Przejdź do treści
Z Grodu Kingi
Przejdź do stopki
Przejdź do Menu Techniczne

Menu Dodatkowe

Ks.Roman Stafin - Wejdź w serce, a stamtąd do Boga - Augustyn (3)

Treść


.
Wejdź w serce, a stamtąd do Boga
- Augustyn (3)
 
    „Wejdź w serce” - co może znaczyć to wezwanie Augustyna?
 
    Serce, w jego rozumieniu - używane także zamiennie z duszą - jest psychiczno-emocjonalnym i duchowym centrum człowieka. To w nim zachodzi proces myślowy; w nim podejmuje się decyzje, dokonuje się wyborów; nim się kocha i z niego wypływają nasze zachowania. „Wejdź w serce”, tzn. spojrzyj w nim na siebie w prawdzie, w szczerej prawdzie spotkaj się tam ze sobą.
    Czy nie unikamy takiego spotkania? Takiego szczerego, dogłębnego spojrzenia na siebie? Czy nie naciągamy prawdy o sobie, aby np. aby wypaść wobec innych w korzystniejszym świetle, albo i też sobie samemu coś wmówić?
    „Wejście w serce”, aby poznać siebie (duszę) i Boga, dokonuje się w skupieniu, w ciszy. W hałasie Boga się nie usłyszy. Może to być także wewnętrzny hałas, tzn. nieuporządkowane sprawy, które wracają i męczą; mogą to być zaniedbania, które się ciągną i sobą obciążają. Można zachować zewnętrznie milczenie, a w duszy wszystko się kotłuje.
 
    Augustyn dzieli się swoim doświadczeniem z takiego okresu:
 
A gdzież byłem ja, gdy szukałem Ciebie? Ty byłeś tuż przede mną, ja zaś odszedłem nawet od samego siebie. Nie mogłem siebie odnaleźć. Jakże miałbym znaleźć Ciebie?
 
„Odszedłem” - przyznaje Augustyn. Przyznać się wobec siebie do pychy, obłudy niewierności, grzechu - to początek drogi do Boga. Trzeba odnaleźć siebie w prawdzie, może w bolesnej prawdzie, ale w szczerej prawdzie. A więc najpierw trzeba w ciszy odnaleźć siebie: Co mnie obciąża? Co nie daje mi spokoju? Nad tym trzeba się zastanowić, a to może trochę potrwać. Augustyn stwierdza:
 
Ażeby jednak się poznać, trzeba długo przyzwyczajać się do uciekania od zmysłów, do skupiania swego umysłu i zamykania go w sobie.
 
    Zmysły, czyli to, co sprawia, że widzimy, słyszymy, odczuwamy (zapach, smak) i dotykamy. Te doznania zatrzymują nas na powierzchni życia i są przyczyną rozproszeń. Trzeba wielu ćwiczeń, aby od nich się uwolnić i wejść w głębię swego serca (swojej duszy), gdzie tak naprawdę dopiero poznajemy siebie.
    Istnieje jednak niebezpieczeństwo, że w swoim sercu zatrzymujemy się nad tymi bodźcami z zewnątrz, albo też wracamy ciągle do spraw, które nas nurtowały lub nurtują i nie robimy kroku dalej - tego istotnego - do Boga; zatrzymujemy się na sobie! Wtedy krążymy wokół swoich spraw, problemów, trudności; tak powstaje zaklęty krąg, który prowadzi do nikąd. Augustyn daje taką radę:
 
Wróćcie do serca; dlaczego odchodzicie od siebie i gubicie się przez was? Dlaczego chodzicie po samotnych drogach? Błądzicie, włócząc się, powróćcie. Do kogo? Do Pana. Skory jest (do wysłuchania). Najpierw WRÓĆ DO TWEGO SERCA.
 
Z takiego stanu wraca Augustyn. Usilnie prosi:
 
Pragnąłbym Cię poznać, o Panie, który mnie znasz. (…) Mocy duszy mej! - wejdź w nią i przystosuj ją do siebie, abyś ją objął w posiadanie nieskalaną i bez zmazy.
 
Jego dusza tęskni za Bogiem:
 
Stworzyłeś nas bowiem jako skierowanych ku Tobie.
I niespokojne jest serce nasze, dopóki w Tobie nie spocznie.
 
    Będąc w sercu z tym wszystkim co nas obciąża, co sprawia, że serce jest niespokojne, nie można się nad tym długo zatrzymywać. Trzeba z tym wszystkim, co tam w sercu jest, pójść dalej; pójść do Pana. Wszystko to, co nas obciąża trzeba oddać Bożemu Miłosierdziu w sakramencie pokuty i do tego już nie wracać. A w sercu uwolnionym i oczyszczonym daje się odkryć Bóg!
    Przecież On jest celem naszych wszystkich pragnień! To ukierunkowanie serca naszego na Boga Augustyn nazywa ciążeniem serca, pragnieniem, miłością.
 
Ciebie, świadomie, czy nieświadomie miłuje wszystko, co zdolne jest do miłości.
 
   Właściwym dla niego jest zestawienie trzech pojęć: miłość - pragnienie - wołanie. W jakim porządku, w jakiej zależności? Oddajmy Augustynowi głos:
 
Ciągłe twoje pragnienie, to nieustanne twoje wołanie (…) OZIĘBIENIE SERCA, to milczenie serca; rozpłomienienie miłości, to wołanie serca. Jeżeli trwa miłość, zawsze wołasz.
 
   Jeżeli się miłuje Boga, to pragnie się zjednoczenia z Nim i woła się (błaga), aby przyszedł i pozostał w sercu już na zawsze.
   Wielkim niebezpieczeństwem w życiu duchowym, w życiu modlitwy, jest utrata (zanik) pragnienia, aby być bliżej Boga, aby Go jeszcze lepiej poznać, aby Go mocniej miłować. Oto wkrada się wtedy rutyna, zgoda na przeciętność i powierzchowność; odmawiane są nakazane modlitwy, w miarę dobrze wykonywane obowiązki, ale w sercu nie ma już prawdziwej radości i wtedy życie może stać się męką. Gdy taki stan dotyczy ojca, czy matki, to wtedy życie w małżeństwie i rodzinie wpada w kryzys. Gdy taki stan dotyczy siostry zakonnej, to wtedy życie we wspólnocie jest dla niej nie do wytrzymania i taka siostra ucieka od niej. Gdy taki stan dotyczy kapłana, traci wtedy styl jego duszpasterstwa prawdziwy blask.
   I co wtedy robić?
   Chrystus na kartach Ewangelii mówi do chorych: „Wstań i chodź” (Mt 9,5). Zaprasza każdego, kto doświadcza - jak to Augustyn określa - „oziębienia serca” i jeszcze go zapewnia: „Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali” (2 Kor 12,9). Jezusa więc trzeba posłuchać i przyjąć Jego zaproszenie; trzeba jeszcze raz wstać i pójść, i jeszcze raz, i jeszcze raz. A wtedy może stać się to, o czym pisze Augustyn:
 
Szukając Twojej rady, tylko w Tobie znajduję dla mojej duszy bezpieczną przystań - w niej się mogą znowu skupić rozproszone części tego czym jestem, gdy już żadna z nich nie odrywa się od Ciebie. I czasem pozwalasz mi zaznać bardzo niezwykłego stanu duszy, JAKIEŚ DZIWNEJ SŁODYCZY, która gdyby we mnie osiągnęła pełnię, nie wiem, czym by była - bo tym tu życiem już by nie była.
 
   Niezwykły stan duszy, jakaś dziwna słodycz - określenia mówiące o mistycznych doświadczeniach Augustyna. Dar głębokiej modlitwy, dar doświadczenia bliskości Boga, dar kontemplacji jest łaską; jej trzeba pragnąć i o nią trzeba się modlić. Tego stanu własnym wysiłkiem nie osiągniemy, ale wytrwałością w odpowiedzi na wezwanie Chrystusa: „Wstań i chodź”.
   Razem ze św.Augustynem wołajmy:
 
Boże, Ojcze nasz, który zachęcasz nas do modlitwy i dajesz nam to, o co się modlimy! Jeśli Ciebie prosimy o łaskę, lepiej żyjemy, stajemy się lepszymi. Wysłuchaj mnie, bo oto drżę w ciemnościach - podaj mi rękę! Ukaż mi Twoje światło, wywiedź mnie z błędów i prowadź, bym zdołał powrócić do siebie samego i do Ciebie. Amen.
 
Z książki: Ks.Roman Stafin, Moc w słabości.
Święci uczą nas życia duchowego. Biblos. Tarnów 2015.
 
349476