Przejdź do treści
Z Grodu Kingi
Przejdź do stopki
Przejdź do Menu Techniczne

Menu Dodatkowe

Tradycja Świąt Zadusznych

Treść


.
Tradycja Świąt Zadusznych
 
    1 i 2 listopada są dniami poświęconymi pamięci zmarłych - cmentarze odwiedzane są przez niezliczone rzesze wiernych, a groby rozświetlają symboliczne znicze. Polski obyczaj nakazuje zapalać światło także na mogiłach zapomnianych, opuszczonych, takich, których bliscy już nie odwiedzają.
    Termin świąt poświęconych pamięci tych, którzy już odeszli, wyznaczony został przez Kościół. W IX w. papież Jan XI ustanowił 1 listopada uroczystością zmarłych świętych - zarówno wyniesionych na ołtarze jak i tych nikomu nieznanych. W X w. z kolei dzięki opatowi benedyktyńskiemu, św.Odilonowi, ustanowiony został 2 listopada Dzień Zaduszny, czyli dzień modlitw w intencji wszystkich zmarłych, a zwłaszcza dusz czyśćcowych.
    Obchody zaduszne ściśle wiążą się z życiem człowieka i są tak stare jak ludzkość. Pamięć o zmarłych stanowi wartość dla ludzi wszelkich kultur - w dawnych czasach uroczystości te obchodzono kilka razy do roku. Towarzyszyły im zawsze obrzędy kultowe, modły i niejednokrotnie ofiary, na przykład z jadła i napojów. Kształtujące się przez stulecia obrzędy, zwyczaje ludowe i wierzenia splotły się z religijnymi obchodami Kościoła.
    Do XIX w. obrzęd zaduszny zwany był „Dziadami” - ku czci zmarłych, czyli dziadów. Wiązał się on z przywoływaniem duchów i odprawianą dla nich ucztą obrzędową. W całej Polsce wierzono, że w noc poprzedzającą listopadowe święta, cienie zmarłych wychodzą w procesji z cmentarzy i wędrują do najbliższego kościoła, by wysłuchać mszy. Wierzono także, że mogą w tym czasie odwiedzić swe dawne domostwa - zostawiano więc na noc otwarte furtki i drzwi. Na stole kładziono chleb, bób, groch lub soczewicę i kwartę wódki, by dusze mogły się posilić. W niektórych rejonach Polski wynoszono jadło na cmentarze – symboliczną ilość wysypywano przy mogiłach, wylewano na nie także kilka kropel alkoholu.
    Na Opolszczyźnie twierdzono, że duchy zmarłych dzieci powracają nocą jako ptaki i w Dzień Zaduszny siadają na gałęziach, obserwując procesję na cmentarzu.
    Noc zaduszkowa, czyli noc z 1 na 2 listopada szczególnie działała na wyobraźnię ludzi - starano się w nią nie wychodzić z domu, nie udawano się w podróż, nie odwiedzano sąsiadów, ponieważ wierzono, że na drogach straszą umarli. W niektórych regionach zamykano tej nocy karczmy, zakazane były muzyka i śpiewy. Nie zbliżano się zwłaszcza do kościoła, gdyż zmarli księża mieli odprawiać msze dla innych zmarłych. W wielu parafiach zostawiano na tę noc mszał na ołtarzu i otwarte drzwi świątyni.
    Do początków XX wieku zwyczaj zakazywał nocą zaduszkową wykonywania niektórych czynności, aby nie skaleczyć, nie rozgnieść czy w inny sposób nie znieważyć odwiedzającej dom duszy. Zakazane było klepanie masła, deptanie kapusty, maglowanie, przędzenie i tkanie, cięcie sieczki, wylewanie pomyj czy spluwanie. Dusze zmarłych nawiedzały bowiem miejsca, w których przebywały za życia. Miały one, w „godzinę duchów” nocy zaduszkowej, dawać znać o swojej obecności stukaniem, skrzypieniem podłóg i sprzętów, uchylaniem furtek i drzwi, szumem i iskrami w kominie, czy też śladami w popiele. Niektórym ukazywały się jako cienie, ogniki lub światełka. Niekiedy pojawiały się ponoć w swej dawnej postaci.
    W tych dniach szczodrze rozdawano jałmużnę i jedzenie dziadom kościelnym, czyli chodzącym od kościoła do kościoła pobożnym pielgrzymom. Wierzono, że modlitwy dziadów są szczególnie wysłuchiwane. Za każdą duszę, za którą się pomodlił otrzymywał więc dziad pieniądze i chleb, a nawet gorącą kaszę przyniesioną pod kościół w garnuszku. Czasem chleb dzielono na tyle części, ile było zmarłych w rodzinie. Niektórzy bogaci gospodarze zapraszali żebraków do swoich domów na ucztę zaduszną i nocleg.
    Na kresach wschodnich w pobliżu cmentarzy i na rozstaju dróg w tych dniach rozpalano wielkie ogniska, by wędrujące dusze mogły ogrzać się przy nich przed powrotną podróżą w zaświaty. Poza tym ogień miał chronić żyjących przed złymi duchami i upiorami. Ognie zaduszkowe zapalano zawsze na mogiłach osób zmarłych w niewyjaśnionych okolicznościach lub samobójców, którzy pogrzebani byli pod cmentarnymi murami.
    Dzisiaj te praktyki odeszły już w zapomnienie; dawne zwyczaje przywoływania dusz zmarłych i ofiary z jadła i picia zastąpiły obrzędy kościelne, modlitwy i nabożeństwa, a wśród nich tak zwane wypominki, odprawiane w kościołach przez cały listopad. Jest to modlitwa połączona z wymienianiem imion i nazwisk zmarłych. Symbolem modlitwy i myśli o tych, którzy już odeszli są zapalone na grobach znicze. Tak jak u żyjących przed wiekami ludzi, wciąż żywa jest tradycja Świąt Zmarłych i głęboka, wynikająca z miłości i pamięci potrzeba obchodów ku ich czci.
    Z listopadowymi świętami związane są także liczne przysłowia, najczęściej wróżące na pogodę: „Na Wszech-Świętych sztuka: utnij gałąź buka, kiedy soku nie ma, będzie tęga zima”, „Czasy niekiedy bywają, że Wszyscy Święci w bieli przybywają”, „Na Wszystkich Świętych ziemia skrzepła, to będzie zima ciepła, a jak deszcz, to trzeba będzie za piec wleźć”, „Na Wszystkie Świątki zimy początki: śniegu, lodu kobiałeczkę, ale i ciepła troszeczkę”.
Izabela Skrzypiec-Dagnan
 
306330