Przejdź do treści
Z Grodu Kingi
Przejdź do stopki

Węgrzy pamiętają o Świętej Kindze

Treść


.
Pod Jej patronatem rodzą się wciąż nowe przyjaźnie polsko-węgierskie
WĘGRZY PAMIĘTAJĄ O ŚWIĘTEJ KINDZE
 
    Przez wieki i pokolenia dawali dowody wierności, zawsze na lipcowy odpust pielgrzymowali do Starego Sącza pieszo, gromadnie, ze śpiewem na ustach, mimo zmęczenia i utrudzenia szczęśliwi z możliwości odwiedzenia swej Rodaczki. Trwali w modlitwie, polecali w intencjach siebie i bliskich, czuli się związani więzami krwi, a także sympatią dla Polaków, umotywowaną historycznie. Któż nie pamięta owego słynnego powiedzenia: „Polak, Węgier - dwa bratanki…”? I to zbratanie trwa, ku obopólnej radości narodów. 
Mamy z sobą wiele wspólnego, nie tylko św. Patronkę i tradycje walk niepodległościowych, (łącznika w osobie bohatera tych walk - gen.Józefa Bema), ale także poczucie niezależności i wolności oraz umiłowanie tradycji, kultury i piękna.
    Wykazujemy podobną wrażliwość i uczuciowość, chociaż może nawet oni nas w tym przewyższają. Dało się to zauważyć na przykład na uroczystości szkolnej w Gaboniu, w dniu 30.IX podczas pięknej akademii przygotowanej przez uczniów w rocznicę powstania państwa podziemnego w Polsce, w której uczestniczyli goście z Węgier. Z ogromnym wzruszeniem i przejęciem odbierali patriotyczne i wolnościowe treści, wczuwali się w nie całym sercem, nie kryjąc łez. Najczulej reagował i autentycznie zapłakał nad polskimi losami burmistrz Zoltan Laszlo, wielki przyjaciel Polaków, ten sam, który przed kilku laty zorganizował i przywiódł do Starego Sącza wspaniałą węgierską konnicę, w związku z obchodami jubileuszu 750-lecia.
Zacieśniają się więzi między partnerskimi miastami, delegacje samorządowców organizują wyjazdy, odwiedzają się, współpracują; kontakty są owocne i naprawdę bliskie. Również w celach turystycznych lubimy do siebie podróżować.
    Wydarzeniem o wielkiej skali w wakacyjnym czasie była narodowa pielgrzymka Węgrów do Polski. W ponad 700 osobowym składzie, złożona z osób mieszkających na stałe w ojczyźnie oraz przedstawicieli diaspory węgierskiej ze Słowacji, Ukrainy, Serbii i Rumunii, odwiedziła w trakcie podróży m.in. Częstochowę, Kraków i na koniec Stary Sącz, w nim klasztor i papieski ołtarz. Czterodniową pielgrzymkę prowadzili: marszałek parlamentu Laszlo Kover i dwaj biskupi - Janos Szekely i Jozsef Tamas. W murach starosądeckiego klasztoru wzruszająco zabrzmiały wtedy hymny obu narodów oraz hymn Unii Europejskiej. Jedna z uczestniczek - Anna Maria Racz z Budapesztu - w wywiadzie udzielanym prasie powiedziała w imieniu wszystkich: „Jesteśmy tu, by podziękować za św.Kingę, uczcić wyniesienie na ołtarze Jana Pawła II, w intencji waszego przewodnictwa w Unii Europejskiej”.
    Od sierpniowego starosądeckiego Jarmarku Rzemiosła nastąpiło wyraźne ożywienie kontaktów polsko-węgierskich na naszym terenie. W przeciągu miesiąca doszło aż do czterech obustronnych spotkań samorządowców, pojawiły się nowe możliwości współpracy i zaprzyjaźnień. Duża w tym zasługa, znanego nam dobrze burmistrza, Zoltana Laszlo oraz radnego Mirosława Garbacza, a także, występującej w roli tłumaczki mieszkanki Gabonia, przez 15 lat przebywającej na Węgrzech Barbary Madacsi. Dzięki niej przestały istnieć bariery językowe i można było się porozumieć. Wyszło na przykład na jaw, że Węgrzy są zainteresowani nawiązaniem kontaktu z małą miejscowością i takąż szkołą w Polsce, w celach współpracy i wymiany doświadczeń. Odpowiadałaby im bardzo miejscowość górska, bo są miłośnikami gór. Ta oferta zainteresowała z kolei naszego radnego, p.Mirosława; jako sołtys Gabonia pomyślał o swojej wsi i zawiózł gości na „oględziny”. Pokazał miejscowość o bogatych tradycjach patriotycznych, zainteresował jej historią. Gaboń w czasie wojny, jako wieś leżąca na szlaku kurierskim, stanowił bardzo bezpieczną i pewną przystań dla uchodźców podczas ich przerzucania, tu nigdy nikt nie zdradził partyzantów i nie zaszkodził nikomu. Pokazał również szkołę noszącą imię I Pułku Strzelców Podhalańskich Armii Krajowej, zapoznał z okolicą i górami, zaprosił też węgierskich gości na zbliżającą się uroczystość święta szkoły. Gaboń najwyraźniej się spodobał i zaproszenie zostało przyjęte.
    Nasi samorządowcy już po tygodniu znaleźli się na Węgrzech, w Dunakeszi, zaproszeni na obchodzone uroczystości regionalne. W ich trakcie spotkali się z Zoltanem Laszlo i zostali zaproszeni do jego miejscowości oraz do domu na obiad. Wśród uczestniczących z polskiej strony byli: z ramienia UMiG Grażyna Leśniak, radni Mirosław Garbacz i Andrzej Zych oraz tłumaczka Barbara Madacsi. Przyjęci zostali bardzo serdecznie i ugoszczeni prawie rodzinnie. 
.

Pamiątkowe zdjęcie w Gaboniu
.
Zaś 30. września, w dniu święta szkoły w Gaboniu, zjawili się znowu tutaj węgierscy samorządowcy w składzie: burmistrz Kosd-Zoltan Laszlo, żona burmistrza - Emese Kovacs, zastępca burmistrza - Ferenc Kurdi i dyrektorka szkoły w Kosd-Edit File. Zamieszkali w gościnnym domu państwa Garbaczów, uczestniczyli w wymienionej już uroczystości, najpierw w Mszy św., potem w akademii, którą szczerze się zachwycili i mocno przeżyli. Tego dnia również udali się śladami św.Kingi na Przehybę, modlili na trakcie, szczególnie bardzo uduchowiony i głęboko religijny burmistrz Zoltan. Wieczorem natomiast spotkali się na towarzyskim przyjęciu, w znanym już gronie samorządowców, w bardzo serdecznej atmosferze. Sobota 1.X była dniem wycieczkowym, korzystając z pięknej pogody wybrali się do Starego Sącza, oczywiście do klasztoru i św.Kingi, i właśnie kiedy schodzili z wieży bramnej spotkaliśmy się, pozując do wspólnego zdjęcia na dziedzińcu klasztornym.
.

Przy figurze św.Kingi od lewej: Ferenc Kurdi, Zoltan Laszlo
Druga od prawej: żona Zoltana, trzecia dyr.Edit File
.
Potem udali się do źródełka św.Kingi i przed Ołtarz Papieski, zostawili w Centrum Pielgrzymowania długi, wzruszający wpis i z żalem opuszczali nasz kraj - zapraszając znowu za tydzień do siebie, na regionalne uroczystości w Kosd.
    Tuż po powrocie z tego właśnie pobytu u nich, (w dniach 7 i 8 X) pozostający wciąż jeszcze pod ogromnym wrażeniem doznań p.M.Garbacz dzieli się z nami swymi wrażeniami, opowiadając:
Wracamy bardzo zadowoleni i podbudowani. Uczestniczyliśmy w obchodach święta winobrania, czegoś w rodzaju naszych dożynek. Zostaliśmy serdecznie przywitani przez burmistrza, w naszych łąckich strojach robiliśmy furorę. Paradując w przystrojonej bryczce, z naszą biało-czerwoną flagą w dłoniach, budziliśmy zainteresowanie i po prostu szał radości - że to Polacy. W programie były występy i pokazy dziewięciu jakby przysiółków rywalizujących z sobą; wypieki, poczęstunek, degustacja win i powszechna zabawa. Bawiła się cała wieś, tam wszyscy tańczą, począwszy od dzieci aż do mocno zaawansowanych wiekiem. Wywołany do przemówienia mówiłem o naszych wspólnych losach i powiązaniach z przeszłości, o św.Kindze i korzeniach wiary, wzajemnym braterstwie i symbolicznej osobie generała Bema. Może nieźle wypadło, bo owacyjnie oklaskiwali.
    To wszystko działo się w Kosd, małej, malowniczo położonej miejscowości o ok. 2500 mieszkańcach, której burmistrzem jest Zoltan Laszlo. Dzięki kamieniołomowi z trzema gatunkami kamienia oraz możliwości pozyskiwania cementu miejscowość wydaje się być dosyć zasobna materialnie. Stoi tu pomnik gen. Józefa Bema, otaczanego wielką czcią, są też zabytki do zwiedzania oraz trzy kościoły różnych wyznań: katolicki, baptystów i reformatorski, ale to nie powoduje żadnych konfliktów, wszyscy żyją zgodnie i wspólnie świętują ważne wydarzenia. Nieopodal Kosd jest fantastyczny, leśny park z mnóstwem urządzeń i eksponatów, służących do zwiedzania i wypoczynku ale również jako pomoc dydaktyczno-wychowawcza dla rodzin, szkół i wszystkich głodnych wiedzy. To dzieło leśników wykorzystujących środki z UE, bardzo godne obejrzenia i poznania.
A jeżeli chodzi o kontakty i wymianę uczniów Kosdu i Gabonia to Węgrzy przygotowali już wstępny plan i zamierzają w czerwcu przyjąć pierwszą naszą grupę. Wcześniej jednak musi zostać podpisana umowa współpracy i tu bardzo liczymy na pomoc i przychylność władz gminnych, burmistrzów: Mariana Cyconia i Jacka Lelka oraz na życzliwość i zrozumienie mieszkańców wsi, szczególnie w przyjęciu do siebie i zapewnieniu wyżywienia gościom. Ustalono czasowo odwiedziny na 4 dni, a dla węgierskiej strony najodpowiedniejszym momentem podpisania umowy byłby czas świąt, obchodzonych u nich bardzo uroczyście, z żywą szopką i jasełkami, w pięknej oprawie Bożonarodzeniowej. Czy jednak dojdzie do sfinalizowania zamierzenia zależeć będzie od ludzi dobrej woli i otwartego serca; apeluję do takich, bo przecież wszystkim nam musi zależeć na wszechstronnym wychowaniu młodego pokolenia.
Dołączamy się do apelu, życząc powodzenia i oczekiwanych efektów działań, a nam wszystkim pamięci o tym, że każdemu dobremu poczynaniu patronuje nasza wspólna, polsko-węgierska patronka, św.Kinga.
 
Zanotowała Zofia Gierczyk
 
313390