Przejdź do treści
Z Grodu Kingi
Przejdź do stopki
Przejdź do Menu Techniczne

Menu Dodatkowe

Jubileusz 25-lecia ślubów zakonnych siostry Pauli

Treść


.
“Bądź dla mnie Panie skałą ocalenia” (Ps 31)
.
JUBILEUSZ 25-LECIA ŚLUBÓW ZAKONNYCH
SIOSTRY PAULI
.
Najświętsza Ofiara w klasztornym wieczerniku
.
Każdy klasztorny jubileusz skłania mieszkańców naszego miasta, żyjących w cieniu jego średniowiecznych murów, a jednocześnie w świetle jego sławy i świętości, do refleksji. Wzbudza też ciekawość. Jak to jest, że młode osoby poświęciły swe życie Bogu i przez wiele lat wiodą je za klauzurą. Niejednokrotnie w prywatnych rozmowach słyszy się, że św.Kinga chroni miasto i jego mieszkańców przed nieszczęściami, i kataklizmami, a wszystko to dobro spływa na nas dzięki wstawienniczej modlitwie naszych Sióstr.
Jubileusze, to czas refleksji i podsumowań, ale w tym przypadku to także możliwość bliższego poznania, na łamach “Z Grodu Kingi”, kolejnej niezwykłej osobowości - siostry klaryski Pauli Pawlukiewicz.
1 czerwca b.r. o godz. 7.00 na Mszy św. sprawowanej w kościele klasztornym, w kaplicy św.Kingi przez księży: prałata Józefa Grzegorzka, o.Mariana Tyrpaka, pod przewodnictwem ks.kapelana Marka Tabora, modliło się spore grono starosądeczan, rodzina s.Jubilatki, a także Siostry Służebniczki - obecnie i niegdyś pracujące w starosądeckiej parafii.
“Zgromadzeni w klasztornym wieczerniku chcemy celebrować wiarę wraz z Panem, który każdego z nas wybrał i powołał do życiowych zadań, i który pragnie, aby nasze życie było coraz bardziej święte. W celebracji tej wiary, mającej się przeradzać w nadzieję i miłość, niech nam pomoże okoliczność, w jakiej sprawujemy Najświętszą Ofiarę. Dziękujemy dzisiaj wraz z s.Paulą-wikarią tego klasztoru za 25 lat ślubów. Dziękujemy za dar powołania, wszelkie łaski, gorąco pragniemy prosić o Bożą pomoc na dalsze lata, aby pod opieką najświętszej Maryi Panny mogła ciągle wzrastać w świętości” - powiedział we wstępie do liturgii ks.Kapelan.

Wzruszenie i refleksja nad własnym życiem, nad własną postawą wobec wymagań, stawianych każdemu z nas przez Pana, były chyba udziałem większości zgromadzonych. Tym bardziej iż o tym właśnie mówił w homilii ks.Marek Tabor: “Kiedy chcemy konfrontować własne życie z ideałami Chrystusa, musimy usłyszeć dzisiejszą Ewangelię, która brzmi mocno i nie każdy, który mówi <Panie-tak> - wejdzie do Królestwa Niebieskiego. Kiedy konfrontujemy swoje życie z Chrystusem musimy stanąć z niezwykłą szczerością wobec tego wszystkiego, co Chrystus ogłosił w Kazaniu na Górze, co ogłosił w postaci ośmiu błogosławieństw. Już w tym momencie mamy właściwie jasną odpowiedź, czy nasze: <Panie, Panie> - jest szczere. Chociaż może nawet jesteśmy wykonawcami jakichś Bożych charyzmatów, a jednak to wszystko, co nie jest jeszcze czynione w pełni w zgodności z wolą Bożą, nie jest wiernością.
Jakże łatwo pojawia się w nas wobec programu Chrystusowej nauki tak wiele, bardzo wiele powściągliwości, niedowierzania. Jakże często pojawiają się zwątpienia, że to nie dla nas, nie na nasze czasy. Czy mamy uwierzyć, że Jezus zaangażował swój autorytet, by przedstawić program, który jest bezsensowny i niewykonalny? (...) W Chrystusowym nauczaniu było jednoznaczne: <błogosławieni jesteście>. My możemy odebrać błogosławieństwo jak przekleństwo, bo przecież ile tam rezygnacji, tyle tam oddania siebie, tyle tam programu, który właściwie oddala nas z użycia życia.
Kazanie na Górze ma niepokoić. Bo nawrócenie, to uznanie, że nie jesteśmy na właściwej drodze. Często jesteśmy w stanie się przyznać, że jesteśmy jacyś tam - słabi, mało dobrzy, w ogóle nie święci. a nawrócenie to zmiana kierunku i tę tonację wezwania Chrystusa musimy ciągle na nowo słyszeć.
Chrystus jest wymagający. ale rzadko myślimy o tym, że Jego wymagania to również łaska. Z nauczania Chrystusa nie tylko dowiadujemy się czegoś więcej, ale dzięki Jego nauczaniu więcej możemy, bo Jego nauczanie pragnie rozgrzeszyć nasze skądinąd słabe ludzkie możliwości, a jednak możliwości zatopione w Jego łasce.
Chrystus czeka na realizację naszych ideałów zgodnie z naszym powołaniem.
Bóg daje wybór między błogosławieństwem a przekleństwem. Właściwie ten wybór mógłby być niezwykle prosty, bo przecież każdy z nas pragnie szczęścia, pragnie dobra, pragnie tego co błogosławione. ale jakże często my domagamy się błogosławieństwa bez zaangażowania. Tymczasem sami jesteśmy - można powiedzieć - arbitrami błogosławieństwa lub przekleństwa. Błogosławieństwa oznaczają bowiem całkowitą przynależność do Boga, a przekleństwo polega na zgodzie na to, co ulotne.
Kiedy dzisiaj Siostra Jubilatka analizuje swoje 25 lat, w duchu wdzięczności, z pewnością też i przeproszenia, to niech Jej jubileusz dla nas z zewnątrz klauzury, będący czymś trudnym, niech stanie się dla nas nowym uświadomieniem, że błogosławieństwo Boże dokonuje się najpierw przez nasze ręce, przez to, na ile opowiedzieliśmy się za Bogiem, na ile Jemu zaufaliśmy, na ile Jemu nie boimy się oddać życia, wszystkiego w tym życiu - to co łatwe i trudne, to co rozumiemy i nie rozumiemy, to co doczesne i wieczne, to co takie ambitne w nas, aż graniczy z jakąś formą psychicznego opętania sobą - aż po prostotę, pokorę i ofiarę z siebie.
Nikt z nas tu obecnych nie jest i nie powinien być wolny od postawienia sobie konkretnych pytań - co wybiera?: błogosławieństwo czy przekleństwo. Nikt z nas, który pragnie wybierać błogosławieństwo nie może tego ciągle i na nowo nie odnawiać, ciągle na nowo nie szukać śladów Chrystusa.
Szanowna Siostro Jubilatko!
Panu Bogu jest znana twoja historia powołania i pragnienia bycia błogosławioną.
Życzymy Ci w dzisiejszym jubileuszowym dniu, aby każdy następny dzień z racji Twego powołania, bez względu na to jakie egzaminy będziesz jeszcze składać, jakie ofiary ponosić, był ciągłym błogosławieństwem, był nowym, gorącym, entuzjastycznym opowiadaniem się za Chrystusem”.
Po poświęceniu obrączki i wianka usłyszeliśmy słowa odnowienia profesji zakonnej: “Ja siostra Maria Paula Bożena Pawlukiewicz ślubuję i przyrzekam, że na całą resztę mego życia chce pozostać wierną Regule zakonnej klarysek zatwierdzonej przez papieża Urbana IV, zgodnie z świętymi ustawami i konstytucjami zakonu klarysek potwierdzonymi przez Stolicę Apostolską, zachowując czystość, ubóstwo, posłuszeństwo i klauzurę”.
Siostry Klaryski żyją Bogiem i poświęcone są Bogu. W rozmowach i modlitwach bliskie są im również sprawy miasta i jego mieszkańców. Dla przypomnienia uczestniczącym w jubileuszowej Eucharystii, na wieczną rzeczy pamiątkę i dla tych, którym z różnych względów nie dane było uczestnictwo w tym dziękczynnym nabożeństwie, przytoczyłam obszerne fragmenty rozważania ks.Kapelana, abyśmy mogli do niego wracać, aby wzbudzało nasze codzienne refleksje, iż dobrze jest, że mamy w mieście Klasztor i Siostry, i czuwającą nad nami św.Kingę. Czy potrafimy za to dobro okazać swą wdzięczność?
 
Przed świętowaniem jubileuszu s.Paula przeżywała dni skupienia, milcząc dla ludzi rozmawiała z Bogiem.
Oczywiście taki jubileusz skłania do zadania kilku pytań, więc wcześniej poprosiłam Siostrę o notkę biograficzną, opowiedzenie o swojej drodze życiowej i powołaniowej, i o ludziach, których dane było Siostrze Jubilatce spotkać, o zajęcia wykonywane w klasztorze i o to, co Siostra chciałaby przekazać nam starosądeczanom, dla których klasztor stanowi wielki dar i jednocześnie tajemnicę.
Przekazuję więc to, czym s.Paula chciała się podzielić i przekazać szanownym Czytelnikom.
.
Powołanie zakonne jest wielkim darem Boga dla człowieka
.
Urodziłam się 14 marca 1961 r. W Romaszkach, na Ziemi Podlaskiej. Na chrzcie otrzymałam imiona Bożena Marianna. Miałam dwóch braci i cztery siostry (dwie starsze i dwie młodsze). Moi rodzice Zofia i Zygmunt pracowali na roli.
Jako czteroletnie dziecko szłam drogą z Mamusią. Spotkałyśmy dwie siostry zakonne, które wzbudziły we mnie zainteresowanie i ciekawość. Spytałam: “Mamusiu kto tu idzie?” Siostry zatrzymały się przy mnie przytuliły mnie do siebie, pogłaskały, kilka słów powiedziały, poczułam się szczęśliwa, zauważona, wzbudziły w moim sercu sympatię do siebie.
Odeszły, a ja powiedziałam: “Mamusiu kiedy ja dorosnę też będę taką siostrą zakonną”. Były to moje pierwsze słowa o życiu zakonnym, które po 15 latach się spełniły. W piątej klasie szkoły podstawowej miałam sen, w którym znajdowałam się w kościele, podobnym do naszego kościoła klasztornego, było bardzo dużo ludzi. U góry był duży krzyż, z którego przybity Pan Jezus wskazując palcem na mnie powiedział: “Pamiętaj Bożena ty musisz być moją”. Obudziłam się zalękniona i zaskoczona, myślałam co to oznacza ten sen. Od tego czasu przychodziły mi myśli o powołaniu, o życiu zakonnym, o wstąpieniu do klasztoru kiedy dorosnę. Nie wiedziałam do jakiego klasztoru mam wstąpić czy do czynnego i odwiedzać swój dom rodzinny, czy też do klasztoru klauzurowego. Kończąc ósmą klasę rozchorowałam się na płuca i zaraz po skończeniu szkoły podstawowej musiałam opuścić dom, rodzinę, znajomych, wioskę i wyjechać do sanatorium, do Otwocka koło Warszawy, gdzie podjęłam leczenie, a także zaczęłam chodzić do zawodowej szkoły krawieckiej. Będąc w sanatorium prosiłam Boga o szczególną łaskę, aby dopomógł poznać drogę mojego powołania.
Zrządzeniem Opatrzności Bożej do tegoż sanatorium na leczenie przyjechała ze Starego Sącza Siostra Klaryska. Połączyła nas prawdziwa przyjaźń, a ja odczytałam to jako znak dla siebie.
W sierpniu 1980 r. na zaproszenie owej Siostry przyjechałam do starosądeckiego klasztoru. Przez tydzień pomagałam w ogrodzie, tutaj doświadczam dużo dobroci, miłości, ciepła, otwartości od Sióstr. Wyjeżdżałam ze Starego Sącza z przekonaniem, że Bóg chce mieć mnie tutaj, w tym miejscu świętym, gdzie żyła, modliła się, pracowała, i odeszła do Królestwa Niebieskiego Święta Matka Kinga. 19 października 1980 roku żegnam się z rodziną, przyjaciółmi, znajomymi, z Romaszkami. Był to dzień bardzo bolesny dla tych, z którymi się rozstawałam. Trudno było pogodzić się im, że już do nich nie wrócę. O godz. 8 .00 rano razem z rodzicami wychodzimy z domu. Tatuś odwozi rzeczy do autobusu, Mamusia jedzie ze mną do Starego Sącza. Mamy przed sobą 500 km drogi.
Następnego dnia o godz. piątej rano przyjeżdżamy do klasztoru. Siostry z wielką radością witają nas przy furcie. Jeszcze razem z Mamusią i Zosią Król idziemy zwiedzić piękne miasto. O godz. 14.00 dziękuję Mamusi za wychowanie, miłość, dobroć, przepraszam za to, co nie było dobre. Otwierają się drzwi, zostawiam Mamusię płaczącą i z odwagą przekraczam próg, aby zdobywać ludzkie dusze dla Jezusa. Wstępuję na nową drogę, drogę życia zakonnego. Matka Mistrzyni s.Małgorzata Michalik rozpoczyna uczyć mnie życia zakonnego. Otrzymuję strój postulantki, jest to czas aby poznać wspólnotę, utwierdzić się w powołaniu i podjąć decyzję o wstąpieniu do nowicjatu.
29 sierpnia 1981 r. razem z trzema postulantkami przeżywamy radosny dzień obłóczyn pod przewodnictwem Jego Ekscelencji arcybiskupa Jerzego Ablewicza. W obecności zaproszonych księży, wspólnoty zakonnej, gości i wiernych ze Starego Sącza. Otrzymujemy habit, biały welon i nowe imię z Bożeny staję się siostrą Marią Paulą. Moim patronem będzie św.Paweł Apostoł. Po odprawieniu Mszy św. idziemy do zakrystii podziękować Księdzu Arcybiskupowi, który wypowiada prorocze słowa: ”Życzę wam abyście rozeszły się w różne strony Polski. I tak się stało s.Rafaela udała się do nowo założonego klasztoru w Miedniewicach, s.Gabriela do nowo założonego klasztoru w Zamościu, s.Antonina wróciła do domu do Szczecina, a ja pozostałam w Starym Sączu.
30. maja 1983 r. na ręce o.Bonawentury Górskiego, franciszkanina z Niepokalanowa, złożyłam pierwsze czasowe, trzyletnie śluby.
31.maja 1986 r. złożyłam śluby wieczyste na całe życie, na ręce abpa Jerzego Ablewicza. Był to dla mnie najszczęśliwszy dzień w moim życiu. Wypowiedziałam swoje tak Bogu, a Bóg przyjął mnie za swoją Oblubienicę.
Rok 2005 jest dla mnie najboleśniejszy. Doświadczam stratę moich bliskich: w lutym umiera Tatuś, w kwietniu Mamusia, a w czerwcu 2006 r. brat. Śmierć najbliższych przyjmuję z wiarą, że jest Bóg i do Niego wszyscy przyjdziemy.
W klasztorze wykonywałam różne zajęcia. Pracowałam w pralni, ogrodzie, kuchni, furcie, kościele. Obecnie pełnię obowiązki wikarii - zastępuję Matkę Ksieni. Moim pragnieniem jest, abym kochała Boga na wzór Maryi i św.Kingi. I zawsze spełniała wolę Bożą.
Jako jubilatka pragnę przekazać Starosądeczanom, że to miasto bardzo kocham, cieszę się całym sercem, że dobry Bóg powołał mnie do tego pięknego miejsca. Dziękuję Bogu ilekroć Was wspominam, w każdej modlitwie zanosząc ją z radością za wszystkich, bo noszę Was wszystkich w sercu jako tych, którzy mają udział w mojej łasce.
Dziękując za rozmowę i modlitwy, dzięki składamy również Panu Bogu za dar 25 lat życia konsekrowanego s.Pauli i życzymy Drogiej Jubilatce obfitości wszelkich łask i błogosławieństwa Bożego.
Jolanta Czech
310738