Przejdź do treści
Z Grodu Kingi
Przejdź do stopki

Rozmowa z ks.proboszczem Markiem Taborem

Treść


.
O PIELGRZYMCE I PIELGRZYMOWANIU
ROZMOWA Z KS. PROBOSZCZEM MARKIEM TABOREM
 
   Pielgrzymki są zjawiskiem odwiecznym, utożsamianym często z ludzkim życiem i drogą przez nie. Były, są i będą organizowane i potrzebne; u nas szczególnie popularne, tylko czy zawsze i dla wszystkich świadome celu, i jego idei absolutnie podporządkowane? W większości na pewno tak. Zachód, zagrożony pustką duchową, zazdrości nam pasji pielgrzymowania, upatrując w niej szans na kształtowanie postaw i wartości, a przede wszystkim głębi duchowej młodego pokolenia.
   Zmieniają się warunki, możliwości i zasady pielgrzymowań, ale w tym wszystkim pozostaje ważne zachowanie ich tożsamości i ponadczasowości. Co powinno warunkować dzisiejsze pielgrzymowanie, jak je udoskonalać, czego się trzymać, jaki osobisty wkład wnosić, by owocowanie było jak najobfitsze? - to pytania, na które odpowiedzi oczekiwać można tylko od osób doświadczonych w tym względzie, dysponujących dużymi zasobami wiedzy i mądrości religijno-teologicznej. Na szczęście mamy do kogo się zwrócić i, co jeszcze cenniejsze, otrzymać odpowiedzi na łamach parafialnego pisma.
   Ksiądz prałat Marek Tabor, proboszcz parafii pw. św.Elżbiety w Starym Sączu dał się poznać również jako organizator wielu pielgrzymek, krajowych i zagranicznych, a do tego, bardzo ceniony przez pątników, przewodnik duchowy każdej z nich. .Dzięki inicjatywie i staraniom Księdza Proboszcza parafianie starosądeccy (i chętni z okolicy) mieli okazję odbyć czterokrotnie pielgrzymki do Rzymu i Watykanu; w 100. rocznicę objawień fatimskich do Fatimy i Santiago de Compostella, a w roku bieżącym do Wilna oraz w 160. rocznicę objawień się Matki Bożej Bernadecie Soubirous - do Lourdes, szlakiem sanktuariów maryjnych Francji i Hiszpanii. Zacznijmy więc od pytań do Księdza, Przewodnika od spraw nie tylko duchowych, ale i zwyczajnie ludzkich:
 
Co składa się na złożoność zjawiska pielgrzymowania? Jaką rolę pełnią w nim osobiste motywacje i cele?
   - Odpowiedź, wbrew pozorom, nie jest prosta. U każdego pielgrzyma jest ona indywidualna. Składać mogą się na nią różne racje. Dużą rolę odgrywają motywy pielgrzymowania. Są one poniekąd jak okulary, przez które ktoś spogląda i przeżywa to, co widzi. Można tu z grubsza wyróżnić trzy grupy wspomnianych „okularów”, a przez to i samych pątników. Dla pierwszych pielgrzymka, to po prostu okazja. Możliwość wyrwania się z codzienności; uczestniczenia w czymś nowym. Swoiste odreagowanie. Patrzeć będą zatem na wszystko przez pryzmat relaksu, dobrej atmosfery czy duchowego odprężenia. Kolejnych do wyruszenia w drogę popycha zwykła ciekawość. Chcą zobaczyć coś, o czym może słyszeli czy widzieli na zdjęciach. Pragną porównać swoje wyobrażenia z oryginałem. Postrzegać całość będą na zasadzie konfrontacji. Mogą zatem mówić o pozytywnym zaskoczeniu czy bolesnym rozczarowaniu. Ostatnich zaś motywuje jakaś noszona w sobie intencja. Może to być podziękowanie lub usilna prośba. Oni szukać będą okazji, by tę sprawę tam na miejscu przeżyć; poczuć, że zostali wysłuchani. W tym wszystkim zaś ukryty może być oczywiście Bóg. Jeśli dziś ktoś potrafi dostrzegać Jego obecność w swoim życiu, to pielgrzymka zapewne mu to ułatwi. Jeśli zaś nie, to nasze ludzkie „okulary” mogą, ale niekoniecznie muszą, być zdjęte przez Stwórcę. Ważne, by być otwartym i chłonąć całym sobą. A reszta, to łaska Boża.
 
W czym przejawia się duchowy wymiar egzystencji i jaka rolę do odegrania w nim mogą mieć i mają pielgrzymki?
   - Każdy ma jakąś duchowość. Mniej czy bardziej świadomie, bardzo płytko czy zgoła dogłębnie przeżywa swoje życie. Jeśli to czynimy w duchu katolickiej wiary, to w odniesieniu do Chrystusa. W tym kontekście pielgrzymka oferuje duże możliwości. Pozwala zetknąć się z świadectwem wiary innych. Tymi innymi są zarówno tamtejsi mieszkańcy, ale i sami pielgrzymi wobec siebie nawzajem. Ta konfrontacja może nas inspirować, czy pozwolić odkryć coś na nowo. Same miejsca pielgrzymowania również stanowią pomnik duchowości. Podziwiając je, stykamy się poniekąd z wiarą tych, którzy je wznosili. Możemy się niejako przenieść w czasie, by spróbować poczuć to, co czuli oni na tym miejscu. Jest to nade wszystko kawałek ziemi, który w sposób szczególny wybrał Bóg. Wybrał nie tylko wtedy na daną chwilę. To Boże wybranie rozciąga się na dziś. Przebywając tam, niejako po swojemu uczestniczymy w tym, co się tam wydarzyło. To swoista brama, przez którą Bóg zaprasza nas do spotkania ze sobą. Odkrycia, co dla mnie oznacza Jego przesłanie np. z Fatimy czy Lourdes.
 
„Jesteśmy w drodze. Dopiero się stajemy. Chcielibyśmy być jutro czymś więcej niż jesteśmy dziś…” Co warunkuje pełną świadomość pielgrzymowania, a tym samym jej bogate późniejsze owocowanie?
   - Prawdziwa pielgrzymka, to nie tylko dzieło człowieka. To nade wszystko działanie Boga w tym człowieku. Duchowe owoce zatem są najpierw Jego darem i dziełem w nas. Nic nie dokonuje się jednak wbrew nam, więc współpraca jest także bardzo ważna. Jej znakiem są… Można ich wyróżnić kilka. Pierwszym jest przygotowanie duchowe. Przystąpienie do spowiedzi przed wyjazdem. Poszerzenie swojej wiedzy religijnej o miejscach, do których pielgrzymujemy. Wzbudzenie sobie intencji, po co podejmujemy ten trud drogi. Tam na miejscu istotne jest z kolei, by nie zagubić celu pielgrzymki. Nie jesteśmy tam, by wszystko zobaczyć i sfotografować, ale wyjść naprzeciw Boga. Dokonuje się to przez modlitwę, wyciszenie, szukanie Chrystusa w dawnych wydarzeniach i tym, co po nich zostało. Jeśli On będzie na pierwszym miejscu, to jak mawiał św.Augustyn z Hippony, to wszystko inne będzie na swoim miejscu.
 
„Nigdy nie jest za późno, aby poruszyć serce drugiego człowieka i nigdy nie jest to bezużyteczne” - pisał Benedykt XVI. Pielgrzymi starosądeccy bardzo cenią dobre przewodnictwo duchowe, doświadczają go podczas każdej z pielgrzymek, ucząc się modlitwy, myślenia, kroczenia za Chrystusem i przemiany wewnętrznej.
Co preferuje, w co wkłada najwięcej sił i serca Ksiądz Proboszcz- jako przewodnik duchowy?
- Na „udaną” pielgrzymkę składa się wiele czynników. Dla współczesnych pątników ważne są również kwestie pozareligijne: jak komfortowy autobus, warunki bytowe w hotelach, pogoda, kompetentny przewodnik… Trzeba z satysfakcją powiedzieć, że w ostatnich wyjazdach mieliśmy szczęście do bardzo dobrych przewodników. Niektóre terminy wyjazdów uzależniałem od czasowych możliwości pilota, konkretnie pana Jacka. Zarówno w Fatimie, jak również w Lourdes było nam dane doświadczyć, czym jest perfekcyjna organizacja, a zwłaszcza gruntowna wiedza i zaangażowany sposób jej przekazywania. Pomimo, że religijna atmosfera w dużej mierze zależy od duszpasterza, to nie bez znaczenia jest fakt, że świadectwo wiary, osobista pobożność przewodnika pomaga w głębszym przeżyciu spotkania z danym sanktuarium, Świętym, Panem Bogiem. Dla mnie codziennym (nie tylko pielgrzymkowym) „napięciem duszpasterskim” jest kwestia, jak poprowadzić modlitwy, żeby były one okazją do odkrycia ich duchowej głębi, niepowtarzalności, aby pozwoliły odkryć niewyczerpalne bogactwo nabożeństw, które kojarzą się z skostniałą formą, jak przykładowo różaniec, godzinki…. Pielgrzymkowa atmosfera sprzyja „rozsmakowaniu” się w modlitwie wspólnotowej, ale też oczekiwania duchowo-emocjonalne pielgrzymów są odpowiednio wysokie. Będąc przy emocjonalności trzeba pamiętać, że grupa pielgrzymkowa to nie „suma uczestników”, lecz indywidua oczekujące bardzo osobistego odbioru, traktowania. Warto ciągle mieć przed oczyma mądrość wyrażoną słowami poetki Ireny Conti di Mauro: „dobrze jest patrzeć na każdego z osobna spojrzeniem przeznaczonym wyłącznie dla niego…”.
 
„Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu.” (Saint de Exupery).Te słowa można odnieść i do konfrontacji dwu postaw; zwolenników postępu technicznego, a więc elektroniki, komputeryzacji, wirtualności w oglądzie świata i drugiej - miłośników podróży, więc i pielgrzymowania: percepcji świata na żywo, wszystkimi zmysłami i w relacjach międzyludzkich.
Czy w tej kwestii jakimś doświadczeniem czy własnymi opiniami zechciałby się podzielić Ksiądz Proboszcz?
   - Nie jestem w stanie podzielić się takimi spostrzeżeniami i wrażeniami, ponieważ bogactwo przeżyć każdej z pielgrzymek było niepowtarzalne i niewyczerpalne. Osobiście współczuję tym wszystkim, którzy potrafią się zadowolić internetowym odbiorem rzeczywistości. Owszem. Ta percepcja świata ułatwia dostęp do wielu miejsc i zjawisk, ale nigdy nie może zastąpić osobistego doświadczenia realnej obecności, atmosfery miejsca. Kiedy mówimy o przeżyciach i doświadczeniach duchowych, to próba pójścia na tego rodzaju ułatwienia skutkować będzie tylko zniesmaczeniem i rozczarowaniem. „Bakcyli”, które obok „bakcyla drogi” warto połknąć jest wiele: „bakcyl bycia razem”, „bakcyl spotkania”, „bakcyl niepowtarzalności pewnych miejsc i chwil”, „bakcyl nowego odkrycia siebie”, „bakcyl budowania wspólnoty z osób sobie nieznanych”…Pozostaje tylko życzyć zarażenia nimi.
 
„Istnieje głęboka komunia miedzy naszymi istnieniami. Człowiek nie jest monadą zamkniętą w sobie. Nikt nie żyje sam.” Sprawdza się to na pielgrzymkach , w odniesieniu do wspólnoty pielgrzymkowej.
Czym jest pielgrzymowanie dla Księdza Proboszcza? Na pewno wymaga wiele wysiłku, troski i odpowiedzialności. Mimo tego znajdą się „ szanse” na kolejne pielgrzymowania parafialne?
   - Pielgrzymowanie, obok tego pierwotnego, klasycznego znaczenia, jest dla mnie twórczym stresem połączonym z lękami szacunku wobec ludzkich oczekiwań. Skoro jest to zjawisko „twórcze” - determinizm, zapał, zaangażowanie są nieodzowne. Co więcej, to ryzyko przynosi ogromne satysfakcje, chociaż wiadomo, że z różnych powodów ludzkie oczekiwania mogą zostać zawiedzione. Stawką jednak tego wysiłku jest szansa na chociażby maleńkie ubogacenie siebie w dziedzinie, jaką jest wiara. Tutaj najmniejsze nawet przeżycia, impulsy, natchnienia mogą okazać się pełnymi dynamizmu „ewangelicznymi zaczynami”. Warto chyba na nowo odkryć siłę, jaką zawiera w sobie słowo „szansa”. Szansa w znaczeniu duchowym oznacza nadzieję. A ta opiera się przecież nie na naszym marzycielstwie, ale na Bożej Łasce.
 
„Bóg się rodzi, aby człowiek się odrodził… Dlaczego jedni znajdują drogę do Betlejem, a inni nie? Dlaczego ludzie nie widzą znaków prowadzących do Boga, albo je lekceważą?”. Zapytuje papież Benedykt XVI.
Droga do Betlejem to tez wariant ludzkiego pielgrzymowania. Zbliżają się święta. U progu Bożego Narodzenia, kiedy prawdziwy początek nasz jakby zaczyna się na nowo, kiedy:
„Dziecię Boże przychodzi jako Światłość dla świata, jako Miłość dla każdego, jako życie- żebyśmy mieli życie, i jako mądrość-byśmy rozeznawali, jak mamy żyć i co robić.”
Prosimy Księdza Proboszcza o świąteczno-refleksyjne podsumowanie rozważań.
   - Wspaniała jest dla nas ta perspektywa pielgrzymiej drogi do Betlejem na spotkanie z Nowonarodzonym Jezusem. W istocie jednak trzeba nam poddać na nowo refleksji i kontemplacji prawdę o drodze, jaką przebył do nas Jezus Chrystus. Przychodzi do nas BOŻY SYN jako BÓG-CZŁOWIEK, aby niepokonalną dla człowieka drogę do Boga skrócić do minimum, stając się EMMANUELEM, Bogiem z nami i dla nas, kimś tak bliskim, że sam staje się dla nas DROGĄ. Nigdy dość zachwytu nad pokorą Boga, który przebywa indywidualną drogę do każdego człowieka, do każdego niepowtarzalnego ludzkiego serca. Jezus Chrystus jedyny, niepowtarzalny, niestrudzony PIELGRZYM, niezrażający się naszymi pokrętnymi bezdrożami, czy wręcz ucieczkami przed Nim. OTO JEZUS PRZYCHODZI - WYJDŹMY MU NA SPOTKANIE.
Rozmawiała i dziękuje za wnikliwość odpowiedzi:
Zofia Gierczyk
 
313381