Przejdź do treści
Z Grodu Kingi
Przejdź do stopki

Wpisany w poczet najsławniejszych starosądeczan

Treść


.
Wpisany w poczet najsławniejszych starosądeczan
„PIERWSZY NAWIGATOR RZECZYPOSPOLITEJ”
 
Komandor Franciszek Wróbel
    Pełnił najdłuższą, w historii Marynarki Wojennej, służbę na stanowisku dowódcy okrętu, w sumie 30 lat, w tym na okręcie podwodnym - 14. Pasjonat morza i pracy naukowej; autor cieszących się wysoką oceną podręczników z nawigacji i astronawigacji, wydawanych od roku 1968 do chwili obecnej. Jego „Vademecum Nawigatora”, 10. już wydanie, co dwa lata aktualizowane, od lat stanowi jedną z najbardziej poszukiwanych pozycji, określanych mianem „klasyki profesjonalnej w środowisku morskim”. W uznaniu zasług był wielokrotnie nagradzany i wyróżniany, między innymi Krzyżami: Oficerskim i Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski; jako jeden z pierwszych oficerów Marynarki Wojennej - złotą odznaką „Wzorowy Dowódca”, a także złotą i srebrną odznaką: „Zasłużony Pracownik Morza”. Trzykrotnie odbierał tytuł najlepszego nawigatora MW w klasie dowódców. To tylko część odznaczeń z listy wymienionych w ostatnim roczniku „Przeglądu Hydrograficznego” (wyd. 10 II 2010 r. w Gdyni), poświęconego m.in. dowódcy sławnego ORP „Kopernik”.
 
    Po przejściu na emeryturę p.Franciszek wrócił do Starego Sącza, zbudował dom, zaszył się w ciszy rodzinnego miasteczka, gdzie odpoczywa wraz z żoną często podróżując, dla zdrowia i kontemplacji piękna, do ulubionego Rytra. Oboje pielęgnują kwiaty, pracują twórczo, dużo czytają, potrafią cieszyć się nawet najdrobniejszą rzeczą, a przede wszystkim darem każdego dnia. Pan Franciszek nie żyje tu nimbem sławnego dowódcy; oszczędzając nadwyrężone serce- woli nie wracać do wspomnień. Stara się zawsze pozostawać sobą, być zwyczajnym, skromnym, głęboko pokornym człowiekiem; unikać rozgłosu. Czuje się spełniony mogąc powiedzieć: zrobiłem, co było trzeba i żyłem tak, jak należało żyć; pracowicie, uczciwie, odpowiedzialnie i z zawierzeniem Bogu. Czy w takiej właśnie postawie nie kryje się prawdziwa wielkość człowieczeństwa?.
Na pewno tak, skoro upomniały się o swojego Człowieka- morze i Gdynia, Marynarka Wojenna i ludzie, którzy go znali. Zebrano bogate materiały podkreślające zasługi i walory dowódcze komandora Franciszka Wróbla. W wymienionym już roczniku ukazała się publikacja Daniela Dudy z Akademii Marynarki Wojennej, zatytułowana: „Hydrograficzny ORP „Kopernik” - sławny okręt i jego dowódca”. Dzięki temu, że dotarła ona do Starego Sącza, możemy nadrobić zaległości w rozpropagowaniu osoby i dokonań cenionego Starosądeczanina - wykorzystując materiały, a szczególnie możliwość bezpośredniego spotkania i rozmowy. Inspiratorką i organizatorką tego zamierzenia była p.Krystyna Brynecka, współmieszkanka Podmajerza, od jakichś dwu lat już zabiegająca o zainteresowanie się niezwykłym człowiekiem morza i poświęcenie „tematowi” miejsca w piśmie parafialnym. Z myślą o czytelnikach i dla pamięci historycznej potomnych, wreszcie doszło do podjęcia zadania, którego punktem centralnym stało się:
 
SPOTKANIE U PAŃSTWA WRÓBLÓW
 
    O umówionej godzinie marcowego dnia witają nas uśmiechnięci, sympatyczni gospodarze. Podczas, gdy p. Franciszek przygotowuje kawę i ciasteczka, p.Helena oprowadza nas po przytulnym, z dużym smakiem i elegancją prostoty - urządzonym domu. Wszystko tu zostało zaprojektowane, w części i wykonane przez samego gospodarza, z troską o funkcjonalność i wygodę. Duże wrażenie wywołuje biblioteczka kompletująca dorobek twórczy p.Franciszka, pięknie wydane egzemplarze 15 pozycji książkowych o tematyce nawigacyjnej i kierowania statkami, potężne tomy literatury fachowej, tworzonej 40 lat przez praktyka z dużą wiedzą i bogatym doświadczeniem. Oglądamy też fantastyczne zdjęcia, słuchamy opowieści z morskich wypraw, których było tak wiele, że skacze się z tematu na temat i zaledwie dotyka spraw. Najważniejsze jednak, że wyłania się z nich osobowość i biografia Komandora z gór, przekonującego, jak bardzo wypełnione i ciekawe może być życie, i że marzenia się spełniają, jeśli tego bardzo chcemy, jeśli im pomagamy.
.

.
    Urodził się 4 kwietnia 1933 roku i do roku 1949 zamieszkiwał w Starym Sączu, tu ukończył 9 klas szkoły ogólnokształcącej. Woda pociągała go od dziecka, szczególnie zas pływanie kajakami po Dunajcu i Popradzie, które zrodziło nieprawdopodobne zamiłowanie do życia marynarskiego i „pracy marzeń”. Jako 17-latek odbył kurs kandydacki „pracy morskiej”, po nim kurs eliminacyjny dla młodzieży ubiegającej się do Szkoły Jungów. Po odbyciu ćwiczeń i złożeniu wymaganych egzaminów, wstąpił do wymienionej szkoły przy Państwowym Centrum Wychowania Morskiego w Gdyni, kończącej się obowiązkową pracą na statkach szkolnych, m.in. 6-miesięcznym rejsem na „Darze Pomorza” (mimo, że morze obchodziło się fatalnie z adeptem marynistyki, bardzo chorujący - dzielnie wytrwał, czym chyba obłaskawił i zjednał sobie na zawsze „wielką wodę”). Pełnię wykształcenia dały mu ukończone studia w Państwowej Szkole Morskiej i w Wyższej Szkole Morskiej dla dowódców okrętów podwodnych.
    Po latach, z uznaniem i wdzięcznością wspomina szkołę i nauczycieli. Z LO szczególnie panie: Irenę Hasko i Marię Kotas, z uczelni morskich kapitanów ż. w. Antoniego Ledóchowskiego( spokrewnionego z bł. Urszulą) i Konstantego Maciejewicza - „wzory wzorów”, jak ich nazywa. Ludzi, którzy byli autorytetami dla młodzieży, wpajali wartości i zasady, uczyli uczyć się samemu, doceniać wiedzę, myśleć i być odpowiedzialnym.
    O żonie p.Franciszek wypowiada się w samych superlatywach nazywając ją najdzielniejszym człowiekiem pod słońcem. Potrafiła radzić sobie sama, zastępować go w rodzinie, wspomagać i czekać, być tym kimś, kto na morzach i oceanach wiernością i łącznością telefoniczną - ocala i daje siły przetrwania najtrudniejszych momentów. Szczególną wdzięczność męża zaskarbiła sobie p.Helena - jako korektorka wszystkich jego książek i publikacji. Mrówcza praca nad trudnymi tekstami, przez długie lata wymagająca ręcznego nanoszenia poprawek, była niewyobrażalnie absorbująca. Ze względu na szybko dokonujący się postęp, skomplikowane urządzenia, mapy elektroniczne i systemy nawigacji najnowszej generacji - cały czas p.Franciszek śledzi nowości, czyta najnowszą literaturę, zbiera materiały do następnych wydań „Vademecum”, które co dwa lata są aktualizowane, p.Helena wciąż pozostaje niezastąpiona w korekcie tego kompendium wiedzy, które trzeba znać, żeby być kapitanem, czy oficerem nawigatorem. Obecnie gromadzeniem materiałów do nowych wydań „Vademecum” zajmuje się również, wspólnie z p.Franciszkiem, drugi starosądeczanin, kapitan ż.w. kontenerowego statku - mgr inż.Michał Tokarczyk.
 
Spotkanie w domu państwa Wróblów wywołało refleksje p.Franciszka dot. morza, służby, ludzi i doświadczeń, którymi dzieli się z nami, mówiąc między innymi:
    - Z doświadczeń służby morskiej wybieram najważniejsze i niezapomniane doznania, na przykład radość, że miałem i mam do dziś wielkie szczęście do ludzi; do załóg, współpracowników, przyjaciół. Z ogromnym żalem wspominam nieżyjącego już Andrzeja Steckiego ze Starego Sącza, był kucharzem, przeszedł wszystkie etapy swojej profesji, wspaniały chłopak, o wszystkim wiedział, wszystko rozumiał. Z wielu osobami kontakty trwają do dziś bo morze łączy. Lubiłem chłopaków, oni to czuli. Otrzymuję wciąż listy, wiersze, tytułowane często „Kochany Dowódco!” i  łezka się kręci w oku, bo to chyba największa zapłata za bycie z nimi. Można by długo przywoływać sceny, sytuacje i przeżycia, ale nic nie dorówna radosci z tego, że sprzyjał nam Pan Bóg. Przez tyle lat służby w miejscach i sytuacjach, nawet beznadziejnie trudnych, gdzie wszystko mogło się zdarzyć (np. gdy 160 ludzi budowało stację na Antarktydzie, czy w ekstremalnych warunkach Wyspy Niedźwiedziej) miałem to szczęście, że nie straciłem ani jednego człowieka, wszyscy zawsze wracali zdrowi i cali. I jak tu nie dziękować Bogu?.Może pomagały godziny „zdrowasiek” kapitana na pokładzie, o których głośno się nie mówiło, ale załoga wiedziała i pilnowała, by nic nie zakłóciło tego czasu. Z ufnością spoglądano w oczy powracającego dowódcy wierząc, że wszystko będzie dobrze. W trudniejszych momentach kursowało powiedzenie, przekazywane sobie z ust do ust: ”Jutro będzie lepiej, Stary mówił”. A to co mówił - było wtedy święte. Byliśmy rodziną, ktoś musiał odpowiadać, rozumieć, podtrzymywać na duchu.
            Z materiałów publikacji gdyńskiej Daniela Dudy wybieramy informacje o największych dokonaniach naszego Rodaka - zaczynając od służby dowódcy okrętu podwodnego
 
ORP „KONDOR”
 
    Do najważniejszych cech podwodnika należą: wiedza, zdrowie, szybki refleks, zachowanie zimnej krwi, harmonijna współpraca z załogą i przysłowiowe szczęście. Komandor Franciszek Wróbel pływał na Morzu Barentsa, przebywając pod wodą na głębokości do 200 m. nawet do 20 dni. Jako pierwszy w historii Marynarki Wojennej, po położeniu okrętu na dnie, na głębokości 50 m, wykonał podniesienie 15 członków załogi na pokład jednostki ratowniczej za pomocą dzwonu. Jeden z wybitnych polskich podwodników, kmdr S.Wielebski w książce „Inżynierowie okrętów” przytacza dowody nieprzeciętnych umiejętności komandora Wróbla.
    „W latach 50.60.70 dowództwo Marynarki podjęło bardzo ambitny cel i program, by potrzeby polskiej floty były, w miarę możliwości, w najpełniejszym stopniu rozwiązywane przez polską naukę i polski przemysł. W efekcie tych poczynań w Katedrze Radionawigacji opracowano system łączności między okrętami podwodnymi „ Ibis” odznaczający się wysoką klasą nowoczesnej technologii w zastosowaniach operacyjnych i zabezpieczających. Skuteczność tego systemu sprawdziła się w prestiżowym ćwiczeniu przejścia okrętów podwodnych do Murmańska z forsowaniem blokady organizowanej przez okręty radzieckie na Morzu Norweskim I Barentsa. Zespołem polskim dowodził kmdr F.Wróbel. Rosjanie bardzo dobrze znali charakterystykę tych okrętów a jednak Fanio, wielokrotny mistrz nawigacji w Marynarce Wojennej, przeprowadził niezauważony i w wyznaczonym czasie, okręty przez blokadę, wszedł do Murmańska, wzbudzając uznanie, a nieprzyjemności dla organizatorów blokady. Po powrocie krótko stwierdził, ze” łączność podwodna zdała egzamin”.
Jako dowódca „Kondora” dał również wzorcowy przykład współpracy „pierwszego po Bogu na statku” z „pierwszym po Bogu w maszynie”, w sercu statku (mechanikiem okrętu kmdr H.Grzybkiem). Po 16 latach służby na „Kondorze” obaj przeszli na ORP „Kopernik”, do końca pracując razem i zachowując przyjaźń prawie rodzinną nawet po odejściu ze służby.
 
HYDROGRAFICZNY ORP „KOPERNIK”
 
.

.
    Którego dowódcą w latach 1971-1986 był kmdr Franciszek Wróbel ,przemierzył tysiące mil na morzach i oceanach świata, służył nauce i odkrywaniu złóż ropy naftowej na Morzu Bałtyckim oraz złóż rzadkich metali na Pacyfiku. Pierwszy z prawdziwego zdarzenia okręt o I klasie międzynarodowej i nieograniczonym zakresie pływania.
Najważniejsze z wykonanych zadań w ciągu tych 15 lat to:
- przeprowadzenie ORP „Kopernik”, jako pierwszego okrętu w historii Polskiej Marynarki Wojennej, przez równik, Południowe Koło Podbiegunowe na Pacyfiku około 700 mil morskich od przylądka Horn,
- odkrycie złóż ropy naftowej i gazu w południowej części Morza Bałtyckiego; złoża ropy „ B3” i „B8” eksploatuje obecnie „Petrobaltic”,
- budowa stacji polarnej im.Henryka Arctowskiego; kmdr Wrobel jako główny specjalista, odpowiadał za organizację wyprawy, dobór statków, transport morski, rozładunek 4000 ton ładunku; uczestniczyły w wyprawie statki m/t „Dalmor” i m/s „Zabrze”, w wyprawie wzięło udział 165 osób, zadanie zostało wykonane w terminie i ku pełnemu zadowoleniu Polskiej Akademii Nauk,
- wyprawa na Antarktydę, prace specjalistyczne dna morskiego - okręt powrócił do Gdyni po 125 dniach niezwykłej podróży, przebył 23157 mil morskich, uczestniczyli w niej naukowcy Krakowa i Torunia, a także Argentyny,
- wyprawy do Arktyki w poszukiwaniu zasobów surowców i źródeł energii w rejonach Morza Grenlandzkiego i zachodniego Spitsbergenu, z udziałem naukowców Niemiec, Norwegii i Polski,
- Morze Śródziemne 1971, Ocean Spokojny 1989, akcje ratownicze; pobyt w wielu portach i stacjach polarnych, na wielu wyspach i kontynentach; całość badań i działań polarnych spowodowała wprowadzenie Polski do organizacji 13 państw Układu Antarktycznego, decydujących o przyszłej eksploatacji Antarktydy (1977 Londyn).
 
    To wszystko wprost niewyobrażalne dla przeciętnego śmiertelnika, powód do dumy, podziwu i uznania. Tak pięknie wyraził to, w liście przysłanym z okazji 77 urodzin, kolega szkolny - kapitan Żeglugi Wielkiej Wiktor Czapp, autor książki „Podróże kapitana po morzach i historii”. Zwracając się do przyjaciela ze szkolnej ławy pisze:
„Dowodzący „Kopernikiem” docierałeś do portów na kuli ziemskiej, gdzie niewielu kapitanów floty handlowej zawija (…). Z podręczników napisanych przez Ciebie uczą się studenci Akademii Morskich - przez Ciebie napisane podręczniki widać na wszystkich mostkach kapitańskich polskich statków handlowych. Wielu młodych adeptów sztuki nawigacyjnej od Ciebie czerpie miłość do zawodu marynarskiego, odwagę i poświęcenie się pracy na morzu.  Jestem dumny, że mogę nazywać się Twoim przyjacielem” A dumni Starosądeczanie gratulują swojemu Rodakowi wspaniałych osiągnięć i przysporzenia dobrego imienia rodzinnemu miastu - życząc długich lat życia w zdrowiu i wszelkiej pomyślności.
Zofia Gierczyk
 
306423