Przejdź do treści
Z Grodu Kingi
Przejdź do stopki

Ks.Roman Stafin, Moc w słabości. Święci uczą nas życia duchowego

Treść


.
Oto ISTOTA KONTEMPLACJI!
Cela własnego serca - Katarzyna z Sieny (1347-1380)
 
    Św.Katarzyna prowadzi nas w świat cielesnych doświadczeń i relacji: narodzin dziecka i jego karmienia, okresu dojrzewania, następnie związku ukochanego i ukochanej, i dalej zaręczyn i małżeństwa. Oczywiście to wszystko przeniesione na poziom duchowy, czyli: narodziny w Bogu, karmienie się Jego słowem, duchowy rozwój, duchowe zauroczenie, mistyczne małżeństwo i dojrzała, prawdziwa miłość.
 
    Katarzyna porównywała ciało do klasztornej celi, w której dokonuje się cały ten proces duchowego rozwoju. W duchowej celi swojego serca toczyła Katarzyna rozmowy z Jezusem. Było ich tak wiele. Jezus objawił się jej już jako sześcioletniemu dziecku. Miewała częste wizje. Po prostu to był jej ciągły ruch do jej celi, do wewnątrz, do serca, w którym była w nieprzerwanym kontakcie z jej Oblubieńcem.
 
    Gdy skończyła 20 lat wydarzyło się coś niezwykłego. Chrystus przyszedł do niej, stanął w drzwiach - nie wszedł do środka - i kazał jej WYJŚĆ Z „KLASZTORU DUSZY” W ŚWIAT, aby go przemieniać. Miała to robić kobieta, która, dopiero jako dorosła osoba  nauczyła się trochę czytać i pisać!
    Katarzyna obawiała się tego zadania. Przecież chciała być tylko dla Jezusa, chciała być zawsze jego oblubienicą, a On teraz mówi, że będzie Mu dalej służyć, ale w drugim człowieku.
 
            Poszła za wolą swojego Mistrza, no i spadły na nią problemy małego i wielkiego świata:
- jedna ze sobą członków rodziny, mieszkańców Sieny oraz jej miasto z Florencją,
- walczy o jedność Kościoła, o powrót papieża z tzw. niewoli awiniońskiej. Papież Grzegorz XI pod jej wpływem przenosi stolicę papieską z Awinionu z powrotem do Rzymu.
- słuchali jej książęta, królowie, papieże, biskupi; zaangażowała się - na polecenie Jezusa - w reformowanie Kościoła, w działania na rzecz jego jedności oraz świętości jego pasterzy, aby nie byli oni „źdźbłami słomy”, ale „filarami Kościoła”.
 
    SKĄD JEJ MĄDROŚĆ? Skąd jej siła? Zajrzyjmy do jej biografii:
    Była 24 dzieckiem w zamożnej rodzinie. Gdy miała siedem lat, złożyła ślub czystości. Gdy osiągnęła wiek dojrzały, matka i siostra nakłaniały ją, aby zadbała o swój wygląd i mogła  przypodobać się chłopcom. Ona natomiast ostrzygła włosy na krótko, co wtedy było czynem haniebnym. Oburzeni rodzice zdegradowali ją do roli służącej; nawet odebrali jej swój pokój. A ona obrała sobie pokój w sercu jako jej celę. W niej spotykała się ze swoim Oblubieńcem, duchowo była z Nim nieustannie złączona przez serce wypełnione modlitwą i kontemplacją.
     Chciała zostać tercjarką dominikańską, ale nie została przyjęta. Dlaczego? Bo była zbyt młoda i zbyt piękna (!). Gdy dotknęła ją ospa wietrzna i oszpeciła jej twarz, wtedy dominikanie ją przyjęli.
      Z czasem rodzice pogodzili się z jej ekstrawagancjami i pozwolili jej mieć własny pokój. W nim rozkwitało życie duchowe. Doświadczając często wizji miała także wątpliwości, czy są prawdziwe, czy może szatan ją mami. Jezus zapewnił ją, że to On do niej przychodzi. Sprawdzianem autentyczności wizji miała być pamięć o prawdzie, którą Jezus tak wyraził:
 
            Ty jesteś, która nie jesteś, Ja jestem, który jestem.
 
    Jeśli Katarzyna o tym będzie pamiętać, wtedy szatan-zwodziciel jej nie oszuka. Co współczesny człowiek powiedziałby na taką radę Jezusa? „Jesteś tym, którego nie ma”, a więc pomyślałby „jestem niczym, nie liczę się”. Psycholog w czasie terapii na wszelki sposób chce wmówić pacjentowi: „uwierz w siebie, jesteś kimś, potrafisz, dasz radę”. Na czym ma się jednak oprzeć ten najczęściej poraniony człowiek, jeśli czuje on duchową pustkę lub niesie ogromne obciążenia obwarowane mocnymi emocjami?
    Owszem, potrzebna jest pomoc psychologiczna w niektórych stanach człowieka, także osobom duchownym, szczególnie wtedy, gdy mają za sobą trudne dzieciństwo, czy młodość. Trzeba im pomóc wydobyć z siebie bogactwo, które w nich jest, ale metody psychologii nie wystarczą. Tu trzeba zrobić miejsce łasce Bożej, bo człowiek sam już więcej nie może. My jednak jesteśmy często tacy „mądrzy”, że chcemy problemy swoje i drugiego człowieka - także podopiecznego - rozwiązać naszymi intelektem, naszym doświadczeniem.
    W takich sytuacjach następnym krokiem jest rozważanie 1 Listu św. Jana o miłości Boga, w którym odkryjemy taką prawdę: „Bóg cię kocha, oddaj mu wszystko; z Nim i w Nim dopiero dasz radę, nie sam.”
 
    Jak rozumieć tę prawdę przekazaną Katarzynie przez Jezusa, że ona jest tą, której nie ma, a Bóg jest tym, który jest? Otóż, między Bogiem Stwórcą, a człowiekiem istnieje ogromna przepaść. Jeżeli mogę powiedzieć, że jestem, to tylko w odniesieniu do Tego, który jako jedyny naprawdę jest i On, Bóg, daje mi udział w Jego istnieniu. Zrozumiała Katarzyna, że ona istnieje o tyle, o ile istnieje w Bogu. Jakaż mocna poszła z tym przekonaniem w świat! Jakaż mocna! A z demonów, które ją często atakowały i których się wcześniej bała, zaczęła sobie żartować. No i co? Dały jej spokój, odeszły. One się cieszą, gdy my się ich boimy, gdy przed nimi uciekamy, a to trzeba im odważnie „spojrzeć w twarz” i uwielbić Boga. Takiej postawy się boją. Gdy jesteśmy mocni Bogiem, one są bezradne.
 
    Murray Bodo, w książce Mistycy, pisze tak: „Ekstaza czy wizja nie prowadzą mistyka do skoncentrowania się na sobie, ale sprawiają, że wychodzi poza siebie i wchodzi w osobistą relację z Bogiem, skąd powraca niejako naładowany większą miłością do Bożych stworzeń. Prawdziwa wizja to dzieło Boga, Jego inicjatywa, a nie wytwór chorego umysłu. Prowadzi do miłości bliźniego, a nie do egocentryzmu i paraliżu w pełnieniu dobrych uczynków.”
    Tak właśnie było w życiu św.Katarzyny z Sieny.
 
    Słowa Katarzyny były spisywane, gdy je wypowiadała, przeżywając mistyczne doświadczenia. Na koniec tego rozważania chciejmy zagłębić się w mistyczne spotkanie św. Katarzyny z Trójcą Świętą, opisane w jej  Dialogu o Bożej Opatrzności, arcydziele literatury duchowej:
 
            Ty, Trójco wieczna, jesteś morzem głębokim,
            w którym im więcej szukam, więcej znajduję,
            a im więcej znajduję, tym więcej Cię szukam.
            Ty w nienasycony sposób nasycasz duszę;
            w Twojej głębokości tak nasycasz duszę,
            że zawsze pozostaje złakniona Ciebie, Trójco wieczna,
            i pragnie ujrzeć Ciebie, Światłości, w Twoim świetle.
 
Z książki: Ks.Roman Stafin, Moc w słabości.
 Święci uczą nas życia duchowego. Biblos. Tarnów 2015.
 
346810