Przejdź do treści
Z Grodu Kingi
Przejdź do stopki

Rozmowa z ks.Januszem Rybą - proboszczem parafii Miłosierdzia Bożego

Treść


.
ROZMOWA Z KS.JANUSZEM RYBĄ
PROBOSZCZEM PARAFII MIŁOSIERDZIA BOŻEGO
W STARYM SĄCZU
.

.
    Zakończył się kolejny etap „budowania”, tak w sensie materialnym - budowy kościoła Miłosierdzia Bożego na osiedlu Słonecznym, jak i duchowym - powstawania więzi, w ramach nowej wspólnoty parafialnej.
Taki czas sprzyja podsumowaniom, dlatego o rozmowę poprosiłam gospodarza parafii ks.proboszcza Janusza Rybę, który bardzo chętnie na nią się zgodził.
 
    - Wybudowanie murów kościoła i przykrycie go dachem było pierwszym, podstawowym etapem. Udało się tego dokonać, chociaż z dużymi problemami. Ciągle były jakieś przerwy. Ten rok, kiedy trzeba było ukończyć prace, był bardzo trudny. Pogoda nie sprzyjała i ostatnie roboty przy kładzeniu dachu trwały od listopada do czerwca, bo wiadomo, że na dachu w czasie deszczu nic się nie da zrobić. Mamy to już za sobą, ten etap udało się zamknąć, pospłacać wszystkie długi i nazbierać trochę pieniędzy, aby w przyszłym roku wziąć się już za plebanię. Jej wybudowanie ułatwi administrowanie parafią, a samo bycie razem z ludźmi, w pobliżu budowanego kościoła, też jest bardzo ważne.
Jeśli chodzi o podsumowanie kosztów budowy, to przygotuję je i przekażę na koniec roku, w kościele - w Sylwestra, i podam je również do „Z Grodu Kingi”. Ale już mogę powiedzieć, że do sierpnia, jeśli chodzi o sprawy finansowe, związane z budową kościoła, udało mi się je wszystkie zamknąć, zapłaciwszy koszty wszystkich materiałów budowlanych i wykonawców.
Budowa plebanii będzie następną inwestycją. Kończę przygotowanie dokumentacji technicznej, (która już jest bardziej skomplikowana), bo trzeba zrobić np. odprowadzenie ścieków od kościoła i od plebanii, a przedtem na ten temat się niewiele mówiło. Było niby zaplanowane, ale dokładnie nie musiało to być sprawdzane. Teraz musi to być. Jest to normalny projekt doprowadzenia ścieków do głównej sieci. Złożone są dokumenty do MPC, bo najbliżej jest do istniejących dwóch studzienek, które leżą na ich terenie, i do których można by się było wpiąć. Czekam na potwierdzenie pozwolenia, to wtedy będziemy kończyć ten projekt. Trzeba też zamykać sprawy prądu i gazu.
 
Jak Ksiądz ocenia tempo i postępy prac przy budowie kościoła?
    - Myślę, że porównując naszą budowę do budynków kościołów, których budowy były w mniej więcej równym czasie rozpoczynane, to bardzo poszliśmy do przodu. U nas wznoszenie murów kościoła i zamknięcie dachem trwało trzy sezony, to jest krótki okres. Trzeba odbić zimy (w pierwszym roku w tym okresie nic się nie dało zrobić), ubiegły rok to roboty z doskoku, robiliśmy, co się dało, ale były to niewielkie prace. Generalnie zimy odpadały i budowa szła od wiosny do jesieni.
Gdyby nie to, że trzeba zbudować plebanię, to sam kościół (przynajmniej do możliwości wejścia) byłby zbudowany szybko.
 
A kolejne etapy budowy to…?
    -Teraz na wiosnę bierzemy się za plebanię. Trzeba wykorzystać materiały, które zostały z budowy kościoła. Cegły już do jego budowy potrzebne nie będą. Gdy plebania powstanie w surowym stanie, trzeba się będzie brać do wykańczania obydwu obiektów. Powstanie plebanii jest ważnym elementem współpracy, kiedy na miejscu są wszyscy księża, bo nie wszystkie sprawy da się załatwić w zakrystii i potrzebna jest kancelaria parafialna z prawdziwego zdarzenia.
Powoli będziemy też kontynuować prace w kościele. Jeśli będę zamawiał na przykład okna, to do obydwu budynków, bo może to wyjść taniej, przy tak dużej inwestycji. To będzie dogadywanie się z firmami, które są zainteresowane. Zostało już złożonych kilka ofert, więc jest możliwość wyboru i można robić pewien przetarg. Myślę, że do chwili, kiedy na plebanii będzie można zamieszkać muszą minąć ze trzy sezony. Potem będzie można uzupełniać. Potrzeba przecież większej jadalni na różne uroczystości - odpust, czy spowiedź, trzeba pomału wyposażyć wszystko w niezbędne sprzęty, ale to będzie takim etapem podstawowym.
Na plebanii jest zaplanowana część, która będzie spełniała rolę domu parafialnego, będzie duża około 50 metrowa świetlica. Również w kościele, nad zakrystią są dwie duże sale, dla ministrantów i lektorów, które też będzie można wykorzystywać na spotkania. Dlatego nie budujemy odrębnego budynku.
Później zabierzemy się za wieżę kościoła, której postawienie będzie wieńczyć dzieło budowy kościoła.
 
Będzie ona dodatkowym elementem krajobrazowym, chociaż już dziś budynek kościoła widoczny jest ze wszystkich stron i urozmaica widok tej części miasta.
    - 44 metrowa wieża będzie jeszcze wyższa od kościoła, zbudowana z żelbetonu, z klatką schodową wewnątrz, prowadzącą na taras widokowy. Te wieżyczki, które są obecnie na kościele mają około 37 metrów.
 
Przedstawił Ksiądz budowę materialną kościoła Miłosierdzia Bożego, a jak przebiega proces powstawania więzi we wspólnocie parafialnej? Jak tworzy się duchowy pierwiastek tego młodego Kościoła?
    - Nie mamy tragicznej sytuacji w budowaniu tej wspólnoty. Na razie frekwencja jest ponad 50 procent parafian na niedzielnej Mszy św., chociaż jak wiadomo zawsze będą problemy i nigdy nie jest idealnie. Myślę, że Osiedle jest takim terenem trudniejszym i czasami potrzebna jest nawet działalność ewangelizacyjna, o czym świadczą choćby ostatnie przypadki, kiedy interweniowały służby, gdyż wymagała tego działalność niezgodna z prawem. Napady na filię banku, sprawa narkotyków, to rzeczy niebudujące. Ale ogólnie nie jest tak źle.
Oczywiście, każdy ma możliwość wyboru, czy uczestniczenia we mszy w klasztorze, czy w farze, czy też przyjść tutaj. Po zliczeniu frekwencji na około 10.000 mieszkańców, około 6000 wiernych w tych trzech kościołach było, czyli średnia dla diecezji tarnowskiej była uzyskana, bo oczywiście w innych rejonach Polski jest gorzej.
Na terenie naszej parafii działają grupy: ministrancka, grupa lektorska i młodzieżowa, które radzą sobie w pomieszczeniach kaplicy. Jeżeli chodzi o Caritas i Akcję Katolicką, to działamy wspólnie z parafią św. Elżbiety. Uzgadniamy z s. Eleonorą sprawy dotyczące podopiecznych z naszego terenu i działa to dobrze. W styczniu jest planowane założenie Stowarzyszenia „Faustinum”, co będzie realizacją uczczenia św. Faustyny.
 
Czy jest Ksiądz zadowolony z budowy wspólnoty?
            -Zawsze może być lepiej. Myślę, że ta forma bliskości s. Faustyny przez Jej relikwie zaowocuje tym, że niektórych ludzi przyciągnie do naszej wspólnoty. Nie jest to takie zwyczajne wydarzenie, to nie jest zwyczajna sytuacja, kiedy jakaś parafia ma relikwie świętej bliskiej wezwaniu parafii.
 
Oczywiście, zaraz dojdziemy do pytań związanych z tym historycznym wydarzeniem, ale proszę jeszcze powiedzieć: jak mieszkańcy angażują się w budowę świątyni i w działalność na rzecz parafii?
    - W budowę kościoła mieszkańcy Starego Sącza angażują się przeważnie finansowo, bo pracą, to nie jest tak prosto w dzisiejszych czasach. Ciężko było zmobilizować ludzi do podjęcia pracy, nawet z takich miejscowości jak Mostki, kiedy dawniej bardzo chętnie przychodzili do pomocy i znani byli ze swej ofiarności, to teraz, to tak było - wytonowane - można powiedzieć. Czasami prosiłem kilkanaście domów, a przyszło czterech panów. Choć w obecnych czasach taka pomoc nie zawsze jest potrzebna. Jak wiemy, maszyny zastępują ludzi, są inne technologie budowania. Dlatego nie musimy aż tak bardzo narzekać. Jeżeli była jakaś konkretna praca, typowo dla osób niewykwalifikowanych, to znajdowali się chętni do pomocy.
 
Wróćmy więc do współpatronki parafii, jaką jest św. Faustyna.
Skąd wziął się pomysł sprowadzenia Jej relikwii do kierowanej przez Księdza parafii?
    - Już od kilku lat chodziło mi to po głowie. W wielu parafiach prowadziłem rekolekcje pod kątem Bożego Miłosierdzia. Elementem materialnym obecności Chrystusa Miłosiernego i św. Faustyny byłyby relikwie, które jadąc na rekolekcje mógłbym zabrać ze sobą, ale głównie, żeby w naszej wspólnocie były czczone, gdyż przez orędownictwo św. Faustyny więcej człowiek potrafi wyprosić u Bożego Miłosierdzia. Konsultowałem się z wieloma osobami, w tym z siostrami ze Zgromadzenia Matki Bożej Miłosierdzia. Jedna z Sióstr, która tutaj przyjeżdża, mówiła, że nie jest to taka prosta sprawa. Pomyślałem, że trzeba próbować. Najpierw telefonicznie umówiłem się z Siostrami. Zostałem poinformowany, żeby przyjechać i jakie przedsięwziąć kroki w celu załatwienia sprawy. Skierowałem odpowiednie pisma - prośby z odpowiednim uzasadnieniem. W tym momencie było około 100 próśb i tylko kilka z nich miało zostać pozytywnie przyjętych. Nie było jednak żadnej gwarancji. Musiałem się również zwrócić do ks. Biskupa Ordynariusza. Bez Jego akceptacji prośba nie byłaby w ogóle rozpatrywana. Uzyskawszy tę akceptację kuria tarnowska przesłała pismo do Łagiewnik i tam po około dwóch miesiącach prośba została pozytywnie rozpatrzona. Ja informację o tym otrzymałem 3 listopada, kiedy to przyszło do mnie pismo o pozytywnym rozpatrzeniu sprawy. Tak to się zrodziło. Sam byłem tym zaskoczony, bo myślałem, że to będzie sprawa może na wiosnę, może za pół roku, albo i później. I nawet przyszłe rekolekcje w naszej parafii planowałem pod kątem Bożego Miłosierdzia isprowadzenia relikwii Jego Apostołki. Koncepcję trzeba było zmienić, zrobić triduum, jako przygotowanie na przyjęcie relikwii. Tu pomocą był ks. prałat Marek Tabor, który podjął się przeprowadzić te dni skupienia.
 
Jak Ksiądz widzi kult Świętej i Miłosierdzia Bożego w starosądeckiej wspólnocie?
    - Na Sądecczyźnie nie ma kościoła Bożego Miłosierdzia. Ten, który budujemy jest pierwszym. Tym bardziej, dlatego że kult u nas jest, posiadanie relikwii rozniecałoby jego żar. Porównując do innych dni, to piątkowa Nowenna do Bożego Miłosierdzia sprowadza w każdym tygodniu do kaplicy wielu czcicieli. Tak samo i wota, które nagle zaczęły się pojawiać, są formą dziękczynienia, które wychodzi z serc ludzi, którzy jakąś łaskę wyprosili u Chrystusa Miłosiernego. To świadczy o tym, że wezwanie naszego kościoła zostało wybrane trafnie. A kult Miłosierdzia Bożego na Sądecczyźnie trzeba rozpropagować.
 
Co potwierdzała niewielka liczba modlących się, wraz z Siostrami Klaryskami, w kościele klasztornym, w piątki o godz.15.00.
    - Część ludzi nawet nie umiała koronki do Bożego Miłosierdzia. Wiem to ze spowiedzi, gdy tę modlitwę zadawałem jako pokutę, niektórzy penitenci pytali: „gdzie to można znaleźć”?  Młodszym polecałem Internet, ale rozprowadziliśmy też sporo obrazków z wizerunkiem Pana Jezusa Miłosiernego i z tą modlitwą.
Myślę, że sytuacja pokazała, że była potrzeba, która po powołaniu parafii i rozpoczęciu budowy kościoła pod tym wezwaniem, spełniła oczekiwania ludzi. Ten fakt, że ludzie gorliwie modlą się do Miłosierdzia bardzo cieszy, także i to, że wymadlane są łaski, które są ludziom potrzebne.
 
Co chciałby Ksiądz przekazać Czytelnikom „Z Grodu Kingi” – gazetki starosądeckich parafii?
    - Chciałbym powiedzieć, że warto sięgnąć do tego, co napisała
s. Faustyna w „Dzienniczku”. Jej myśli czasami wydają się nam trochę trudne. Ale jak przeczytamy ten tekst małymi fragmentami, tak jak czyta się Pismo Święte, to zrozumiemy, że są to proroctwa na współczesne czasy. Obecnie bez Bożego Miłosierdzia ludzkość mogłaby sobie głowy pourywać. Chrystus wiedział, że na XX i XXI wiek potrzeba innego spojrzenia. Tego spojrzenia miłosiernego, które otwiera człowiekowi drogę do zbawienia.
 
I do życia na Ziemi?
    - Tym bardziej. Święta, która przez wiele lat była odsuwana i uważano ją nawet za częściowo nie w pełni sprawną umysłowo; której wielu nie chciało wierzyć w to, że ma wizje - jest patronką współczesności. Myślę, że działo się tak dlatego, aby pokazać ludziom, że przez trudności można dojść do sukcesu, nawet tak wielkiego, jakim jest świętość; ale także po to, żeby iskra Bożego Miłosierdzia zapłonęła w świecie.
 
Jak widzi Ksiądz związek starosądeckiej wizyty Ojca Świętego Jana Pawła II - wielkiego czciciela Miłosierdzia - papieża, który wyniósł na ołtarze s. Faustynę (najpierw przez beatyfikację, a później kanonizację) i bł. Kingę, z powołaniem w naszym starym mieście - nowej parafii? To chyba jedno z niewielu miejsc w Polsce, gdzie będzie można czcić w relikwiach pierwszego stopnia dwie święte i gdzie jest tak wiele pamiątek po słudze Bożym Janie Pawle II?
    - To wielki dar i jednocześnie wyzwanie. Również modlitewne wyzwanie, o życiowe postawy i kultywowanie wartości, których wzorem są dla nas obydwie Święte i Sługa Boży. W poniedziałkowej nowennie w starosądeckim kościele klasztornym zanosimy podziękowania i prośby za wstawiennictwem św. Kingi, piątek w kaplicy Miłosierdzia Bożego czcić będziemy w Jej relikwiach św. Faustynę. To wszystko jest bardzo znamienne. Przypominam sobie swoją rozmowę z ks. Biskupem, kiedy rozmawiając o wezwaniu przyszłego kościoła pomyślałem, że będzie to kościół Miłosierdzia Bożego. Wcześniej byłem na dwóch parafiach: w Brzesku - pod tym wezwaniem i w Ciężkowicach, w parafii Chrystusa Miłosiernego, czczonego w sławnym wizerunku Ecce Homo.
Wszystko się tak układa… Rozpoczęliśmy działalność kaplicy od pierwszej niedzieli Adwentu (2004 roku) i wprowadzenie relikwii św.Faustyny też przypadnie na ten dzień, rozpoczynający czas oczekiwania na przyjście Pana Jezusa. To będzie symboliczne rozpoczęcie nowego roku kościelnego.
 
    Dziękując za rozmowę (przeprowadzoną we wtorek 23 listopada), w której przedstawił Ksiądz wiele interesujących wiadomości, w imieniu własnym i Czytelników, życzę wielu łask potrzebnych w trudnym dziele budowy świątyni - tak tej powstającej „cegła po cegle”; jak i tych „świątyń miłosiernych serc Starosądeczan”, dla których patronkami, na niejednokrotnie trudnej drodze życia, będą święte: Kinga i Faustyna.
Jolanta Czech
 
310923