Przejdź do treści
Z Grodu Kingi
Przejdź do stopki

STAROSĄDECKIE NARODOWE CZYTANIE

Treść


.
STAROSĄDECKIE NARODOWE CZYTANIE
 
    W sobotę 3 września o godzinie 11.00 w Galerii pod Gniazdem już po raz piąty odbyło się Narodowe Czytanie, tym razem fragmentów powieści Henryka Sienkiewicza „Quo vadis”.
Rok 2016 przez Zgromadzenie Narodowe ustanowiony został Rokiem Henryka Sienkiewicza w związku z przypadającą 170. rocznicą jego urodzin i 100. śmierci.
Lekturę w głosowaniu wybrali internauci.
Organizatorami tego przedsięwzięcia byli: Powiatowa i Miejsko Gminna Biblioteka Publiczna im.Wiktora Bazielicha w Starym Sączu, Stowarzyszenie na Rzecz Osób Niepełnosprawnych „Gniazdo”, Placówka Wsparcia Dziennego i Bractwo Kasztelanii Sandeckiej.
Powieść „Quo vadis” została wydana w około 60 krajach w ponad 50 językach. Także ten sukces wydawniczy sprawił, że w 1905 roku Sienkiewicz otrzymał Nagrodę Nobla za całokształt twórczości.
Zebranych przywitała Maria Sosin dyrektor PiM-GBP. Obecne również były, zaangażowane bardzo we wszechstronną działalność biblioteki jej pracownice: Marta Sowa, Cecylia Tudaj i Monika Jackowicz-Nowak
 
    Spotkanie z tekstem powieści poprzedził monolog Piotra Radzika, który wcielając się w postać Henryka Sienkiewicza powiedział:
„Urodziłem się w 1846 roku w Woli Okrzejskiej na Podlasiu, w rodzinie szlacheckiej.
W wieku 20 lat, po ukończeniu gimnazjum rozpocząłem studia w warszawskiej Szkole Głównej - najpierw na wydziale medycznym, później - filologicznym. Uczniem byłem raczej marnym, choć pisałem świetne wypracowania. Moja matka nie mogła przeboleć, że nie zostanę lekarzem. Obawiała się, że moja kariera pisarska zakończy się na „…kilkunastu arkuszach zabazgranych uczonymi rozprawami, których nikt czytać nie zechce, a moje stanowisko w świecie pozostanie zawsze na stopniu tak niskim, że mi ani sławy, ani szczęścia dobrego bytu nie zapewni.”
Jednak wbrew obawom matki, jako 23-latek rozpocząłem współprace z „Przeglądem Tygodniowym”. Trzy lata później zrezygnowałem z pracy w Przeglądzie i związałem się z czasopismem „Niwa”. Nie sygnowałem artykułów swoim nazwiskiem, pisałem pod pseudonimem Litwos. Ten czas był dla mnie owocny, narodziłem się, jako prozaik. Powstała moja pierwsza nowela „Humoreski z teki Worszyłły”.
Jako 24-latek zadebiutowałem w roli narzeczonego. Moją pierwszą wybranką została Maria Kellerówna, jednak życie w swej złożoności zaskakuje, dlatego też niebawem rozstaliśmy się.
Postanowiłem skupić się na sobie, upragnionym celem stała się podróż do Ameryki. W 30 urodziny, udało się. Przemierzając Atlantyk, dotarłem do Nowego Świata. Tam szlifowałem swój warsztat, zdając relacje do „Gazety Polskiej”. Szczególnie bliskie były mi tematy związane z rdzenną ludnością Ameryki, czyli Indianami, zastanawiałem się nad funkcjonowaniem demokracji amerykańskiej w kontekście wielokulturowości i losem naszych rodaków na emigracji.
Pobyt w Ameryce zaowocował również, jeśli chodzi o prozę. Nowele: „Szkice węglem”, „Janko Muzykant” czy „Za chlebem” wpisały się w nurt myślenia pozytywistycznego, co istotne pobyt w Ameryce pomógł mi zrozumieć bardziej idee pracy u podstaw i wyzwań, jakie stawia postęp techniczny.
Po powrocie, miałem przyjemność wygłosić swój odczyt w Szczawnicy, malowniczej miejscowości schowanej między górami. Tam poznałem Marię Szetkiewiczównę. Znajomość przerodziła się w miłość i w 1881 roku pobraliśmy się. Niestety nie było nam dane przeżyć ze sobą życia, po czterech latach Marysia zmarła. Oddałem się całkowicie pisaniu.
Związałem się z dziennikiem „Słowo”, na łamach gazety publikowano w odcinkach „Ogniem i mieczem”, następnie „Potop” i „Pana Wołodyjowskiego”. Moja pozycja jako pisarza uformowała się w tym okresie, sukces trylogii okazał się na tyle spektakularny, że redakcja „Słowa” postanowiła każdą z części wydać w formie książki.
W wieku 40 lat odbyłem podróż w głąb Europy, dotarłem do jej południowych rubieży. Konstantynopol, Ateny a później Rzym i Neapol. Zachód stał się celem kolejnej wyprawy. Hiszpania i jej orientalny klimat skłonił mnie do przeprawy przez Gibraltar i przestąpienia progu Afryki. Spędziłem w krajach Maghrebu sporo czasu, na tyle dużo, aby na własnej skórze przekonać się, czym jest życie prawdziwego tułacza. Polowałem na hipopotamy jednak zapłaciłem za to srogą cenę, zachorowałem na febrę. Aby utrwalić swoje przeżycia wydałem „Listy z Afryki”.
Jako 47-letni dojrzały, ukształtowany mężczyzna, zdecydowałem się na drugie małżeństwo, z młodą Marią Włodkowiczówną, niestety małżeństwo nie przetrwało, rozwiodłem się trzy lata później.
W tym czasie ukazała się kolejna z moich powieści „Rodzina Połanieckich”. Ci bardziej dociekliwi dopatrują się w niej wątków z mojego prywatnego życia. Czy to prawda czy nie, najlepiej skwituje fraza milczenie jest złotem.
Kolejną powieścią, nad którą intensywnie pracowałem byli „Krzyżacy”, po czterech latach udało się zamknąć powieść całkowicie. Był to dla mnie czas niezwykły, właśnie obchodziłem jubileusz 25-lecia pracy twórczej. Dzięki wspaniałomyślności wielu osób, otrzymałem dworek w Oblęgorku, był to dar od narodu. Pomyślałem, że tak wielki prezent musi być należycie wykorzystany, postanowiłem wesprzeć tych najbardziej skrzywdzonych i zapomnianych i dać im schronienie, otwarłem dom dziecka.
50 urodziny, pół wieku do czegoś zobowiązuje, to właśnie wtedy powstała moja najpopularniejsza powieść „Quo vadis”. Została przetłumaczona, bagatela na 50 języków. Nie przypuszczałem w najbardziej skrywanych marzeniach, że dziewięć lat później m.in. Quo vadis pomoże mi tak bardzo. Otrzymam nagrodę Nobla za całokształt twórczości. O tyle to niezwykle, że jako syn polskiej ziemi, której przepowiadano zagładę, Polska odradza się w słowie, a literatura buduje ducha narodu.
Tuż przed 60 urodzinami ożeniłem się po raz kolejny, moją wybranką została Maria Babska.
Doświadczenie podróży, a szczególnie wyprawa do Afryki, to wydarzenia, które na stałe wryły się w mą pamięć. Im starszy byłem, tym czulej wspominałem przemierzanie afrykańskiej Sahary. Resentyment afrykańskiego krajobrazu, stał się impulsem do powstania kolejnej książki „W pustyni i w puszczy”. Przygody Stasia i Nel i ich przyjaciela Kalego wpisały się w wyobraźnie młodego pokolenia”.
.


   W role bohaterów powieści wcielili się włodarze miasta, pracownicy Urzędu Miejskiego, przedstawiciele Stowarzyszenia na Rzecz Osób Niepełnosprawnych „Gniazdo”, Bractwa Kasztelanii Sandeckiej, Placówki Wsparcia Dziennego oraz pracownicy Powiatowej i Miejsko-Gminnej Biblioteki Publicznej.
Jacek Lelek (Marek Winicjusz)
Kazimierz Gizicki (Aulus Placjusz)
Ewa Zielińska (Pomponia)
Anna Górz (Ligia)
Jerzy Pajor (Petroniusz)
Joanna Homoncik (Akte)
Ryszard Niejadlik (Chilon Chilonides)
Marcin Sułkowski (Kajus Hasta)
Michał Wcisło (Ursus)
Robert Gawron (Cezar Neron)
Franciszek Tudaj (Kryspus)
Marian Głuc (Gaukus)
Apostołowie:
Włodzimierz Pustułka (Piotr)
Piotr Dyrek (Paweł)
Narratorzy: Monika Jackowicz-Nowak i Wojciech Lasek
oraz w roli gospodyń spotkania: Wiktoria Miechurska, Ola Kamińska i Ersilia Cholewińska.
    Wyrazem szczerego uznania były gromkie brawa, jakimi zebrani nagrodzili wykonawców i organizatorów tego spotkania.
Jolanta Czech
 
313391