Przejdź do treści
Z Grodu Kingi
Przejdź do stopki

Na pątniczej trasie starosądeckiego POAK i Klubu Seniora

Treść


.
Na pątniczej trasie starosądeckiego
PO Akcji Katolickiej i Klubu Seniora
LEWOCZA - NAJCZĘŚCIEJ ODWIEDZANE MIEJSCE
PIELGRZYMOWANIA W SŁOWACJI
 
    Podróże kształcą, pielgrzymki pogłębiają wiarę i duchowość, a łączące jedno z drugim tzw. pielgrzymko - wycieczki stają się najpopularniejszą obecnie formą podróżowania, syntezą wiary i kultury. Poszerzają horyzonty, umacniają religijność, kształtują wrażliwość, zacieśniają więzi wspólnotowe, odradzają i przemieniają ku dobru. Doświadczyliśmy tego ostatnio np. w Słowacji, odwiedzając miasto - muzeum, skarb słowackiego Kościoła, kultury i historii; (o czym szerzej w dołączonej relacji).
     Jest 26.IX W tę ostatnią sobotę miesiąca, zamgloną, chmurną i przekropną niestety, wyruszamy w drogę. Stan osobowy pełny. Komfort jazdy zapewniony, organizacyjnie wszystko dopięte „na ostatni guzik”. Towarzyszy nam przewodnik PTTK Barbara Bałuc, opieką duszpasterską obejmuje ks. Dominik Furgał. Trasa pielgrzymkowa do Lewoczy poprowadzi urokliwą pętlą krajobrazową z przejściami granicznymi w Niedzicy i Muszynie, i przejazdem przez nowy most na Popradzie. Najważniejsze dwa punkty programu to światowej sławy obiekty sakralne Lewoczy: Katedra p.w. św.Jakuba i sanktuarium na Mariańskiej Horze. Nad wszystkim czuwa, zatroskana o nasze samopoczucie, a nawet i żołądki,( częstująca świetnymi drożdżówkami), główna organizatorka, prezesująca POAK p.Agata Wolak-Kowalik, tak pięknie rekomendująca swoją rodzinną miejscowość - Sromowce Wyżne - mijane właśnie po drodze.
    „Bez Boga ani do proga” - uczono nas od dziecka, jakże by inaczej miało być na pielgrzymce? Zaczynamy śpiewnie i modlitewnie. Ksiądz Dominik, wikariusz parafii p.w. św.Elżbiety Węgierskiej, intonuje „Kiedy ranne wstają zorze” i wspólnie odmawiamy poranny pacierz, w duchu wdzięczności za przespaną noc, w intencjach naszych domów i rodzin, o Bożą opiekę, dobrą pogodę i zachowanie od wszelkich niebezpieczeństw w drodze, i za naszych bliskich zmarłych. A teraz już, jak na sobotę przystało i dla wyśpiewania radości serc, Godzinki do Najświętszej Panienki wypełniają autokar. W drodze powrotnej odmówiliśmy Różaniec i w intencji nieodżałowanej organizatorki wielu naszych pielgrzymek, śp. Halinki Borowskiej - Koronkę do Miłosierdzia Bożego. W międzyczasie, w świątyni na Mariańskiej Górze, uczestniczyliśmy w Mszy św. sprawowanej przez Księdza Dominika. Rozpoczął ją ksiądz Celebrant bardzo wymownym stwierdzeniem: „Być blisko Matki, to być u siebie” Nam chciało się bardzo dodać do tych słów jeszcze te: „Być w miejscach odwiedzanych przez Jana Pawła II i kroczyć śladami Jego stóp to dla nas, Polaków, też znaczy być u siebie, bez względu na kontynent czy kraj”. Odwiedził to miejsce 3 lipca 1995 r. w obecności ponad 650 tysięcy wiernych, a aleja lipowa z kapliczkami pasyjnymi, prowadząca na Mariańską Horę, nosi Jego imię.
    Można by uznać nasz wyjazd za wyjątkowo udany, gdyby nie to, że trochę za mocno chłodziło, kropiło i przewiewało, że pogoda się uparła i zasłoną mgieł spowiła świat tak skutecznie, że widoczność była prawie zerowa. Czy to już powód do narzekania? Czy tylko do głębszego przemyślenia? To drugie uświadomiło, że wszystko jest po coś, zła pogoda również. I zawsze jest coś za coś. Może kapryśna aura chciała nas pouczyć, że pielgrzymka to pielgrzymka, a nie przyjemnościowy wyjazd. Musi w niej być coś z ofiary, wyrzeczenia, utrudzenia i pokory godzenia się z tym, na co nie mamy wpływu. Nieważna tu pogoda, właściwie każda jest dobra, byleby cel osiągnąć i umieć za wszystko dziękować. Zła pogoda, przymykając nam oczy, wyostrzyła słuch, skupiliśmy uwagę na szczegółowych relacjach i komentarzach pani Barbary i bardzo dużo z nich się dowiedzieliśmy. Zostaliśmy super przygotowani do zwiedzania obiektów sakralnych, poznaliśmy historię i dzień dzisiejszy Lewoczy, zapas wiedzy, którym przynajmniej częściowo możemy się podzielić z innymi. Czynimy to również na łamach gazetki, zachęcając do odkrywania najpiękniejszych miejsc pielgrzymkowych w kraju i na świecie.
 
LEWOCZA TO PRAWDZIWY SKARB SŁOWACJI
 
    Leży w sercu regionu Spisz, u stóp Gór Lewockich, 90 km od granicy z Polską. Miasto historycznie bardzo ważne, powstało po najazdach tatarskich w XIII wieku, na skrzyżowaniu słynnej Via Magna, drogi handlowej z Węgier przez Spisz do Krakowa. Kiedyś centrum rzemiosła, handlu i sztuki, uprzywilejowane i odwiedzane przez władców europejskich, z czasem, po uruchomieniu kolei, straciło na znaczeniu. Dziś całe jest muzeum, zachowało mury obronne, rozległy rynek z ok. 60 kamienicami i ratuszem zdobnym renesansowymi arkadami. Bogato zdobione fasady kamienic, bramy miejskie, baszty i mury wiernie oddają koloryt epoki. Centralnym obiektem rynku jest jedna z najcenniejszych budowli sakralnych Słowacji, kościół p.w. św.Jakuba Apostoła. Lewocza należy do grona światowych miejsc pielgrzymkowych; od 2009 r. miasto zostało wpisane do Listy Światowego Dziedzictwa UNESCO,
 
NAJCENNIEJSZY ZABYTEK
GOTYCKIEJ SZTUKI SAKRALNEJ
 
    To właśnie katedra św. Jakuba, świątynia parafialna bogata historią, stanowiąca skarbnicę licznych pamiątek historycznych, z całym wyposażeniem wnętrza w 1965 r. zapisana w rejestrze zabytków kultury narodowej. Prapoczątki kościoła sięgają r. 1280, później, kilka razy przebudowywany i remontowany, poświęcony został św.Jakubowi Starszemu, Apostołowi, opiekunowi wojowników, pielgrzymów i robotników, czczonemu w całej średniowiecznej Europie. Jest wielką, trójnawową świątynią, bogato ozdobioną freskami, z gotyckim ołtarzem głównym, najsłynniejszym, bo najwyższym na świecie. Jego wysokość wynosi 18 m 62 cm, a ażurowa konstrukcja zdumiewa lekkością i misternym artyzmem. Wykonał go, podobnie jak trzy jeszcze inne ołtarze, Mistrz Paweł z Lewoczy, taki, rzec by można, słowacki Wit Stwosz. Jego figury mają prawie 2,5 m. i są wyrzeźbione z jednego kawałka lipowego drzewa.
     Poza wymienionymi bogaty wystrój kościoła tworzy jeszcze 10 ołtarzy, powstałych w różnych okresach architektonicznych, a także wielka grupa Kalwaria i wolnostojące kamienne pastoforium. Liczne nagrobne kamienie, epitafia, stalle, ławy, świeczniki, organy i zbiór drogocennych przedmiotów liturgicznych, w większości wyrobów mistrza złotnika Jana Szilassyego są bezcennym zabytkiem słowackiej kultury narodowej.
    Wyposażeni w taki zapas wiedzy, dzięki p. Przewodnik śmielej poruszaliśmy się po katedrze, ukierunkowani na najważniejsze eksponaty, odnajdujący je prawie w biegu. Zwiedzanie tutaj bez przewodnika nie miałoby sensu; kiepskie oświetlenie, duża odległość od ołtarzy i krótki limit czasu zaledwie 30 minut) nie mogłoby zadowolić zwiedzających. Wrażenie jednak jest ogromne, zachwyt wspaniałością sztuki sakralnej i podziw dla geniuszu jej twórców niesamowity; a najcenniejsze osobiste doświadczenie każe zapamiętać: „Sztuka jest rodzajem duchowości, a ta najdoskonalsza tchnie nieskończonością”.
 
POLSKA „JASNA GÓRA” - DLA SŁOWAKÓW
 
    To Mariańska Góra w Lewoczy, szczególne miejsce kultu maryjnego. Jego początki sięgają XIII wieku, kiedy to, w dowód wdzięczności Matce Bożej za uratowanie wielu ludzi w czasie najazdu Tatarów, wzniesiono tu kaplicę. Kult rozszerzał się później dzięki przybyciu franciszkanów. W XV wieku przebudowano i powiększono kościół, umieszczając w nim cudowną gotycką figurę Panny Maryi. Z czasem powstał drugi i trzeci kościół, a dzisiejszy został poświęcony w 1922 r.
    Pielgrzymki na Mariańską Górę nie ustawały nigdy, nawet w najtrudniejszych czasach ucisku wiary, nawet wtedy, gdy za pielgrzymkę trzeba było cierpieć i ponosić ofiary. Docenił to Jan Paweł II, który w 1984 r. podniósł kościół do godności Bazyliki Minor. Największa pielgrzymka odbyła się z okazji wizyty Ojca Świętego w 1995 r. Na zboczu góry, u stóp bazyliki mniejszej, uczestniczyło w niej 650 tys. pielgrzymów. Przybywając tu, Jan Paweł II docenił fakt, że wielu mieszkańców Słowacji zawdzięczało tej świątyni to, że prawda o Bogu i wiara w Niego zachowały się żywe w ich sercach. Maryjny kult pomagał podtrzymywać na duchu wiernych na Słowacji nawet w najtrudniejszych czasach. To miejsce budowało i buduje świadomość religijną Słowaków.
.

Na tle głównego ołtarza bazyliki na Mariańskiej Górze
.
Po dotarciu na Mariańską Górę musieliśmy co najmniej pół godziny odczekać na możliwość wejścia do świątyni; ofiarnie, w strugach deszczu i podmuchach prawie ryterskiego wiatru, ale bardzo cierpliwie. Słyszeliśmy modlących się i śpiewających we wnętrzu pielgrzymów słowackich, uczestniczących w Eucharystii. Mieli prawo do skupienia modlitewnego bez zakłóceń, uszanowaliśmy je z całym zrozumieniem. Na koniec dopiero, gdy z wielkim przejęciem ustawiali się do wspólnego zdjęcia na tle ołtarza, mogliśmy wejść do wnętrza pięknej świątyni. Zaskoczyli nas i zainspirowali również pomysłem fotograficznego utrwalenia pobytu w tym miejscu, po Mszy św. i my zapragnęliśmy stanąć przy Matce Bożej z Mariańskiej Góry, i zabrać Ją z sobą do naszych domów. Niezapomniana pozostanie Eucharystia, w której tu uczestniczyliśmy, a najmilszą pamiątką? - oczywiście to zdjęcie, które i w gazetce zamieszczamy.
    O tym, że pielgrzymko - wycieczka była udana, chyba nikogo nie trzeba przekonywać. Ubogaciła nas wszystkich religijnie i kulturowo, wypełniając tym samym misję Kościoła, w której wiara staje się kulturą. W imieniu wszystkich uczestników podziękowanie za trud organizacyjny, bezpieczną jazdę, posługę duszpasterską i przewodniczą oraz miłą atmosferę złożyła była prezes POAK, pani Barbara Gomółka, życząc kolejnych, tak bogatych w przeżycia i wzruszenia, pielgrzymowań.
Zofia Gierczyk

310742