Przejdź do treści
Z Grodu Kingi
Przejdź do stopki

NIEZWYKŁA PIERWSZA KOMUNIA ŚWIĘTA - 14 maja 2016 r.

Treść


.
NIEZWYKŁA PIERWSZA KOMUNIA ŚWIĘTA
Sobota 14 maja 2016 r.
 
Godzina 8.00
    Od rana bardzo mocno pada, na polu jest szaro i zimno... a o godzinie 15.00 w kaplicy pod wezwaniem św.Jana Pawła II w Nowym Sączu ma odbyć się Pierwsza Komunia św.-wyjątkowa komunia, bo do sakramentu przystąpią „wyjątkowe” dzieci. Są one w większości uczniami Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego. Wśród nich najmłodsza - starosądeczanka - Oliwka uczennica Szkoły Podstawowej im.ks.prof.Józefa Tischnera w Starym Sączu. To osoby w wieku od 8 do 23 lat. Jest ich jedenaścioro. Wszystkie niepełnosprawne intelektualnie i ruchowo. Większość przyjedzie na wózkach, bo tylko czworo z nich potrafi chodzić, raczej będzie cicho, bo dzieci nie potrafią mówić, dwoje z nich nie widzi, więc nawet nie zobaczą Pana Jezusa, którego poda im ksiądz, a troje przyjmie Komunię pod postacią wina, bo niestety nie przełkną opłatka.
 
Godzina 14.30
    W kościele są już pierwsze dzieci. Tak ślicznie wyglądają. Wózki mają przystrojone białymi wstążkami.
Jest ks.proboszcz Zbigniew Biernat - wielki człowiek (194 cm wzrostu) o wielkim sercu, wielkiej dobroci, niespotykanej delikatności i pięknym uśmiechu. Jest też ksiądz Mirosław Tragarz.
 
Godzina 15.00
    Do ołtarza wychodzi ks.Proboszcz i ks.Mirek. Mają piękne czerwone ornaty, a ołtarz udekorowany jest białymi kwiatami. Rozpoczyna się Msza św. Prośbę o Komunię św. mieli czytać rodzice Oliwki - ślicznej małej dziewczynki w różowych okularkach. Tata przez całą mszę trzymał ją na rękach, tak samo, jak kilka lat wcześniej podczas chrztu świętego. Oliwka miała piękne, złote buciki, jak prawdziwa królewna. Jej rodzice mieli czytać prośbę o Komunię Świętą. Tuż przed mszą św. powiedzieli, że zastąpią ich rodzice chrzestni dziewczynki, bo oni nie będą w stanie tego zrobić. Rodzice chrzestni przyjechali aż z Irlandii na tę wyjątkową uroczystość. Miał czytać pan i pani. Czytał tylko pan, bo pani ze wzruszenia nie mogła mówić. Pierwsze czytanie przeznaczone było dla mamy Kuby. Powiedziała, że za nią też zrobi to ktoś z rodziny, ale ten ktoś nie dojechał na czas. Pani Wiesia musiała przeczytać sama... wzruszenie było słychać w każdym jej słowie. Psalm pięknie zaśpiewała siostra jednego z naszych uczniów.
    Wtedy zauważyliśmy, że Sebastian z mamą wychodzą do zakrystii. Razem z nimi idzie ich nauczycielka - pani Ewa. Sebastian był bardzo niespokojny. Miał koszulę zapiętą na ostatni guzik, pod szyją muchę. Wyglądał jakby szedł do ślubu, bo Sebastian ma już 18 lat. Wózek na komunię sprowadzony był prosto z Anglii i chyba był trochę niewygodny. Mama nieśmiało poprosiła panią Ewę, żeby wróciły do domu i przyjdą za rok do komunii. Wtedy jak prawdziwy anioł stróż pojawił się ks.Darek. Uspokoił i pocieszył Sebastiana i jego mamę, powiedział, że będzie dobrze i tak było.
    Kazanie wygłosił ks.Proboszcz. Mówił do nas - rodziców niepełnosprawnych dzieci, jak do kogoś bardzo bliskiego, kogo bardzo lubi. Wlał w nasze serca sporą dawkę optymizmu i wiary w to, że damy radę, pomimo, że czasem wydaje nam się, że już zupełnie nie mamy sił. Modlitwę wiernych przeczytała mama Dorotki. Było to jej pierwsze" publiczne wystąpienie". Była bardzo przejęta i zarazem niesamowicie wzruszona. Ona sama wychowuje Dorotkę. Jej mąż zmarł jakiś czas temu. Dary ofiarne niósł tata Oliwki, Jolka i jej mama - pani Wiesia. Jola bardzo mocno przytuliła się do ks.Mirka i zapytała: „A Ty mnie lubisz? - bo ja Cię lubię” - było to takie zwyczajne, a jednocześnie takie niezwykłe...
.

.
     Aż w końcu nadeszła ta przez wszystkich bardzo oczekiwana chwila. Chwila, na którą niektórzy z nas czekali nawet 23 lata. Nasze dzieci miały po raz pierwszy przyjąć Pana Jezusa do swoich serc... było to jak sen. Oczy pełne łez, wszyscy płakali, jedni ze wzruszenia, drudzy ze szczęścia, inni wpatrzeni byli w jakieś niewidzialne punkty gdzieś tam daleko. Pan organista zaśpiewał porywającą za serce pieśń, wszyscy w tej chwili byliśmy razem, a PAN JEZUS tak spokojnie chodził sobie między nami.
    Kiedy wyszliśmy z kościoła zrobiło się bardzo jasno. Wszystkim wydawało się, że świeci piękne, złote słońce. Tak, świeciło i to nie jedno! Świeciło 11 ślicznych słoneczek, bo każde z naszych dzieci było jednym z nich i od każdego z nich bił niesamowity blask. Chociaż tak naprawdę, to dalej padał deszcz. Było szaro i zimno, ale podobno to, co najważniejsze jest niewidzialne dla oczu, a prawdziwą miłość widzi się tylko sercem i Pana Boga też się widzi tylko sercem.
 
Dziękujemy kapłanom, bo to dzięki Nim nasze dzieci w pełni zjednoczyły się z Panem Jezusem, a my rodzice pomimo czasem trudnego życia, jesteśmy bardzo, bardzo szczęśliwi!!!
Anna Olszowska
 
310347