Przejdź do treści
Z Grodu Kingi
Przejdź do stopki

Dlaczego jestem wolontariuszem?

Treść


.
DLACZEGO JESTEM WOLONTARIUSZEM?
 
„Nie jest się takim, jak myślimy o sobie my; jest się takim,
jak myślą o nas inni ludzie, jak miejsce, w którym się jest”
- Zofia Nałkowska
 
    Są w języku każdego narodu słowa - klucze, które otwierają serca i błyszczą jak zgubione brylanty w szarzyźnie pustosłowia, jakie nas często zalewa. „Wolontariat” - to jedno z tych pięknych słów.
Pisała o nim obszernie s.Agnia w grudniowym numerze „Z Grodu Kingi”. Mówiła wyczerpująco o celach i zakresie działalności wolontariatu wśród młodzieży i w naszym środowisku. Coraz więcej ludzi legitymuje nim swoją społeczną aktywność, a ja pragnę znaleźć odpowiedź na pytanie: dlaczego to robią?
Jakie są motywy postępowania dzieci, młodzieży i ludzi starszych zaangażowanych w niesienie różnorakiej pomocy, w myśl ewangelicznego przesłania, że: „nie samym chlebem człowiek żyje”.
    Dlaczego jesteś wolontariuszem? Wbrew pozorom odpowiedź nie jest jednoznaczna i dlatego z tym pytaniem zwróciłam się do kilku osób znanych z ofiarnej gotowości służenia.
Niektórzy zastrzegli sobie anonimowość, co trzeba uszanować. Liczą się przecież efekty tej pracy: chleb zostawiony na stole, ale także przywrócona nadzieja i czyjaś obecność rozpraszająca smutek odrzucenia i samotności.
Do tego felietonu zainspirowała mnie nie tyle bliska od wielu lat działalność charytatywna, ile wypowiedź przyjaciółki:
Żona i matka, aktywna w pracy społecznej, po chorobie, jeszcze niezupełnie zdrowa, przy złej pogodzie przekonywała domowników, że dzisiaj akurat musi wyjść, bo przyrzekła niepełnosprawnym i na nią czekają.
 
Co daje Ci ta praca, że angażujesz w nią nie tylko wolny czas, ale i serce?
    - Daje przede wszystkim radość, poczucie sensu życia nie tylko dla siebie, bo dużo wśród nas ludzi jakoś pokrzywdzonych i zranionych, którym trzeba i można pomóc. Często za zamkniętymi drzwiami rozgrywają się małe ludzkie dramaty, ale człowiek nie jest stworzony do klęski i nie jest samotną wyspą. Musi tylko uwierzyć, że nie ma sytuacji bez wyjścia, że można na kogoś liczyć, wtedy potrafi bronić nadziei i podejmie walkę z przeciwnościami. Powołaniem człowieka jest służba… „Czasem wystarczy bez słowa jednego dłoń na czyjejś położyć dłoni…”. Wtedy do pomocy przychodzi Chrystus, który zostawił nam przykazanie miłości. Odpowiadając na Jego wezwanie, w maleńkiej chociaż części pragnę spłacić dług wdzięczności za życie, za tych, których kocham, za podarowany czas, za wszystko…
 
    To zaangażowanie w sprawy innych ludzi, dawanie świadectwa wierności uznawanym wartościom - to także dobre wzorce dla naszych dzieci, które uczą się wrażliwości na cudze cierpienie i próbują mu zaradzić. W ten sposób wychowujemy przez Miłość, która rodzi poczucie odpowiedzialności nie tylko za siebie. Chciałabym, by młodzi zawsze rozumieli, że szczęście, za którym tęskni serce człowieka, to takie uczucie, które rośnie, kiedy się nim dzielimy. „Małe szczęście dzielone z innymi - to wielkie szczęście, z Miłość - tu przez duże M jest w życiu najważniejsze, bo stanowi źródło wszelkiego dobra.
Niełatwo przekonać do takiej postawy we współczesnym zlaicyzowanym świecie, gdzie kultura konsumpcjonizmu wypiera duchową, ale trzeba i warto.
„Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono. Mówię to wam z głębi swego serca” - powtarzam za W.Szymborską.
    Parafrazując słowa poety, który pisał że: „Po to są wiersze, ich bieg ku sercu człowieka, by szerzej szła, coraz szerzej przez kontynenty jutrzenka” - twierdzę, że po to są wolontariusze, ich bezinteresowna służba na rzecz potrzebujących pomocy, by na ziemi więcej było Chrystusowego światła między ludźmi, więcej miłości i dobroci. To są też motywy postępowania pani Józefy Klag i pani Haliny B. oraz wielu znanych nam ludzi, wśród których można postawić w czołówce członków redakcji „Z Grodu Kingi” - najbardziej znany i oczekiwany zespół wolontariuszy, którzy pomagają ludziom rozszerzać swoje horyzonty i żyć. Realizują ewangeliczna zasadę, że ten jest większy między ludźmi, kto im służy, a im kto większy, tym więcej dać z siebie powinien. I dają…
    Lektura naszego parafialnego pisma „zaraziła” społeczną aktywnością, a s.Eleonora zaprosiła do pracy w Caritasie - mówiła p.Józia K. - Mam więcej czasu, więc chętnie przyjmuję dyżury, a źródłem wzruszenia i radości są dla mnie rozmowy z chorymi i starszymi ludźmi, których odwiedzam. Czekają na mnie, bo czyjaś życzliwa obecność wyzwala wspomnienia przeszłości, rozprasza uczucie opuszczenia i samotności, które czasem dotyka nawet ludzi odwiedzających ich, niekiedy odprowadzając ostatnią drogą na wieczny odpoczynek, czy podejmując inne prace naszego wolontariatu, pamiętam o tym znanym przesłaniu Chrystusa: „Coście uczynili jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili”. Pamiętam i proszę Ducha Świętego o siły i łaskę wytrwania w tej pracy, która drugim pomaga a nas ubogaca.
    Jak testament rodzącego się w sercach ludzkich Jezusa brzmi inna Jego wypowiedź, do której odwołuje się p.Halina B. - „Miłujcie się wzajemnie, jak ja Was umiłowałem”. To jest nadrzędne i zobowiązujące przesłanie, które staram się realizować w swoim życiu danym i zadanym. Powołanie do pełnienia w nim takiej czy innej służby jest darem Boga dla człowieka, który musi umieć i chcieć ten dar wykorzystać. Próbuję to robić na miarę swoich możliwości, jak potrafię najlepiej. |Kocham dom rodzinny i najbliższych, żyję dla nich, ale obchodzi mnie też bardzo los innych ludzi, zwłaszcza zawsze smutnych i przygnębionych, przekonanych, że nie dla wszystkich świeci słońce. Odkąd zetknęłam się z cudzą biedą szeroko pojętą, nie narzekam. Trzeba samemu stanąć pod krzyżem, by zrozumieć, co znaczy oprzeć się o Krzyż Chrystusa, a później w podzięce za przywróconą nadzieję nieść ją innym. Raduje się serce, gdy w porę podamy rękę, pokażemy właściwy kierunek drogi i obudzimy wdzięczność dla Tego, który nas posłał, byśmy nieśli pomoc i zapalali światło w mrokach zwątpienia.
    Ta moja pomoc, dająca innym poczucie bezpieczeństwa i bliskości, jest przede wszystkim dla mnie źródłem satysfakcji i głębokiej radości, bo zawsze milej dawać niż brać, tak jak lepiej być niż mieć. Tym były także dla nas tworzone w imię Miłości Miłosiernej grupy kolędnicze dzieci i młodzieży, niosące pomoc innym dzieciom głodującym i odrzuconym poza granicami naszej Ojczyzny; a takich są miliony.
Myślę, że wolontariat rozwija kulturę duchową, jest szkołą dla młodych i dla ludzi, którzy często na nowo odkrywają najgłębszy sens życia, a zdobywszy mądrość rozumu i serca, dzielą się nią jak chlebem.
    Na pewno na osoby takiego formatu wyrosną dzieci i młodzież zorganizowana w licznych klubach wolontariuszy. O nich i o niej pięknie pisała s.Agnia w grudniowym numerze „Z Grodu Kingi” - to budzi radosną nadzieję.
Motywy tego zaangażowania w pracach wolontariatu na pewno są różne. Nie wszyscy świadomie pragną dzisiaj dawać tą postawą świadectwo Chrystusowi, nie wszyscy myślą teraz, że na końcu swojej drogi będą sądzeni z miłości; nie z tego kim byli i co mieli, lecz z tego, jak żyli - tę mądrość zdobywa się z wiekiem; ale wszyscy, albo prawie wszyscy podejmują ten ofiarny trud z potrzeby serca, ze współczucia, które rozwija kultura humanistyczna, będąca miarą naszego człowieczeństwa.
Mając takie wzorce, bądźmy w naszym środowisku na co dzień, świadkami Miłości - tej Chrystusowej „przed którą niczym mądrość, moc, życie i sława”.
Rozmawiała Kazimiera Mrówka
349601