Przejdź do treści
Z Grodu Kingi
Przejdź do stopki

Cykl spotkań: >Ludzie pięknej pracy<

Treść


.
Cykl spotkań zatytułowanych:
„Ludzie pięknej pracy”
 
Organizuje w b.roku Powiatowa i Miejsko-Gminna Biblioteka w Starym Sączu. Jej dyrektor, p.Maria Sosin, podsumowując zorganizowane 25 czerwca spotkanie z p.Anną Totoń, autorką książki pt.: „Mojemu miastu” powiedziała między innymi:
- Postanowiliśmy zapraszać ludzi, którzy przykładem swego życia uczą, jak można bogato żyć, jak wiele można dać innym od siebie, i jak ważna jest praca dla drugiego człowieka.
Spotkanie z p.Anną Totoń prowadził kustosz starosądeckiego muzeum p.Andrzej Długosz - przedstawiając autorkę jako człowieka - instytucję, z zawodu meteorologa, z zainteresowań przewodnika beskidzkiego, pilota wycieczek zagranicznych, społecznika nowosądeckiego, a przy tym osobę niezwykle pracowitą, ciepłą i wrażliwą, a także autorkę licznych publikacji.
.

Z kwiatami i serdecznością p.dyr.Maria Sosin
.
Pani Anna z rozrzewnieniem wspominała dom rodzinny, lata szkolne, młodzieńcze, okres pracy zawodowej, swoją służbę miastu i regionowi, zauroczenie spotkaniem i osobowością księdza Józefa Tischnera. Realizowała się m.in. w PTTK, w Polskim Towarzystwie Tatrzańskim, w Związku Sądeczan oraz „Civitas Christiana”. W uznaniu zasług uhonorowana została Tarczą Herbową Królewskiego Miasta Nowego Sącza. Wciąż pozostała aktywna, udziela się społecznie, często też bywa w Starym Sączu, gdzie ma wielu znajomych i przyjaciół, gdzie też uczestniczy w spotkaniach i uroczystościach. Zapamiętałam p.Annę właśnie z jednego z takich spotkań w naszym muzeum, wtedy poświęconego kolejnej rocznicy urodzin ks.Józefa Tischnera, w przeddzień obchodów. Nazajutrz miała mieć miejsce uroczysta Msza św. w intencji Księdza Profesora w kościele przyklasztornym. Byłam świadkiem rozmowy, w której upust swemu rozżaleniu bardzo mocno akcentowała nieznana mi Pani, niepogodzona z tym, że nie będzie mogła uczestniczyć. To była właśnie p.Anna bardzo rozemocjonowana, w rozmowie z przyjaciółmi prosząca: „Tak chciałam tu być. Na księdza Tabora trzeba iść. Na Tabora bezwarunkowo się idzie, a ja w żaden sposób nie mogę. Proszę, zapamiętajcie jak najwięcej i opowiecie, muszę wiedzieć... „Jakież było moje zdziwienie nazajutrz, kiedy opuszczając świątynię po nabożeństwie, wśród wielu obcych ludzi dojrzałam dumnie kroczącą p.Annę. Nie zapomnę wyrazu jej twarzy, taka przebijała z niej radość, satysfakcja, a nawet duma, że się udało i tym razem. Na pewno jako przewodnik górski setki razy potrafiła dowieść, że gdy człowiek jest do czegoś absolutnie przekonany i bardzo chce, to nie ma rzeczy niemożliwych do osiągnięcia. Ksiądz Marek Tabor, wówczas kapelan ss.Klarysek, dzisiaj już proboszcz parafii pw. św. Elżbiety, może czuć się usatysfakcjonowany taką determinacją i docenieniem swego kaznodziejstwa. Dał rzeczywiście pokaz sztuki oratorskiej w najlepszym wydaniu.
 
Wróćmy jednak na powrót do spotkania autorskiego w naszej czytelni, drugą jego część wypełniła promocja książki pt.: „Mojemu miastu”, która została wydana z okazji 15-lecia Związku Sądeczan, obchodzonego w 2008 r. Pozycja ta jest zbiorem, wybranych przez autorkę, referatów i publikacji dotyczących miejsc, ludzi i przewodnictwa w Nowym Sączu. W rozdziale zatytułowanym „Miejsca” znalazły się również teksty dotyczące Starego Sącza, konkretnie wizyty Jana Pawła II, Świętej Kingi, Bramy Seklerskiej i pielgrzymki do Węgier. Fragmenty tekstów odczytywała aktorka Dorota Kaczmarczyk. Za swój ulubiony tekst p.Anna uważa ten o św.Kindze.
Spotkanie upłynęło w bardzo miłej i serdecznej atmosferze. Nie brakło kwiatów i podziękowań ze strony organizatorów - p.Marii Sosin, burmistrza MiG p.Mariana Cyconia, prezesa Towarzystwa Miłośników Starego Sącza p.Jana Koszkula.
By zachęcić do przeczytania całości i przekonać, jak sugestywnie, ciepło i z wiernością faktograficzną snuje swoje opowieści i wspomnienia p.Anna Totoń, przytaczamy fragmenty opisu przeżyć dnia kanonizacji i wizyty Jana Pawła II w Starym Sączu. Przeżyjmy to jeszcze raz z autorką.
- (...) 16 czerwca o trzeciej nad ranem wraz z mężem dołączam do tłumu pielgrzymów idącego w kierunku Starego Sącza. (...) W ciszy nocnej, skupieniu, które od czasu do czasu przerywa sygnał karetki, lub „wlewające” się na naszą ludzką rzekę, potoki kolejnych pielgrzymek. I tak „płyniemy” do ostatnich zabudowań przed mostem na Popradzie. Robi się coraz ciaśniej, idziemy noga za nogą, co chwila przystajemy, a na dodatek zaczyna padać uciążliwy, drobny deszcz. Ścieśniamy się gdy szybkim tempem mija nas kolumna harcerzy. Oni muszą być pierwsi, przed nami, będą pomagać w utrzymywaniu porządku na placu celebry. Gościnnie przepuszczamy grupę starszych ludzi z lwowskim transparentem. Przechodzi obok nas grupa pielgrzymów z Łodzi, która przyjechała do Nowego Sącza pociągiem i maszeruje na nowosądeckie błonia razem z nami. Wzruszona byłam widokiem matek z śpiącymi małymi pociechami w wózeczkach jadących obok nas, a obok dzielnie kroczyły cztero, pięciolatki. Mijały nas autobusy wypełnione dziećmi specjalnej troski, ludźmi niepełnosprawnymi.(...)Na błoniach tłum gęstnieje z minuty na minutę. Pada deszcz, zaczynamy wszyscy poruszać się w mazi błotnej, dochodzimy do swoich sektorów bardzo brudni, zmęczeni ale nikt nie narzeka, wszyscy są nadal pełni nadziei, że papież przybędzie. Wszyscy czekamy tylko na jedną wiadomość - czy dzisiaj będzie z nami papież. Reszta jest nieważna. (...)
 
    Zastanawiałam się zawsze gdy oglądałam transmisje ze spotkań z papieżem - co jest w tym człowieku takiego, obecnie tak cierpiącym, schorowanym, z trudem chodzącym, jaki ma w sobie fenomen, że pozwala w ludziach wyzwalać tyle ukrytego dobra, że ich wręcz zniewala swą niebywałą charyzmą, zjednywa swą prostotą. To jest wprost nie do uwierzenia dla prostego, zwykłego człowieka.. Drżą mu ręce, ale gdy zaczyna mówić, niczego nie widzi się u niego oprócz uśmiechu i serca kochającego ojca, nas wszystkich, my to czujemy. Stałam w tym obrzydliwym błocie, utytłana, głodna a tak bardzo szczęśliwa. Myśl, że jeszcze parę chwil będę obok niego, na tym placu - to wspaniałe uczucie. (...) Do reszty podbił nasze rozkochane w nim serca. Każdy z nas wracał do domu silniejszy wiarą, nadzieją lepszego jutra a wieczorem- była powtórka przeżywania tego dnia w telewizji i wzruszyło nas to ponownie, przede wszystkim była długo w naszych sercach głęboka wdzięczność, że mimo choroby przybył do nas, że zostawił nam Świętą Kingę i te kilka chwil zechciał być z nami. Będzie to wszystko trwać w nas do końca naszych dni.
Tekst o św.Kindze autorka zakończyła słowami:
„To, co w tym dniu przeżyłam na starosądeckich błoniach, nikt i nigdy nie jest mi w stanie odebrać, ani tym wszystkim, którzy wówczas tam przybyli, i chyba już nic takiego w swoim życiu nie przeżyję. Przeżywam ten dzień za każdym razem, ja i inni przewodnicy, gdy oprowadzamy grupy turystów (,,,) Zapraszam Was wszystkich do tego miejsca kultu.”
 
Notowała i fragmenty wybrała Zofia Gierczyk
 
306330