Przewodnik i drogowskazy - na drogach życia i duchowości
Treść
.
PRZEWODNIK I DROGOWSKAZY
NA DROGACH ŻYCIA I DUCHOWOŚCI
Taką metryką mogłaby być opatrzona, nowowydana przez tarnowski „Biblos”, książka księdza dr. Romana Stafina: „Moc w słabości. Święci uczą nas życia duchowego”. To już druga pozycja w dorobku twórczym autora, powstała w Starym Sączu w czasie sześcioletniej posługi kapelańskiej w klasztorze Sióstr Klarysek. Nic dziwnego więc, że stanowi przedmiot dumy klasztoru, parafii p.w. św.Elżbiety, miasta i mieszkańców Starego Sącza; tym większy zresztą, że to wyjątkowo magnetyzująca lektura, którą chce się czytać i do której chętnie się wraca. Książka „z duszą”, głęboko teologiczna, wykorzystująca ogromną ilość materiału źródłowego, czerpiąca tak z autorskiego wnętrza, jak i z życia, doświadczeń mistycznych i dorobku twórczego największych nauczycieli i mistrzów duchowości.
Autor ożywia w niej 16 postaci świętych i błogosławionych, niejako przywraca ich do istnienia, od Apostola Pawła począwszy, na św.Janie Pawle II kończąc. Dane biograficzne stają się tylko tłem dla ich „życia po życiu”, liczne cytaty, myśli, fragmenty dzieł uwiarygodniają każdą osobę, stwarzając ją jakby od nowa. Ukazują bardzo różne drogi i oblicza duchowości.
Na religijnym rynku księgarskim można spotkać mnóstwo książek, pretendujących do miana pobożnych, jednak o lekturę zachęcającą do poczytania i wyniesienia z niej czegoś dla siebie, naprawdę trudno. Na szczęście „Moc w słabości”, spełnia oczekiwania i potrzeby czytelnicze, kwalifikując się do miana książki popularno-teologicznej. Walorami takiej są: mądrość i przystępność, głębokie myśli, interesujące treści, jasna, urozmaicona forma słowna.
.
.
Książkę ks.Romana Stafina świetnie się czyta, bo uczestniczymy niejako w rozmowie z autorem, mówi bardziej z nami niż do nas, wprowadza umyślnie dialogiczność, by zbliżać, zmuszać do zamyśleń i refleksji. Uatrakcyjnia przejrzystością i jasnością stylu, doskonałymi tekstami, komentarzami i empatycznym traktowaniem zarówno wprowadzanych postaci, jak i czytelników. Zalet można by wymieniać jeszcze wiele, ale pozostawmy to już czytelnikom, zachęcając oczywiście do nabycia lektury i częstego obcowania z jej tekstem.
By rozsmakować się w mądrości i pięknie tej książki warto poznać kilka jej fragmentów, w szczególności myśli i przesłań Autora, zrodzonych pod wpływem „wmyślenia się” i wczucia w przekazy świętych. Zapoczątkuje je rozważanie słabości doświadczanej przez Apostoła Pawła, nieobcej również każdemu z nas:
(…) Powiedzieć „tak” „OŚCIENIOWI” jest bardzo trudno, powiedzieć „tak” swojej słabości i ograniczoności jest bardzo trudno; powiedzieć „tak” cierpieniu, którego doświadczam, jest bardzo trudno; powiedzieć „tak” temu „ościeniowi”, który Bóg na mnie dopuścił, który mnie mocno obciąża i który mi utrudnia życie, i ogranicza moje ludzkie możliwości i działania - powiedzieć „tak” temu cierpieniu - jest bardzo trudno.
I to się nie stanie z dnia na dzień, czy z tygodnia na tydzień; tutaj jest potrzebne powierzanie każdego dnia na nowo Jezusowi Chrystusowi, który wszystkie nasze bóle nosi, wpisuje w swój krzyż i przemienia. Trzeba je oddawać tak długo, aż On przyjdzie ze swoją łaską i aż poczujemy, że jesteśmy mocni Jego mocą; mocni w swojej słabości, w swoim cierpieniu.
Pod wpływem zetknięcia się z dziełami Mistrza Eckharta nasunęły się takie spostrzeżenia:
(…) ujmować od zewnątrz, to znaczy, że szukamy Boga w kościele, w psalmach, w różańcu, w praktykach religijnych, w spotkaniach z określonymi osobami ( to wszystko jest jednak z zewnątrz). Na pewno dobrze, że w tym wszystkim szukamy Boga, ale Eckhart mówi, że ktoś tylko w ten sposób szukający Boga, w rzeczywistości Boga nie ma. Mocno Eckhart powiedział, lecz po to, by podkreślić, że - owszem - Bóg jest wszędzie, ale przede wszystkim BÓG JEST WE MNIE i nieustannie rodzi Syna w moim sercu. To nie tylko praktyki religijne, ale przede wszystkim życie, jako takie jest miejscem spotkania Boga; to spotkanie dokonuje się w sercu! Kto jest gotowy spotkać Boga w każdej chwili i w każdej czynności swego życia, ten sam staje się Życiem.
Bardzo zainspirowały Autora nauki św.Franciszka Salezego, wspaniałego kierownika duchowego i wielkiego świętego, między innymi ta przekonująca, że Boża wola jest zawsze Bożą miłością, a całkowite oddanie się Bożej opatrzności - fundamentalną zasadą wiary.
(…) Mówił, że Bóg prowadzi nas często dziwnymi drogami, ale powinniśmy wiedzieć jedno: Bóg pragnie naszej pełni, naszego spełnienia się w naszym powołaniu, jakiekolwiek by ono nie było; powinniśmy Mu zaufać, prowadzeni Jego ręką może nie osiągniemy tego, co uważamy dla nas za najlepsze, ale posiądziemy to, co dla nas jest rzeczywiście najważniejsze.
Niezwykłej wagi przemyślenia zrodziły się w trakcie analizowania Dzienniczka siostry Faustyny, rozpoczynające się od wyjaśnienia istoty i sedna miłosierdzia:
(…) Myślę, że jedno z najbardziej trafnych określeń miłosierdzia brzmi tak: Miłosierdzie jest to miłość, która wychodzi na spotkanie ludzkiej niedoli i ludzkiego cierpienia (…) Na pewno każdy z nas chciałby być zdolny do miłości bezinteresownej, ofiarnej; miłości, która pochyla się nad ludzką biedą. .Na pojedyncze akty w określonych sytuacjach nas stać, ale tutaj chodzi o styl życia, o stały sposób odnoszenia się do drugiego człowieka, o styl przepełniony miłością miłosierną, dlatego musimy nieustannie czerpać moc ze źródła miłosierdzia, którym jest Bóg. Jezus powiedział: „Beze Mnie nic nie możecie uczynić” ( J 15,5).
Tego typu rozważań, wniosków i komentarzy znajdujemy tu bez liku; jest skąd czerpać, na czym się wzorować, od kogo się uczyć. Pozostając pod dużym wrażeniem pewnej publikacji teologicznej, papież Franciszek powiedział; „Ta książka dała mi wyjątkowo dużo dobrego”. Myślę, że te same słowa powtórzy wielu czytelników nowowydanej książki ks.dr Romana Stafina. Ja już mogę i polecam. Przeczytałam bardzo uważnie, (na raty, bo tak trzeba). Zachwyciła, „wciąga”, uruchamia myśli i uczucia; chce się do niej wracać, zaglądać tak na chybił trafił, bo prawie z każdej strony da się coś wynieść, na coś ciekawego natrafić. Dobra na co dzień, na zimowe wieczory i na obdarowanie kogoś bliskiego.
By rozsmakować się w mądrości i pięknie tej książki warto poznać kilka jej fragmentów, w szczególności myśli i przesłań Autora, zrodzonych pod wpływem „wmyślenia się” i wczucia w przekazy świętych. Zapoczątkuje je rozważanie słabości doświadczanej przez Apostoła Pawła, nieobcej również każdemu z nas:
(…) Powiedzieć „tak” „OŚCIENIOWI” jest bardzo trudno, powiedzieć „tak” swojej słabości i ograniczoności jest bardzo trudno; powiedzieć „tak” cierpieniu, którego doświadczam, jest bardzo trudno; powiedzieć „tak” temu „ościeniowi”, który Bóg na mnie dopuścił, który mnie mocno obciąża i który mi utrudnia życie, i ogranicza moje ludzkie możliwości i działania - powiedzieć „tak” temu cierpieniu - jest bardzo trudno.
I to się nie stanie z dnia na dzień, czy z tygodnia na tydzień; tutaj jest potrzebne powierzanie każdego dnia na nowo Jezusowi Chrystusowi, który wszystkie nasze bóle nosi, wpisuje w swój krzyż i przemienia. Trzeba je oddawać tak długo, aż On przyjdzie ze swoją łaską i aż poczujemy, że jesteśmy mocni Jego mocą; mocni w swojej słabości, w swoim cierpieniu.
Pod wpływem zetknięcia się z dziełami Mistrza Eckharta nasunęły się takie spostrzeżenia:
(…) ujmować od zewnątrz, to znaczy, że szukamy Boga w kościele, w psalmach, w różańcu, w praktykach religijnych, w spotkaniach z określonymi osobami ( to wszystko jest jednak z zewnątrz). Na pewno dobrze, że w tym wszystkim szukamy Boga, ale Eckhart mówi, że ktoś tylko w ten sposób szukający Boga, w rzeczywistości Boga nie ma. Mocno Eckhart powiedział, lecz po to, by podkreślić, że - owszem - Bóg jest wszędzie, ale przede wszystkim BÓG JEST WE MNIE i nieustannie rodzi Syna w moim sercu. To nie tylko praktyki religijne, ale przede wszystkim życie, jako takie jest miejscem spotkania Boga; to spotkanie dokonuje się w sercu! Kto jest gotowy spotkać Boga w każdej chwili i w każdej czynności swego życia, ten sam staje się Życiem.
Bardzo zainspirowały Autora nauki św.Franciszka Salezego, wspaniałego kierownika duchowego i wielkiego świętego, między innymi ta przekonująca, że Boża wola jest zawsze Bożą miłością, a całkowite oddanie się Bożej opatrzności - fundamentalną zasadą wiary.
(…) Mówił, że Bóg prowadzi nas często dziwnymi drogami, ale powinniśmy wiedzieć jedno: Bóg pragnie naszej pełni, naszego spełnienia się w naszym powołaniu, jakiekolwiek by ono nie było; powinniśmy Mu zaufać, prowadzeni Jego ręką może nie osiągniemy tego, co uważamy dla nas za najlepsze, ale posiądziemy to, co dla nas jest rzeczywiście najważniejsze.
Niezwykłej wagi przemyślenia zrodziły się w trakcie analizowania Dzienniczka siostry Faustyny, rozpoczynające się od wyjaśnienia istoty i sedna miłosierdzia:
(…) Myślę, że jedno z najbardziej trafnych określeń miłosierdzia brzmi tak: Miłosierdzie jest to miłość, która wychodzi na spotkanie ludzkiej niedoli i ludzkiego cierpienia (…) Na pewno każdy z nas chciałby być zdolny do miłości bezinteresownej, ofiarnej; miłości, która pochyla się nad ludzką biedą. .Na pojedyncze akty w określonych sytuacjach nas stać, ale tutaj chodzi o styl życia, o stały sposób odnoszenia się do drugiego człowieka, o styl przepełniony miłością miłosierną, dlatego musimy nieustannie czerpać moc ze źródła miłosierdzia, którym jest Bóg. Jezus powiedział: „Beze Mnie nic nie możecie uczynić” ( J 15,5).
Tego typu rozważań, wniosków i komentarzy znajdujemy tu bez liku; jest skąd czerpać, na czym się wzorować, od kogo się uczyć. Pozostając pod dużym wrażeniem pewnej publikacji teologicznej, papież Franciszek powiedział; „Ta książka dała mi wyjątkowo dużo dobrego”. Myślę, że te same słowa powtórzy wielu czytelników nowowydanej książki ks.dr Romana Stafina. Ja już mogę i polecam. Przeczytałam bardzo uważnie, (na raty, bo tak trzeba). Zachwyciła, „wciąga”, uruchamia myśli i uczucia; chce się do niej wracać, zaglądać tak na chybił trafił, bo prawie z każdej strony da się coś wynieść, na coś ciekawego natrafić. Dobra na co dzień, na zimowe wieczory i na obdarowanie kogoś bliskiego.
Zofia Gierczyk