Przejdź do treści
Z Grodu Kingi
Przejdź do stopki

Podopieczni >Gniazda< byli nad morzem

Treść


.
PODOPIECZNI „GNIAZDA”
BYLI NAD MORZEM
 
    Pomysł zorganizowania turnusu rehabilitacyjnego dla podopiecznych Stowarzyszenia „Gniazdo” powstał wczesną wiosną. Jego realizacji podjęła się p.Mariola Wójsik - mama Sławka. To ogromne wyzwanie organizacyjne, za co wszyscy uczestnicy są jej bardzo wdzięczni. Spośród nadmorskich miejscowości, oferujących stosowne warunki dla osób niepełnosprawnych, wybór padł na Sarbinowo, a tam ośrodek „Flisak”, którego baza rehabilitacyjna zapewniała zabiegi także opiekunom naszych podopiecznych.
Emocje dostarczała już sama podróż na miejsce, trwająca od momentu opuszczenia domów około 24 godzin. W drodze powrotnej pociąg pospieszny relacji Kraków - Kołobrzeg miał 240 minut opóźnienia! Wyruszyliśmy w piątek 8 października. Po szczęśliwym dotarciu na miejsce dwutygodniowego pobytu i rozlokowaniu się w dwuosobowych pokojach, mimo zmęczenia podróżą, poszliśmy przywitać się ze spokojnym Bałtykiem, który oglądać mogliśmy także z północnych okien pokoi ośrodka. Pobyt oprócz rehabilitacji miał zapewnić poznanie nowych miejsc, pozwolić na relaks i odpoczynek od codziennych zajęć. O tej porze roku morze jest szczególnie urokliwe, puste plaże, wspaniałe warunki do długich nadmorskich spacerów.
.

.
Sarbinowo to mała, letniskowa wieś, położona w powiecie koszalińskim, granicząca z wsią Chłopy o ciekawej nazwie i historii, do której w kierunku wschodnim jest 3 km. Za Chłopami (7 km plażą), znajduje się Mielno, a 5 km na zachód Gąski ze znana latarnią morską, z której po pokonaniu 200 schodów roztaczają się piękne widoki we wszystkie strony świata. Sprzyjała nam pogoda. Piękne jesienne słońce zachęcało do codziennych spacerów do tych miejscowości, bywało, że w jedną stronę przed obiadem, a w drugą po południu. Stężenie jodu w powietrzu w miesiącach jesiennych jest szczególnie duże, co zapewne wpłynęło na stan zdrowia naszych organizmów, gdyż stężenie tego pierwiastka niezbędnego do prawidłowego funkcjonowania tarczycy, jest w naszym podgórskim rejonie małe.
Były też wycieczki autokarowe. Całą naszą grupą liczącą 29 osób wybraliśmy się do Kołobrzegu, gdzie najpierw udaliśmy się „na pełne morze” statkiem „Pirat”. Rejs wzbudził zachwyt uczestników i mimo, że kapitan „pokiwał” jednostką, to wszyscy byli bardzo zadowoleni. Kubuś Nowak posiedział nawet za sterami.
Bardzo ciekawa była wycieczka do rezerwatu przyrody, jaki stanowią prehistoryczne kamienne kręgi Gotów w Grzybnicy. Goci to tajemnicze plemię, przybywające na początku naszej ery na teren Pomorza. Funkcja, jaką pełniły kamienne kręgi, nie jest znana. Wiadomo, że pochówki w ich obrębie odbywały się rzadko. Pierwotnie wykorzystywano je jako miejsca zgromadzeń publicznych, czy też uroczystości religijnych. Prof.Tadeusz Grabarczyk pisze, że dopiero na początki III w. n.e. w obrębie kolisk zaczęto zakładać groby. Wcześniejsze pochówki miały znaczenie magiczne. Są też i inne teorie dotyczące tych miejsc, ale o to niech się spierają naukowcy z różnych dziedzin. Tak czy inaczej, kamienne kręgi pośród pięknego lasu robią wielkie wrażenie i dobrze, że mogliśmy obejrzeć i dotknąć nieznanych w naszych stronach kart rozwoju ziemskiej cywilizacji.
Uczty duchowej - obcowania z pięknem przyrody - dostarczyła chętnym wizyta w Dobrzycy w ogrodach tematycznych „Hortulus”. Piękne zakątki, stanowiące ogród biały, niebieski, japoński, francuski, skalny, mimo jesiennej pory zachwyciły uczestników mogących zaopatrzyć się w miejscowym sklepie w sadzonki, czy cebule tulipanów.
Wycieczka do Ustronia Morskiego miała w planie pobyt w „Skansenie chleba”, który naszym podopiecznym, a w szczególności Marysi Olszowskiej z Moszczenicy bardzo dobrze kojarzył się z uprawą zbóż, młocką i domowym wypiekiem chleba. Zapach i smak chleba był wyjątkowy... jak również cena niewielkiego, około pół kilogramowego, skrzętnie ważonego przez ekspedientkę chlebka z foremki pieczonego na zakwasie, osiągała cenę około 6 zł. Trudno się było jednak oprzeć pokusie. Dobrze, że miała go p.Grazynka Bednarczyk - mama Agnieszki, bo bardzo się przydał podczas wydłużającej się podróży powrotnej, do nakarmienia zgłodniałych chłopaków Dawida, Wacka i Michała.
.

.
Wszystko co dobre szybko się kończy, orzekli zachwyceni uczestnicy turnusu. Szczególne wyrazy uznania kieruję do p.Joli Koszkul - wolontariuszki opiekującej się Marysią, która zachwycona wszystkim, co nas otaczało, dostarczyła nam hasła turnusu mówiąc bardzo często z radością:BOGATO!
Jej uśmiech promieniał jak sarbinowskie słońce, wędrowała z nami wiele kilometrów dziennie, co oprócz zajęć rehabilitacyjnych, niezmiernie poprawiło kondycję wszystkim bardziej sprawnym ruchowo uczestnikom. Chętni uczestniczyli w organizowanych potańcówkach i wieczorkach zapoznawczo- rozpoznawczych, a dwie nasze uczestniczki Ania Kulig i Marysia Olszowska zdobyły pierwsze i drugie miejsce w konkursie na najmilszego uczestnika turnusu.
Wszyscy wypoczęci i radośni powrócili do swych domów, a szczególnie ci, którzy po raz pierwszy byli nad morzem, pragną tam jeszcze powrócić.
 
Wolontariuszka Jolanta Czech
 
310353