Przejdź do treści
Z Grodu Kingi
Przejdź do stopki

Na Filipinach

Treść


.
Na Filipinach
 
    „To tylko piętnaście godzin samolotem” powiedziałam do przyjaciółki, która z niepokojem zawołała: „Dlaczego tak daleko?!”
    Od dziecka marzyłam o dalekich podróżach, takich międzykontynentalnych. Nie wyobrażam sobie życia bez nich. Człowiek wsiada do samolotu w Europie, a po ośmiu do piętnastu godzin wysiada w „raju”, bo dla mnie rajem jest miejsce, gdzie zawsze świeci słońce, a ludzie z uśmiechem i wdzięcznością witają nowy dzień, i każde doświadczenie, jakie ich spotyka. My, Europejczycy, dużo moglibyśmy się nauczyć od ludzi zamieszkujących inne kontynenty. Każdy dzień jest darem, życie jest darem, którego nie wolno zmarnować.
   I tak dwa miesiące temu poleciałam do Manili, stolicy Filipin. Jest to państwo wyspiarskie składające się z 7 tys. wysp położonych na Archipelagu Filipińskim.
   Prawie sześć lat temu założyłam małą organizację dobroczynną, której głównym celem jest zaopatrywanie placówek oświatowo-wychowawczych w zabawki oraz przybory i przyrządy do nauczania. Tym razem zawiozłam zabawki specjalistyczno-edukacyjne do ośrodka dla dzieci specjalnej troski „Home of Joy” (Dom Radości) prowadzonego przez Zgromadzenie Misjonarek Miłości Matki Teresy z Kalkuty.
     Byłam już kilka razy w Azji, choć był to mój pierwszy raz w południowo-wschodniej Azji, która okazała się zupełnie inna od tej, która znałam dotychczas. Przede wszystkim Azja chrześcijańska! Mieszkańcy Filipin są w dużej większości katolikami. Zawdzięczają to Hiszpanom. Kościoły, które odwiedziłam, były pełne nawet w dzień powszedni, a rozbrzmiewający radosny śpiew zachęcał do wspólnej modlitwy. Zupełnie inaczej niż na przykład w Londynie, gdzie w dzień powszedni we mszy św. uczestniczy zaledwie garstka wiernych.
Następnym zaskoczeniem było jedzenie! Bardzo lubię kuchnię azjatycką: ostre curry, mocne i aromatyczne przyprawy, dużo warzyw i ryż gotowany na różne sposoby. W dodatku jestem wegetarianką. A tu okazało się, że potrawą narodową i najbardziej ulubioną oraz konsumowaną w dużych ilościach, w dodatku często dodawaną do prawie wszystkiego (pizzy, „siomai”, czyli pierogów gotowanych na parze) jest pieczona lub duszona wieprzowina! Niestety nawet nie skosztowałam, więc nie zachęcę, ani nie zniechęcę nikogo do spróbowania. Nie pozostało mi nic innego jak tylko zadowolić się owocami i ryżem. A owoce mają przepyszne. Odmiana zielonego mango, papaja, arbuzy, kokos i banany dojrzewające w klimacie równikowo-monsunowym smakują zupełnie inaczej. Są pełne głębokiego smaku i zapachu. Ryż natomiast jest podstawą każdego posiłku. Uprawia się tutaj kilkanaście gatunków tej rośliny, a w żywieniu azjatyckim znaczy tyle, co chleb i ziemniaki w żywieniu europejskim.
.

.
    Filipiny należą do turystycznie rozwiniętych krajów. W odróżnieniu od Indonezji, Bangladeszu czy niektórych regionów Indii nie wzbudzałam większego „zainteresowania”, no może tylko wśród dzieci. Te zawsze są ciekawe i bezpośrednie. Odwiedziłam małe osiedle slumsów, gdzie Misjonarki Miłości prowadzą douczanie dla dzieci, które, na co dzień do szkoły nie uczęszczają z rożnych powodów. Niektóre, mimo bardzo młodego wieku, musza pomagać rodzicom w zarobkowaniu, myjąc samochody, riksze, sprzątając w domach bogatszych ludzi czy uliczną żebraniną. Filipiny, jak większość krajów azjatyckich, są krajem biednym.
   Jak zwykle, w swoich podróżach, spotkałam przyjaźnie do mnie nastawionych ludzi, bo i sama z taką postawą do nich wyszłam. Okazali mi serdeczność i gościnność, ale także pokazali swoje zwyczaje i kulturę, a poczucie bezpieczeństwa nie opuściło mnie ani na chwilę.
Iwona Macałka
 
313381