Państwo Maria i Dariusz Hejmejowie i ich >Gazdówka<
Treść
.
„Świadomość, że przez pracę człowiek uczestniczy w dziele stworzenia,
stanowi najgłębszą pobudkę do jej podejmowania na różnych odcinkach”
stanowi najgłębszą pobudkę do jej podejmowania na różnych odcinkach”
Jan Paweł II (Encyklika Laborem exercens)
ZWYCZAJNI - NIEZWYCZAJNI
PAŃSTWO MARIA I DARIUSZ HEJMEJOWIE
I ICH „GAZDÓWKA”
I ICH „GAZDÓWKA”
Lipcowe piękne dni. Upalne dni tego lata. Radość ogromna, bo wnuki korzystają z kanikuły, a noc dla nich jest zbyt długa na regenerację sił, więc od świtu wesoło „ćwierkają”, zastanawiając się: „co też dzisiaj będziemy robić”?
A może by tak jeszcze raz pojeździć na koniu? Wprawdzie do Piwnicznej kawałek drogi, ale niech tam! Przedstawiam propozycję mamie Marka (ich kolegi) i słyszę: „dlaczego do Piwnicznej, koło Starego Sącza też jest bardzo przyjemne miejsce, na tego typu wyprawę”. Jak to mówią: „Przez ludzi, do ludzi”! Tak dzięki Basi poznałam p.Darka Hejmeja i jego mamę, bo to oni gościnnie nas przyjęli, w swym agroturystycznym gospodarstwie w Moszczenicy Niżnej, tuż za miedzą Starego Sącza. A gdyby ktoś znalazł się tam, w wygodnej wiacie, z której można obserwować jeźdźców, od innej strony świata, to tuż obok - na drzewie znajdzie drogowskaz mówiący, że do klasztoru w Starym Sączu jest stąd 3 km.
Młodzi odkrywcy mało znanego im świata, miastowi, jak to się dawniej mówiło, z chęcią przystali na propozycję Gospodarza, aby póki co zaznajomić się z gospodarskim obejściem, a dopiero później dosiąść rumaka.
Ich zainteresowanie otaczającą rzeczywistością (panowie w wieku 8-11 lat) przeszło moje oczekiwania. Oczywiście - najpierw ich uwagę zwróciły psy i koty, potem stopniowo, w miarę jak pan Darek poprowadził nas do zagrody owiec, pokazał kozy, doszliśmy do obory - także inne zwierzęta. Właściciel ciekawie opowiadał o swym dobytku. Krowy, maciory z prosiakami, konie, perliczki, gęsi, kaczki - wywarły wrażenie na młodych komputerowcach, którym w głowie, co jakiś czas zapala się lampka: popracujemy na naszej farmie - oczywiście w Internecie!
Było to więc prawdziwie nowe doświadczenie, pewnie trochę niezwykłe, bo jakby z innego świata.
No i jeszcze wizyta w tej kuchni w przyziemiu, zgadywanie: - co to za sprzęty? - i do czego mogły służyć? - i czy aby na pewno są prawdziwe?
Gospodarz opowiadał niestrudzenie i z pasją, wzbudzając nasz podziw. Uśmiech i zadowolenie z tego, co robi, bez narzekania, że nic się nie opłaca - tylko plany na przyszłość i jakiś „niedzisiejszy entuzjazm”. Wręcz stwierdzenie - bez skrępowania, że kocha to, co robi i cieszy go to wszystko niezmiernie, mimo wkładanego trudu - sprawiło, że zapytałam p.Darka, czy zechciałby opowiedzieć o swej pracy i czy mogłabym to opisać?
Potem oczywiście chłopcy korzystali z nauki jazdy konnej, więc nie było czasu na rozmowy. Uzyskawszy zgodę, ponownie wybrałam się do „Gazdówki” na umówione spotkanie, z państwem Marią i Dariuszem Hejmejami.
Oto relacja z tego, co usłyszałam
Dariusz Hejmej urodził się w 1966 roku w Moszczenicy Wyżnej, w domu rodzinnym mamy p.Marii z Majdów. Tata Wojciech również był rodowitym moszczeniakiem.
Pan Darek ukończył Zasadniczą Szkołę Zawodową o specjalności mechanizacja maszyn rolniczych w Starym Sączu. Języka polskiego uczyła go p.Joanna Tracz, którą bardzo mile wspomina z lat szkolnych i bardzo ceni sobie wieloletnią znajomość. Religii uczył wówczas ks.Zygmunt Zimowski - dzisiejszy arcybiskup, od którego wówczas jego uczeń Darek otrzymał Pismo Święte z dedykacją, i po latach niezmiernie się cieszy z takiej pamiątki!
Po szkole odbył dwuletnią służbę wojskową w Przemyślu, po której rozpoczął pracę w Sądeckich Zakładach Naprawy Autobusów.
W 1989 roku zawarł związek małżeński z Marią Berowską, która chociaż urodzona w Nowym Sączu, też pochodzi z Moszczenicy. Pani Maria ukończyła starosądeckie Liceum Rolnicze, jej wychowawczynią była p.Jolanta Poręba, a polskiego uczyła p.Zofia Gierczyk. Po szkole pracowała w cegielni „Biegonice”, przez 23 lata w dziale sprzedaży - obsługa klienta. Potem podjęła pracę w firmie „Mipol” w Moszczenicy - bliżej i praca na dwie zmiany, co przy prowadzeniu domu i gospodarstwie ma wielkie, pozytywne znaczenie.
.
.
.
Obydwoje moi rozmówcy nie wyobrażają sobie życia, gdyby nie nieoceniony skarb, jaki posiadają. To mama i babcia też p.Maria Hejmej - seniorka, niezastąpiona we wszelkiej pomocy, przy wychowywaniu dzieci i w prowadzeniu domu. Państwo Darkowie wielokrotnie w rozmowie podkreślają wartość nadrzędną, jaką jest rodzina. To dzięki relacjom panującym w ich domu są pogodni, uśmiechnięci, pełni energii i z tym szczególnym ciepłem patrzą na siebie i zaglądają sobie głęboko w oczy, a przez nie na dno duszy! To widać! Odczucie to towarzyszyło mi od pierwszej chwili przekroczenia ich domu.
Dlatego właśnie chciałam ich Państwu przedstawić, bo warto pokazywać zwyczajnych, wspaniałych ludzi.
W 1990 roku szczęśliwym małżonkom urodziła się pierwsza córka Paulina, w 1995 r. - Magdalena, w 2000 r. - Wojciech i w 2003 - Kacper. Paulina studiowała pedagogikę osób niepełnosprawnych, w tym roku wyszła za mąż.
Po objęciu ojcowizny Hejmejowie zmodernizowali gospodarstwo w kierunku hodowli trzody chlewnej, a następnie hodowli owiec. Dzisiaj inwentarz składa się z krów, owiec, koni, kóz, kur, kaczek, gęsi, perliczek, psów, kotów i rybek w małym oczku wodnym. Gospodarstwo rolne, to fabryka pod gołym niebem. Razem z dzierżawionym mają do obrobienia 15 ha pola. Ale jak mówią, trzeba robić z pasją, i to, co się kocha. Wtedy nie przygniata fakt, że jak przyjdę z pola to wszystko w obejściu na mnie czeka - mówi uśmiechnięty Gospodarz.
Nie tylko praca w rolnictwie ich cieszy. To, jak twierdzą, byłoby za mało do pełni życia. Trzeba działać szerzej.
Pan Darek jest zastępcą naczelnika Ochotniczej Straży Pożarnej w Moszczenicy Niżnej - już trzecią kadencję. Aby zostać strażakiem trzeba odbyć cztery szkolenia. Trzeba posiąść dużą wiedzę, być za pan brat z prowadzeniem dokumentacji. Straż - to duża odpowiedzialność w różnych dziedzinach, oczywiście w podejmowaniu decyzji, ale także w zakresie finansów.
A według mnie, główną sprawą jest chęć do działania i odwaga. Taki zwykły brak bojaźni przed zagrożeniami wynikającymi ze sprawowanej służby, no i fizyczna sprawność!
Impuls - syrena i nawet złamana noga nie pozwala nie zbierać się do pożaru. Tego p.Darek doświadczył i wspomina. Nie dało się iść, a przecież strażakiem się jest i nie przestaje się być. To tkwi w sercu!
Obydwaj synowie państwa Hejmejów są w młodzieżowej drużynie OSP. Straż oprócz pomocy w gaszeniu pożarów, klęsk żywiołowych - powodzi, wichur, pomocy poszkodowanym we wszelkich tragediach, to także służba w kościele - podczas wszelkich uroczystości - Wielkanoc, Boże Ciało, ale również życie kulturalne na wsi.
Polskie Stronnictwo Ludowe, którego nasz bohater jest aktywnym członkiem, stwarza możliwość wysłuchania innych, przedstawienia swoich propozycji. Daje możliwość działania. Przykładem chociażby organizacja jubileuszu 100. urodzin p.Antoniego Radeckiego. Są wyjazdy na wystawy rolnicze, szkolenia, a raz w miesiącu spotkanie w siedzibie w Starym Sączu. „Trzeba być otwartym i z każdym rozmawiać. Korzystać z tego, co daje kontakt z drugim człowiekiem”.
Należą wraz z żoną do Lokalnej Grupy Działania „Brama Beskidu” i wspominają początki jej działalności, gdy do aktywności zachęcał dzisiejszy burmistrz Jacek Lelek, co wspominają serdecznie, bo „pamięć jest wdzięcznością serca”.
Chcąc dowiedzieć się więcej o tej organizacji, zajrzałam na jej stronę internetową i przeczytałam m.in. „Lokalną Grupę Działania „Brama Beskidu” tworzą dwie sąsiadujące ze sobą gminy: Podegrodzie i Stary Sącz.
Jednolitość kulturowa gmin partnerskich przejawia się m.in. W kultywowaniu tradycji: zwyczajów, obrzędów, oraz w przenikaniu się kultury i wzajemnym czerpaniu z dorobku poprzednich pokoleń. Wspólne tradycje kulturalne wyrażają się w zachowaniu stroju ludowego Lachów Sądeckich podkreślającego lokalną tożsamość.
Gminy partnerskie leżą na obszarze atrakcyjnym turystycznie, duża ilość miejsc widokowych, położenie w czystym, ekologicznym środowisku naturalnym stwarza korzystne warunki dla rozwoju eko- i agroturystyki.
Zrównoważony rozwój gmin partnerskich oparty jest na drobnej wytwórczości, handlu i usługach oraz na rolnictwie. Szans na rozwój obu gmin, poza wspomnianą agroturystyką, należy upatrywać w szeroko rozumianych tzw. „przemysłach” czasu wolnego.
Prawdziwym bogactwem obszaru Lokalnej Grupy Działania są ludzie - mieszkańcy silnie identyfikujący się ze swoją małą ojczyzną”.
To tzw. święta prawda, czego pięknym przykładem i dowodem jest rodzina Hejmejów.
Ale to jeszcze nie wszystko. Kolejnym zachwyceniem stał się taniec i śpiew. Środowe wieczorne wyjścia na próby do „Starosądeczan” już weszły w rytm obowiązków. Nie wyobrażają sobie bez nich życia. Niektórzy mówią: „Że też się wam chce”! „Do tej działalności wynalazł nas i zaprosił Jasiu Listkiewicz, (chyba na jakimś zebraniu?). Wynalazł i zaprosił, bo sam od lat śpiewa i tańczy w „Dolinie Dunajca”. Spróbowaliśmy i tak już zostało. Ale cóż z nas byli za tancerze. Współczujemy p.Eli Srokowej - naszej niezmordowanej choreografce, która musiała na to patrzeć, jak każdy poruszał się jak chciał i potrafił. Po jakimś czasie odetchnąwszy z ulgą p.Ela powiedziała, że coś z nas będzie”. Śmiech! „Ale już występujemy i najbliższy występ będziemy mieć przy Ołtarzu Papieskim 18 sierpnia, gdy odbędzie się tam I Zjazd Sądeczan”.
„To pomysł powstałego z początkiem tego roku, pod przewodnictwem Zygmunta Berdychowskiego - założyciela Fundacji Sądeckiej - Społeczno-Kulturalnego Towarzystwa „Sądeczanin”. Ma ono łączyć rodowitych mieszkańców Sądecczyzny oraz miłośników naszego regionu, którzy czują potrzebę kultywowania lokalnej tożsamości oraz troskę o społeczny i kulturowy rozwój Ziemi Sadeckiej”.
Gdy rozmawiamy w niedzielne popołudnie 11 sierpnia, pod wiatą czekają goście, dzieci chcą popróbować jazdy konnej, więc p.Darek spiesznie idzie do nich. Ja zostaję z p.Marią, aby przepisać treść dyplomów, które zdobią ścianę kuchni. Gospodyni, wybiegając w przyszłość, mówi o czekającym ich spotkaniu z okazji 26-lecia matury. W poprzednim roku nie mogło się odbyć, bo organizatorzy chcieli, aby mógł w nim uczestniczyć ich rokowy kolega ks.Andrzej Skoczeń, misjonarz posługujący w Brazylii.
Przytaczam więc Państwu wspomniane dyplomy:
- Państwu Marii i Dariuszowi Hejmejom wyróżnienie w Regionalnym Konkursie „Bezpieczne Gospodarstwo rolne 2008”
- Dariusz Hejmej ukończył kurs agroturystyczny „Agroturystyka w Dolinie Dunajca i Popradu”
- Pan Dariusz Hejmej - Sołtys sołectwa Moszczenica Niżna w związku z zakończeniem V kadencji Rady Miejskiej w Starym Sączu składam wyrazy uznania za pracę na rzecz rozwoju naszej społeczności w latach 2006-2010. Dziękuję za wysiłek włożony na rzecz rozwoju Gminy. „Mądrość, szlachetność, dostrzeganie dobra oraz wspieranie działań władz samorządowych dla rozwoju naszej Gminy jest wspaniałą cechą, która towarzyszy jednostkom pomocniczym przy wypełnianiu trudnych obowiązków” - burmistrz Marian Cycoń
- Dyplom Uczestnictwa w XVI Małopolskiej Giełdzie Agroturystycznej dla Gospodarstwa Agroturystycznego. Konkurs agroturystyczny stół
- Dyplom za doskonały smak potrawy za produkt „ajerkoniak” - Starostwo Powiatowe w Myślenicach.
Na stronie internetowej p.Hejmejów www.gazdowka.malopolska.pl przeczytałam w zakładce oferta:
- jazda konna nauka,
- łowienie ryb,
- grillowanie,
- nauka wyrobów własnych tj.sery i wyroby z mleka,
- zabytkowe przedmioty gospodarstwa domowego,
- możliwość nocowania pod namiotem,
- będziecie mogli zobaczyć codzienną prace, karmienie, wypas strzyżenie.
Wkrótce przejazd bryczką, a w zimie kulig!
I to kolejna święta prawda!
No właśnie, wyszło na koniec, że nie napisałam o latach sołtysowania, a to także ważny i zapewne jeden z kolejnych etapów w działalności społecznej p.Dariusza Hejmeja.
Myślę, że przyjdzie czas na kolejne dokonania, realizację marzeń, pragnień i zamierzeń, czego serdecznie państwu Hejmejom życzę staropolskim - Szczęść Boże!
Jolanta Czech