Przejdź do treści
Z Grodu Kingi
Przejdź do stopki
Przejdź do Menu Techniczne

Menu Dodatkowe

Wykład dra Marka Jarosińskiego w starosądeckim LO

Treść


.
O dziennikarstwie dzisiaj,
czyli wykład dra Marka Jarosińskiego
w starosądeckim LO
 
W czwartkowe popołudnie, 6 czerwca w Liceum Ogólnokształcącym im. Marii Skłodowskiej-Curie w Starym Sączu, uczniowie klasy dziennikarskiej oraz klasy edukacji medialnej mieli możliwość uczestniczyć w wykładzie wygłoszonym przez dr.Marka Jarosińskiego. To spotkanie stało się początkiem współpracy między starosądeckim LO a nowosądecką WSB-NLU.
    Wyjątkowy gość to nie tylko były rzecznik prasowy komendanta Karpackiego Oddziału Straży Granicznej, ale także wykładowca WSB-NLU w Nowym Sączu, specjalista public relations i reklamy. Dodatkowo pan dr Marek Jarosiński pracuje jako dziennikarz i koordynator działalności Portalu Polskiego: www.PortalPolski.pl i www.PortalPOLSKA.pl.
.

.
Wykład dotyczył aktualnej sytuacji mediów w kontekście gwałtownego rozwoju bezpłatnych portali internetowych.  Punktem wyjścia stała się teoria Alvina Tofflera i pojęcie społeczeństwa postindustrialnego. Wszyscy jesteśmy dziennikarzami, gdyż świat wymaga od nas umiejętności komunikacji z innymi. Te zdolności są obecnie pożądane - podkreślił dr Marek Jarosiński. Wykładowca wzbudził w nas potrzebę refleksji na temat zmian zachodzących na rynku pracy oraz na temat przyszłości absolwentów szkół ponadgimnazjalnych.
Po zakończeniu wykładu, udało nam się przeprowadzić z panem dr. Markiem Jarosińskim krótki wywiad.
 
Jak ocenia Pan aktualny rynek sądeckich mediów?
    - Mam kontakty z mediami lokalnymi w wielu miastach Polski. W tych miejscach dziennikarze lokalni są przekonani, że tylko w ich miejscowości jest problem, a we wszystkich innych miastach dziennikarstwo rozwija się świetnie. Tymczasem ten sam problem dotyczy wszystkich miast nie tylko w Polsce, czy Europie, ale ogólnie w krajach cywilizowanych. Polega on na tym, że współczesne media są mediami internetowymi. Wszyscy się przyzwyczailiśmy do tego, że z zasobów Internetu korzysta się za darmo. Dziennikarstwo zawodowe zanika, dlatego, że zawsze znajdą się osoby, które ze względów na swój interes osobisty, lokalny, czy środowiskowy, publikują bezpłatnie różne treści w środkach masowego przekazu, w portalach internetowych. W związku z tym redakcje, które próbują narzucić odpłatność za korzystanie z zasobów Internetu, przegrywają. Na przykład jedna z redakcji wprowadziła tzw. kłódeczki internetowe, polegało to na tym, że można się było zapoznać z tytułem publikacji, z leadem, a dalsza część była objęta kłódeczką i trzeba było zapłacić sms-em nawet niewielką kwotę. Zawsze pytam studentów, czy ktoś kiedykolwiek zapłacił tę kwotę. Wszyscy mówią, że nie. Nie chodzi tu o skąpstwo, czy o to, że nie chcemy dać zarobić, tylko nam się po prostu nie chce tego robić. Bo, po co się logować, płacić, szukać numerów, wystarczy w Internecie <Klik> i przenosimy się na inną stronę, na której znajduje się ta sama treść, której szukamy. Czy dotyczy spraw ogólnokrajowych, czy lokalnych, zawsze znajdzie się jakiś miejscowy korespondent, który napisze tekst, zrobi zdjęcie, często są to bardzo amatorskie publikacje, ale ludzie tego nie rozróżniają. Dotyczy to różnej tematyki, która jest za darmo realizowana przez amatorów i wszyscy mają do niej bezpłatny dostęp. Zanika zawód dziennikarza. We wszystkich mediach lokalnych, jest ten sam problem, że wszyscy korzystają z darmowych przekazów. Reklamodawcy powinni zapłacić za reklamę, ale też nie chcą, bo wychodzą z założenia, że nie warto płacić za reklamę, skoro w Google można zamieścić swoją stronę internetową. Więc dlaczego płacić za reklamę w gazecie skoro w Google, może się ona tak samo ukazać?
 
Według Pana obecnie następuje gwałtowny rozwój bezpłatnych portali internetowych. W jaki sposób to zjawisko wpłynie na media lokalne? Czy ma to negatywny wpływ, jeżeli tak, to jaki?
    - Dla dziennikarzy tak, dla tych dziennikarzy starej daty, którzy byli przyzwyczajeni do dawnego stylu pracy. Pracowali etatowo przez osiem albo dziesięć godzin i dostawali pieniądze tylko za pisanie. Teraz to nie jest możliwe, dzisiaj dziennikarz musi przystosować się do tej myśli, że jest specjalistą odpublic relations, specjalistą marketingu, czyli musi znaleźć firmę, która będzie sponsorować jego działalność i tylko w tym kontekście może wykonywać zawód dziennikarski.
 
Jest Pan koordynatorem działalności Portalu Polskiego: www.PortalPolski.pl. Z jakimi problemami musiał Pan uporać się na początku działalności, a z jakimi zmaga się Pan dzisiaj?
    - Cały czas borykamy się z tym problemem, że potrzeba kilkuset osób do pracy, a nie ma kto za to zapłacić. Reklamodawcy nie są zainteresowani reklamą internetową, ponieważ są przyzwyczajeni do reklamy drukowanej w gazetach, ale gazet drukowanych ludzie też nie chcą kupować, bo Internet jest za darmo. Także mamy pułapki z każdej strony, nie da się gazety sprzedać, bo ludzie korzystają z bezpłatnych serwisów internetowych, a reklamodawcy nie chcą zamieszczać w bezpłatnych serwisach internetowych, woleliby w prasie drukowanej, bo są do tego przyzwyczajeni. Sytuacja jest bez wyjścia, tzn. pewne wyjście jest takie, że musi się te strony przekształcać w działalność agencjipublic relations, każdy dziennikarz musi na swoim terenie poszukiwać podmioty, które są skłonne zapłacić za jego działalność. To jest jedyne rozwiązanie i w tym kierunku rozwija się działalność tego portalu internetowego: www.portalPolski.pl, który we wszystkich miastach Polski rozwija serwisy internetowe. Właściciele firm komercyjnych najczęściej nie mają świadomości, jaki jest mechanizm komunikacji społecznej i bardzo często trwają w tym starym przekonaniu z dawnych lat, że aby osiągnąć sukces rynkowy, wystarczy zamieszczać zwykłe banery reklamowe w gazecie, czy portalu internetowym lub na ulotkach drukowanych. Jednak to są przestarzałe sposoby. Wszyscy współcześnie jesteśmy tak z każdej strony atakowani reklamami, że mamy ich przesyt i przestajemy je zauważać. Bardzo trudno jest nas zaskoczyć nowym sposobem przekazania informacji. Jakie z tego jest wyjście: trzeba, przystosować się do nowych realiów i starać się wyjaśniać właścicielom firm, że koniec z tą prymitywną reklamą, typu „baner reklamowy w gazecie”. Trzeba obecnie rozwijać szeroką działalność public relations i działalność w zakresie promocji medialnej podmiotów komercyjnych. Muszą one funkcjonować w mediach, czyli zyskiwać maksymalne ilości klientów, rozpowszechniać informacje, dbać o satysfakcję konsumentów, wskazywać na to, że wiele osób korzysta z oferty ich firmy, żeby zachęcić kolejnych klientów. Powinni też systematyczne publikować informacje o swojej działalności w mediach lokalnych, jeżeli jest możliwe, to także w ogólnopolskich. Bardzo ważne jest, żeby podmiot istniał w środowisku lokalnym. Jeżeli nie ma informacji o jego działalności, to zanika, przestaje być znany, traci znaczenie, szybko okazuje się, że zostaje zdominowany przez konkurencyjne podmioty, które prowadza taką działalność medialną.
 
Czym według Pana różni się Portal Polski na tle innych portali o charakterze turystycznym?
    - Jego koncepcja polega przede wszystkim na tym, że jest on portalem jednocześnie ogólnopolskim i lokalnym. Posiada serwis dla poszczególnych miast, ale także publikacje ogólnopolskie, docierające do użytkowników całego kraju. Tak został skonstruowany, żeby docierać do lokalnych społeczności w poszczególnych miastach.
 
Na zakończenie, jakich rad udzieliłby Pan młodym ludziom, którzy rozpoczynają przygodę z dziennikarstwem?
    - Nie należy się nastawiać na uzyskanie etatu w pracy dziennikarskiej, to znika. Redakcje zmuszają dziennikarzy do podejmowania własnej działalności gospodarczej, polegającej na tym, że dziennikarz staje się jednoosobową albo wieloosobową agencjąpublic relations, agencją wywiadu na swoim terenie. Czyli po prostu musi znaleźć firmę, czy inne podmioty, które mu zapłacą za prowadzenie tej działalności. Skutki są katastrofalne, ponieważ prowadzi to do zniewolenia dziennikarza. On niestety jest na służbie tych podmiotów komercyjnych, czyli nie może napisać czegoś krytycznego na ich temat, bo wtedy straci możliwość finansowania. Jest to pewnego rodzaju cenzura, nakładana na dziennikarzy, którzy boją się zaatakować podmiot gospodarczy, bo już od niego nie otrzymają pieniędzy. W związku z tym bezkarnie mogą atakować urzędników, artystów i na przykład służby mundurowe, bo nie są oni w stanie uszczuplić ich sytuacji materialnej.
 
Czy dla nas, którzy interesujemy się dziennikarstwem, to jest jedyny sposób, żeby się wybić i odnaleźć w tym świecie?
    - Tak, to jest jedyny sposób. Trzeba znaleźć takie firmy, podmioty, które są skłonne prowadzić działalność medialną z wykorzystaniem pracy dziennikarza. Trzeba tu powiedzieć, że w ostatnich latach coraz więcej firm komercyjnych zaczyna rozumieć tę sytuację. Ostatnio się z tym spotykam, że nawet małe firmy rodzinne już myślą nad tym, że trzeba wynająć agencjępublic relations, żeby prowadzić promocję, bo samodzielnie nie są w stanie przebić się przez tę konkurencję, która atakuje je z każdej strony.
 
Bardzo dziękujemy Panu dr.Markowi Jarosińskiemu za interesujący wykład i rozmowę. Liczymy, że to nie było ostatnie tego typu spotkanie oraz życzymy dalszych sukcesów w Pańskiej działalności.
 
Rozmawiały: Karolina Węglarz i Magdalena Myjak
uczennice drugiej klasy dziennikarskiej
Liceum Ogólnokształcącego w Starym Sączu
 
349472