Przejdź do treści
Z Grodu Kingi
Przejdź do stopki
Przejdź do Menu Techniczne

Menu Dodatkowe

Dziennik podróży Zespołu regionalnego >Starosądecznie< do Gruzji

Treść


.
Dziennik podróży
Zespołu regionalnego „Starosądecznie”
do Gruzji - Swanetii - Mestii
6-14 kwietnia 2015 r.
 
Dzień 1 - wtorek
godz. 17:30 - wyjazd autokarem do Katowic - Lotnisko - Pyrzowice. 46 uczestników + stroje, zapakowane w 7 dużych toreb (każda 32 kg).
godz. 23.40 - wylot do Kutaisi - Gruzja
godz. 2:25 - czasu polskiego, a 4:25 gruzińskiego szczęśliwe lądowanie. Lot bardzo spokojny - linie WizzAir.
godz. 4.30-5.00 - odprawa celna (bez kłopotów).
godz. 5.00 - spotkanie z oczekującymi na nas przyjaciółmi z zespołu „Lagusheda”. Bardzo serdeczne i pełne radości powitanie, znamy się bowiem ze Starego Sącza.
    Trzema busami wyjeżdżamy z Kutuasi w stronę Mestii. Po drodze podziwiamy niepowtarzalnie piękne widoki „Gór Kaukazu”.
    Zatrzymujemy się w miejscu, gdzie Gruzini zbudowali drugą co do wysokości w Europie elektrownię wodną. Zwiedzamy obiekt. Koledzy informują nas, że elektrownia w połowie jest ich, a w połowie Rosjan (po zaborze). Podróżujemy dalej bardzo stromymi i niebezpiecznymi drogami górskimi. Zatrzymujemy się w uroczym zakątku górskim na polance w „towarzystwie” górskiego wodospadu. Tu koledzy przygotowali dla nas piknik. Spożywamy różnie nadziane „chaczapuri”, kiełbaski, jajka, pomidorki, chleb, który zupełnie przypomina nasz domowy „podpłomyk”.
    Po obfitym posiłku ruszamy dalej w stronę Mestii. Na małym ryneczku tego miasteczka przyjeżdżamy ok godz. 14.30. W burzy okrzyków radości zespołu „Lagusheda” i wielu innych mieszkańców wysiadamy. Powitaniom nie ma końca. Jesteśmy trochę zmęczeni, lecz bardzo szczęśliwi, z przepięknego powitania - są łzy wzruszenia.
    Pierwszy dzień naszego pobytu kończymy w restauracji hotelowej „wielkim żarciem i piciem” oraz wspólnym z Gruzinami śpiewaniem. Okazuje się, że nasza „Szła dzieweczka do laseczka” w Mestii jest już hitem. Kwaterujemy się w hoteliku, który dla nas zostaje przed sezonem otwarty, tu też spożywamy posiłki. Przygotowane dla nas z wielkim pietyzmem. Wszystko wyprodukowane przez tutejszych: miody, sery, dżemy, wita itp.
 
Dzień 2 - środa
10:00 - śniadanie
10:30 - wyjście do „Muzeum Ziemi Swaneckiej”
    Muzeum to mieści się w super nowoczesnym obiekcie. Jest pięknie urządzone. Zobaczyliśmy w nim: IX-XIII wieczne, pięknie zdobione księgi rękopisów: Biblii, dokumentów historycznych.
Przedmioty związane z obronnością, bogato zdobione skrzynie i przedmioty codziennego użytku z pierwszej połowy drugiego tysiąclecia.
12.50 - zwiedzamy jedną z baszt w Mestii, w której zachowana jest typowa, swanecka chata. Jest to jedno olbrzymie, kamienne pomieszczenie, w którym żyli ludzie i zwierzęta. Wnętrze wyposażone jest w bogato wyrzeźbione w drewnie przedmioty, którymi posługiwał się ówczesny Swanet. Obudowane miejsca do spania członków rodu, znajdują się bezpośrednio nad legowiskami zwierząt, głównie bydła, bo to one w okresie mrozów dawały ludziom ciepło w czasie nocy, na dzień wyprowadzane na zewnątrz, wędrowało sobie w dowolne miejsca Mestii i tak pozostało do dzisiaj. Tutaj w każdym miejscu miasta, na ulicy, chodniku można spotkać krowę lub byka.
W baszcie-wieży, w której zwiedzaliśmy swanecką, dawną chatę na następnym poziome przechowywano paszę dla bydła na okres zimowy. Wyższe zaś poziomy służyły do obserwacji terenu i ewentualnej obrony przed wrogiem. Każda z istniejących tu wież liczy nawet setki lat i jest zbudowana z kamienia, w dawniejszy czasach nawet dach miało kamienny, co zapobiegało ewentualnym spaleniom. Dziś pokryte są grubą dachówką. Im klan rodzinny był liczniejszy i bogatszy, tym więcej posiadał takich baszt.
15.30 - w drugim dniu pobytu zwiedzaliśmy jeszcze muzeum alpinisty i etnografa - Michaiła Hiergiani, który był zdobywcą wszystkich szczytów Kaukazu. M.Hiergiani był światowej klasy alpinistą. Zginął tragicznie w Dolomitach włoskich w wieku 37 lat. Ojciec, który bardzo kochał i podziwiał syna, otworzył w domu rodzinnym muzeum. Tu znajdują się eksponaty związane z jego wysokogórską wspinaczką nie tylko w górach Kaukazu lecz całego świata. Po muzeum oprowadzał nas jego młodszy krewny, który opowiedział nam o jego pasji do etnografii w Swanetii.
20.00 - próba zespołu „Starosądeczanie” przed czwartkowym występem.
 
Dzień 3 - czwartek
Po śniadaniu o godzinie 9.30 do 16.00 - wszyscy Starosądeczanie udają się na spotkania z rodzinami Swanetów - tymi, których przedstawicieli gościliśmy w naszych domach w Starym Sączu. Poznajemy życie gruzińskiej enklawy Swanetów od podszewki. W czasie wizyty w wielu domach na naszych oczach przygotowywana była przez gospodynie gościna, nawet pieczony chleb. Po wizytach wróciliśmy szczęśliwi i zadowoleni, gdyż wszędzie spotkaliśmy się z wielką serdecznością i szczerością.
Godzina 17.00 - wyjeżdżamy do miejscowości sąsiadującej z Mestią. Tu w niewielkiej Sali widowiskowej zespół „Starosądeczanie” pokazuje w śpiewie i tańcach folklor Lachów Sądeckich. Tu również wspaniałe przyjęcie ze strony widzów. Oklaskom i okrzykom radości nie ma końca.
 
Dzień 4 - piątek
Do południa czas wolny - zakup pamiątek, godzina 14.00 wyjazd busami w góry. Wycieczka dla odważnych na „Jęzor lodowca”. Spośród 47 uczestników wycieczki na wyprawę wybiera się 24 starosądeczan. Na szczyt lodowca prowadzą ich doświadczeni, wykształceni w tutejszej „Szkółce alpinizmu” - Swaneci. Dojście na lodowiec jest bardzo trudne i wymaga od naszych dużego wysiłku. Profesjonalna rada i opieka Gruzinów sprawia, że wszyscy po powrocie nie kryją słów zachwytu nad krajobrazami, przeżyciami i nad, a właściwie przede wszystkim opiekuńczością i odpowiedzialnością Swanetów. W czasie pobytu na lodowcu uczestnicy wyprawy słyszeli z odległości spływającą lawinę, której odgłosy zsuwającego się śniegu, lodu, kamieni, trzask łamanych drzew budziły w naszych przerażenie. To była wspaniała przygoda.
 
Dzień 5 - sobota
- Rozpoczęty śniadaniem
- Próba zespołu Starosądeczan przed wieczornym, pożegnalnym koncertem w Mestii
- Około południa, wyjazd wyciągiem narciarskim na jeden ze szczytów otaczających Mestię. Podziwianie krajobrazu.
- Chętni korzystają z możliwości wypożyczenia nart i zjeżdżają nartostradą
17.00 - występ Starosądeczan w hali widowiskowo sportowej w Mestii.
Ponad godzinny nasz koncert wzbudził niekryty zachwyt wśród tutejszej społeczności. Oklaskom nie ma końca. Są bisy w postaci ciętej polki, polki pykanej, krakowiaka sądeckiego. Później występ zaprzyjaźnionego z nami zespołu „Lagusheda”. Wspólny koncert trwał 2,5 godziny i zgromadził około 600 widzów. Gruzinom bardzo podobały się nasze barwne stroje, tańce, muzyka i śpiewy. Koncert zakończyliśmy wspólnym śpiewaniem w języku Swanetów gruzińskiej piosenki - znanej nam - „Suliko”
Język Swanetów jest trudny, tekstu „Suliko” uczyła nasze dziewczęta gruzińska nauczycielka muzyki. Później była też nasza „Szła dzieweczka do laseczka”, którą śpiewaliśmy wszyscy razem. Był to naprawdę piękny moment i wzruszający do głębi naszymi i Swanetów sercami.
Tekst Suliko w języku swanetów:
                                   I
                        Sakralissaflvsvedzebdi
                        Vervnakhedakarguliko
                        Gulamoskvnilivchiodi
                        Sadakharchemosuliko
                                   II
                        Ekalshivardishevnishne
                        Obladromamosuliko
                        Gulisfancegalitvkithardi
                        Shenkhom ara kharsuliko
                                   III
                        Shifrtgialamgosanma
                        Kvavilsniskartisheakho
                        Chaikvnes-chaichikchika
                        Titgosstqvadiakhdiakhos
 
20.00 - w obiekt zespołu „Langusheda” odbyła się uroczystość pożegnalna. Były wzajemne podziękowania i upominki, wspólne śpiewy, tańce, gruzińskie wspaniałe wino. Dużo łez wzruszenia. Uroczystość trwała niemal do białego rana. Wystarczyły tylko dwa tygodnie spotkania: w Starym Sączu i Mestii, aby nawiązała się prawdziwa przyjaźń. Szczególne więzi nawiązała polsko-gruzińska młodzież. Młodzież piękna, kulturalna, radosna i rozbawiona.
 
Dzień 6 - niedziela
Godziny poranne - pakowanie strojów
11.00 - obfite pożegnalne śniadanie
13.00 - wyjazd z Mestii do Batumi
Ale! Przed wyjazdem znowu łzy na pożegnanie i głośno odśpiewane „Suliko”. Uściskom nie ma końca. Ryneczek Mestii jest świadkiem, że przyjaźnie takie warto pielęgnować i rozwijać w całym świecie. Coś niesamowitego!!
Podróż do Batumi odbywamy znowu busami. Droga w górach, stroma, z setkami niebezpiecznych zakrętów, miejscami bardzo wąska uniemożliwia jazdę większym pojazdem. Około godz. 18.30 dojeżdżamy do hotelu w Batumi. Kwaterujemy się na jedną noc. Spożywamy kolację i udajemy się na wieczorny spacer po Batumi. Przepięknie oświetlone obiekty, ulice, promenady nas zachwycają. Około północy wracamy do hotelu.
 
Dzień 7 - poniedziałek
Po śniadaniu wyruszamy na zwiedzanie Batumi. Typowy kurort. Hotele i restauracje jedna przy drugiej, wszystko oczekuje na otwarcie sezonu. Batumi, co widać po nowoczesnych budowlach, bardzo szybko się rozwija.
Kolejką gondolową wyjeżdżamy na najwyższy punkt miasta, skąd oglądamy całe Batumi, otoczone z trzech stron górami (na stokach gdzieniegdzie pola herbaciane, pola winorośli - winnice to na obrzeżach) natomiast z czwartej strony widać rozległe Morze Czarne. Krajobraz przepiękny, nietypowy. Turysta tu równie dobrze może wypoczywać na plaży bądź uprawiać górską turystykę. Różnorodność roślinna wzbudza zachwyt. Pięknie zielone polany, rośliny, ozdobne krzewy i kwiaty już kwitnące. Na bardzo długim deptaku, mało że piękna roślinność, to jeszcze cudnie oświetlona; tańcząca w rytm światowej muzyki - fontanna. Zawsze o 20.00 to ona przyciąga swoim urokiem grupy turystów. My też skorzystaliśmy z tego dwugodzinnego „koncertu fontanny”. Niepowtarzalnie piękne odczucia. W Batumi najnowocześniejsza dwukierunkowa arteria nosi imię Marii i Lecha Kaczyńskich. Gruzini nadali jej to imię w hołdzie dla Polskiego Prezydenta i jego małżonki, jako, że on jedyny był w obronie Gruzji podczas inwazji Rosjan. Nowoczesne centrum miasta wybudowano i nadal buduje się na miarę nowoczesnej architektury światowej. O godzinie 24.00 wracamy do hotelu. Znów pakujemy się do busów i wyjeżdżamy o 0.30 na lotnisko w Kutaisi. Stąd o godz. 4.25 wylatujemy do Polski. Lądujemy w Katowicach-Pyrzowicach gdzie oczekuje na nas autokar. Zmęczeni ale bardzo szczęśliwi o godz. 12.30 przyjeżdżamy do „naszych Mostek”.
Zobaczyliśmy Swanetię tj. najwyższy zamieszkały region Gruzji i Europy. Region znany nam z fantastycznych krajobrazów i nieskażonej przyrody oraz unikalnego zespołu architektonicznego. Tajemnicze średniowieczne baszty to labirynt kamiennych wież, które są symbolem Swanetii. Poznaliśmy najpiękniejszy i najbardziej malowniczy, dziki i tajemniczy na tle ciągle ośnieżonych gór Kaukazu - region Gruzji.
Oszołomiły nas cudowne widoki, gruzińskie jadło i gruzińska gościnność.
Dziękujemy tym, którzy sprawili, że „Starosądeczanie” mogli tam być.
Zanotowała Antonina Urszula Rój
 
311383