Śladami bł.Jana Pawła II - PIELGRZYMKA WDZIĘCZNOŚCI
Treść
.
Śladami bł.Jana Pawła II
PIELGRZYMKA WDZIĘCZNOŚCI
W przeddzień Święta Dziękczynienia i w czasie, gdy cała Polska dziękowała za beatyfikację, pontyfikat i życie Jana Pawła II, nie mógł nie czynić tego Stary Sącz - pielgrzymując. Wcześniej na błoniach spotkały się i świętowały szkoły papieskie. W Dniu Dziękczynienia w krajowych obchodach, zorganizowanych w Świątyni Bożej Opatrzności, wzięła udział delegacja naszych radnych. W 12 rocznicę wizyty papieskiej w Starym Sączu i kanonizacji bł.Kingi, przy Ołtarzu Papieskim miały miejsce wielkie uroczystości, włączone w program jubileuszu 225-lecia diecezji. Kościół Tarnowski wraz z samorządami i rodzinami, obchodzącymi w tym dniu Święto Rodzin, składały modlitewne dziękczynienie za beatyfikację Jana Pawła II. Wyprzedzając nieco ostatnie wydarzenia nasz Parafialny Oddział Akcji Katolickiej zorganizował pielgrzymkę do Niegowici i Łagiewnik, by w tych szczególnych miejscach doświadczyć bliskości osoby i śladów Jana Pawła II, dziękować za dar Błogosławionego i wypraszać łaski za Jego wstawiennictwem oraz wstawiennictwem św.Faustyny.
Z inicjatywy i dzięki staraniom organizacyjnym przewodniczącej POAK , p. Haliny Borowskiej, w sobotę 4. VI dwoma autokarami wyruszyło w drogę ok. 100 osób z obu starosądeckich parafii, członków AK i seniorów, pod opieką duchową ks.proboszcza Marka Tabora. Wszyscy w pogodnych nastrojach, z dużymi oczekiwaniami na przeżycia, bo cel i intencje szczytne, wdzięczność - uczuciem najbardziej religijnym, a wspólnota zawsze potrzebna duchowemu wzrostowi człowieka. Fakt, że uczestniczy się w czymś ważnym i jest się razem z innymi sprawiał, że „już od rana rozśpiewana” to była pielgrzymka; i bardzo dobrze, bo kto śpiewa, podwójnie się modli. Rozpoczęły ją radosne Godzinki do Najświętszej Maryi Panny, a późniejsze modlitwy przeplatały pieśni maryjne i papieskie, intonowane pięknymi głosami p. Halinki w jednym autokarze, a ks. Proboszcza w drugim. W międzyczasie wspólnie odmówiliśmy Różaniec i Koronkę do Bożego Miłosierdzia, był też czas na rozmowy i zacieśnianie więzi wspólnotowych. Każda pielgrzymka ubogaca, tę naszą uczyniły niezapomnianą nauki i przeżycia wyniesione z Niegowici, aura modlitewna Łagiewnik oraz porywająca „katecheza” s.Marii Faustyny. I tymi doznaniami pragniemy się podzielić z wszystkimi, by przekonać, że na pielgrzymkowej drodze jest dużo okazji, by budować w sobie mądrość, nadzieję i radość. Jako pierwsza zaświadczy o tym:
NIEGOWIĆ - ŚWIT I ZARANIE KAPŁAŃSTWA
KS.KAROLA WOJTYŁY
KS.KAROLA WOJTYŁY
Miejscowość mało znana, tym bardziej więc interesująca. Około 30 km przed Krakowem zbaczamy z głównej trasy, wjeżdżając w rozległą kotlinę przeciętą dwoma rzekami. Autokary zwalniają, sunąc krętą drogą wśród pól, poprzetykanych gdzieniegdzie zagajnikami, a my wypatrujemy w nich znajomych „śladów kapłańskich stóp”. I nie nadaremnie, bo w pewnym momencie oczom wyobraźni udaje się przywołać postać, podążającego tędy przed laty na swoją pierwszą parafialną placówkę, młodego księdza Karola Wojtyły. Z Krakowa dojechał do Gdowa, skąd gospodarz, zapytany o drogę do Niegowici, podwiózł go kawałek i skierował dalej dróżką na przełaj, wśród pól. Odtąd już szedł pieszo, w kierunku widocznego z oddali kościoła. W momencie przekroczenia granicy parafii ukląkł i ucałował ziemię, jak zwykł to był czynić później, podczas papieskich wizyt. Do Niegowici niósł z sobą młodzieńczy zapał, ręce gotowe do pracy i czyste serce. Szedł po nowe doświadczenia, by wejść w życie parafii, poznawać ludzkie problemy i uczyć się reagować na nie. Mimo że był tu krótko, uważał ten pobyt za bardzo ważny etap kapłaństwa. Na pewno ulubiona „ Barka’’ musiała kojarzyć się z tym czasem i miejscowością; mile wspominał i długo w sercu nosił Niegowić i jej mieszkańców, również podczas pobytu w Watykanie.
.
.
.
.
Centrum niegowickiej parafii, jednej z najstarszych na Podkarpaciu, stanowi okazały kościół p.w. Matki Bożej Wniebowziętej, ten właśnie, który został wzniesiony z inicjatywy księdza Karola Wojtyły. On sam, jako kardynał Krakowa, w 1966 r. go konsekrował. Tamtejsi mieszkańcy wspominają, że był to ksiądz skromny, energiczny, uczynny i bardzo pracowity. Założył teatr, był też opiekunem Stowarzyszenia Młodzieży Męskiej, zmobilizował parafian do budowy kościoła, co nie udawało się poprzednikom przez wiele lat. W świątyni znajduje się replika grobu Jana Pawła II z watykańskiej Bazyliki. Tutaj również starosądeczanie ucieszą serca odkrywając w bocznym ołtarzu piękną rzeźbę św.Kingi, towarzyszącej postaciom świętych: Józefa i Izydora. Niejaki ksiądz Zięba, przybyły ze Starego Sącza, przez 4 lata więzień Oświęcimia, jako wielki czciciel Księżnej, o ten dar dla kościoła się postarał. Niegowić ma jeszcze coś wyjątkowego, jedyny w świecie wizerunek Jana Pawła II z czasów, gdy był on tylko młodym wikarym. Ten piękny pomnik z brązu, na placu przed kościołem, jest międzynarodowym hołdem kapłaństwu Ojca Świętego. Powstał z inicjatywy komitetu „Curato del Mondo” (Wikary Świata), dzięki ofiarodawcom z wielu krajów świata.
W pamiątkowej niegowickiej świątyni uczestniczyliśmy w Mszy św. i wysłuchaliśmy homilii. Głoszone słowo Boże staje się zawsze ważnym dopełnieniem pielgrzymki i nauką życia, dlatego tak cenna jest obecność własnego kapłana, jego posługa i towarzyszenie wiernym. Mamy szczęście tego doświadczać i mamy za co dziękować.
Tym razem, koncentrując się na pojęciu tożsamości, ks.proboszcz Marek Tabor nawiązał do historii narodu, do przeszłości Niegowici i sylwetek wielkich Polaków z nią związanych. Podsuwał zagadnienia do przemyśleń, bo takie życie, jakie myślenie; tylko dzięki rozwadze myśli można żyć mądrzej i pełniej. Radził zacząć od pytań zadawanych sobie: Kim właściwie jestem? Skąd wyrastam i czerpię? Do czego mnie to zobowiązuje? Czy każdego dnia buduję swoją tożsamość chrześcijanina, Polaka i człowieka? I tłumaczył, że odpowiedzi na te pytania trzeba szukać wciąż, pamiętając, co zawdzięczamy Bogu i ziemskiej, polskiej historii. O skojarzenia i wzory łatwo, nawet z hymnu narodowego, czego przykładem ci, którzy „z ziemi włoskiej do Polski szli”; trzy fale ich wędrowania - dające tak wiele do myślenia.
- Pierwsza uosobiona w postaci gen.Henryka Dąbrowskiego, twórcy Legionów polskich, chrzczonego w niegowickiej świątyni, a pochodzącego z pobliskiego Pierzchowca. Przebywając we Włoszech, wiele razy odwiedzał rodzinne strony, swą tożsamość potwierdzał męstwem i żołnierską walecznością. Przeszedł całą kampanię napoleońską z nadzieją na wyzwolenie ojczyzny. W uznaniu wielkich zasług mianowany został przez Napoleona naczelnym wodzem wojsk w Królestwie Polskim. W biografii odnotowano fakt cudownego uratowania generała, kiedy to, noszony na sercu modlitewnik matki zmienił bieg śmiercionośnej kuli wroga, unieszkodliwiając ją i ocalając mu życie.
- Drugą falę stanowili Polacy walczący pod Monte Cassino; zdobyli szczyt, ale niewielu wróciło z włoskiej ziemi. Zapłacili najwyższą cenę, a ich tożsamość, znaczona krwią i ofiarą życia, każe oddawać największy hołd bohaterstwu, wierności Polsce i miłości „do końca”.
- Współczesne powroty włosko-polskie to oczywiście Jan Paweł II, Jego głębokie poczucie tożsamości chrześcijańskiej i narodowej, zakorzenienie w Bogu i w polskości, w kulturze i historii, we wszystkim, co Polskę stanowi. Jego służba i oddanie, ofiara i poświęcenie, na zawsze pozostające wzorem do naśladowania.
A wnioski płynące z tych przykładów? To pouczenia, że tożsamość przez całe życie trzeba budować i to na różne sposoby, bo ona nas tworzy. Być świadomym swej tożsamości znaczy: coś robić, identyfikować się, świadczyć swą przynależność i autentyczność, że ja, to właśnie „ten ja”. Być pełniej, „być bardziej”, po prostu „BYĆ’’. Polskość mówi w nas i przez nas, jest pięknem istnienia, a wiara uczy, żeby we wszystkim umieć odkrywać pierwszeństwo Boga, bo „człowiek nie potrafi zrozumieć siebie bez Chrystusa” - Więc droga wytknięta, wystarczy nią pójść, by stać się tym, czym mamy być w zamyśle Stwórcy, a równocześnie starać się czynić pięknym i spełnionym swoje człowieczeństwo.- To tylko fragmenty homilii, które udało się zapisać w pamięci i odtworzyć, może nie najdoskonalej, ale w słusznym celu: aby ten cenny bagaż wskazówek na życie mogli i inni zabrać z sobą.
Dalsza pielgrzymkowa droga, śladami Jana Pawła II, prowadzi nas do Krakowa, gdzie tak świetliście
ŁAGIEWNIKI PROMIENIUJĄ WIARĄ I MIŁOSIERDZIEM
To miejsce przyciąga aurą duchowości, ciszą, pięknem kościołów, ludzkim rozmodleniem. Bez przerwy przesuwa się kolejka do relikwii św.Faustyny, z prośbami o Jej wstawiennictwo. Duch bł.Jana Pawła II patronuje miejscu. To On był największym czcicielem Bożego Miłosierdzia, beatyfikował i kanonizował siostrę Faustynę, doprowadził do budowy sanktuarium w Łagiewnikach, konsekrował je i zawierzył świat Bożemu Miłosierdziu (w 2002 r.) Konsekrował bazylikę - nowe sanktuarium - i chciał, by orędzie stąd rozesłane trafiło do wszystkich mieszkańców ziemi i napełniało ich serca nadzieją. Nic więc dziwnego, że w tym miejscu, promieniującym miłosierdziem, tysiące ludzi składa dziękczynienie za beatyfikację Ojca Świętego, wśród nich i my, poprzez modlitwy, intencje, odmówioną wspólnie Koronkę do Bożego Miłosierdzia i śpiew.
Będąc tu trzeba nadmienić też o powstającym kompleksie modlitewnym Krakowa, wkrótce już dostępnym dla wiernych. Stworzy go, w połączeniu z Łagiewnikami, budujące się Centrum Jana Pawła II - „Nie lękajcie się” - Jego częścią jest sanktuarium papieskie bł.Jana Pawła II, które już zostało otwarte w dniu 11.VI b.r. i jest do zwiedzania w dolnej części kościoła, (kościół górny dopiero się buduje). W sanktuarium umieszczono płytę nagrobną z Rzymu i relikwiarz z ampułką krwi Papieża, można też w tym szczególnym miejscu kultu, wypraszać łaski za wstawiennictwem Błogosławionego i uzyskiwać odpust zupełny.
.
.
W Łagiewnikach przytrafiło się nam jeszcze coś ciekawego, czym też chcemy się podzielić. Przekonaliśmy się, jaką moc ma żywe słowo dobywane z serca, takie „ z duszą i ogniem’’. Jak może wciągać i przekonywać. Przed zwiedzaniem sanktuarium, w jednej z kaplic, zgromadziliśmy się na tzw. „prelekcji” wstępnej, informującej o miejscu kultu. Prowadziła ją jedna z sióstr ze Zgromadzenia, z pozoru „ taka sobie, zwyczajna’’, jak kiedyś powiedziano o siostrze Faustynie Kowalskiej. Jednak pozory mylą, ważne jest to, co się ma w środku, wkrótce mieliśmy się o tym przekonać. Uśmiechem, spontanicznością, ekspresją wypowiedzi od razu nas ujęła siostra Maria, dziwnym trafem również nosząca zakonne imię „Faustyna”. Zaczęła radośnie, mówiła szczerze, emocjonująco, adresując do nas słowa:
W Łagiewnikach przytrafiło się nam jeszcze coś ciekawego, czym też chcemy się podzielić. Przekonaliśmy się, jaką moc ma żywe słowo dobywane z serca, takie „ z duszą i ogniem’’. Jak może wciągać i przekonywać. Przed zwiedzaniem sanktuarium, w jednej z kaplic, zgromadziliśmy się na tzw. „prelekcji” wstępnej, informującej o miejscu kultu. Prowadziła ją jedna z sióstr ze Zgromadzenia, z pozoru „ taka sobie, zwyczajna’’, jak kiedyś powiedziano o siostrze Faustynie Kowalskiej. Jednak pozory mylą, ważne jest to, co się ma w środku, wkrótce mieliśmy się o tym przekonać. Uśmiechem, spontanicznością, ekspresją wypowiedzi od razu nas ujęła siostra Maria, dziwnym trafem również nosząca zakonne imię „Faustyna”. Zaczęła radośnie, mówiła szczerze, emocjonująco, adresując do nas słowa:
- Jak dobrze, że tu jesteście! Z tego miejsca orędzie Miłosierdzia wyszło na cały świat! Stąd można czerpać jego łaski. Pan Bóg wybiera sobie miejsca; to jedno z nich. Prawie 2 miliony pielgrzymów rocznie tędy przechodzi, z własnej woli, z potrzeby serc. Zagonieni, a tu nagle mają czas, wreszcie się nie spieszą. Modlą się godzinami, zatopieni w ciszy, zanoszą intencje, odzyskują spokój i nadzieję. To miejsce działa, ale o co tu w tym wszystkim chodzi? Dlaczego tak surowe żądania i ostrzeżenia Boże stąd wyszły? „Nie wolno ci się uchylać od czynów miłosierdzia! Nie usprawiedliwisz się, jeśli nie będziesz ich czynić!” Zadatki miłosierdzia są w każdym, rodzimy się miłosierni. Tylko jak je realizować? - pytamy. I otrzymujemy odpowiedź Pana Jezusa: przez CZYN, SŁOWO i MODLITWĘ. Tym, że jesteś obok, przy kimś, z nim, przez każde dobre słowo, pomoc, cierpienie, przebaczenie i żal .Przez Koronkę i Godziny Miłosierdzia, wszędzie tam, gdzie jesteś, zanurzaj się w modlitwie, rozważaj mękę… Ratunkiem na całe zło świata jest miłosierdzie i to wielkie: UFAM. Czyń miłosierdzie bez zahamowania i ufaj, mimo wątpliwości i zmagań.
„Jezu ufam Tobie” - tutaj w Łagiewnikach przekonuje jak rzadko gdzie. Bo jak nie będzie tego „UFAM’’ to na nic wszystko, to przegrana życiowa. A jednak - jak naprawdę ciężko jest ufać, szczególnie, gdy krzyż nie do uniesienia. Heroizm wiary to właśnie pełne zaufanie i poddanie się woli, mimo wszystko i zawsze, i to zawierzenie: „ Rób, Boże, co chcesz… Skoro dajesz taki krzyż, to dasz mi siłę go ponieść. Nie zawsze musi być tak, jak ja chcę. Wiem, że nie ma, nie będzie odpowiedzi na pytanie: „Dlaczego?” Dlaczego np. dzieci cierpią, młodzi umierają, a życie potrafi tak boleśnie ranić? A jednak „Jezu ufam Tobie”. Siostra Faustyna zapisała w dzienniczku takie słowa: „Rodzimy się dla Boga, wychowujemy dla Boga, trzeba nauczyć się miłości do końca”. Więc skoro trzeba..?
To tylko mały fragment gorących refleksji, Siostra mówiła jeszcze pięknie o modlitwie, o swoim dorastaniu do nadziei i ufności, o walce ze złem. Zażenowana naszymi podziękowaniami poprosiła tylko: Módlcie się za mnie, bardzo proszę. 2 sierpnia będę składała śluby zakonne. Módlcie się, żebym była dobrą zakonnicą. Po tym spotkaniu my jakoś nie mamy obaw, proszę Siostry, ale modlitwa nie zaszkodzi, więc będzie.
Relację z doznań pielgrzymkowych można by ciągnąć w nieskończoność, jeszcze doprasza się pieśń, intonowana przez Księdza Proboszcza, którą można by przyjąć za naszą, pielgrzymkową, tak piękne ma słowa i chwytliwą melodię. Może umieścimy ją następnym razem, bo teraz jeszcze kilka wniosków trzeba, z podziękowaniem organizatorom, przewodnictwu duchowemu, kierowcom, wolontariuszom i wszystkim uczestnikom, za każde otrzymane dobro. Za wspólnie zgromadzony kapitał ducha, z którego długo można będzie czerpać. A do zapamiętania z ostatniej pielgrzymki zabierzmy myśli przewodnie o pobożności, modlitwie i wierze, jako końcowe wnioski:
- Pobożności nie mierzy się ilością pacierzy, ale jakością modlitwy i życia. Podstawą religii jest miłość.
- Modlitwą może być wszystko, co robimy, byle robić to najlepiej, jak się potrafi i tak, by podobało się Panu.
- Nie ma wiary bez kultury. We wszystkim pięknie świata, w przyrodzie, muzyce i sztuce jest Boże tchnienie, jest modlitwa i uwielbienie. Pielgrzymując, trzeba mieć oczy i uszy otwarte, a duszę wzniesioną ku górze.
Zanotowała Zofia Gierczyk