Przejdź do treści
Z Grodu Kingi
Przejdź do stopki

ROZMOWA Z PANEM ANTONIM RADECKIM

Treść


.
Aktywność starosądeckiego Seniora
ROZMOWA Z PANEM ANTONIM RADECKIM
.

.
    Postać pana Antoniego znana jest zapewne większości mieszkańców Starego Sącza. Spotkać go można wszędzie, nie tylko w Rynku, gdzie zamieszkuje, ale także w odległych od centrum miejscach; podróżującego autobusem do Nowego Sącza; uczestniczącego w spotkaniach kulturalnych, jak choćby we wrześniowym Jubileuszowym Koncercie XX Międzynarodowej Galicyjskiej Jesieni Literackiej. Jego życie związane jest z życiem miasta i być może nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, iż p.Antoni przeżył już 97 wiosen i wśród osób, które osiągnęły ten wiek, jest najaktywniejszym obywatelem naszego sędziwego grodu. Sprężystego kroku i wyprostowanej postawy może mu pozazdrościć niejeden młodzieniec.
Znamy się już ponad trzydzieści lat i niejednokrotnie myślałam o opisaniu jego historii. Czas jednak jakby przyspieszył...i gna nieubłaganie. Umówiwszy się na rozmowę z seniorem Radeckim w jego mieszkaniu, nie musiałam długo czekać, aby usłyszeć: „Jedno jest pewne: to spotkanie jest bardzo spóźnione. Byłem ciekaw, kiedy pani do mnie przyjdzie...”
Na wstępie Gospodarz pokazał mi napisany własnoręcznie krótki tekst, który odczytał, a ja go przytaczam:
„Szanowna Pani Redaktor. Chciałbym Panią przed rozpoczęciem wywiadu poinformować, że mam ze Starym Sączem bardzo dużo powiązań od dzieciństwa i głęboką wdzięczność, że uczyli mnie religii w szkole podstawowej dwaj księża starosądeczanie. Jeden z nich ksiądz Jan Jarzębiński wprowadził mnie i wszystkich moich braci do kościoła katolickiego chrztem świętym oraz wybudował w latach 1905-1910 duży, piękny kościół parafialny w Mystkowie, jako proboszcz tej parafii, a ks.Jan Potoniec sprezentował uczniom mojej trzeciej klasy szkoły w Mszalnicy katechizmy i powiedział: „zgłoście się, gdy się nauczycie do końca roku szkolnego, abym wam postawił notę z religii na świadectwie”.
Ja się zgłosiłem już za tydzień, ale mnie nie sprawdzał ani w tym dniu, ani w całym roku szkolnym, a chciałem się popisać przed całą klasą. Ksiądz wraz z kierowniczką szkoły przybył dwukrotnie do moich rodziców, aby ich przekonać, żeby mnie posłali do dalszych szkół.
Ponadto Stary Sącz obdarował mnie małżonką Ireną Bajorek i tym, że w tym mieście mieszkam już od sześćdziesięciu lat”. 
 
Z tego co wiem, jest Pan najstarszym i starosądeczaninem; obdarzonym mimo sędziwego wieku wielką weną twórczą i aktywnością życiową. Czy zdradzi Pan naszym czytelnikom datę swoich urodzin?
    - 30 maja 1913 roku przyszedłem na świat w Mszalnicy, w domu pod numerem 10, z rodziców Józefa i Wiktorii z domu Krok. W tej miejscowości ukończyłem czteroklasową szkołę podstawową, a dalsze nauki pobierałem w Nowym Sączu w Gimnazjum im.Króla Bolesława Chrobrego, w latach 1924-1932. Po jego ukończeniu chciałem się dostać na medycynę, ale pomimo spełnienia wszystkich warunków, zawiadomiono mnie, że nie ma już miejsc na 25 osobowym pierwszym roku studiów w Łodzi. Wówczas zdecydowałem się na podjecie studiów prawniczych na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie, które ukończyłem w 1937 roku.
 
Czy inni członkowie Pana rodziny również cieszyli się tak dobrą pamięcią i długimi latami życia?
    - Mój brat Jan, będący również uczniem gimnazjum w latach 1912-1920, który ukończył studia przyrodnicze na UJ z notami celującymi, przeżył 89 lat, a dziadek Jan doczekał 105 wiosen- mówi wesoło p.Antoni.
 
Wiem, ze bardzo jest Pan związany z Mszalnicą.
    - O mojej rodzinnej miejscowości pamiętam przez całe życie. Na stulecie mszalnickiej orkiestry dętej, wraz z dyrektorem Gminnego Ośrodka Kultury w Kamionce Wielkiej, opracowałem jej historię. Ja lata 1919-1945, a p.dyr.Kazimierz Ogorzałek pozostałe. Bezpośrednim impulsem założenia orkiestry, początkowo parafialnej, była ogólnonarodowa uroczystość odsłonięcia Pomnika Grunwaldzkiego na placu Jana Matejki w Krakowie 15 lipca 1910 roku, w 500. rocznicę bitwy pod Grunwaldem. Starałem się ocalić od zapomnienia inicjatorów jej powstania i głównych animatorów orkiestry, do których należeli m.in.Stanisław Poreba, Franciszek i Bolesław Gieńcowie, bracia Stanisław i Wojciech Kiełbasowie oraz ksiądz Jan Jarzębiński. Opublikowałem również pracę dotyczącą tamtejszego kościoła.
Wraz z mężem otrzymaliśmy od pana Antoniego wydane w 2010 roku w wydawnictwie Memo Art „Wspomnienia gimnazjalne” jego autorstwa, wraz z dedykacją. Pełny tytuł brzmi: „Wspomnienia gimnazjalne Antoniego Radeckiego - najstarszego, żyjącego absolwenta Gimnazjum im.Króla Bolesława Chrobrego w Nowym Sączu”.
 
W którym roku ukończył Pan tę szkołę?
    - Ośmioletnie Gimnazjum ukończyłem w 1932 roku, a jak napisałem we wstępie tego wydawnictwa: bezpośrednim impulsem do pisania wspomnień gimnazjalnych była zbliżająca się setna rocznica jego założenia, tym bardziej, że przechowywane pieczołowicie przez całe długie życie dokumenty gimnazjalne domagały się zobaczenia światła dziennego. Pamiętam dzień egzaminu wstępnego w sierpniu 1924 roku i bardzo wiele szczegółów z życia szkoły.
 
I rzeczywiście Absolwent barwnie opisuje w poszczególnych rozdziałach: egzamin wstępny; roboty ręczne; naukę przyrody; pierwszą lekcję fizyki, mundury szkolne, sekcję rowerową, zimę stulecia, przysposobienie wojskowe, historię patronatu, powódź stulecia, korepetytorów, ulubioną służbę wojskową, wychowanie patriotyczne, kolegę gimnazjalnego i przyjaciela Zbyszka Rysia i jego rodzinę, którego siostra Zofia Rysiówna, to późniejsza znakomita aktorka scen polskich.
„Wspominam o nich, bo w roku 1928 obchodzona była uroczyście 10. rocznica odzyskania niepodległości Polski. Miałem w czasie akademii w gimnazjum recytować wiersze Mickiewicza, Kochanowskiego i Lenartowicza, a 9-10 letnia Zosia Rysiówna recytować tekst przygotowany przez jej matkę. Pani Rysiowa poprosiła mnie, abym jej zarecytował przygotowane teksty. Gdy to uczyniłem zwróciła mi uwagę, aby ożywić recytację gestykulacją rąk, a podniosłość recytowanego tekstu- modulacją głosu, mimiką twarzy i pracą oczu. Za te uwagi serdecznie jej podziękowałem”- pisze Autor we „Wspomnieniach”
Po upływie 80 lat od owej akademii, teksty te recytował p.Antoni w 90 rocznicę odzyskania niepodległości i setną rocznicę założenia Gimnazjum Chrobrego oraz w 2008 roku podczas akademii w Domu Kultury Kolejarza w Nowym Sączu. Także Starosądecznie mogli usłyszeć występ p.Antoniego w czasie niepodległościowej wieczornicy pokoleń, zorganizowanej według pomysłu członków Stowarzyszenia „Gniazdo”. Pan Antoni, będąc częstym gościem imprez kulturalnych organizowanych przez Stowarzyszenie, Powiatową i Miejsko-Gminną Bibliotekę Publiczną i Towarzystwo Miłośników Starego Sącza w „Galerii pod Gniazdem”, wyraził chęć przedstawienia swych recytacji, czego efektem był jego występ wśród młodszych pokoleń Starosądeczan w okazałej, pięknej sali budynku „Sokoła”, mogącej pomieścić dziesięciokrotnie więcej widzów, niż sale Muzeum Regionalnego, czy biblioteki.
    Setną rocznicę założenia to zasłużone gimnazjum humanistyczne obchodziło w 2008 roku, a w obchodach tego jubileuszu p.Antoni oczywiście brał czynny udział. Pan Bogusław Kołcz dyrektor Akademickiego Liceum i Gimnazjum im.Króla Bolesława Chrobrego w Nowym Sączu w rozdziale „Wspomnień” - „Głos ze szkoły 2010” napisał: „Czytając spisane sercem i miłością do swojego gimnazjum karty, po zagłębieniu się w odtwarzane z bogatej pamięci mury, historie, sylwetki, po rozsmakowaniu się w opowieściach z przeszłości Nowego Sącza i sądeckiej oświaty, pozostaje mi z wdzięcznością i wzruszeniem - pochylić czoła przed czcigodnym Autorem. Dziękuję Panu, Drogi panie Antoni, w imieniu całej społeczności Szkoły Chrobrego, w imieniu kilkudziesięciu roczników absolwentów i uczniów liczących dzisiaj od 97 do... 13 lat. Dziękuję w imieniu tych, którym uświadomił Pan bogactwo, jakim jest pamięć i tradycja oraz przywiązanie do małej i dużej Ojczyzny, którym uświadomił Pan dumę, jaką rodzić winna przynależność do tak zasłużonej Rodziny. Dziękuję za to, że wskazał Pan zadania, jakimi powinni poświęcić się w przyszłości, podążając Pana wspaniałymi śladami”.
Pytam p.Antoniego o ukochany ogródek i wędkowanie oraz o zainteresowania.
Odpowiada, że dopiero w tym roku nie pielęgnował róż i nie był na rybach, ale nie sprzyjała temu pogoda raz zbyt upalna, innym razem deszczowa. 
- Jestem członkiem PSL od początku, od czasów akademickich. I nic już się nie zmieni. Takie mam zasady. W mojej rodzinie było wielu działaczy ruchu ludowego. Najstarszy brat Tomasz był przywódcą grupy ludowców, którzy pojechali w roku 1938 do Krynicy, by przedstawić tam prezydentowi Ignacemu Mościckiemu w petycji nasze chłopskie postulaty. Drugi brat Wojciech był działaczem i organizatorem słynnych strajków chłopskich w latach 1932-36. Kolejny brat także działał w PSL.
Działam w Towarzystwie Miłośników Starego Sącza i Polskim Związku Wędkarskim.
Po ukończeniu studiów pracowałem w Urzędzie Celnym w Katowicach, którego dokumenty w pierwszych dniach wojny ratowałem, przewożąc do Sokola za Bugiem. Podczas okupacji prowadziłem gospodarstwo rolne. Po wyzwoleniu znalazłem się w Kamiennej Górze, gdzie pracowałem jako inspektor ds. osadnictwa w Państwowym Urzędzie Repatriacyjnym. Po powrocie na Sądecczyznę pracowałem w Nowosądeckich Zakładach Gastronomicznych, a potem w Nowosądeckich Zakładach Materiałów Budowlanych Przemysłu Terenowego i w czasie budowy przedsiębiorstwa w Sądeckich Zakładach Naprawy Autobusów. Przygotowywałem też dokumentację prawniczą pod budowę wszystkich sądeckich osiedli robotniczych. Przez 4 kadencje pełniłem funkcję radnego (lata 1956-1972) i 3 kadencje byłem członkiem Prezydium. Byłem również ławnikiem i przewodniczącym Kolegium ds. Wykroczeń. Byłem również jednym z inicjatorów budowy wodociągów i sieci gazowej w Starym Sączu.
Byłem radcą prawnym w następujących instytucjach Nowego i Starego Sącza: w Nowosądeckim Przedsiębiorstwie Materiałów Budowlanych, w Sądeckich Zakładach Naprawy Samochodów, w Dyrekcji Budowy Osiedli Robotniczych (DBOR przekształconym na Okręgową Dyrekcję Inwestycji Miejskich), Zakładzie Gospodarki Miejskiej w Starym Sączu, Spółdzielni Inwalidów „Spójnia”, i Okręgowym Transporcie Leśnym - w różnych okresach czasu do przejścia na emeryturę w dniu 30 maja 1978 roku, to jest po ukończeniu 65 lat życia.
 
Panie Antoni, proszę przedstawić swoje największe pasje.
    - Moją największa pasją jest kolekcjonerstwo i historia. Zbieractwem zajmuję się od 80 lat. Pierwszą pocztówkę kupiłem jako uczeń gimnazjum u pustelnika w Pieninach. I tak już zostało. Mam w zbiorach widokówki Starego i Nowego Sącza, z całej Sądecczyzny. Są zbiory tematyczne: folklor, przyroda, kobieta, dziecko.
To moja radość. Lubię też bywać na różnych imprezach. Mam stos zaproszeń i jak tylko mi czas pozwala, uczestniczę w nich.
 
A jak wygląda Pana dzień?
     - Zawsze planuję wcześniej, co zamierzam robić. Czasem program dnia muszę zmienić. Wstaję o godzinie szóstej i idę na zakupy. Czas wypełnia mi pisanie i inne zainteresowania.
Przekonała się Pani, że jeszcze nie jestem taki stary - mówi filuternie p.Antoni. Odpowiadam, że nigdy nie wątpiłam w jego młodość ducha, poczucie humoru i młodzieńczą pasję, której mógłby pozazdrościć niejeden z późniejszą datą urodzin. „Jest różnica miedzy kalendarzem, a życiem? - zapytał radośnie p.Antoni.
    Życie trzeba umieć godnie i pracowicie spędzać, niezależnie od jego pory wiosny, złotej, czy późnej jesieni. A przykładem pasji i radości z jego darów jest starosądecki senior p.Antoni Radecki.
Jolanta Czech
 
311571