Spotkanie z folklorem Czarnych Górali
Treść
.
SPOTKANIE Z FOLKLOREM
CZARNYCH GÓRALI
CZARNYCH GÓRALI
Popradzie, Popradzie
Piykna nasa rzyko
Niyś moje śpiewanie
Syroko, daleko
Na wspaniałe, magiczne popołudnie do „Galerii pod Gniazdem” zaprosili na piątek 27 sierpnia br. organizatorzy „Spotkania z folklorem Czarnych Górali”: Stowarzyszenie na Rzecz Osób Niepełnosprawnych „Gniazdo” oraz Powiatowa i Miejsko-Gminna Biblioteka Publiczna w Starym Sączu.
Wykonawcami byli członkowie Zespołu Regionalnego „Dolina Dunajca”, a oprawę poetycką zapewniła Wanda Łomnicka - Dulak.
Któż to są ci tytułowi Czarni Górale? Tak są zwani nasi najbliżsi sąsiedzi - górale nadpopradzcy. Region, który zamieszkują, obejmuje Piwniczną i okoliczne wsie: Rytro, Młodów, Głębokie, Kokuszkę i Łomnicę, a jego położenie geograficzne, to środkowa część Beskidu Sądeckiego między górskimi pasmami Jaworzyny Krynickiej i Radziejowej, dla których naturalną granicę stanowi rzeka Poprad. Od południa graniczy ze słowackim Spiszem, a od północy z Kotliną Sądecką i zamieszkującymi ją Lachami Sądeckimi. Folklor tego regionu jest inny niż górali podhalańskich tzw. białych, czy górali Beskidu Zachodniego (z okolic Żywca).
Od górali z innych regionów odróżnia ich strój. Mężczyźni nosili hołośnie (spodnie) oraz gunie(cuchy) wykonane z czarnego (brązowego) sukna samodziałowego. Hołośnie miały cienki, czerwony lampas, natomiast gunie obszycia z czarnego, granatowego, czasem zielonego materiału. Inne elementy stroju to: czarna lub ciemnoniebieska kamizelka z metalowymi guzikami, przy hołośniach wąski pas opadający na biodro, wybijany ćwiekami, kierpce o kroju kurpieli z długimi nawłokami, kapelusz podobny do góralskiego, otoczony pęczkiem czerwonej wełny. Górale czarni zamiast ciupag używali giętych lasek (kule).
Kobiety nosiły obcisłe kaftaniki (katanki) z rękawami z cienkiej jednokolorowej wełenki lub kwiecistego perkalu, długie spódnice z płótna drukowanego (błękiciory) i białe lub kolorowe zapaski. Na nogach kierpce z nawłokami, na głowie chustki tybetowe. Stroju dopełniały korale.
Przy pasieniu, lub przy pracy śpiewano pieśni powolne, o tęsknej nucie, a do tańca rytmiczne. Tańczono wyłącznie zespołowo, a do szczególnie popularnych należały polki: śpiywano, wsciekło, bez stołek; hanok; błasiok; zamiatany, śtajerek, dokoła oraz czardasz, co jest widocznym wpływem spiskim.
Do zabaw pasterskich należały: kocury, łomanie na rękę, dupek i inne. Muzyka (kapela) składała się z I skrzypiec (prym),II skrzypiec (sekund), basów i klarnetu. Występowały również instrumenty archaiczne: trubita, piszczałka, okaryna oraz heligonka.
.
.
.
Zespół „Dolina Popradu” istnieje od 1965 roku. Brał udział w bardzo wielu konkursach i festiwalach, na których zdobywał czołowe miejsca. Dał niezliczoną ilość koncertów w Polsce i za granicą. Nie wiem ile razy koncertował w Starym Sączu, ale na tej niewielkiej scenie w „Galerii pod Gniazdem” na pewno po raz pierwszy. Wszyscy obecni, zachwyceni wspaniałym śpiewem i tańcami, wyrażali nadzieję, że jeszcze niejednokrotnie uda się zaprosić Zespół na gościnne występy.
Zespół „Dolina Popradu” istnieje od 1965 roku. Brał udział w bardzo wielu konkursach i festiwalach, na których zdobywał czołowe miejsca. Dał niezliczoną ilość koncertów w Polsce i za granicą. Nie wiem ile razy koncertował w Starym Sączu, ale na tej niewielkiej scenie w „Galerii pod Gniazdem” na pewno po raz pierwszy. Wszyscy obecni, zachwyceni wspaniałym śpiewem i tańcami, wyrażali nadzieję, że jeszcze niejednokrotnie uda się zaprosić Zespół na gościnne występy.
Nastrój zadumy i refleksji stwarzała poezja Wandy Łomnickiej-Dulak, od dzieciństwa związanej z Kosarzyskami i Piwniczną. Jej poetycki debiut przypadł na rok 1987. Od tej pory wydała wiele zbiorów poezji, pisanej z głębi serca, pisanej gwarą górali nadpopradzkich i językiem literackim. Oto tytuły niektórych z nich: „Modlą się ze mną łąki” (1993); „Śladem serdecznym” (1993); „Ścieżką zachodzącego słońca” (1994); „Po niewidzialnej stronie tęczy”(1996); „W królestwie buków” (1999); „Zielonej łaski pełne” (2003); „Wszystkie pory świtu” (2005).
W recytowanych wierszach opowiadała o tym, co najbliższe jej sercu.
„Ziemio piwnicańsko - nopiykniejsy w świecie
haftuwany kwietnom tęcom zielony gorsycie
spod kozuska dorni bijom źródoł serca
do Popradu siwego jak łocy dziewcęcio...”
i do czego wraca:
„Góry dzieciństwa
wschodzą we mnie ziarnem wspomnień
nawet w dolin oddaleniu
spowiadam się wyniosłym zboczom ciszy
wciąż poznaję je stopa po stopie
kładąc pieczęcie śladów
na ścieżkach rodzących kamienie
przyzwyczajam się
do niebosiężnego trwania szczytów
słoną kroplą zachwytu
zlizywaną z warg zmęczonych
gór dzika uroda odurza jak zapach jabłek
z dziadkowego sadu owoców zakazanych
przez przemijanie
ale we snach trwają we mnie
zielone garby Beskidów...
Dodać można za Norwidem: „z rzeczy świata tego zostaną tylko dwie, Dwie tylko: poezja i dobroć... i więcej nic...”
No może tylko muzyka, także góralska muzyka!
Jolanta Czech