe, pomyślała o zabraniu z sobą chłopców. To nie pierwsza inicjatywa p.Joli integrująca rodzinę; latem i zimą organizuje chłopcom wypoczynek w Starym Sączu i w Rytrze, zacieśnia ich więzi z dziadkami i między sobą. W wyjeździe pielgrzymkowym dopatrzyła się nie tylko wyjścia naprzeciw zainteresowaniom i poszerzenia horyzontów poznawczych, ale i okazji do sprawdzenia się w roli pielgrzymów, i także nagrodzenia obydwu za bardzo dobre wyniki w nauce.
    Rodzice przyklasnęli pomysłowi; chłopców nie trzeba było zachęcać i pielgrzymka została „zaliczona”. O wrażeniach i korzyściach postanowili sami napisać, więc już nie pytamy. Przedstawimy ich tylko w kilku zdaniach.
    Bartłomiej Czech, uczeń I klasy gimnazjum, mieszka w Czechowicach-Dziedzicach. Wykazuje wszechstronne zainteresowania, w szczególności jednak historią starożytną. Nauka jest jego pasją, podobnie jak sport. Osiąga bardzo dobre wyniki, średnia na koniec roku 5, 53. Bezustannie czyta (prześcigają się w pasji pożeraczy książek obaj z Pawłem). Nawet w autokarze, podczas podróży pielgrzymkowej, nie potrafili odmówić sobie tej przyjemności. Nic więc dziwnego, że posiadają rozległą wiedzę, bogaty zasób słowny, łatwość wypowiedzi ustnej i pisemnej. Uzdolnieni językowo, biegle też mówią po angielsku.
    Paweł Młodkowski mieszka w Puławach, w bieżącym roku z najlepszym w szkole wynikiem zdał egzamin szóstoklasisty, ze średnią ocen na świadectwie 5,25. Pasjonuje się najbardziej informatyką, ale żądny wiedzy i ciekawy świata wie, czego chce i do czego dąży; jest zaradny i samodzielny.
    Ułożeni, odpowiedzialni, opiekuńczy i bardzo życzliwi obydwaj w roli pielgrzymów sprawdzili się wyjątkowo. Sami też chyba odnieśli dobre wrażenia skoro, na pytanie Księdza Proboszcza, na ile w skali 1-10 oceniają pielgrzymkę, odpowiedzieli zgodnie, że na 9,5 - tylko dlatego z uszczerbkiem, „że noce były za krótkie”. Oto ich wypowiedzi:
   - Pielgrzymka do Włoch na kanonizację ojca Stanisława Papczyńskiego z pewnością każdemu z jej uczestników na długo zostanie w pamięci, a niektóre wydarzenia będziemy wspominać do końca życia. Niewątpliwie żaden z pielgrzymów nie sądzi, że te pieniądze zostały źle wydane i warto było wybrać się do słonecznej - zazwyczaj - Italii po to, by podziwiać majestatyczne, urokliwe budowle tak z czasów Cesarstwa Rzymskiego, jak również renesansu lub baroku, rozkoszować się widokiem morza srebrzyście połyskującego w promieniach słońca, czy chociażby dziwić się różnorodności sposobów przyrządzania makaronu, którymi to mieliśmy okazję codziennie się raczyć.
    Każdy zapewne wie, że jak to na każdej pielgrzymce bywa, uczestniczy się w uroczystościach religijnych na mniejszą bądź większą skalę. Ustanowienie ojca Papczyńskiego świętym odbiło się zdecydowanie mniejszym echem niźli innego wielkiego Polaka - Karola Wojtyły, papieża Jana Pawła II, ale mimo to w dniu kanonizacji na placu św.Piotra niemal nie było wolnego miejsca. Oprócz tego bardzo ważnego zdarzenia, każdego dnia uczestniczyliśmy w Mszy Świętej, odprawianej przez księdza proboszcza Marka Tabora, każda w innym kościele. W moim przypadku szczególnie ważny był pobyt w Sanktuarium Ojca Pio w San Giovanni Rotondo. To bardzo ciekawe uczucie znaleźć się nagle na wyciągnięcie ręki od ciała zmarłego człowieka, za przyczyną którego działy się wielkie cuda. Podobnie wielkie wrażenie robił na mnie ogrom placu i Bazyliki św.Piotra, po którym krzątały się setki, a czasem i tysiące ludzi, a najbardziej zapadł mi w pamięć moment, gdy papież Franciszek po skończonej mszy kanonizacyjnej objeżdżał cały plac swoim papa mobile, błogosławiąc wiernym i po jakimś czasie przejechał kilka metrów od nas. W tej chwili, wśród wzmożonych wiwatów i oklasków, bardzo czuło się tę bliskość Ojca Świętego.
    Rad jestem, że mogłem wybrać się na tak wspaniałą pielgrzymkę, w której uczestniczyli mili i pomocni ludzie, na której panowała świetna atmosfera i że miałem okazję tak wiele zwiedzić i zobaczyć. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się na podobną wybiorę - kto wie - może znowu ze Starego Sącza?
    Pozdrawiam wszystkich Starosądeczan, w szczególności tych, którzy brali udział w owej pielgrzymce.
Bartłomiej Czech     
 
    - Jedne z ostatnich dni w mojej szkole podstawowej spędziłem na ośmiodniowej pielgrzymce do Włoch, na kanonizację o.Stanisława Papczyńskiego. Ponieważ był to mój pierwszy wyjazd do tego kraju, z wielkim zainteresowaniem zwiedzałem kolejne miejsca na trasie, związane z obecnością w nich relikwii świętych: (Marek, Piotr, Jan Paweł II, papież Jan XXIII, Rita). Duże wrażenie sprawiły na mnie niezwykłe miasta, ze swymi niepowtarzalnymi zabytkami: Wenecja i Rzym, po których z przyjemnością wędrowałem i zachwycałem się ich pięknem. Była to moja pierwsza w życiu pielgrzymka i jeszcze nigdy nie uczestniczyłem codziennie we Mszy św. i nie śpiewałem Godzinek, które z powodu starodawnego języka przypadły nam z Bartkiem do gustu. W San Giovanni Rotondo miałem I Czytanie i może również dzięki temu pobyt w miejscu, gdzie żył św. Ojciec Pio wywarł na mnie wielkie wrażenie. Jak już wcześniej pisałem kulminacją pielgrzymki była kanonizacja o.Papczyńskiego, którą zapamiętam na całe życie, bo byliśmy tak blisko ołtarza i papieża Franciszka, który przejechał tuż obok nas.
    W czasie wolnym odbywaliśmy samodzielne spacery i próbowaliśmy miejscowych przysmaków (pizzy, lodów i kawy). Naszym duchowym przewodnikiem był sympatyczny ksiądz Marek Tabor, bardzo mili i doświadczeni byli również panowie kierowcy.
    Uważam, że był to bardzo dobrze spędzony czas i pielgrzymka była bardzo udana, więc chętnie pojechałbym na taką jeszcze raz.
Paweł Młodkowski     
 
    Pielgrzymka dobiegła końca, pokazała, jak pozytywne emocjonowanie się buduje i jednoczy, jak bardzo bł.Matka Teresa z Kalkuty miała rację twierdząc, że „owocem modlitwy jest wiara; owocem wiary - miłość; owocem miłości - służba, zrozumienie, życzliwość i pomoc”. Pozostały piękne wspomnienia i wdzięczność Panu Bogu i ludziom za wszystkie obdarowania. Księdzu proboszczowi Markowi Taborowi za inicjatywę, determinację, opiekę duchową i ojcowską troskę o wszystkich pielgrzymów. Pani przewodnik, Małgorzacie za fachowe instruowanie i prowadzenie, panom Kierowcom za pewną, bezpieczną jazdę. Wszystkim uczestnikom za wspaniałą atmosferę i serdeczność.
    Zdolność do współodczuwania, zrozumienia innych i kochania, i radość z bycia „razem” to najlepsze, co może się człowiekowi przydarzyć. Nam zostało to dane, dlatego tak bardzo warto było, tak trzeba było; tak dobrze i wielkie dzięki Bogu, że mogliśmy w tym pielgrzymowaniu wszyscy uczestniczyć.
Zofia Gierczyk
 
306419