Przejdź do treści
Z Grodu Kingi
Przejdź do stopki

> Przydrożne frasobliwości świętych - kapliczki Sądecczyzny < (3)

Treść


.
"PRZYDROŻNE FRASOBLIWOŚCI ŚWIĘTYCH
- kapliczki Sądecczyzny"
praca konkursowa
( 3 )
Podobnie jak 122 lata wcześniej, wzięli figurę Chrystusa na ramiona i odwiedzali dom po domu, wszędzie zastając chorych.
Pan Jezus wysłuchał błagania ludu i od tego dnia nikt nie zachorował, a ci co byli chorzy - wyzdrowieli.
Nigdy więcej miasta nie nawiedziło morowe powietrze. Obywatele Starego Sącza, w dowód wdzięczności dla Jezusa Miłosiernego, postanowili wybudować nową kaplicę. Pierwsza mała kapliczka, ulepiona z kamieni bez fundamentów, przetrwała od 1700 do 1906 roku, czyli 206 lat.
Spośród szanownych obywateli Starego Sącza i Mostek utworzono Komitet Budowy Kaplicy, w skład którego weszli: Popko, Antoni Ogorzały, Antoni Gądek, Franciszek Chmura, Władysław Cięciwa, Władysław Essen, Antoni Waligóra, Wiesław Urlik oraz burmistrz Pawlikowski i radni miasta. Komitet poprosił o przygotowanie projektu i kosztorysu kaplicy mgra Wiktora Bazielicha. W przygotowaniu planu uczestniczyli również: majster budowlany Jan Miller, mistrz stolarski Antoni Hebel oraz mistrz rzeźbiarski Ignacy Lorek - ponieważ niezwykle ważny był wystrój kaplicy. Mgr Bazielich niezwykle szybko przygotował kosztorys i plan budowli, przedkładając je do akceptacji ks.proboszczowi Rozwadowskiemu. Duchowny nie zgodził się jednak na tak dużą kaplicę tzn. z trzema nawami. Swoją dezaprobatę uzasadnił tym, że miasto ma dwa duże kościoły i trzeci tak duży obiekt w tak małym mieście, to za dużo. Wiktor Bazielich projekt zmienił, pomniejszył kaplicę o dwie boczne nawy. Zezwolenie na budowę kaplicy z kurii biskupiej z Tarnowa przyszło bardzo szybko, za co obywatele Starego Sącza gorąco dziękowali ks.Rozwadowskiemu, który załatwił także zezwolenie z kurii na zbiórkę pieniędzy w mieście i miejscowościach wchodzących w skład parafii. Posąg Chrystusa Miłosiernego, na czas budowy, uroczyście z procesją został przeniesiony do kościoła parafialnego.
Budowa przebiegała bardzo szybko. Poświęcenie nowej kaplicy odbyło się bardzo uroczyście, w dniu Przemienienia Pańskiego, tj. 6 sierpnia 1906 r.
Procesję otwierali wierni niosący krzyż i chorągwie, następnie dziewczęta w białych sukienkach niosły przestrojone kwiatami: figurę i obrazy Matki Bożej. Posąg Pana Jezusa tego dnia tonął w kwiatach, otoczony był wieńcem z kwiatów, niesionym przez dzieci. Procesji przewodniczył ks.proboszcz Rozwadowski, który zaintonował pieśń: „Boże w dobroci nigdy nieprzebrany”.
W pierwszych szeregach procesji szli, zasłużeni przy budowie nowej kaplicy, obywatele miasta. Inni uczestnicy marszu nieśli zapalone świece. Ludziom towarzyszyło niezwykłe wzruszenie, potęgowane przez dźwięk dzwonów, dobiegający z wieży kościelnej. W głębokim rozmodleniu procesja dotarła do nowej kaplicy. Figurę Pana Jezusa postawiono na stoliku umieszczonym na zewnątrz kaplicy, aby wszyscy ludzie mogli patrzyć w miłosierne oczy Chrystusa. Nastąpiło poświęcenie kaplicy, następnie uroczysta Msza św. celebrowana przez ks.Rozwadowskiego, w czasie której duchowny wygłosił kazanie, podkreślając, że nazwa nowej kaplicy - Przemienienia Pańskiego, pozostanie taka sama. Ksiądz podziękował obywatelom Starego Sącza oraz pobliskich wsi: Mostek, Moszczenicy, Cyganowic, za dokonanie takiego czynu, dzięki któremu następne pokolenia będą pamiętać o cudach dokonanych przez Pana Jezusa: uratowaniu przed powodzią, od straszliwych chorób, pożarów miasta oraz za cuda i łaski, których doświadczyli indywidualni wierni. Po skończonej Mszy św. wniesiono figurę Jezusa Miłosiernego do kaplicy, ustawiono na stoliku, zaświecono lampki oliwne, a lud żegnając Chrystusa, całował Jego stopy i błagał o dalszą opiekę. Śpiewając pobożne pieśni, procesja z powrotem ruszyła do kościoła parafialnego. Niedługo po uroczystościach zaczęły padać ulewne deszcze, tak, że rolnicy mieli trudności ze zbiorem jesiennych plonów. Obywatele poprosili ks.Kanonika o odprawienie mszy. Pod koniec września Starosądeczanie uczestniczyli we Mszy błagalnej, o pogodę i szczęśliwe zbiory. Pan Jezus Miłosierny wysłuchał próśb ludu i prace jesienne bez przeszkód zostały doprowadzone do końca.
Przyszła wiosna. W maju, jak nakazywała starosądecka tradycja, organizowane były procesje pokutne, odbywające się przez trzy kolejne dni (15, 16 i 17 maja) tzw. Dni krzyżowe. 15 maja procesja przeszła przez miasto do kaplicy Przemienienia Pańskiego, gdzie podczas mszy wierni błagali Pana Jezusa o błogosławieństwo w plonach i zachowanie miasta od kataklizmów.
Po Eucharystii obywatele miasta wzięli figurę Chrystusa na ramiona i przenieśli ją do kościoła parafialnego. Następnego dnia (16 maja) figura Pana Jezusa zagościła w kaplicy Świętego Krzyża (św.Floriana) gdzie odprawiono mszę ku czci patrona kaplicy z prośbą, by chronił miasto przed pożarami i wojnami. Na trzeci dzień procesja szła wraz z rzeźbą Chrystusa Miłosiernego do kościółka św.Rocha i Sebastiana. Tam modlono się o pokój i zgodę na świecie oraz o ochronienie wiernych Starego Sącza przed chorobami zakaźnymi.
Po zakończonych obchodach Dni krzyżowych ks.Proboszcz nakazał pozostawić figurę Pana Jezusa w kościele. Zbliżało się święto Wniebowstąpienia Pańskiego i Boże Ciało, w związku z tym Ksiądz pragnął, aby lud mógł nacieszyć się cudowną figurą. Po zakończeniu oktawy Bożego Ciała wierni ponownie wzięli rzeźbę Pana Jezusa na swoje ramiona w celu odniesienia jej do kaplicy. Nagle przyszła straszna burza z piorunami. Ludzie byli niezwykle poruszeni, gdyż nic nie wskazywało na to, że nadciąga nawałnica. Deszcz nie ustawał, więc figurę postawiono w bocznej nawie kościoła. Po jakimś czasie po odprawionej mszy ponownie chciano przenieść figurę, posąg jednak nie dał się ruszyć. Siłowało się z nim czterech silnych mężczyzn, sprawdzono czy ktoś nie przybił go do stolika, ale nic podobnego nie miało miejsca. Mężczyźni ze smutkiem stwierdzili, że widocznie nie są godni, by nieść Pana Jezusa na swoich barkach i rozeszli się do domów. Próbę ponowiono po raz trzeci. Wyniesiono rzeźbę Chrystusa na środek kościoła, odprawiono Mszę przebłagalną za grzechy. Gdy po skończonym nabożeństwie wierni zbliżali się do wyjścia ze świątyni, drzwi przed nimi zatrzasnęły się z hukiem. Wszystkich obecnych przeszył strach. Ksiądz Proboszcz będący świadkiem zajścia, nakazał odnieść figurę Pana Jezusa do kościelnej kaplicy: „Widocznie Chrystus chce zostać w kościele - stwierdził duchowny. - Ja na pamiątkę dzisiejszych wydarzeń dam wam do kaplicy obraz Przemienienia Pańskiego, pochodzący z Klasztoru Ojców Franciszkanów, zamkniętego przez cesarza Józefa II”.
Tak za sprawą Pana Jezusa Miłosiernego, bizantyjski, słynący z cudów obraz opuścił kościelną przechowalnię.
Powieszono go w ołtarzu, w miejsce dużo mniejszego i zniszczonego płótna”.
Pan Jezus Miłosierny znalazł wreszcie swoje miejsce, gdzie odwiedzały Go rzesze ludzi: dzieci przed zajęciami szkolnymi, młodzież przed egzaminami, obywatele miast i wsi w chwilach grozy. Wszyscy garnęli się do stóp cudownego Chrystusa.
„Kończąc tę historię - pisze p.Kinga Starczewska - o tym Miłosierdziu Bożym, bo wiele łask otrzymaliśmy, bo przecież dwie straszne wojny przeszliśmy i nie mieli czasu, aby nam zniszczyć te dwa kościoły i kaplice. Zemścili się na mostach, stacji kolejowej i fabryce kuśnierskiej. I tak Ten Najdroższy, Ten Odkupiciel świata ma nas nadal w swojej opiece Bożej”.
 
ZAKOŃCZENIE
 
   Oby opieka Boża trwała. Oby tak pozostało na następne pokolenia starosądeczan i na następne wieki. Oby modląc się w tym miejscu, tak jak dawniej ludzie wypraszali potrzebne łaski.
Oby ponad stuletnie istnienie kaplicy Przemienienia Pańskiego przypominało mieszkańcom o historii; o tym, że jest ona wotum dziękczynnym, za otrzymywane łaski, dzięki wstawiennictwu miłosiernego Pana Jezusa, czczonego przez lud w starosądeckiej figurze. Oby Jezus Miłosierny strzegł lud wierny od niszczących żywiołów: wody, morowego powietrza - wszelkiej zarazy, ognia i wojny.
    Czy to nie palec Boży, że w pobliżu, tuż obok, powstaje kościół p.w. Miłosierdzia Bożego, a kaplica stoi na terenie parafii pod tym samym wezwaniem?
.

.
A także, by pamiętano o nieodległym, wspominanym w cytowanym rękopisie cmentarzu cholerycznym na zboczu Miejskiej Góry, miejscu pochówku ludzi, często grzebanych w zbiorowych mogiłach, bez trumien i posługi kapłańskiej.
    Przeszłość - przyszłości wytycza drogi, daje wskazówki - także jak i „czym” żyć. Trzeba tylko potrafić się w nie wsłuchać i zamyślić. Często takie miejsca jak kaplice, kapliczki czy przydrożne krzyże - nie mówiąc nic, mówią tak wiele.
Kinga Cieślak
 
346811