Przejdź do treści
Z Grodu Kingi
Przejdź do stopki

PTTK na Lackowej

Treść


.
Góra policyjna im nie straszna
PTTK na Lackowej
 
    Zwykły człowiek zapytany o powyższe określenie jednego z najwyższych szczytów Beskidu Niskiego mógłby mieć pewne problemy z udzieleniem odpowiedzi, bo przecież sama nazwa „policyjna” brzmi dość groźnie. Ale odpowiedź jest jak najbardziej prosta, Lackowa ma 997 metrów wysokości, czyli numer policyjnego telefonu. Zresztą wierzchołków o tej wysokości można znaleźć w Beskidach przynajmniej kilka, choćby Chryszczata w Bieszczadach.
     Jest już niemalże tradycją zdobywanie tej góry zwłaszcza w zimie, ponieważ jej legendarna ściana zachodnia, na dawniej zielonym a obecnie czerwonym granicznym szlaku, potrafi dać się we znaki niejednemu turyście ze względu na niemalże pionowe podejście na odcinku 300 metrów, które w warunkach zimowych przy sporej pokrywie śnieżnej jest nie lada wyzwaniem.
   Nasza PTTK-owska ekipa wyrusza z Izb w kierunku przełęczy Beskid i dalej granicą, by przed samym głównym podejściem na wyrównaniu złapać „głębszy oddech”. Tutaj czwórka „najmocniejszych” piechurów, za pozwoleniem przewodnika, postanawia zdobyć Lackową w sposób „siłowy” w jak najkrótszym czasie. Ktoś może im zarzucić, że ten sposób nie ma sensu, zwłaszcza, że na szczycie trzeba potem powoli wychładzając się czekać na resztę grupy. Ale co znaczy adrenalina i poczucie satysfakcji, gdy coraz szybciej nabierając wysokości mamy świadomość swoich możliwości i siły.
   Sam wierzchołek to pewne przekłamanie ze strony słowackiej, bo oni podają wysokość 996 metrów. Spierać się nie będziemy, robimy kilka zdjęć i zmierzamy w kierunku przełęczy Pułaskiego na bieżąco planując możliwość dalszej trasy, ponieważ mamy kilka opcji. Na przełęczy spotykamy kilka naszych towarzyszek, które dotarły tu przez Bieliczną. Były lata, że nasze trasy też tamtędy wiodły, bo warto zajrzeć do tej odludnej, nieistniejącej wioski łemkowskiej, której jedyną ozdobą materialną, poza pięknem i ustronnością miejsca, jest cerkiewka z 1796 roku, jedna z nielicznych murowanych cerkwi na Łemkowszczyźnie. W środku zmęczony turysta może na chwilę przysiąść i zadumać się nad przemijaniem, pod uważnym spojrzeniem patrona świątyni, św.Michała Archanioła spoglądającego z ołtarza głównego.
.

.
   PTTK-owscy wędrowcy zmierzają jednak w innym kierunku, najpierw osiągając Ostry Wierch, a potem już zupełnie na dziko, bez szlaku brnąc w śniegu w kierunku Huty Wysowskiej. Ta część wycieczki może przebiegać pomyślnie dzięki doskonałemu wyczuciu i orientacji naszych przewodników beskidzkich, choć niektórzy koledzy zaufali technice i sprawdzali przebieg drogi na GPS-ie. W Hucie Wysowskiej zapada decyzja o zrobieniu ogniska, bo po tych wszystkich trudach wypada się posilić niesioną przez całą drogę kiełbaską, którą usmażymy w miejscu, gdzie przed laty funkcjonowała studencka baza namiotowa SKPB Rzeszów.
    Jeszcze tylko odwiedziny w stylizowanej karczmie w Wysowej i wracamy do domu upojeni wrażeniami tego niedzielnego dnia (5 lutego), gdy kolejny raz udało się nam zdobyć górę opiewaną w poezji Wojtka Bellona nazywaną przez niego „skrzydlącą się bramą Lackowej”, a mijane po drodze cerkiewki (zwłaszcza wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO świątynia w Brunarach) same nasuwały nam na myśl poetyckie strofy Bellona „I był Beskid i były słowa zanurzone po pępki w cerkwi baniach”, bo to przecież o Beskidzie Niskim.
    Oddział „Beskid” PTTK w Nowym Sączu serdecznie zaprasza wszystkich chętnych Starosądeczan na kolejne wędrówki.
Michał Kelm
Fot.: Włodzimierz Godek
 
349601