Siostra Januara - Mateczka
Treść
.
SIOSTRA JANUARA - MATECZKA
we wspomnieniach starosądeczan
.
Mija 100 lat odkąd Siostry Służebniczki rozpoczęły pracę w starosądeckiej parafii. Było to 24 marca 1908 roku. “Bez przeszłości nie ma teraźniejszości” - Henryk Barycz.
Siostra M.Januara służebniczka 52 lata spędziła w Starym Sączu, dlatego ciągle ożywa we wspomnieniach mieszkańców.
W Historii Starego Sącza” II tom, w rozdziale Oświata i szkolnictwo wpisano:
- w 1915 r. po śmierci dr Gawełkiewicza w myśl jego testamentu, ss. służebniczki otrzymały dom przy ul.Garbarskiej (Jagiellońskiej), który po adaptacji został zajęty przez ochronkę. Liczba dzieci uczęszczających do ochronki często przekraczała 100. Obowiązki wychowawczyni pełniła s.Januara. Po wyzwoleniu miasta w 1945 r. miejscowe władze oświatowe przydzieliły s.Januarze młodsze wykwalifikowane siły.
Czasopismo “Z Grodu Kingi” nr 11/1999 zawiera “Wspomnienie o siostrze Januarze - czyli świętości w życiu codziennym”. Wybrane fragmenty przybliżają wyjątkową osobowość. To jej wdzięczni starosądeczanie wmurowali na grobie tablicę “Opiekunce chorych i dzieci...”. Wspomnienia pań: Teresy Palmowskiej, Mieczysławy Jodłowskiej, Anny Adamczyk, państwa Krystyny i Mieczysława Świebockich i innych opisują siostrę Mateczkę Januarę - wierną swojemu powołaniu i złożonym ślubom.
W kronice ZSS Bogurodzicy Niepokalanie Poczętej w Dębicy: do Zgromadzenia wstąpiła 6 lutego 1907 roku, a dwa lata później 25 kwietnia złożyła śluby zakonne. S.M.Januara - Józefa Franczyszyn była córką Pawła i Filomeny z d.Mazur, urodziła się 23 listopada 1888 r. w Ostapie (powiat Skałat). Przedsiębiorczość i energia połączona z dobrocią i miłością, które cechowały Siostrę, zwróciły na nią uwagę przełożonych i już 28 kwietnia 1912 r. powierzono jej obowiązki przełożonej sióstr w Starym Sączu, które pełniła ponad 40 lat. W 1963 r. przedszkole “Caritas” zostało upaństwowione. W trosce o dzieci i placówkę, na prośbę Matki January, funkcję kierowniczki przyjęła Barbara Kutak z d.Baraściak. Dzięki temu życie sióstr w sąsiedztwie świeckiego przedszkola upływało w atmosferze szacunku, pokoju i wzajemnego zrozumienia.
Lata 50. po lewej s.Dobromila, po prawej s.Januara
.
Jakim człowiekiem była ta siostra kochana przez ludzi, wśród których pracowała? “W duszy zjednoczonej z Bogiem jest zawsze wiosna”. Miała ją nasza Mateczka, przystępna w kontaktach z otoczeniem, bardzo pracowita i ofiarna, zawsze pogodna, pod krzyżem także uśmiechnięta. “Szczęście - mówiła - to łza, którą się otarło i uśmiech, który się wywołało”. Kochały ją dzieci, które biegły do niej, gdzie się tylko pojawiła. Kochali ją chorzy, którym bezinteresownie robiła zastrzyki, opatrunki, okłady i masaże.
O każdej porze dnia i nocy, proszona o ratunek, pieszo spieszyła do chorych niosąc uśmiech i pomoc, zostawiała ulgę i nadzieję. Sama pod koniec życia złożona chorobą, znosiła ją bardzo cierpliwie.
Była człowiekiem wielkiego umysłu i serca (fragment wspomnień). Kiedy Matka Generalna z Dębicy chciała zabrać s.Januarę ze Starego Sącza, ks.dziekan Odziomek na spotkaniu powiedział: “Ja nie decyduję w tej sprawie, bo parafianie na to nie pozwolą, gdyż Mateczka Januara dla wszystkich starosądeczan jest opatrznością. To ona wychowuje dzieci, służy ludziom chorym i wielu wspiera w każdej potrzebie”.
.
Wspomnienia o s.Januarze
.
Kiedy wracam myślami do dzieciństwa (trudne lata 40.) to najmilej wspominam pobyt w ochronce prowadzonej przez siostry, do których mówiło się mateczko. Jedną z nich była s.Januara, serdeczna i opiekuńcza dla wszystkich, dzieci i starszych. Znali ją wszyscy przede wszystkim z usług medycznych, leki przekazywała potrzebującym, szczególnie biednym. Długo starsi z wdzięcznością wspominali ją, a i nam do dziś pozostała jej postać w pamięci.
Anna 65 lat
.
Służyła chorym bez względu na porę dnia i nocy, jako siostra pielęgniarka odwiedziła niemal wszystkich mieszkańców Starego Sącza i okolic. Mnie też leczyła dając mi zastrzyki. Energiczna, dobra, uśmiechnięta swoją postawą dawała pewność choremu i rodzinie, że kłopoty zdrowotne miną. Miła i serdeczna dla starego człowieka, dla chorego, niepełnosprawnego, cierpiącego biedę, dla nieszczęśliwych ludzi. Oddana Bogu i ludziom.
Maria 62 lata
.
Siostrę Januarę zapamiętałam z pocz. lat 50. Zastrzykami przyniosła ulgą mojej Mamusi w czasie silnej anginy powodującej duszności. Pediatra dr Broniewska, po rozpoznaniu u mojej siostry Ireny stanu zapalnego uszu, zaleciła penicylinę, zastrzyki co 3 godziny, wykonywała je s.Januara. Z nieodłączną walizeczką (wyposażoną w igły, strzykawki i środki odkażające) spędzała u nas całe noce, spała na krześle z głową wspartą na stole. Czuwała, przestrzegała zaleceń lekarza, dobra, wyrozumiała i czuła w niesieniu pomocy. Z pobytu w ochronce wspominam zabawy, śpiew i naukę, wspólne posiłki (każde dziecko przynosiło jedzenie i picie). Wszystkie dzieci traktowane były jednakowo, a uwagi dotyczące niewłaściwego zachowania rodzice przyjmowali ze zrozumieniem. Prowadziła próby i ćwiczenia np. przygotowując dzieci do oktawy Bożego Ciała.
Mateczka Januara była wzorem i przykładem do naśladowania. Jej dobroć i miłość czyniły życie znośniejszym, niczym łagodne światło rozświetlające świat.
Krystyna 63 lata
.
Z s.Gertrudą Ignaczak, s.M.Januara sprzątały kościół, uprawiały warzywa przy ochronce na potrzeby własne. Dopiero w 1945 r. przybyła s.Dobromiła Wojtczak z Pleszewa (poznańskie) i s.Anastazja Śliwka (była kucharką). Ochronka zamieniona została na świetlicę “Caritas”, a później przedszkole “Caritas”. Od 1964 roku kolejno kierowniczkami “Caritasu” były: p.Barbara Kutak, i p.Helena Piekarz. W latach 1954-55 byłam zatrudniona na stanowisku księgowej w przedszkolu “Caritas” podległemu Zrzeszeniu Katolików Caritas w Krakowie. Siostra Januara - człowiek dusza, każdemu starała się pomóc, krwi z palca by utoczyła, oddana Staremu Sączowi. Lubiły ją dzieci, pomocy u niej szukali dorośli. Jej słowo było słowem. Zawsze pogodna, lubiła żartować, życzliwa dla ludzi i świata.
Alina
.
Siostra M.Januara pochodząca z Podola pozostawiła ukochane strony, choć często wspominała: “Takich maków i bławatów, jakie są na Podolu, to nie ma nigdzie na świecie, łany zbóż, których kłosy są inne tam, bujniejsze i większe”. W Starym Sączu realizowała swoje powołanie w ubóstwie i posłuszeństwie, z oddaniem służąc Bogu i ludziom.
.
Zebrała Krystyna Brynecka