Uczniowie LO - Wywiad z Jarosławem Kretem
Treść
.
Wywiad z Jarosławem Kretem - dziennikarzem,
fotoreporterem, prezenterem pogody i podróżnikiem
fotoreporterem, prezenterem pogody i podróżnikiem
„Szczęściem nie jest cel, lecz droga, którą do niego zmierzasz…”
Karolina Mordak: Z zawodu jest Pan egiptologiem. Jak to się stało, że nagle znalazł się Pan w telewizji?
Jarosław Kret: Od dawna marzyłem, by przyjąć posadę w telewizji. Szansa nadarzyła się, gdy usłyszałem o castingu na prezentera telewizyjnego. Wtedy nie wiedziałem jeszcze, jakie błędy popełniam i czego tak naprawdę brakuje w moim stylu wypowiedzi. Odważyłem się jednak stawić czoła trudnościom i pojawiłem się na castingu. Z początku byłem pewny, że się nie udało, jednak reżyser po krótkim zastanowieniu zgodził się przyjąć mnie na czas próbny. W taki sposób dostałem się do telewizji.
KM: Co Pan czuł, stojąc pierwszy raz przed kamerą?
JK: Było to dawno i szczerze nie pamiętam zbyt wiele z tego dnia. Wiem jednak, że byłem bardzo zdenerwowany. To normalne mieć tremę, gdy stoi się przed publicznością po raz pierwszy.
KM: Zdarzyło się Panu kiedyś zapomnieć tekstu? Jeżeli tak, to co zrobił Pan wtedy?
JK: Każdy prowadzący program ma określony limit czasu. Nie wolno nam mówić nawet sekundy dłużej, bo wtedy cały harmonogram zostałby zniszczony. W momencie, gdybym zapomniał tekstu, musiałbym szybko improwizować, nie ma mowy o zastanawianiu się. Ogólnie tekst, który wcześniej dostanę, muszę przygotować sobie sam. Przekształcam go w ten sposób, żeby był zrozumiały dla widza w każdym wieku. Później uczę się go zazwyczaj na pamięć. Dla ułatwienia przede mną ten sam tekst jest wyświetlany na prompterze w razie, gdybym zapomniał.
KM: Czy popularność jest dla Pana uciążliwa?
JK: Tak i nie. Lubię swoją publiczność i naprawdę nigdy nie chciałbym jej zawieść, dlatego często mam dylemat. Jadąc samochodem i zatrzymując się tylko na chwilę by zatankować, ludzie na stacji paliw od razu mnie rozpoznają i proszą o autograf, czy zdjęcie. Nie każdy rozumie, że na przykład się śpieszę. Z drugiej strony lubię, gdy przechodnie uśmiechają się życzliwie lub pozdrawiają mnie, pytając jaka będzie pogoda.
KM: Dużo podróżuje Pan po świecie. Ulubione miejsce to…?
Jarosław Kret: Och, kocham Indie. Napisałem nawet o tym książkę -„Moje Indie”.
KM: Moje?
JK: Tak, moje, ponieważ opisałem je tak, jak ja je postrzegam. Wracając do pytania. Jest to przepiękne miejsce na świecie i polecam każdemu, aby się tam wybrał. To całkiem inny świat.
KM: Zamierza Pan nadal podróżować?
JK: Oczywiście! To jest to, co daje mi szczęście i pozwala naprawdę żyć. Dzięki podróżom, poznaję świat i to, czego nie mogę znaleźć w Internecie czy książkach. Żeby dowiedzieć się tak dużo, trzeba tam zamieszkać. Żyć jak ci ludzie i z tymi ludźmi.
KM: Co Pan doradziłby młodym dziennikarzom?
JK: Obierzcie sobie jeden cel i dążcie do niego. Życzę wam, abyście zawsze robili w życiu to, co kochacie, żeby wasza praca była dla was przyjemnością i szczęściem, a budząc się rano, abyście mogli zawołać: „Nareszcie mogę iść do pracy! Do tych ludzi i do tego, co kocham”.
KM: Bardzo dziękuję Panu za wywiad.
JK: Ja również dziękuję.
Rozmawiała: Karolina Mordak - uczennica klasy dziennikarskiej
LO im. Marii Skłodowskiej-Curie w Starym Sączu